Moje róże – moja pasja

Odmiany, uprawa, pielęgnacja, historia


  • Pierwsze Floribundy

    W roku 2020 ukazała się książka Brenta Dickersona zatytułowana ” The Early Floribundas”.  Skonstruowana jest ona tak jak poprzednie  jego dzieła, jako bezcenny zbiór cytatów. Mnie, zainspirowała jednak do ponownego zajęcia się tematem  floribund. Skąd jednak wzięła się  klasa/grupa/róż zwana floribunda? Jest to grupa róż, a nie szczep, ponieważ odmiany pochodzą z różnych   ’odpornych’  gatunków lub źródeł.  Mówiąc jak najprościej, łamiąc kości, moglibyśmy powiedzieć tak: Bierzemy  jakąś przystojną polyantę i krzyżujemy ją z  mieszańcem herbatnim lub dajmy na to  jakąś różą chińską czy jej mieszańcem . Otrzymamy wówczas hybrid polyanta – dajmy na to Rodhatte.

    rodhatte-411 rodhatte-740

    Następnie owego mieszańca polyanty  ponownie krzyżujemy  z mieszańcem herbatnim lub mieszańcem róży chińskiej/nawiasem mówiąc możliwe są również inne skomplikowane bardziej  krzyżówki/. Aaa , to już Floribunda – na ten przykład, powiedzmy sobie  Joseph Guy.

    joseph-guy-705 joseph-guy

    Która to piękna nawiasem mówiąc róża, gdy została floribundą – jeszcze tego nie wiedziała. Podobnie jak Pan Jourdain , który nie wiedział, że mówi prozą. Ale taki to nasz los. Istniejemy , nie mając świadomości tego, że obok nas istnieją i przestają istnieć miliardy niezależnych bytów.

    No to spróbujmy jeszcze odpowiedzieć sobie na pytanie skąd też wzięła się nazwa  Floribunda.

    Ignorując  „naukowy” punkt widzenia, nazwa Floribunda okazuje się być naturalną z punktu widzenia  praktyki marketingowej. Powiem więcej. Źli ludzie mówią, że pomysł Dr.J.H.Nicolasa, podówczas dyrektora handlowego w firmie Jackson&Perkins by tę grupę róż nazwać  floribunda miał podłoże czysto komercyjne. Rzecz się bowiem dzieje w czasie  szalejącego wówczas w USA kryzysu gospodarczego   w latach trzydziestych a chodziło jedynie o stymulowanie sprzedaży. Pod pretekstem, że oto oferujemy nowy rodzaj róży.  Może to i źli ludzie byli, ale termin ten świetnie się przyjął i jest dziś powszechnie stosowany ze względu na przede wszystkim swoją użyteczność.

    grus-an-aachen

    Również powszechnie przyjęło się uważać, że pierwszą floribundą/ niejako przez mianowanie/ została Gruss an Aachen, wyhodowana przed rokiem 1909  przez Wilhema Hinnera, jako krzyżówka słynnej remontantki  Frau Karl Drushki autorstwa jego pryncypała Petera Lamberta i potomkini słynnej Kaiserin Auguste Viktoria , mieszańca herbatniego Franz Degeen, również Wilhelma Hinnera. Jak na floribundę – jak widzimy – jest to dość osobliwa para rodzicielska. Remontantka i mieszaniec herbatni. Tak więc Gruss an Aachen jest floribundą, że tak powiem, przez mianowanie i pomysły by tak uczynić  krążyły wśród autorów piszących o różach już od pewnego czasu. Dlaczego? Myślę, że róża ta prowokuje swym wyglądem. Chciałbym bowiem przypomnieć, że już Graham Thomas, próbował ją zaanektować do rodziny  English Roses, gdy to jako pierwszy autor  pojął się  próby zdefiniowania istoty  austinek. Czymże więc Gruss an Aachen prowokuje? Swą pewnego rodzaju nieprzystawalnością  do współczesnych jej mieszańców. Czyż bowiem jest to po matce remontantka? No nie, zaprotestują wszyscy. Już bowiem Frau Karl Drushki z trudem mieści się w tej kategorii. Jak nie po kądzieli to może po mieczu, mieszaniec herbatni? No nie, po dwakroć nie!. Do definicji krwi to pasuje jak ulał, ale ten wygląd, sposób kwitnienia. Nie, tak nie wyglądają mieszańce herbatnie, zwłaszcza tak nie wyglądały w ówczesnym czasie. I taki to jest los odmieńców.

    Ponieważ floribund nie da się jednoznacznie zdefiniować i z reguły przydziela się się do tej klasy róże ‚ z wyglądu’  a i często po uważaniu , więc takiego „odmieńca” jak Gruss an Aachen bez większych oporów do tej klasy róż możemy przypasować.

    Jest jeszcze inny problem . Jak mówi Ewangelia, na początku było słowo, myśl, idea. Dziś już nie spytamy Hinnera co nim kierowało gdy dokonywał tej krzyżówki, zapewne zresztą odpowiedział by  tak jak jego wielki rodak i filozof I.Kant – imperatyw kategoryczny. I tyle.

    Intencjonalne działanie, możemy za to bez problemu przypisać  Dines  Poulsenowi, który w poszukiwaniu róż nadających się do uprawy w skrajnie niegościnnych dla róż  terenach Danii, postanowił rozwiązać ten problem niczym Aleksander Wielki , węzeł gordyjski. Postanowił takie róże sam wyhodować.  Uwagę jego zwróciła dobra odporność na niekorzystne warunki uprawowe, najnowszego dziecka hodowców róż a mianowicie polyant. Miały one  z jego punku widzenia pewną zasadniczą wadę. Zbyt małe kwiaty. Słusznie przewidywał, że tak dobrana para rodzicielska winna zaskutkować  pozytywną kompilacją pożądanych cech. Nie wiem, może to dzięki przypisanej Dinesowi ex post idei,   powstała Rodhatte. Jako się już rzekło , przy powstaniu tej odmiany asystowała wspaniała polyanta  Mme. Norbert Levavasseur i legendarna , zasłużona w implementowaniu czerwonego koloru do róż – Liberty – mieszaniec herbatni.  Sądzę, że Rodhatte spełniła oczekiwania Poulsena z nawiązką. Nie ma, /nie znam / osobistych zapisków D.Poulsena, więc w zasadzie nic nas nie powinno upoważniać do formułowania takich sądów ,ale zwróćmy uwagę, że Rodhatte jest w obrocie handlowym po dziś dzień i możemy ją bez problemy kupić na ten przykład w szkółkach skandynawskich, a zapisała się w pamięci tamtejszych rosomanes  złotymi zgłoskami. Jak bowiem możemy przeczytać  w biuletynie ARA z roku 1945,  nasadzenia Rodhatte w parku sztokholmskim z roku 1912, wizytowane były przez szacowną miejską komisję po 25 latach i nie stwierdzono ani jednego wypadu! Jeżeli więc Dines nie był  – przynajmniej winien być zadowolony ze swego dzieła. Co ciekawe bardziej interesowały go drzewa owocowe i swe hodowle a także doświadczenia przekazał młodszemu bratu  Svendowi. On to zabrał się do pracy nad tym zagadnieniem z całą sumiennością.

    Ale nie wyprzedzajmy biegu wypadków bowiem  po drodze jeszcze się wiele wydarzy

    W roku 1915. Szkółkarz niemiecki Gelduig, ten który  zajął się wprowadzeniem do obrotu Hinnerowego Gruss an Aachen i u którego W.Hinner przez pewien czas pracował, doceniając walory tej róży, użył ją jako rośliny matecznej w krzyżówce z nieznanego pochodzenia mieszańca herbatniego Pernet Duchera Mrs. Aaron Ward i tak to otrzymaliśmy  Frau Dr,Erreth. Róża ta nie tylko, że została już utracona , ale nie zostawiła też po sobie żadnego śladu genowego. Można by nieco antropomorfizując powiedzieć, że zeszła bezpotomnie.

    Rok potem , w roku 1916 , swe zainteresowanie różami na dobre, objawił  wspomniany już Svend Poulsen krzyżując wyhodowaną mniej więcej w tym czasie co i Rodhatte przez brata  Dinesa  polyantę Ellen Poulsen z chińską Mmme Laurette Messimy.  Mówimy tu o , również niezachowanej do dziś,  róży Grethe Poulsen .Trudno więc coś wyrokować o jej wyglądzie, łatwiej natomiast ocenić postępowanie Svenda, tym łatwiej zresztą w kontekście  jego późniejszych poczynań hybrydyzerskich o których jeszcze wspomnę szerzej. W każdym razie, niewątpliwie  Gretha Poulsen jest już  co najmniej hybrydą polyanty, ewidentnym krokiem w kierunku floribundy sensu stricte.

    Zawierucha wojenna  sprawia, że dopiero w roku 1920 pojawi się kolejna  róża z długiego szeregu floribund/hybrid polyanta/ a jest to  Evaline/  Orleans Rose x  Rayon d’Or Pernet Duchera/.

    Az 10 lat , do roku 1921 musieliśmy czekać na   zdyskontowanie  największego osiągnięcia hybrydyzerskiego Dines Pulsena. Mam na myśli Rodhatte. Różą tą, na poważnie zainteresował się Francuz Auguste Nonin, który gdzieś w latach 1918-120 skrzyżował ją z mieszańcem herbatnim Richmond, potomkiem legendarnej Liberty. I zgodnie z z żelazną zasadą współczesnego nam Herbert Swima , że dobrą różę otrzymamy tylko z dobrych rodziców  otrzymał – pierwszą według mnie -   stricte floribundę – Joseph Guy. To było jego dzieło życia. Wprawdzie  z nieznanego dla mnie powodu/najprawdopodobniej nie był dobrym rodzicem/  Joseph Guy nie zainteresował hybrydyzerów , ale zostawił po sobie potężny ślad genowy poprzez to że dał ogromną liczbę sportów.

    W roku 1924 znów nam daje znać o sobie  Svend Poulsen. Krzyżując Orleans Rose z  mieszańcem herbatnim Red Star, otrzymuje dwie bardzo interesujące siostrzane siewki: Else i Kirsten Poulsen.

    else-poulsen2 else-poulsen3

    I podobnie jak w przypadku pierwszych polyant Mignonette i Paquerette, zasługi ich w rozwoju róż nie są równe. Panią Else zajmiemy się za chwilę. Jeżeli bowiem chodzi o Kirsten , to  należy wspomnieć przede wszystkim o Betty Prior, wyhodowanej w roku 1934 przez Basila, Edmunda Priora  w / najprawdopodobniej/ wyniku samozapylenia. Tak na poważnie możliwościami  Kirsten zainteresowała się , już po wojnie,  rosyjska rosarianka Viera Klimienko, która z jej udziałem  wyhodowała szereg udanych floribund. Niestety żelazna kurtyna  odcięła ten nurt dorobku hodowlanego od mainsteamu.

    Ale wracając do Else. Daje nam ona już pełnokrwiste floribundy jak na ten przykład August Seabauer z Break o’Day  wyhodowany w roku 1944 przez Wilhelma Kordesa. Przede wszystkim jednak jest to pochodząca formalnie z roku 1931  Ingar Olsson przez niektórych znawców uważana za pierwszą floribundę. Ja, wcześniej, pozwoliłem sobie nie zgodzić się tą opinią bowiem pierwszą, tak jak to rozumiemy ortodoksyjnie floribundą jest Joseph Guy Nonina który podobnie jak i  Ingar Olsson jest wynikiem krzyżówki  hybrid polyanta i mieszańca herbatniego. Różnica między nimi jest tylko taka, że Else Poulsen zostawia po sobie całą gromadkę tak sportów jak i przede wszystkim mieszańców.  Tak więc Ingar Olsson  potomek tak Else jak i słynnej  Ophelia Paula. Jest więc rok 1931, i pierwszy potomek Else  ze szkółek Svenda. Potem jeszcze będzie w roku 1935 Kalevala  gdzie w roli dawcy pyłku wystąpiła Sea Foam, i w rok później Kronprincesse Ingrid gdzie dawcą pyłku jest  Dainty Bess. Nie wiemy z jakiego roku pochodzi krzyżówka Sveda Julie Poulsen, ale w obrocie handlowym pojawia się już po wojnie w roku 1948. Nie tylko jednakże Svend Poulsen interesuje się Else, Równie intensywnie eksploatuje ją  Wilhelm Kordes. Oprócz wspomnianej wcześniej August  Seabauer będą to :Rosenelfe z 1936 roku,  Johanes Boetner z 1943 roku gdzie w roli dawcy pyłku wystąpi Baby Chateau, a w rok potem Queen Mather.  Korzystał też z niej LeGrice/ Little Miss/ czy nawet już współcześnie Gergely Mark/ Pest i Okalyi/. Najciekawsze zostawiam jednak na deser . Otóż chyba najsłynniejszym potomkiem Else Poulsen, jest Ingrid Bergman. To już rok 1981. Pernile Olesen . Zapyla ona Precious Platinum, pyłkiem Else Polulsen. I tak to rodzi się jeden z największych przebojów hodowlanych końca XX wieku. No to dla porządku wspomnijmy jeszcze o co słynniejszych sportach od Else. Byłyby to przykładowo: Else Pousen climbing wyselekcjonowana już w 1929 roku, Rosella z 1930, Słynna Dusky Maiden LeGrice z 1945 Cherrie Morsa czy z 1939 roku Joyus Ruitera.

    Jak więc z tego , niezbyt zresztą dokładnego przeglądu wynika wszyscy wielcy  naszego różanego świata, prawdziwie zainteresowali się floribundami. W Danii Poulsenowie, w Niemczech Wilhelm Kordes i jego wielki konkurent Tantau. W Wielkiej Brytanii Le Grice i i Basil Prior. I reszcie obdarzony przydomkiem Papa Floribunda mający na swym koncie wyhodowanie około 60 nowych odmian floribund – Gene Boerner.

    Brent Dickerson, który  dokonał kompletnego opisu  wszystkich floribund powstałych do 1945 roku, wymienia ich około 200 odmian. Później obserwujemy lawinowy wzrost liczebności tej grupy.

    Jednak pozwólcie Państwo, że na tym zgrubnym przeglądzie potomków Else i Kirsten Poulsen,  opowieść o pierwszych floribundach zakończę. Ich kariera właśnie rozpoczęła się na dobre. I nawet potworna II wojna światowa rozpętana przez  oszalałe Niemcy nie przerwała tryumfalnego pochodu floribund przez nasze parki i ogrody. Ale o tym  porozmawiamy innym razem w odrębnym szkicu, gdyż widzę jeszcze sporo przestrzeni do omówienia w tym temacie.

    Jeżeli chcielibyśmy poczytać więcej o floribundach  to polecam nst. artykuły:

    Floribundy *

    Rozwój floribund *

  • Refleksje

    Książkę swoją – „Roses from Dreams to Reality’  -  Herb Swim kończy jak na starszego Pana przystało rozdziałem zatytułowanym „Refleksje”. Wprawdzie ujęcie tematu  śmiertelnie grzeszy  anglosasko- centrycznym ujęciem tematu, to jednakże jest tu pewna istotna nuta zadumy która  czyni te rozważania nadal aktualnymi  mimo  całego nieobiektywizmu. Wszak Swim zupełnie zignorował dokonania swego rodaka   Griffitha Bucka. Nie zająknął się/ podobnie zresztą jak w całej książce/ o robocie jaką wykonali kanadyjscy hybrydyzerzy choć w warstwie werbalnej interesowała go odporność róż tak na choroby jak i na niskie temperatury. Tak więc konsekwentnie nie dostrzegł też powstania r. kordesii i jej mieszańców, mimo że o samym Kordesie łaskawie wspomniał. I jeszcze jedno kuriozum. Nie dostrzegł istnienia  Davida Austina i jego kolosalnej pracy mimo, że książka powstała w roku 1988. Już tylko z powodu tej listy nieobecności warto było pokazać Państwu ten szkic by umieć potem  zważyć  słowa wypowiadane przez różnych autorów piszących o różach.

    Refleksje

    Roy Shepperd w swojej książce History of Rose zauważył, że La France była powszechnie uznawana za reprezentującą nową klasę róż i stała się znana jako pierwszy mieszaniec herbatni. Zauważył, że chociaż postrzegano ją jako połączenie delikatności kwiatu i wiecznie kwitnących właściwości róż herbacianych i silnego wzrostu remontantek, jej pochodzenie było kwestią spekulacji, ponieważ kontrolowane krzyżowanie nie było praktykowane w tamtych czasach – właściwe by to było  nazwać „wyspekulowanym domysłem”. Sam Guillot miał wątpliwości co do jej pochodzenia, ale inni rosarianie tamtych czasów byli przekonani, że jest ona wynikiem krzyżówki Mme Bravy – herbatnia  i Mme Victor Verdier  remontantka.   Przekonanie to było wystarczająco mocne, aby przypisać jej to prawdopodobne pochodzenie.
    Shepperd zauważył również, że La France nie była tak ważnym rodzicem, jak zdają się to uzasadniać jej fenotypowe cechy. Należy zauważyć, że Modern Roses 6 daje jej liczbę chromosomów wynoszącą 21, co czyni ją prawie mułem – silnie sterylnym triploidem. Jeden krzyż z Lady Mary Fitzwilliam okazał się udany i tak mamy Mrs. W.J.Grant -1895 która to odmiana jest bardziej produktywnym rodzicem. W tym czasie pojawiły się jeszcze inne odmiany mieszańców herbatnich. Jednak była to tylko zapowiedź   wielkiego wysypu mieszańców herbatnich, który miał nadejść w XX wieku.  Hodowcy i szkółkarze  zaangażowani byli w pęd do wyprodukowania nowych odmian tego rodzaju.
    Jean Baptiste Guilot z Lyonu,  wprawdzie wyhodował pierwszego zarejestrowanego mieszańca herbatniego, ale nie utrzymał swej przewagi. Henry Bennet z Shepperton wyhodował Lady Mary Fitzwilliam w 1882 roku, najwyraźniej bardziej płodnego rodzica niż La France. Z kolei Pernet Ducher  dał nam Mme Caroline Testout w 1890 r., Ale  to  Soleil D’or w 1900 r. tak na prawdę wzbudziła wielkie zainteresowanie świata różanego  poprzez   swój jasnożółty kolor kwiatów po dzikiej róży, rosa foetida persiana. Aleksander Dickson przedstawił Liberty, czerwonego potomka Miss J.W.Grant. Jego potomkowie to legiony czerwonych róż z całego świata.
    Pernet Ducher wyróżnia się   jako pierwszy wśród równych sobie, ponieważ dał nam podstawę dla pozyskania ogromnej ilości nowych kolorów swoim użyciem rosa foetida. Zdominował rynek na pierwsze dwadzieścia pięć lat XX wieku, dzięki różom takim jak Soleil D’or 1900 z tzw. klasy pernetian i innymi prawdziwymi różami w kolorze ciemnożółtym; dalej o wspaniałej czerwieni Chateau de Clos Vogueot1908, Julien Potin1927, Mme Caroline Testout 1890 – pachnąca, miękko karminowo-różowa od wielu lat najbardziej widoczna róża w Portland. Mme Eduard Herriot 1913, Souvenir de Claudius Pernet 1920, Ville de Paris 1925 i wiele innych. Ciekawość i wyobraźnia Perneta Duchera zaprowadziły go bardzo daleko w rozwoju mieszańców herbatnich.

    Sam McGredy II z Portadown zajął dobre miejsce w samym środku działalności Pernet Ducher, bez wątpienia wykorzystując jego późniejsze osiągnięcia jako trampolinę do zdobycia Złotego Medalu  RNRS of England za nowe róże z klasy mieszańców herbatnich. Te, które wywarły na mnie szczególne wrażenie swoją nowością i zaletami, to; Mrs. Herbert Stevens 1910, Old Gold 1913 z ciemnozłotymi kwiatami.    Ta róża również zdobyła złoty medal RNRS, a jej pączek stał się dla mnie ideałem w mojej pracy hodowlanej ; Golden Emblem1917, RNRS wyróżnia ją bogaty kanarkowo żółty kolor.  TheOueen Alexandra Rose według Sama McGredy IV w jego książce: „A Family of Roses „jest jednym z rodziców zarówno Margaret McGredy, jak i Mrs Sam Mcgredy, a przez to  jest przodkiem Peacee. Była też rodzicem spektakularnej pasiastej Fiesty. Queen Aleksandra Rose była pierwszą różą, jaką widziałem z jasnoczerwonymi  płatkami o  jasnożółtym rewersie. Zdobyła mu kolejny złoty medal RNRS. Margaret Mcgredy w 1927 r. i Mrs Sam Mcgredy w 1929 r. obie zdobyły złote medale RNRS i ugruntowały reputację firmy Mcgredych.  Picture 1932 wprawdzie nie zdobyła żadnych nagród,  ale chociaż miała nieco mały kwiat jak na mieszańca herbatniego, była poza tym bliska ideału. Jest nadal w sprzedaży po ponad czterdziestu latach i jest to rzeczywiście niezwykłe.
    Róża Mrs Sam Mcgredy została nazwana na cześć matki Sama IV. Uważa on ją za swoją, być może  najsłynniejszą różę, ale też  uważają ją za „obojętnego hodowcę”. Nie potwierdzam tego, ponieważ była to matka mojej Taffety i babcia Fandango, która z kolei była matką Montezumy. Montezuma z kolei był rodzicem wielu innych, ważnych dla mnie róż.

    Svend Poulsen czuł potrzebę wyhodowania takich odmian róż, które byłyby w stanie wytrzymywać chłodniejsze zimy. Zdając sobie sprawę z większej mrozoodporności niektórych odmian poliant i wierząc, że większe rozmiary kwiatów zwiększą ich atrakcyjność – wykonał krzyżówki Orleans Rose z Red Star   . Jednym z rezultatów była siewka z półpełnymi, dwubarwnymi różowymi kwiatami wytwarzanymi w dużych gronach. Poszczególne kwiaty były znacznie większe niż w Orleans Rose i chociaż nie były tak odporne na zimno jak ta odmiana, to jednak o wiele bardziej odporne niż jej rodzic Red Star. Poulsen nazwał ją Else Poulsen na cześć członka swojej rodziny. Zdecydowano, że będzie  sprzedawana pod nową nazwą ‚hybrid polianta”. Else Poulsen została wprowadzona około 1924 roku, a następnie inne hybrydowe polianty od Poulsena. Uważa się, że hybrydy Poulsena były dystrybuowane w Europie z oznaczeniem klasy nadanym im przez Poulsena do czasu II wojny światowej, kiedy dystrybucja róż została zatrzymana w całej Europie.

    Wilhelm Kordes. współczesny Poulsenowi, był bez wątpienia świadomy wagi działalności Poulsena. Czy miał na to wpływ, czy nie, tego nie wiem. Jednak na początku lat trzydziestych był zaangażowany w projekt mający nieco podobny cel. Kordes wprowadzał do swych róż cechy róży piżmowej. W 1933 roku przedstawił Evę, owoc krzyżówki Robin Hooda i Thorntona. Robin Hood jest klasyfikowany jako mieszaniec piżmowy, a Thornton to mieszaniec herbatni. Kwiaty Robin Hooda są podobne  rozmiarami wielu odmian, polyant i zawiązywały się w dużych gronach. W rezultacie Eva przypominała pokrojem i sposobem  kwitnienia  krzyżówki  Poulsena. W każdym razie Kordes nazwał Evę mieszańcem piżmowym, którym oczywiście była. Kilka lat później zawarł umowę dystrybucyjną z J&P. J&P  w tym czasie pozyskało hodowcę róż, dr H. Nicolas, który w 1934 roku wyhodował różę   z polyanty, Echo i mieszańca herbatniego Page-Roberts. Nazwano ją  Rochester i sklasyfikowano jako floribundę – nowo ukutą nazwę klasy. Od tego czasu wszystkie odmiany Hybrid Musk od Kordesa wprowadzane przez J&P stały się w ich katalogu floribundami. Gene Boerner, hodowca J&P po śmierci Nicolasa, zaczął robić bardziej zaawansowane krzyżówki tego rodzaju. W wyniku jego pracy powstało wiele wspaniałych odmian floribund, które zdobyły wiele nagród AARS.

    Dicksonowie z Hawlmark, Newtownards wyhodowali i wprowadzili wiele wspaniałych odmian mieszańców herbatnich i floribund. Patrick Dickson, hodowca  współczesny Sam McGredy IV, Reimer Kordes, Niels Poulsen, Jack Harkness z Hitchin Mathias Tantau, choć mają  zróżnicowane programy hodowlane, wszyscy oni  produkuja nowe odmiany mieszańców herbatnich we  wściekłym tempie.   McGredy nie prowadzi już swojej hodowli w Irlandii Północnej, ponieważ obecnie mieszka i pracuje w Auckland w Nowej Zelandii. Kładzie jednak taki sam nacisk na odporność na choroby jak w Irlandii Północnej. Jego Olimpiada w 1984 roku jest moim zdaniem wielkim krokiem naprzód w rozwoju hodowli czerwonych  mieszańców herbatnich.

    Dr Walter Lammerts i ja założyliśmy nową linię hodowlaną, która zaowocowała klasą grandiflorą. Jego Queen Elizabeth, Buccaneer i Roundelay byli na czele. wszystkie te odmiany pojawiły się na rynku w ciągu dwóch lub trzech lat. Ja, kładłem nacisk na wigor i formy roślin i kwiatów. Lammerts odniósł największe sukcesy w swoich poszukiwaniach odporności na choroby. Jednak obaj mieliśmy za główny cel trwalszy kwiat. Dodatkowy wigor, który uzyskaliśmy, nie był zupełnie nieoczekiwanym bonusem dla żadnego z nas. Każdy z nas być może widział nieoczekiwane rezultaty w nieco innym świetle.

    Żaden z nas nie zajmował się po prawdzie hodowlą róż miniaturowych poza początkowym okresem. Miałem wówczas wrażenie, że ta cecha jest recesywna, ale teraz wydaje się, że jest to błędne mniemanie. Wprawdzie Ralph Moore z  Sequoia był poprzedzony przez Johna de Vinka i Pedro Dot’a, ale niewiele. Ralph w połowie lat trzydziestych był intensywnie zaangażowany w produkcję nowych odmian miniaturowych i po 50 latach, nadal się rozwija. Jest wielkim liderem w popularyzacji tej klasy róż w USA, a być może i na świecie. Został niedawno odznaczony Medalem Dean Hole za wkład i przywództwo w uprawie tej klasy róży. Stały się teraz tak popularnym tematem hodowlanym, że obawiam się, że grozi przesadą. Już nie jestem w stanie śledzić nowych odmian. Można się zastanawiać, czy ktoś może. Wszyscy odnoszący sukcesy hodowcy róż, zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści, są świadomi wagi nowości. Nie ma sensu oferować publicznie nowej róży, której nie da się odróżnić od tej, która jest już na rynku. Naprawdę zachęcające jest obserwowanie poprawy zdrowia we wszystkich klasach róż. Liczba amerykańskich hodowców komercyjnych zmniejszyła się i są oni w dużej mierze skoncentrowani w południowej Kalifornii, jeśli chodzi o hodowców głównie róż ogrodowych. Głównym wyjątkiem jest Ralph Moore.

    Południowa Kalifornia aż do ostatnich kilku lat miała niewielki problem z czarną plamistością. Natomiast mączniak prawdziwy i rdza różana, szczególnie ta pierwsza, były zmorą od lat. Kiedy po raz pierwszy zacząłem hodować róże, tylko mączniak prawdziwy był na tyle widoczny, że mógł powstać w mojej głowie. Prawdopodobnie było to prawdą w przypadku Lammertsa, gdy przedstawiliśmy róże w firmie Armstrong. Chociaż odporność na mączniaka prawdziwego była celem zarówno Lammertsa, jak i mnie, myślę, że był bardziej konsekwentny niż ja  w swoich wysiłkach, aby osiągnąć swoje cele w tym kierunku. I ja nie zapomniałem o tym problemie, ponieważ odrzuciłem wiele siewek ze względu na podatność na mączniaka, zanim jeszcze zobaczyłem na nich kwiat.
    Wszyscy hodowcy róż w trakcie swojej kariery udoskonalili swoje odmiany pod kątem odporności na choroby, a chyba najbardziej niż Sam Mcgredy w odniesieniu do mączniaka prawdziwego i plamistości. Pomogła mu w tym natura, zapewniając stosowny klimat zarówno w Irlandii, jak i Nowej Zelandii, w którym te organizmy mogą się rozwijać.

    Jest to tłumaczenie 19 rozdziału książki  Herberta C.Swima -  „Roses from Dreams to Reality„.

  • Swim Herbert Cecil

    Jakie by krzyżówki nie wykonywać, dobre róże powstaną tylko z dobrych rodziców. – Herbert Swim.

    swim fotografia pochodzi z obwoluty ksiązki

    Urodził się w Stillwater, Oklahoma,  5 grudnia  1906 roku, – zmarł 24 lipca 1989 i został pochowany w Bellevue Memorial Park w Ontario w hrabstwie San Bernardino w Kalifornii. Żona Helen Lois Smith i trzech synów Ernest. Herbert , Francis i córka Bessie.

    Ten cichy człowiek o łagodnych manierach, uprzejmy i delikatny, po skończeniu Uniwersytetu w Oklahomie, jedenaście lat spędził pracując w różnego rodzaju szkółkach.  Gdy pod koniec lat dwudziestych, kończył naukę, jak sam mówi, perspektywy pracy przedstawiały się nieciekawie.  dlatego zdecydował się  pozostać jeszcze jeden rok na uczelni na architekturze krajobrazu. Pracę zaczął skromnie: jako stażysta architekta pola golfowego na wyspie Santa Catalina u wybrzeży Kalifornii. Potem odpowiadał za produkcję sadzonek róż, zwłaszcza  piennych w Coolidge Rareplants Gardens w Pasadenie w Kalifornii.  Praca w Coolidge Gardens rozpoczął zaledwie sześć tygodni przed Czarnym Wtorkiem na Wall Street w październiku 1929 roku. Po kilku latach pracy na marnym uposażeniu, bez podwyżki  w roku 1935 aplikował o pracę do firmy Armstronga  i otrzymał ją.

    Jeżeli Coodlige Gardens uprawiało kilka tysięcy róż rocznie, Armstrong  produkował setki tysięcy i miał klientów, zarówno hurtowych, jak i detalicznych na całym świecie.
    W międzyczasie Prezydent Hoover podpisał w maju 1930 r. Rozszerzenie ustawy patentowej na rośliny, która będzie znana jako Patent Roślinny. Wkrótce niektóre duże firmy szkółkarskie złożyły wniosek o selekcję niektórych róż, które miały wyłączne prawo do dystrybucji w USA. To zainspirowało  Armstronga do utworzenia działu badawczego   w lipcu 1935 r., A do jego zorganizowania zatrudniono dr Waltera E. Lammertsa, który jako absolwent Uniwersytetu Kalifornijskiego  miał już niezłą renomę. Dr Lammertsowi powierzono projekt hodowlany nie tylko nowych odmian róż, ale także owoców pestkowych i jeżyn. Swim zostaje jego początkowo pomocnikiem a potem współpracownikiem. Z kolei Lammerts zorganizował seminarium dokształcające dla pracowników firm w którym to Swim czynnie uczestniczy. Czas pracy u Armstronga, zapisał się w pamięci Swima jeszcze jednym istotnym wydarzeniem. W swojej, na poły biograficznej książce tak to opisuje:

    „Pewnego dnia latem 1939 roku Awdry Armstrong wezwał mnie do swojego biura i powiedział, że zadzwonił do nich Harry Marks, prezes Germain Seed and Plant Company z Los Angeles.
    Powiedział Awdry’emu, że on i Fred Howard chcieli   omówić utworzenie organizacji róż na wzór grupy hodowców nasion kwiatów All America Selection. Ich firmy należały do ​​tej grupy, ciesząc się uznaniem jako ważni dystrybutorzy róż. Ponadto Howard był światowej sławy hodowcą róż,  zdobywając więcej niż jeden Złoty Medal  Bagatelle.  Awdry chciał, żebym został członkiem tej organizacji, która naturalnie bardzo mnie zaintrygowała. Tak zaczęła się inicjatywa która z czasem miała stać się All American Rose Selections Inc., instytucją o ogromnym znaczeniu dla hodowców   róż / zarówno komercyjnych, jak i amatorskich / na całym świecie. ” Roses fron Dreams to reality str. 15.

    Jesienią 1940 roku, W.Lammerts,  wraca na Uniwersytet Kalifornijski i na swoje miejsce poleca właśnie H.Swima, który od tej pory dokańcza prace rozpoczęte przez Lammertsa i rozpoczyna swoje własne. Pierwszą jego własną różą była Princess Angeline wyhodowana w roku 1945 z krzyżówki  Charlotte Armstrong, która został zapylona pyłkiem nienazwanej siewki będącej krzyżówką  Mrs Sam McGredy i President  Herbert Hoover wykonaną jeszcze przez Lammertsa. Ciekawostką w przypadku tej róży było to, że Właściciel firmy  Awdry Armstrong nie uznał jej za wystarczająco dobrą by skierować ją do produkcji. Swim sprzedał ją więc do innej szkółki, która nadała jej właśnie to imię. Tak właśnie zaczęła się kariera hybrydyzerska Swima która  trwała do roku 1980 – powiedzmy przez 40 lat.

    Osobiście uważał, że hodowcy róż powinni hodować takie odmiany, aby mogły rosnąć tam, gdzie nie mogą obecnie rosnąć, aby jak najwięcej ludzi mogło się nimi cieszyć. Trening, jaki przeszedł w różnego rodzaju szkółkach, i zdobyte w nich doświadczenie, dało mu świadomość tego, jaka powinna być róża, jakie powinna mieć cechy. Również te w sensie estetycznym. U Armstronga , jako dyrektor ds. badań, mając pod swoją opieką między innymi Toma Carrutha, wyhodował do roku 1955, całą serię wspaniałych róż, kiedy to opuścił firmę by związać się na lat 10  z O.L Weeks . Jak sam mówi:

    „Po odejściu od Armstrongów, utworzyłem nową firmę w formie spółki z O.L.Weeks of Ontario w Kalifornii. Nowa firma miała działać pod nazwą SWIM & WEEKS. Bowiem po piętnastu latach na stanowisku Dyrektora Badawczego w firmie Armstrong odkryłem, że coraz bardziej angażowałem się w sprawy administracyjne, które zabierały czas, który mógłbym przeznaczyć na hodowlę roślin. Chęć kontynuowania hodowli róż była na tyle silna, że ​​spowodowała drastyczną zmianę w wieku czterdziestu ośmiu lat.
    Pan Weeks, którego zawsze znałem jako Ollie  przez kilka lat prowadził Week’s Wholesale Rose Grower jako jedyna   szkółka dostarczająca środki produkcji . Na szczęście dla mnie Ollie również chciał zaangażować się w nowy, fascynujący zawód i biznes. Znałem go od wielu lat w związku z licencjobiorcą opatentowanych róż przez szkółki Armstrong i byłem świadomy jego uczciwości.”

    Powstaje w tym czasie wiele róż, które przetrwały na rynku po dziś dzień. Najbardziej znaną z tego okresu jest Mister Lincoln, kwintesencja czerwonej róży o długich łodygach i bogatym zapachu, która jest bestsellerem od czasu jej wprowadzenia w połowie lat 60. Ta zmiana miejsca pracy ewidentnie  miała wpływ na to , że Swim  miał sporą przerwę  w swojej twórczości. Można by żałować, że Armstrong nie obsypał go honorami i przysłowiowym złotem, aby utrzymać  u siebie.

    W 1967 roku nagromadzenie problemów zdrowotnych sprawiło, że mądrze było pomyśleć o emeryturze. Ollie Weeks został poinformowany o rozwiązaniu partnerstwa, a negocjacje o tym rozpoczęły się w sierpniu tego samego roku i zostały zakończone w grudniu następnego roku.
    David Armstrong odchodził z pracy jako Dyrektor ds. Badań, aby rozpocząć studia w szkole medycznej i zostałem poproszony o przejęcie obowiązków biurowych i wykonanie nowych zapyleń na dziale badawczym na czas poszukiwania następcy Davida.
    Ta  praca zajęła mu trzy lata, ponieważ   niewiele było  osób przeszkolonych do tej specjalistycznej pracy, pracował po trzy dni w tygodniu.   W latach 70  pracował tam  ze świeżo zatrudnionym Arnoldem Ellisem, który wcześniej był asystentem Eugene Boernera u J&P  i z   Jackiem E. Christensenem  który początkowo był asystentem  Ellisa.

    W roku 1988 , ukazała się książka jego autorstwa, jak gdyby sumująca jego drogę zawodową zatytułowana Roses – from Dream to Reality. W jej notce odredakcyjnej czytamy:” Herbert Swim jest nazywany przez swoich przyjaciół jako Herb i bardzo lubi ten swój przydomek.  Kiedy objął stanowisko dyrektora ds. Badań w firmie Armstrong, po dr Walterze Lammertsie, miał okazję spróbować naśladować L.Burbanka. Jego zadaniem było hodowanie nie tylko róż ale interesowały go też brzoskwinie, nektarynki, śliwki, jagody i kamelie. Spowodowało to, że  zawdzięczamy mu kilka nowych odmian tych owoców. Prawie zapomniano, że wyhodował on Springtime, Junegold, Brigadoon Camelia i wiele innych odmian w tych grupach roślin.

    Po 1955 roku swoje wysiłki hodowlane ograniczył już całkowicie do róż. Herb jest prawdopodobnie najbardziej znany ze swoich kreacji różanych, które zdobyły All-American Rose Selection Awards – w sumie dwadzieścia pięć razy, z czego mniej więcej połowę dzielił ze współpracownikami. Również dwadzieścia najlepszych nagród europejskich przyznano jego różom, chociaż konkurencja była ogromna.
    Do jego bardziej znanych należą takie róże jak Angel Face, Circus, Montezuma, Sutter’s Gold, Mojave, Oklahoma, Mister Lincoln, Royal Highness, Summer Sunshine, Double Delight, White Lightnin i Brandy. Róże te nagradzała ARS . Natomiast Sutter’s Gold i Double Delight, otrzymały The James Alexander Gamble Award  za zapach. Międzynarodowa Konferencja Róż uznana  Double Delight za najpopularniejszą różę na świecie w 1985 roku. Sam hodowca najwyżej ocienia: Sutter’s Gold,  Circus, Mister Lincoln, Angel Face i Double Delight – oczywiście wszystkie to laureatki AARS.

    Te i inne odmiany róż były nie tylko podziwiane w wielu ogrodach różanych na całym świecie, ale także wykorzystywane przez innych hodowców z wielu krajów w ich wysiłkach, aby produkować i ulepszać własne róże. Wspomniana książka jest napisana w mniej lub bardziej autobiograficznym stylu. Herb ma nadzieję, że inni hodowcy róż znajdą w niej pomysły przydatne w ich pracy.  Nawet jeśli nawet na przykład  uznają rozdział o genetyce za ciężki, to  ma nadzieję, że czytelnik będzie kontynuował lekturę, bowiem brak takiej wiedzy nie powstrzymał wielu największych hodowców roślin  przed wspaniałymi osiągnięciami.

    Sam McGredy, teraz Nowozelandczyk ze sławnej irlandzkiej rodziny hodowców róż, lubi nazywać się uczniem Herb Swima. Nieżyjący już Harry Weathcroft,  znający się na rzeczy angielski hodowca róż, w swojej książce „In Praise Roses” napisanej na krótko przed śmiercią, napisał o Swimie:  „Jestem przekonany , że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, przynajmniej tak twierdzi. A odmiany które nam dał  niezależnie od ich drobnych wad  jakie mogą mieć w jego oczach, wystarczą, aby zapewnić mu trwałe miejsce na zawsze w wielowiekowej historii róż. ”

    Praca jego została zauważona i doceniona w Stanach Zjednoczonych. Już w roku 1951 ARS,  przyznało mu  Gold Honor Medal za – jak to określono -  wyhodowanie coraz lepszych odmian róż z wykorzystaniem metod naukowych. Zaszczyty spływają na niego z różnych źródeł. The California Association  of Nurseryman przyznała mu nagrodę specjalną  za wybitne osiągnięcia w ogrodnictwie w roku 1957 i ponownie w roku 1979. Również jego alma mater nadaje mu tytuł Distinguished  Agricultural Alumnus Award” . I tak dalej , i tak dalej.

    W sumie na jego konto możemy zapisać około 130 odmian róż. W przywołanej powyżej książce znajdziemy chronologiczne zestawienie róż przez niego wyhodowanych. Oto one.

    1945  Princess Angeline  Charlotte Armstrong x/ Sam McGredy x Pres. Herbert Hoower/

    1947  Pinkie   China Doll open polination.

    1947  Nocturne   Charlotte Armstrong x Night.

    1948  Multinomah  Contrast x Charlotte Armstrong.

    1948  Rose of Freedom  Charlotte Armstrong x Night

    1949  Applause = Contrast x Charlotte Armstrong.

    1949  Fortyniner = Contrast x Charlotte Armstrong.

    1949  Tallyho = Charlotte Armstrong x Dickson’s Red.

    1950  Fandango = Charlotte Armstrong x / Mrs Sam Mcgredy x pres. Herbert Hoower/.

    1950  Juno = Duquesa de Peranada x Charlotte Armstrong

    1950  Paramount = Charlotte Armstrong x Glowing Sunset .

    1950  Red Jacket = World’s Fair x Mirandy.

    1950  Sutter’s Gold =  Charlotte Armstrong x Signora .

    1951  Bravo = World’s Fair x Mirandy .

    1951 Chief Seattle = Charlotte Armstrong x Signora

    1951  First Love = Charlotte Armstrong  Show Girl.

    1951  Helen Traubel =  Charlotte Armstrong Glowing Sunset.

    1951  Valentine = China Doll x World’s Fair .

    1952  Angelique = World’s Fair x Pinocchio.

    1952 Anette = Charlotte Armstrong x Contrast

    1952  Beacon =  Christopher Stone x Charlotte Armstrong.

    1952  Big Daddy =  Crimson Glory x Texas CEntennial

    1952  Buccaneer = Golden Rapture x /Max Krause x Captain Thomas/.

    1953  Bagdad = Charlotte Armstrong x Signora.

    1953Embers = World’s Fair x Floradora .

    1953 Frolic = World’s Fair Pinocchio .

    1953  Gay Lady = Charlotte Armstrong x Piccaninny .

    1953  La Jolla = Charlotte Armstrong x Contrast .

    1953  Mia Maid = Charlotte Armstrong x Signora

    1954  Lemmon Chiffon = Sister Terese x Golden Dawn

    1954  Louisiana Purchase = Charlotte Armstrong x Picca ninny

    1954  Mojave = Charlotte Armstrong x Signora

    1954  Mrs. Luther Burbank = Christopher Stone x Charlotte Armstrong.

    1954  Pink Frost = Charlotte Armsrtong x Texes Centennial

    1954   Redcap = World’s Fair x Pinocchio

    1954  Roundelay = Charlotte Armstrong x Floradora.

    1954  Sugar Plum = Crimson Glory x Girona.

    1955  Goldstrike = Goldilck x  Pinocchio

    1955  Montezuma = Fandango x Floradora

    1955  Wildfire =  World’s Fair x  Pinocchio

    1956 Circus =   Fandango x Pinocchio

    1956  Fanfare =  Fandango x Pinocchio

    1956  Fort Vancouver = Charlotte Armstrong x /Mrs Sam McGredy x President  H. Hoover

    1956  Midnight = Gay Lady x Texas Centennial.

    1956  Moonsprite =  Sutter’s Gold x Ondine

    1957 Aztec = Charlotte Armstrong x NN

    1957  Cathay = Fandango x Pinocchio

    1957  Manitou = Charlotte Armstrong x Signora.

    1957  Starlet = Goldilock x / Fandango x Pinocchio/

    1958  Green Fire z Goldilock x / Fandango x Pinocchio/

     

     

     

     

     

     

  • Maiden’s Blush. Great Maiden’s Blush. Maiden Blush Small

    greatmaidensblush1-iso.jpg greatmaidensblush_0488.jpg

    Pierwszy wpis dotyczący tej róży/ tych róż/ sformułowałem w roku 2008. Upłynęło więc wystarczająco dużo czasu by napisać go na nowo. Wszak przez ten czas dowiedziałem się o różach znacznie więcej. Przede wszystkim dostrzegam potrzebę ujęcia bardziej syntetycznego.

    To alba. Nikt ze znaczących autorów piszących o różach tego nie podważa, choć równie powszechnie uważa się iż jest to mieszaniec alby i centifolii. Znana jest z całą pewnością od XV wieku, ale zapewne narodziła się jeszcze wcześniej.

    alba-incarnata-schutt

    alba-incarnata-schutt2 fotografie – przez uprzejmość Urszula Trętowska w ogrodzie Lost Beauties 2012.

    Ma ogromną ilość nazw synonimicznych. Dowodzi to, że róża ta występowała od bardzo dawna – prawdopodobnie przyszła do nas  z głębi odległego XV a może i XIV wieku, po drodze unikając wyginięcia – oraz, iż była powszechnie znana, towarzyszyła prawie każdemu przydomowemu ogródkowi, więc w każdym względnie izolowanym środowisku – a o to było 500 lat temu nieporównywalnie łatwiej jak dziś – musiała się jakoś nazywać. Wszak nie było towarzystw różanych które by unifikowały klasyfikowały i wyjaśniały. Nazwy te, to od pospolitej i mało finezyjnej, Rosa Alba Incarnata, poprzez trywialne Bella Donna, po wymyśle i finezyjne jak Grande Cuisse de Nymphe. O ile nazwy Maiden’s Blush i Great Maiden’s Blush używane są zamiennie – o tyle Maiden Blush Small, jest zapewne  klonem, naturalna mutacją Maiden’s Blush. Jest dostrzegalnie mniejszym krzewem i ma trochę mniejsze kwiaty.

    Dla porządku napiszmy, że kwiaty są w lekkim, delikatnym różu i dorastają do średnicy około 8 cm. Jest oszałamiająco piękna i nie będzie zbyt wielkiej przesady, jeżeli powiem że natura nie stworzyła kwiatu bardziej wyrafinowanego niż kwiat tej odmiany róży. Jednakże by zapewnić wyrównany plon jej pięknych kwiatów będziemy musieli część pąków poświęcić i usunąć.

    Zapach -Podobnie jak w przypadku innych członków rodziny alba, jednym z najbardziej ujmujących atrybutów Maiden’s Blush jest jej  zapach. Bowiem z kwiatów tej odmiany rozchodzi się jeden z najbardziej wyrafinowanych/ ze wszystkich róż/ zapachów i trudno jednoznacznie powiedzieć co w niej zachwyca bardziej -  kształt i forma kwiatu  czy ów niespotykany zapach.

    Krzew dorasta do 2m a czasem i więcej i jest porządnie zbudowany. greatmaidenb.jpg

    W ogóle jak się czyta opisy, to składają się one z samych superlatywów. No bo jeszcze odporna na choroby, mrozoodporna, jest ekstremalnie odporna na uprawę na stanowiskach zacienionych. Gdybyż to wszystko było prawdą to gdzie tu miejsce na doskonalenie. Jak mawiał mój ukochany autor Oskar Wilde „zasmuca mnie pani mówiąc, że jestem doskonały gdyż doskonałość wyklucza rozwój, a ja chciałbym się rozwijać”. Toteż i hodowcy szybko dostrzegli również jej poważne wady jak np.: krótki okres kwitnienia. Któż z nas by nie chciał by ta piękna chwila trwała wiecznie! A trwa tylko, czy też aż 6 tygodni. Dziś to poważny defekt. Mimo ewidentnego renesansu zainteresowania  różami historycznymi. Popyt na nie jest ograniczony. Temat ten , w latach siedemdziesiątych podjął Rolf Sievers, który wyhodował początkowo całą serię różonobarwnych mieszańców alby, nie powtarzających kwitnienia / pisze o tym  nieco dalej/ a następnie  od nich wyhodował całą rodzinę powtarzających kwitnienie mieszańców alby. Niestety, ich przymioty podziwiać możemy jedynie na fotografiach ponieważ Sievers nie pogodził się z surowymi prawami  wolnego rynku. Czy kiedyś będziemy mogli je mieć w swoich kolekcjach? Tego nie wiem. Z tym samym problemem zmierzył się polski hodowca,  Łukasz Rojewski, który  postanowił użyć alby do  zwiększenia odporności  na niekorzystne warunki atmosferyczne  swoich mieszańców, jak też zwiększyć ich odporność na choroby  grzybowe. Pan Łukasz ma już na swoim koncie interesujące odmiany róż które  pochodzą od   r. alba. Taką odmianą  jest na przykład bardzo obiecująca, interesująca odmiana nazwana przez Pana Łukasza,  Rosa Polonica.

    Ale wracając do naszej Maiden’s Blush. Peter Beales, wspomina, że w róży tej zakochał się po raz pierwszy już jako dziecko. Dobrze pamiętał, gdy  jako 4 letniemu brzdącowi  pokazywał ją dziadek, który w czasie wojny uprawiał warzywa.Pisze: „Sam , jeszcze długo nie przypuszczałem, że będę zarabiał na życie jako producent róż. Gdy w połowie lat 60 ubiegłego wieku,  rozmnażałem Great Maiden’s Blush, to oczka pobierałem z tej właśnie róży którą poznałem jako pierwszą a którą nazywaliśmy jako Róża Dziadka. Dziś sprawia mi wielką przyjemność to, że każda sadzonka tej odmiany , które sprzedaję na całym świecie, pochodzi od od tej róży którą poznałem jako pierwszą.”

    Jak już wspominałem, Great Maiden’s Blush ma swoją równie urodziwą mniejszą (młodszą) siostrę Small Maiden’s Blush. Tu opinie specjalistów różnią się od siebie. Jedni twierdzą, że to samoistna mutacja, sport – a drudzy, jak na ten przykład Rolf Sievers,  że to siewka pochodząca ze swobodnego zapylenia. W pewnym momencie spoczęło na niej czujne oko właśnie Rolfa Sieversa, który uczynił z niej główną aktorkę, kreatorkę w swoim programie hodowlanym. I tak oto ze Small Maiden’s Blush  jako rośliny matecznej w latach siedemdziesiątych ub. wieku powstały takie  obiecujące wspaniałości jak: Crimson Blush Lemon Blush Morning Blush Royal Blush Red Blush White Blush Golden Blush Summer Blush Yellow Blush Tender Blush  czy Northern Blush.

    Nazwy Great i Small Maiden’s Blush,  odnoszą się konkretnie do ich wzrostu. Pierwsza, jak sama nazwa wskazuje, jest większa i jest w stanie wyrosnąć na wysokość  3 metrów. Ta druga rzadko osiąga wysokość większą niż 120cm. O ile wiem, różnica w wielkości poszczególnych kwiatów jest niewielka lub żadna. Czasami jednak występuje znaczne zróżnicowanie się głębi koloru kwiatów u obu form., Ale wydaje się, że jest to zjawisko związane albo z glebą, albo z klimatem lub prawdopodobnie z tymi obydwoma czynnikami.

    Obie formy są równie odporne na choroby i obie są wyjątkowo odporne na cień, dlatego mają wiele zastosowań jako rośliny ogrodowe. Chociaż forma Great   jest zasadniczo dużą różą krzewiastą, to od czasu do czasu można spotkać ja uprawianą jako pnąca np z wykorzystaniem drzew. Uprawiana w ten sposób może być najbardziej satysfakcjonująca, a tolerancja na cień daje jej przewagę nad większością innych róż pnących o podobnych cechach, ponieważ nigdy nie wydaje się dąsać wśród gęstych liści swojej naturalnej podpory.

    Będzie szczęśliwie rosnąć, nawet jeśli zostanie posadzona na północnej stronie drzew iglastych, gdzie przeniesie swoje pędy tak, aby  pokazać kwiaty po jaśniejszej południowej stronie. Zarówno duże, jak i małe formy Maiden’s Blush są bardzo dobrymi  partnerami w połączeniu z innymi krzewami lub bylinami, szczególnie ich ołowiano-zielone liście dobrze łączą się z roślinami o liściach bordowych lub śliwkowych. Będą również dobrym żywopłotem, jeśli będą odpowiednio pielęgnowane.
    Formę „Great” najlepiej od czasu do czasu przycinać, tak  aby zrobić nieformalny żywopłot.

    Forma Small ma naturalnie uporządkowany pokrój i nie wymaga tylu starań.
    Najlepszym sposobem osiągnięcia tego efektu jest skrócenie tegorocznych pędów kwiatowych do połowy ich długości w jak najwcześniejszej fazie wzrostu, co należy wykonać natychmiast po zakończeniu kwitnienia roślin każdego lata. Pomaga to zagęścić krzew w początkowych latach. Później, od około trzeciego do czwartego roku, jedyną pracą konieczną do utrzymania żywopłotu w dobrym stanie jest usunięcie wszystkich przekwitniętych kwiatów.

    Jest to roślina długowieczna. Świadczy  o tym fakt, że znajdujemy ją w bardzo różnych miejscach, po ogrodach i ogródkach gdzie nie powinniśmy spotykać róż. Gdy uda się porozmawiąć z włąścicielką takiego ogródka to z reguły towarzyszą  temu rzewne wspomnienia jak to  maja babcia opowiadała jak jej z kolei opowiadała jej babcia, że ta róża już wówczas  była w posiadaniu rodziny. Tej długowieczności sprzyja jej  zdolność wypuszczania odrostów korzeniowych. Często bywa tak, że przesadzamy ją w inne miejsce bo zmieniła nam się koncepcja i na dawnym stanowisku Maiden Blush   zakładamy grządkę warzywną. I nagle po kilku latach, gdy już prawie zapomnieliśmy  co tam przedtem rosło , pojawia się silny pęd róży. To nasza Maiden’s Blush  przypomniała nam o sobie i z resztek systemu korzeniowego którego nie usunęliśmy zupełnie, pojawia się  zdrowy, piękny pęd, zaczątek nowego życia, nowego bytu.

    I tak oto , z wykorzystaniem wspomnień Petera Bealesa, dobrnęliśmy do końca naszej opowieści o Maiden’s Blush.

     

     

  • Peace, Kronenburg i Ola

    O każdej z tytułowych róż napisałem już na tym blogu  wiele, głównie  dobrego, ale i też są takie róże  o których nigdy za wiele dobrego napisać nie sposób.

    Gdy mówimy o pierwszej z nich  musimy dokonać niezbędnego rozgraniczenia. Czy będziemy pisać jeno o walorach jej jako rośliny ozdobnej czy też zdecydujemy się na kontekst szerszy , społeczno historyczny. Peace, sztandarowe dzieło Francisa Meillanda, którą wyhodował na samym początku swej kariery w roku 1935, jako roślina, jest  interesującym przykładem trwałej obecności  na rynku kwiatowym i w  krajobrazie sentymentalnym lubowników róż. Jej powszechna obecność w obrocie handlowym będąca skutkiem zainteresowania ze strony  właścicieli ogrodów jest zjawiskiem unikalnym, znana jest bowiem w naszym szybko zmieniającym się świecie, od około 75 lat. Wprawdzie ze strony  starszych rosomanes słychać narzekania, że to już nie ten wigor co onegdaj, ale nadal jest wystarczająco atrakcyjna by szkółki zajmujące się produkcją róż utrzymywały ją w swej ofercie, ba dbają by była w tej ofercie  cały czas obecna. Jeżeli nawet prawdą jest co mówią starsi miłośnicy róż, że jej wigor jest słabszy, to myślę, że warto poszukać w ofertach handlowych  szkółek które potrudziły się by  zaoferować sadzonki z materiału odwirusowanego. Bowiem tu, w zawirusowaniu materiału rozmnożeniowego, dopatrywałbym się  źródła powstawania tego rodzaju opinii.

    Jeżeli spojrzymy na  nią jako na roślinę, to widzimy ładnie rozbudowany, nie za wysoki krzew  o mocnych zielonych pędach umiarkowanie uzbrojonych w kolce, które to pędy niosą zwykle 1-3  solidnie zbudowane kwiaty które rozwijają się z nieco beczkowatych pąków w solidnie wyglądający kwiat o około 50 płatkach i ponad 12 cm średnicy, który dostarcza naszym oczom , niewątpliwie pozytywnych wrażeń estetycznych. Nadaje się na kwiat cięty, oczywiście nie dla celów komercyjnych, ale do wazonów. Z zapachem nie jest już tak  wesoło bo wprawdzie standardowo w opisach mówi się o umiarkowanym , herbatnim zapachu, to jednak dla wielu  rosomaniaków zapach herbatni, to prawie żaden zapach. Decydują osobnicze predyspozycje. Liście dostarczają nie tylko tła dla pojawiających się przez cały sezon kwiatów , ale są też ozdobą samą w sobie- żywo zielone, błyszczące, bardzo dekoracyjne. Pewnym problemem jest ich niepełna odporność na choroby grzybowe, mam tu na myśli głównie  czarną plamistość, zwłaszcza na tle róż współczesnych, które przyzwyczajają nas powoli do tego że zapominamy o konieczności wielokrotnych oprysków, ograniczamy się zwykle do tych prewencyjnych. Jeden dwa opryski wykonane w trafnie dobranym terminie, likwidują ten problem. Powiedzieliśmy już o samej róży z punktu widzenia   jej atrakcyjności jako rośliny ozdobnej, ale istnieje też punkt widzenia hodowców róż. Najpełniej wyraża się on poprzez analizę programów hodowlanych  twórców nowych odmian. I tu najpełniej wyraża się potęga Peace. Otóż w pierwszym pokoleniu użyta została jako roślina mateczna bądź jako dawca pyłku, ponad 300 razy! Nie jestem w stanie zliczyć ile odmian współczesnych zwiera jej geny w drugim i dalszych pokoleniach. Dość powiedzieć , że pojawiają się już w co najmniej dwudziestu pokoleniach. To nie wszystkie przejawy jej aktywności. Innym jest jej skłonność do wydawania samoistnych mutacji a omawiana tu interesująca trójka jest tylko jednym z wielu przykładów. Bowiem Kronenburg jest sportem od Peace a Ola sportem od Kronenburga.

    To już wiemy jak wygląda ta niezwykła odmiana róży. Niezwykła w swej popularności i powszechności występowania. A może więc to nie róża jest niezwykła co okoliczności je towarzyszące czynią jej niezwykłość? I tu dochodzimy do  tego drugiego aspektu  jej popularności aspektu  społeczno historycznego. No bo wpisała się w ten kontekst niezwykle mocno. Nie sposób bowiem pisząc o niej nie napisać o okolicznościach jej pojawienia się na świecie. Losy jej splatają się ściśle z drugą wojną światową, nawet jej  imię, zamiennie używane  Peace – Madame A. Meilland wiąże się z zakończeniem tego krwawego konfliktu. Nazwa Peace, jako  lepsza marketingowo, łatwa w użyciu, wyparła Nazwę Madame A. Meilland  upamiętniającą matkę hodowcy. Wyhodowana przed wojną, została  przekazana szkółkarzom w Stanach Zjednoczonych, Włoch czy nawet Niemiec do oceny. I… łączność się przerwała. Zdumiony  Meilland , dopiero po wojnie, dowiaduje się o niezwykłej karierze jaką zrobiła jego odmiana w USA, jaką świetną robotę marketingową wykonali  amerykańscy przyjaciele. Przypomnijmy tylko sobie. To nie przypadek, że róża ta znalazła się  przed każdym delegatem  powojennej konferencji pokojowej.  Sława tej róży wynikająca nie tylko z jej walorów czysto hodowlanych powoduje , że na ten przykład Japończycy   utworzą imponujące założenie parkowe składające się z 1000 krzewów tylko tej odmiany.

    To róża, która na świecie, została sprzedana w największej ilości  egzemplarzy. Za tym sukcesem pojawiają się również inne implikacje. To czas, gdy już zaczynają działać prawa patentowe, w USA jak pamiętamy już od lat trzydziestych ubiegłego wieku, gdy to prawa te otrzymała  jako pierwsza New Dawn. To jest potężny strumień gotówki jaki zasila rodzinę Meilland. Firma przenosi się tym samym w inną rzeczywistość. Powstają nie tylko nowoczesne szkółki  ale i ośrodek badawczo rozwojowy. To na sukcesie tej odmiany/ choć sprawiedliwie należy mówić , że nie tylko/ wyrosła potęga tej rodziny.

    Jak mawiają Francuzi, za kanałem, w Anglii, odmiana ta pojawiła się  stosunkowo późno, bo już po wojnie i siłą rzeczy nie zrobiła kariery. Co nie znaczy by nie była powszechnie uprawiana. I to właśnie w Anglii , na plantacjach McGredych został znaleziony   przez szeregowych pracowników tych szkółek, interesujący sport od Peace. Nazwał go Samuel McGredy – Kronenburg. W ten to  sposób uczcił 300 lecie słynnego browaru. Na uroczystości owej nieźle się  musiał bawić, skoro już później w parę  lat  potem napisał: „Różę tę prezentowaliśmy na   koncercie z okazji 300 lat browaru po pięciogodzinnym obiedzie z udziałem pijących  dygnitarzy z całego świata. Zadziwiające, jak dobrze róże pasują do choucrouse i „Gewurztraminer” i foie’gras oraz Framboise i Kronenbourg”

    Jako roślina, bardzo przypomina odmianę wyjściową – Peace , ale jest bardzo dobrym przykładem rozmijania się gustów różnych uczonych gremiów , w tym sędziowskich z powszechnymi odczuciami. Lubiana i poszukiwana przez miłośników róż i lekceważona przez jurorów. Jest uwielbiana przez Polaków, ale nasi szkółkarze nie traktują  rodaków zbyt poważnie i  nigdy nie wiemy co będziemy mieli w ogrodzie gdy kupimy Kronenburg. Ja sam mam w swoim ogrodzie Kronenburga  z trzech miejsc i każdy egzemplarz wygląda nieco inaczej.

    ” Kronenburg jest przykładem róży, która jest piękna w pąku, niezbyt interesująca w rozkwicie i okropna gdy zaczyna przekwitać. Otwiera się jako szkarłatna , szkarłatno złota, zmienia kolor  do odcieni wina  i umiera na purpurowo. Pamiętam , że otrzymałem list od klienta, który zakupił ją od nas i bardzo podobał się mu ów „umierający ” kolor , ale nie gustował w tym co było pomiędzy rozkwitaniem a przekwitaniem. Uważał, że kwiaty i pąki tej odmiany nie pasują do siebie.” -pisze  Samuel McGredy IV w swojej książce Family of roses.

    W Polskim zagłębiu różanym, w Końskowoli , zlokalizowana jest  szkółka  sympatycznej rodziny Kozaków którzy uprawiają na szerszą skalę Kronenburg i to u nich spotkamy  Kronenburga w wersji kanonicznej. Tam też, korzystając ze skali uprawy Pan inżynier Krzysztof Kozak, wyselekcjonował niezwykle udany sport,  od Kronenburga a mianowicie centkowaną formę, którą nazwał Ola. Róża jest przeurocza, nic więc dziwnego, że zdobyła serca miłośników róż. Wiem , że w Polsce  trudno jest zrobić karierę, ale Ola została natychmiast zauważona i  doceniona przez lubowników królowej kwiatów i wygrała konkursy dla publiczności zarówno w macierzystej Końskowoli jak i w Kutnie  w roku 2019. Po tym niewątpliwym zainteresowaniu  widać, że uznanie dla urody Peace nie wygasa i zostało tylko przedłużone i  podtrzymane  przez wprowadzenie  do jej kanonu piękna , tak modnych obecnie striped, owych pasków i centkowań którymi się pyszni OLA.

    Jak już powiedziałem, o tych różach pisałem wielokrotnie a zobaczyć to możemy w poniższych wpisach:

    Peace. Madame A.Meilland *

    Peace, Madame A. Meilland * inne ujęcie

    Kronenburg *

    Ola *

  • Cocker family. Ann i Alec .

    Róże w Aberdeen rosną bujnie, dając dobrze wybarwione, duże kwiaty.
    Mimo wszystko Aberdeen jest chyba ostatnim miejscem, które wybrałbym na szkółkę róż. Wiosna jest zimna i mokra. Lato chłodne i mokre, jesienią jest chłodno i mokro, w wyniku czego większość zabiegów w szkółce odbywa się  w warunkach dyskomfortu.
    Ale szkółka Cockera powstała w 1841 roku właśnie w okolicach Aberdeen a to dlatego, że pracujący w majątku Fraser, jako ogrodnik , pradziad Aleksandra  Morrisona Cockera – James Cocker postawił się  lordowi i powiedział, że nie będzie pracował w niedzielę. W efekcie musiał przejść na swoje. Miał rzec: Słucham mojego Pana a nie pana. W odpowiedzi usłyszał, że w takim razie  możesz iść służyć Mu, zamiast mnie. Chcąc nie chcąc założył więc  małą szkółkę  w jednej z dzielnic Aberdeen -  Sunnypark, gdzie hodował drzewa, krzewy i bardzo w owym czasie popularne bratki. Biznes  dobrze prosperował, choć jak wynika z katalogu jaki firma wydała w roku 1880, nie był tani. Firma rozrosła się  zajmując pod uprawy  pobliskie wrzosowiska  w Morningfield. Firma założyła też  sklep jako magazyn nasion przy  Union Street, głównej ulicy handlowej miasta.

    James Cocker II , miał czterdzieści siedem lat, kiedy zmarł jego ojciec. Jego żona, Margaret, urodziła trzech synów, Williama, JamesaIII  i Alexandra. Wszyscy trzej zostali wprowadzeni do biznesu, Alexander odbył nawet praktyki w słynnej szkółce Turnerów w Slough,  w 1882 roku firma zmienia nazwę na James Cocker&Sons.

    Mniej więcej w tym czasie zaczęli bardziej interesować się różami. James II, zmarł w 1897 roku zostawiając trzech synów,  Aleksander przeżył swoich dwóch braci  i ostatecznie został jedynym właścicielem firmy.  Wcześni Cockerowie nie byli wybitnymi hodowcami róż. Ich pierwsze odmiany pokazane w 1892 r. to były  przypadkowo znalezione sporty remontantek. Jedną z nich była Duchess of Fife, mutacja  od Duchess of Rosebery. Jak też podobna do niej Duke of Fife.   Cockerowie musieli się bacznie przyglądać dokonaniom H.Benneta czy Dicksona  z Newtonwnards o czym świadczy wyhodowana przez nich w 1899 roku remontantka Mrs.Cocker

    mrs_cocker    Mrs. Cocker na rycinie obok.

    nazwana na cześć Margaret, ich niedawno owdowiałej matki. Była to krzyżówka Mrs. Johne Laing z Mabel Morrison. Z różą tą wiąże się pewna nowinka organizacyjna. Otóż, ponieważ róże w Aberdeen kwitły znacznie później niż w innych szkółkach angielskich , Cockerowie nie mieli szans brania udziału w ważnych pokazach i wystawach, zwłaszcza tych wcześniejszych. dlatego wpadli na pomysł by powierzyć  Mrs. Cocker firmie B. Canta z Colchester i to on odegrał ważną rolę w  rozpropagowaniu „Mrs Cocker”.  W 1909 roku wprowadzili także różowo łososiowy sport od  Dorothy Perkins pod nazwą Christian Curle. Wygrali też Złoty Medal w roku 1912 dla róży Mrs. Andrew Carnegie .

    W tym czasie, w związku z presją rozrastającego się miasta, szkółka przeprowadziła się do  Sprinhill na przedmieściach  To właśnie w Springhill zmarł Alexander  w 1920 roku,  Zostawił córkę Margaret i syna Aleksandra Morisona, który miał wtedy trzynaście lat. Powiernicy wyznaczeni do zajmowania się sprawami dziecka nadal prowadzili szkółki, ale wydaje się, że bez powodzenia, ponieważ w 1923 roku zamknęli  je, zresztą ku wielkiemu niezadowoleniu Aleksandra.
    Jak opisuje  jego wielki przyjaciel Jack Harkness w swojej słynnej książce Makers Haevenly Roses, Alec był młodzieńcem energicznym, o czarnych włosach i brązowych oczach, był krzepki, krępy, szybki tak w ruchu jak  i zamyśleniu.  Ukończył studia ogrodnicze, chociaż  w trakcie studiów miał w roku 1931 bardzo groźny wypadek drogowy. Jadąc z przyjaciółmi na motocyklu złamał poważnie  jedną nogę w wyniku czego , po skończonej ponad rok trwającej terapii okazało się, że jest ona poważnie krótsza. W wyniku tego utykał przez całe życie.

    W 1936 roku, wynajął pole w Springhill i rozpoczął uprawę kwiatów,  a gdy przyszła II wojna, z powodu kalectwa,  miast wojaczki zajął się uprawą warzyw. Rzemiosło ogrodnicze w jego rękach stało się sztuką, tak wysoka była jakość jego produktów.
    Zaczął z  wielką ostrożnością planować przyszłość .

    Po wojnie, w wieku 40 lat, w roku 1947 zaręczył się z Anne Gowans Rennie, miejscową , inteligentną i delikatnej budowy  dziewczyną,   Oboje działali wg  planu   Aleca z rozwagą i cierpliwością. Zgodzili się odłożyć małżeństwo do czasu, gdy biznes będzie ustabilizowany. Oboje ciężko pracowali w szkółce. W 1952 roku, gdy Alec miał  czterdziesty piąty rok a Anna 32 lata, pobrali się.

    Zdecydowali, że najlepszym  wyjściem dla ich biznesu będzie specjalizacja w różach.   Przedsięwzięcie było starannie zaplanowane a stawiało sobie  za cel produkcję roślin o możliwie najwyższej jakości, która to zasada była dla niego niemal religijną wiarą.

    Firma James Cocker & Sons wkroczyła do świata róż w sprzyjającym momencie, kiedy dobrobyt promieniował na jego godnych praktyków, jak nigdy wcześniej ani później.
    Ta dobra passa dla róż, trwała około dwudziestu lat w latach 1948-1968. Już w latach pięćdziesiątych Alec pozostawił niezatarty ślad w wybranym przez siebie świecie.
    Ludzie go lubili, i on najwyraźniej lubił spotkania z nimi. Na pokazach   Alec i Anne w  mieli czas dla wszystkich i dla każdego drobnego szczegółu.  Pokazywali swoje ogromne kwiaty na odbywających się w późniejszych terminach wystawach i odnieśli tak wielki sukces, że przez sześć lat z rzędu, na NRS Autumn Show zdobywali główne nagrody.

    W 1959 roku stało się oczywiste, że biznes przekroczył możliwości farmy w Springhill. Szczęśliwie w tym czasie, na rynku nieruchomości pojawiło się siedemdziesiąt akrów ziemi. Było to w Whitemyres około ćwierć mili  za granicami miasta. Stał tam opuszczony, zrujnowany dom królowej Anny. Cockerowie długo  się zastanawiali czy z pomocą swojego banku mogą zaryzykować 7000 funtów, aby   kupić tę posiadłość.  Na szczęście dla nich, miasto z czasem poszerzy granice, czyniąc ich ziemię bardzo cenną. Mieli teraz dobry biznes z różami i nową ziemię pozwalającą swobodnie spoglądać w  przyszłość. Ponieważ Anne miała już czterdzieści lat, zdecydowali, że nadszedł czas, aby zająć się następnym pokoleniem.  I tak oto 2 lipca 1960 roku na świat przyszedł kolejny Alexander James Cocker.  Do tego czasu rodzina mieszkała w ciasnym mieszkaniu w Aberdeen, inwestując całe swoje dochody w  przyszłość, zamiast wydawać na siebie. Następna inwestycja dotyczyła szklarni. Potem  zajęli się ruinami starego domu w Whitemyres.

    Alec postanowił rozpocząć hodowlę róż, z którego to zamiaru zwierzył się Samowi McGredy’emu, który w swoim stylu, prosto z mostu powiedział: „Co ! w twoim wieku? Jednakże przedsięwzięcie było dokładnie zaplanowane, a Alec był gotowy do rozpoczęcia kariery hodowcy róż. Jack Harkness tak o tym pisze: ” Rok wcześniej zacząłem podobny projekt w Hitchin. W tym czasie Alec i ja byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Podobały nam się  nasze niewinne rywalizacje na wystawach, szukaliśmy nowinek hodowlanych i dzieliliśmy się wiedzą o różach, byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy się spotykać. Zgodziliśmy się, że jeśli mamy dogonić uznanych hodowców róż na świecie,  to będziemy mieć większe szanse, jeśli połączymy naszą wiedzę. To, czego nauczył się jeden, było przekazywane drugiemu. Uprawialiśmy sobie nawzajem siewki, wizytowaliśmy szkółki, wymienialiśmy się materiałem hodowlanym i pomysłami, otwarcie i szczerze wyrażaliśmy opinie bez obawy przed obrazą. Spędziliśmy razem wiele dni wśród róż, śmialiśmy się i byliśmy szczęśliwi.”

    Pierwsze róże  A.Cockera, pojawiły się w roku 1968. Były to dwa   klimbery o różowych kwiatach: Morning Jewel i Rosy Mantle. Obie były siewkami słynnej New Dawn.  W roku 1969 Alec zaproponował kilka kolejnych, nowych odmian w tym Gay Gordons,   Jego pierwszym prawdziwym sukcesem była Alec’s Red – mieszaniec herbatni o wiśniowo czerwonych, dużych kwiatach i bogatym zapachu. Wygrała ona najwyższe nagrody NRS dla nowej róży i President National Trophy w roku 1970.

    Nazwę tę nadali jego przyjaciele hodowcy – handlowcy, do których wysłał nowe sadzonki w nadziei, że będą pod wystarczającym wrażeniem, aby je zechcieć hodować i zapłacić mu odpowiednie tantiemy. Wszyscy zgodzili się co do tego, by nazwać ją  Alec’s Red.

    W rok później zaitrodukował Anne Cocker, floribundę z rdzawymi bardzo trwałymi kwiatami , dobrymi do wazonów. Następnie rok po roku, systematycznie z Aberdeen wychodziły w świat nowe odmiany róż. Jeden ze swoich sukcesów hodowlanych nazwał imieniem swej ulubionej whisky – Glendfiddich. Cały czas snuł interesujące plany na przyszłość.
    Powoli  naprawiał i uzupełniał mury  domu królowej Anny w Whitemyres i zaczął go odbudowywać pod nadzorem miejscowych rzemieślników.  Ciężko pracował przy tym  kilka lat  i wszystko aż po gwoździe, wszystkie materiały musiały być najwyższej jakości.  Whitemyre House w końcu wyrósł na olśniewającą rezydencję i Jack Harkness chwali się, że ich rodzina  była w nim pierwszymi gośćmi, zanim jeszcze ostatni robotnicy opuścili budowę.

    W 1975 roku Jej Królewska Mość Królowa Elżbieta przyznała  firmie James Cocker & Sons królewski patent na dostawę róż. Wiedziała o tym, czy nie, ale posiadacze nowego przywileju,  byli najbardziej oddanymi rojalistami w jej królestwie.

    Jak już wspomniałem na wstępie, trudne warunki atmosferyczne  północnej Brytanii  niezbyt sprzyjają uprawie róż. Dlatego Cocker rozmyślał na sposobami podniesienia zdrowotności uprawianych przez siebie odmian. Jego wybór  – wydaje się , że niezbyt szczęśliwie – padł na  r.persica. Jak zauważył jego przyjaciel, J. Harkness, r.persica jest rośliną pustyni, dlatego warunki Aberdeen były dla niej zbyt dużym szokiem, nie pozwalała się okiełznać. Cocker, miał około około 50 krzewów mieszańców hultemii – , wyhodowanej w 1836 roku Hardii – w swojej szklarni. Był zdecydowany  wyhodować z jej pomocą nową rasę róż ale po latach odkrył, że bardzo trudną barierą jest dla niej lub jej  potomków częściowa lub całkowita sterylność. W swoim uporze cofnął się nawet do prac z oryginalną  rosa persica. Niewiele to pomogło.  Ale już  w warunkach Hitchin, bardziej na południe Anglii, Harknessowie wykonali wiele ciekawych prac, rejestrując  pierwsze od 1836 roku, hybrydy z hultemią.

    Róża Alec’s Red była doskonałą odmianą, ale Cocker wyhodował naprawdę wielką różę, mam tu na myśli Silver Jubilee. W obrocie handlowym pojawiła się ona w roku 1977. Ale zaczęło się to wiele lat wcześniej, kiedy wpadł na pomysł wprowadzenia genów r.kordesii do mieszańców herbatnich ze względu na jej wigor, odporność i zdrowie. Wybrał jednego z jej potomków, czerwonego klimbera  Parkdirektor Ridgers i skrzyżował go z  mieszańcem herbatnim. Opowiada Jack Harkness: „Podczas  którejś z moich wizyt w Aberdeen powiedział, że ma mi coś do pokazania i pokuśtykał do kilku roślin o długich płatkach, brzoskwiniowo-kremowo różowej HT. Patrzyłem na to cudo z góry na dół, biorąc pod uwagę  wszystkie  objawy przyszłych kłopotów i słabości. Kwiaty były wspaniałe, ale czy roślina ich nie zawiedzie? Nie dostrzegałem niebezpieczeństw. Alec, powiedziałem. „to najlepsza róża, jaką kiedykolwiek uprawiałeś. Lepsze niż Alec’s Red. Był to, jak wszyscy  się domyślają – „Srebrny Jubileusz”. Wygrał dla niego drugą Presidends International Trophy.

    W czasie Chelsea Show w roku 1977 , gdzie prezentował swoją nowość, mój przyjaciel bardzo mnie zmartwił. Stał przed  bukietami Silver  Jubilee, rozmawiając godzinami z tłumami podziwiającymi gości, wydając polecenia, śmiejąc się  – był w  swoim żywiole ale wyglądał na rozpaczliwie zmęczonego pod koniec każdego dnia.

    Cocker otrzymał  od Królowej zgodę na nazwanie swej nowej odmiany  Silver Jubilee na cześć jej 25-lecia na tronie. Jubileusz ten był wspaniale obchodzony w całej Wielkiej Brytanii 6 lutego 1977 roku. ‚Silver Jubilee’ stała się najlepiej sprzedającą się odmianą Cockera, odmiana ta otrzymała prestiżową międzynarodową nagrodę, ale odebrał ją   podówczas 17-letni syn Alec Jr. Odmiana została przypisana wdowie, chociaż wszystkie poprzednie odmiany zostały przypisane Alexandrowi Cockerowi.
    2 listopada 1977, zmarł na zawał serca. Mawiał, że kiedy nadejdzie jego czas, zgaśnie jak światło, i tak też zrobił.

    xxxxxxxxxxxxx

    Ta część opowieści o firmie Cockerów opiera się o  obszerne cytaty i omówienia  odnośnego rozdziału  Makers Heavenly Roses wspaniałej książki Jacka Harknesa, wielkiego przyjaciela  Alec Cockera. J. Harkness w swej opowieści o rodzinie Cockerów, zupełnie niesprawiedliwie pomija rolę i znaczenie  jego żony, Ann Cocker. W końcu jemu przypisuje się wyhodowanie  około 30 odmian róż, natomiast Anne , ma ich na swoim koncie o sto więcej

    Chciałbym więc powiedzieć słów parę  o tej wybitnej mieszkance Aberdeen, która przeżywszy 94 lata, wyhodowała ponad 130 odmian róż. Nazywała się Anne Gowans Cocker.  W roku 2014 zakończyła swoją ziemską podróż, przekazując biznes swojemu synowi Alecowi.
    Ann Gowans Cocker, z domu Rennie, urodziła się 25 maja 1920 r.  w Aberdeen. Nosiła pseudonim Nan.  Była drugą z czterech córek miejscowego  rzemieślnika, kamieniarza   Johna Renniego i jego żony Barbary. Ukończyła Aberdeen Elementary School i Central School. Jeszcze będąc w szkole średniej podjęła pracę w sklepie spożywczym  George’a Milne’a na Orchard Street.

    Podczas II wojny światowej służyła w Służbie Obrony Cywilnej jako kierowca karetki, była świadkiem najgorszego nocnego bombardowania Aberdeen. W tej służbie poznała swojego przyszłego męża Alexandra Morrisona Cockera, znanego później jako Alec.  Po wojnie Anne przeprowadziła się do niego, pomagając mu w ogrodnictwie. Małżeństwo sformalizowali jednak dopiero w 1952 r., Ponieważ Anna uważała, że ​​najpierw należy ekonomicznie stanąć na nogi, osiągnąć dobrobyt materialny, a dopiero potem sformalizować swe relacje rodzinne.

    Gdy 2 XI 1977 roku , umiera Alec, od tego czasu Ann jest odpowiedzialna za wszystkie nowe introdukcje firmy Cocker. Lata 70-te to okres rozkwitu  rodzinnej firmy. Ann i jej syn uczestniczyli ze swoimi nowościami w wielu konkursach, na wystawach róż w różnych krajach świata. Przedsiębiorstwo rozrosło się do znacznych rozmiarów.

    Musimy oddać hołd wytrwałości i mądrości tej niesamowitej kobiety, nie zamknęła się w żalu po mężu, ale z godną najwyższego uznania odwagą i cierpliwością kontynuowała dzieło zmarłego męża. Anne stała się jedną z pierwszych kobiet posiadających honorowe,  obywatelstwo Aberdeen przyznane jej w 1983 r. Została też odznaczona szkockim medalem ogrodniczym  Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego Kaledonii w 1995 r.   Cztery lata później otrzymała najwyższe odznaczenie Royal Rose Society czyli medal Deana Hole za swoją aktywną działalność. Zresztą nie tylko RRS ale również  np, British Rose Growers Asocation czy    Aberdeen Women Business Club. W 2001 roku Anne Cocker otrzymała Order Królowej Elżbiety. Ostatnią nagrodą Anne w 2009 roku była nagroda publiczności na Glasgow International Rose Competition za  mieszańca herbatniego„With All My Love”.

    Ann Cocker wcale nie przypominała standardowego wyglądu ogrodników. To była czarująca dama, zawsze nienagannie ubrana. Dużo podróżowała i uwielbiała szybkie samochody, prowadziła do 85 roku życia. Pracowała nad nowymi odmianami róż do 80 roku życia,   przeprowadzając nowe krzyżowania w nadziei na uzyskanie interesujących odmian róż. Dziś firma Roses of Cocker nadal działa jako firma rodzinna z podstawowym sklepem na przedmieściach Whitemyres. Firmą zarządza teraz jej syn Alec Jr., który pracuje z jej trójką wnuków i  najbliższą rodziną.

    Ann Cocker kochała życie we wszystkich jego przejawach – interesowała się polityką, teatrem, operą, chodziła do kina, do kościoła, dużo czytała. Jako ciekawostkę podam, że  Alec Cocker, zmarł w czasie gdy Anne  była na nauce tańców szkockich. Wielość jej zainteresowań  znalazło odbicie w nazewnictwie jej róż. Z jej ogromnego dorobku hodowlanego, wyróżnił bym odmiany dzięki którym zyskała międzynarodową renomę  , w tym „Remember Me” (1979), „Braveheart” (1993) i „Heart of Gold” (2001).  Anne Cocker specjalizowała się w niezwykle kolorowych i wzorzystych odmianach róż. Jej prace wywarły duży wpływ na Toma Carrutha , amerykańskiego, wielokrotnie nagradzanego hybrydyzatora róż.

  • Róże epoki edwardiańskiej

    High Glanau Manor Garden (1st January 2012) Epoka edwardiańska to w zasadzie schyłek wiktoriańskiej, stanowiła ukoronowanie epoki wiktoriańskiej, czyli najwspanialszego okresu w historii cywilizacji europejskiej i czasów największej chwały Europy z jej wartościami. Niektórzy /złośliwcy/ mówili, że było to poluzowanie gorsetu epoki wiktoriańskiej.W  powietrzu czuć było, że zbliżał się już rok 1914 i kres tego wszystkiego.

    Można powiedzieć , że symbolem tego czasu był Titanic, który zrodził się właśnie w dobie edwardiańskiej. Z książek o Titanicu możemy wyczytać to samo, czyli o edwardiańskiej etykiecie arystokracji, fascynacji siłą człowieka i jego wytworów
    Historycznie rzecz ujmując, epoka edwardiańska to okres historyczny w Wielkiej Brytanii od roku 1901, czyli kiedy król Edward VII wstąpił na tron brytyjski, a jej koniec określa się na lata 1910-1914.

    Ogrody w owym czasie, zamieniały się w wiejskie sielanki tworzone wokół domów, z użyciem naturalnych materiałów, formalnym designem i żywymi nasadzeniami. Ten nowy styl ogrodnictwa pojawił się w Wielkiej Brytanii na początku XX wieku jako reakcja na daleko posuniętą formalność wiktoriańską. W edwardiańskim ogrodzie niepodzielnie panował  ruch Arts & Crafts , który podkreślał znaczenie partnerstwa między architektem a ogrodnikiem. Tego rodzaju ogrody dążyły do ​​uwzględnienia tradycyjnego rzemiosła a w szczegółach kamieniarki i wykorzystywały naturalne materiały do ​​budowy kamiennych ścian, kamiennych tarasów i ścieżek, półkolistych schodów i zatopionych płyt.

    Poza formalnymi , jak gdyby „pokojami zewnętrznymi”, które oglądano z domu, ogród Arts & Crafts ustąpił miejsca krajobrazowi, z ogrodami skalnymi prowadzącymi na leśne polany oraz dzikimi obszarami z rustykalnymi ścieżkami i ogrodami wodnymi. Funkcje takie jak formalne stawy i fontanny były typowe dla tego okresu.

    Styl Arts & Crafts po raz pierwszy pojawił się w Wielkiej Brytanii około 1880 roku i niebawem ogarnął cały świat. Ludzie tacy jak krytyk John Ruskin i projektant William Morris chcieli zreformować sposób, w jaki rzeczy powstawały, i zbuntować się przeciwko erze masowej produkcji.

    Ogród edwardiański koncentrował się na jakości projektowania , przy użyciu naturalnych materiałów i ręcznie wykonanych wyrobów rzemieślniczych. Obejmowało to sztukę dekoracyjną, w tym produkcję mebli i wyposażenia, a architektura była silnym spajającym elementem, natomiast budynki odzwierciedlały powrót do średniowiecznych, tudorskich, a nawet gotyckich tonów. Powszechne były również witraże a na nich motywy zaczerpnięte z natury, takie jak kwiaty. Prawdziwy dom w tym stylu musiał być zlokalizowany na wsi, gdzie było miejsce na swobodne zagospodarowanie ogrodów, które można było oglądać jak obraz z wnętrza domu. Cele tych ruchów i ich estetyka przetrwały i spotkamy je po dziś dzień.  Duże obrzeża zielne z mieszanką bylin zastąpiły wiktoriańskie rabaty.

    „Niech będzie trochę formalizmu w domu, aby kontynuować geometryczne linie i zamknięte poczucie architektury, ale przejdźmy od tego do   dzikiego ogrodu”. To była rada, którą Henry Avray Tipping (1855–1933), wybitny redaktor naczelny magazynu Country Life, przekazał Royal Horticultural Society w 1928 r. Reputacja Tippinga opiera się na setkach przełomowych artykułów, które napisał o wiejskich domach i ich ogrodach, a także na jego licznych wpływowych książkach. Jednak jego prawdziwą spuścizną są ogrody, które zaprojektował dla swoich przyjaciół w Chequers i Dartington Hall oraz trzy domy i ogrody, które sam zbudował w Monmouthshire. Ostatni ogród Tippinga w High Glanau Manor przyjmuje wszystkie elementy okresu Arts & Crafts. Koleżanka Tippinga z Country Life, Gertrude Jekyll i jej słynny współpracownik Edwin Lutyens, również  dali nam wiele dzieł sztuki Arts & Crafts, przykładowo w Deanery Garden w Sonning, Hestercombe w Somerset i Folly Farm w Berkshire. Jekyll jest pamiętana za jej wybitne projekty i subtelne, malarskie podejście do aranżacji ogrodów, które stworzyła, a zwłaszcza jej „wytrzymałe rabaty kwiatowe”.   Jej praca znana jest z promiennego koloru i pędzelkowych ruchów jej nasadzeń. W roku 1900 wraz z Edwinem Lutyensem zaprojektowała pawilon brytyjski na wystawę w Paryżu. Nie piszę tu szerzej o dziele  Gertrudy Jekyll i Lutyensa, ponieważ poświęciłem im wiele uwagi w odrębnych artykułach.

    Inni architekci i ogrodnicy pracujący w tym okresie to Harold Peto, Ernest Barnsley i Robert Lorimer, z których wszyscy tworzyli sugestywne ogrody. Warto odwiedzić romantyczny ogród Peto w Iford Manor , zachwycający układ Ernesta Barnsleya w Rodmarton i  Lorimera w Earlshall – nie zapominając o słynnym i wpływowym ogrodzie Lawrence’a  w Hidcote .

    Formalne baseny, fontanny, rzędy, ręcznie budowane altany,  z solidnymi murowanymi filarami podtrzymującymi wysokie dębowe belki oraz róże i wisteria, która  je obleka -  są to wszystko znaki szczególne architektury ogrodowej okresu edwardiańskiego. Autentyczny edwardiański ogród przeplatał się bowiem z architekturą, dążąc do delikatnego drapowania i zmiękczając twarde linie architektoniczne. Pergole były używane jako elementy architektury do łączenia różnych obszarów lub poziomów w ogrodzie, zbudowane wystarczająco wysoko, aby róże i glicynia zwisały z belek. Rzemiosło, w tym kamieniarstwo, były również ważnymi elementami ogrodów

    Projekt nasadzeń odrzucił wiktoriańskie wystawy złożone z egzotycznych  roślin i skupił się zamiast tego na schludnych, skrzynkowych rabatach z kłębiącymi się różami i hojnych, rozłożystych ziołowych rabat. Bujne i kolorowe nasadzenia kontrastowały z formalnym układem zielonych trawników oraz ogrodowych  kręgielni, kortów tenisowych i zacienionych loggii przeznaczonych na kontemplowanie herbaty.

    Te same rośliny były używane wielokrotnie, były to: piwonie, irysy, przywrotniki , lawenda,    ostróżki, obrzeża z bergenii, czyściec, erigeron, naparstnice i tytoń ozdobny. Kolorystyka często ograniczała się do stonowanych odcieni jednego koloru, obejmujących fakturę nie tylko kwiatów, ale także liści.

    Topiary również wykorzystywano w ogrodach Arts & Crafts, a żywopłoty cisowe z pomostami, przyporami i sklepieniami zwieńczonymi ptakami i zwierzętami wykorzystywano jako ściany osłaniające i dające tło nasadzeniom.Ogrody Arts & Crafts tradycyjnie wykorzystywały  kunszt w szczegółach robót kamieniarskich i wykorzystywały   naturalne materiały do ​​budowy suchych kamiennych ścian, kamiennych tarasów i ścieżek oraz półkolistych schodów.

    Po tym obszernym wstępie, czas już chyba zadać sobie pytanie: jakie więc róże dominowały w krajobrazach ówczesnych ogrodów, jak je wykorzystywano? Doskonałą odpowiedzią na tak postawione pytanie niech będzie omówienie jednego z rozdziałów książki Hazel le Rougetel  A Heritage of Roses z roku 1988 .

    Zwraca ona uwagę, że pierwsza dekada XX wieku przyniosła  zdecydowany zwrot w obowiązującym stylu różanym wiktoriańskiego czasu i odwrót od dużych, spektakularnych kwiatów, które dominowały podczas rywalizacji na pokazach kwiatowych i ogrodniczych. Do dziś się śnią się miłośnikom królowej kwiatów, te wspaniałe róże o cudownych odcieniach kolorystycznych. Ich wygląd i kształt a także  i zapach często potrzebował specjalnej ochrony przed niepogodą i niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi i w konsekwencji były czasami przykrywane ochronnymi stożkami, słomkowymi kapeluszami lub parasolami. Rola róży jako tak rozumianego ornamentu ogrodowego, została przez pisarzy edwardiańskich podważona. Teraz portret z bliska, róży jako kwiatu, egzemplifikacji jej osobistego piękna, został zastąpiony obrazem krajobrazu, pejzażem. Zachłyśnięto się dostępnością nowych ekscytujących odmian, których niezwykle obfity  wysyp w Anglii i we Francji  a nawet w USA na przełomie wieku  XIX i XX obserwujemy. To wówczas  narodził się  edwardiański ogród różany .

    Potencjalne cechy gatunkowe róż o silnym wzroście i wdzięcznej formie doprowadziły M. Jacquesa, jednego z francuskich ogrodników królewskich, do wykorzystania nasion od r.sempervirens .  Te róże pochodzące z obszaru śródziemnomorskiego  z zawsze zielonymi liśćmi jak sama nazwa wskazuje, daje nam wytrwałe hybrydy o inwazyjnym pokroju, z których dwie odmiany utrzymały się w katalogach szkółkarskich na całym świecie.  Są to: Adelaide de Orleans  i Felicite  e Perpetue.

    Jednak to róża multiflora a nie sempervirens czy ayrshire  odegrała najważniejszą rolę  w hodowli  róż pnących w epoce edwardiańskiej. A wszystko to za sprawą niezwykłej popularności Crimson Turner’s Rambler. Niebawem dołączą do niego Trzy Gracje Schmidta z Lyonu. Mam na myśli Thalię Eufrozynę i Aglaię.

    aglaia-euphrozyne-thalia

    Jak pisze Hazel le Rougetel, w roku 1896, na tylnej okładce katalogu Hendersona, pojawiła się rycina r.wichury /r.luciae / powszechnie wówczas znanej jako The Memorial  Rose, jako, że ponad 50 00  egzemplarzy tej róży zostało zakupione przez kierownictwa cmentarzy i parków  z przeznaczeniem na umacnianie i zadarnianie terenów, nieprzyjaznych zboczy . Przedstawiana była jako odporniejsza od trawy.

    We Francji, Bracia Barbiere  w omawianym przez nas czasie zaproponowali ciekawsze wykorzystanie r.wichury i wyhodowali z jej udziałem całą serię wspaniałych mieszańców  ze słynnymi  Albertine, Alberic Barbiere czy Paul Transon.

    paul-transon

    Hodowcy w Anglii również byli pilnie zajęci. Blush Rambler z firmy Cant, Crimson Rambler i The Garland jako jego rodzice byli i nadal są jednymi z najlepszych. Ale to Paul Scarlet Climber  okazał się wówczas najbardziej popularny, a  Goldfinch przydawał się tam, gdzie potrzebna była mniejsza siła wzrostu.
    Sanders White zawsze był ceniony za zapach, a Emily Gray od Williamsa oraz Jersey Beauty okazały się niezawodnymi pnączami.

    tausendschon

    Mocną odpowiedzią Schmidta z Niemiec, był  Tausendschon, umiarkowanie wysoki rambler  z różowo białymi kwiatami  raczej nieco większymi niż inne  ramblery, bardzo dobra roślina do tworzenia form kolumnowych . Wspomnijmy również Veilchenblau jednej z pierwszych  lawendowo purpurowych  emanacji Turner Crimson Rambler.

    W swojej książce  Arts and Craft of Garden Making z roku 1900, T.H.Mawson   sporo miejsca poświęca różom pnącym i zdecydowanie wyróżnia  stare szkockie klimbery Dundee Rambler i Benet Seedling pomimo  tego że doskonale zna ostatnie nowości i udoskonalenia hodowlane. Najwyraźniej odmiany te musiały być szeroko stosowane i wysoko cenione przez współczesnych. Przyznaje jednak, że Crimson Rambler , tworząc pionowe akcenty  o jaskrawym kolorze, był nieoceniony przy rozbiciu monotonii zmasowanych nasadzeń zimozielonych.

    Chociaż dla Gertrude Jekyll  nowe edwardiańskie ramblery nie należały do ulubionych, to jednak zauważyła w przedmowie do   Roses for English Garden / 1902 /, że nadszedł czas, gdy istnieje wyraźna potrzeba opracowania, teorii, która nie tylko pokaże, jakie rodzaje róż mogą  być uprawiane, ale również jak można je pięknie wykorzystać. Fotografie w całym tekście ilustrują tę kwestię i podkreśliła ją po raz kolejny na konferencji poświęconej różom, która odbyła się w Holland House w tym samym roku, kiedy mówiła konkretnie właśnie na ten temat.

    Mniej więcej w tym czasie opublikowała artykuł  zatytułowany The Garden Roses – podkreślając, że miłośnik róż sprzed zaledwie dwudziestu lat byłby bardzo zaskoczony, gdy znajdując tyle klas róż ogrodowych na obecnych wystawach. Dodała, że stare róże mogą być teraz cenione i piękne stare klimbery Ayshires, obok nowych Ramblerów i pięknych hybryd o różnym pochodzeniu.
    Wszystko to zapewniało nowe możliwości zastosowania w rabatach i na obrzeżach, jako solitery, formy kolumnowe, pergola, krata, ściany ogrodów skalnych i brzegi nasadzeń, a na końcu - róże do okazałych tarasów   architektury ogrodowej i do tak pięknych  ogrodów różanych jakie nigdy  wcześniej nie były robione.

    Podkreśliła znaczenie ostatnich zmian w uprawie róż w związku z nowym pragnieniem interpretacji ich ogólnego potencjału. Teraz portret kwiatu z bliska miał zostać zastąpiony obrazem krajobrazu. Po więcej informacji pozwolę sobie odesłać czytelników do jej książek, powszechnie dostępnych w internecie  a zwłaszcza do jej fundamentalnego opracowania Roses for English Garden. Jeden z jej rozdziałów przetłumaczyłem i opublikowałem  pod tytułem : Ogród różany .
    Jej rozważania na temat nowej koncepcji róży pokazują , że  oko Jekyll świadome wagi koloru   jest krytyczne wobec ostrej czerwieni Crimson Rambler za dnia, chociaż obserwacje wieczorne łagodzą ten krytycyzm spojrzenia.  Zarówno Dundee Rambler, jak i The Garland są często wspominane , zwłaszcza ta druga odmiana . Fascynujące są  jej obserwacje dokonywane w połowie czerwca  o 4 rano, by obserwować   i podziwiać  delikatne piękno nowo otwieranych pąków róż. Wśród multiflor często wybierała Thalię Euphozyne i Waltham Rambler. Ciekawe było jej podejście  do Wichurianas. Zaprezentowała nam całkiem nowy aspekt różanego piękna, woląc obserwować wędrujące je po ziemi w dół wzgórza. Lubiła ich schludne, błyszczące liście, a pod tym względem trio Mandy – Jersey Beauty, Gardenia i Ewergreen Gem otrzymują specjalne wyróżnienie. Jej rozdział poświęcony różom w przekształcaniu brzydoty w piękno jest pełen inspiracji. Za pomocą róż przemalowuje starą, letnią altanę, zakrywa szpetną , smołowaną ścianę, łata luki w starym żywopłocie tworząc dekoracyjne wieńce i bujne, kolorowe girlandy.

    Eksponowanie róż na drzewach zachwycało ją,  porównywała to do malowania obrazu niezmiernie długim pędzelkiem. Ważne był też wybór tła dla róż. Cis , ostrokrzew tuja lub cyprys najefektywniej  eksponują ich kolory tworząc tło.   „Angielski ogród, o którym marzę,  to  mały lokalny las. gdzie drzewa mogą być przyozdobione  plątaniną  multiflor i sweetbriar  Napisała też na ten temat specjalny artykuł do The Rose Annual z 1908 r.   zatytułowany „Rose in Wild Woodland. Wspomnijmy jeszcze J. Pembertona który jest powszechnie znany głównie za swój ważny wkład w dziedzictwo róż. Tu musimy wspomnieć o uwagach zawartych jego książce opublikowanej w 1908 r. Wspomina tam o różach dzikich uprawianych bezpośrednio na trawnikach, podaje też jak rozciągnąć na dłuższy czas ich kwitnienie poprzez odpowiedni dobór odmian. Od kwietnia aż do początku sierpnia.  Podobnie zresztą można  zastosować raz kwitnące współczesne im ramblery. Bowiem gdy multiflory już przekwitają, kwitnienie zaczynają późniejsze od nich mieszańce wichury.Wychwala rugosę za jej jakość i wspomina o jej zastosowaniu do nasadzeń utylitarnych. Miał tu na myśli jej duże owoce, doskonałe jako-  na przykład – pokarm dla bażantów.

    Ówcześni autorzy dopiero od niedawna  mają możliwość docenienia walorów mieszańców rugos.   Jedną z ich nowych hybryd jest Conrad Ferdinand Mayer , która to róża była ulubiona różą  córki Charlesa Kingsleya, który wspomina o tym w swojej książce.Kingsley ubolewa nadto nad zniknięciem remontantek uprawianych w ich domu w Hampshire, uważa, że ogród różany nich i bez herbacianych róż trudno jest mu sobie wyobrazić.

    dorothy-perkins-226 dorothy-perkins

    U Kingsleya znajdziemy też wiele słów uznania dla  róży Dorothy Perkins która była klasycznym przykładem róży w ogrodzie edwardiańskim, czy Hiawathy, które uważa za najpiękniejsze z nowych hodowli. Docenia też  Crimson Rambler dla łatwości jego formowania i przydawania ich krzewom wymyślnych figur.

    I jeszcze jedno zdanie o Gertrudzie Jekyll. Oczywiście w jej ogrodach, które projektowała, w pełni demonstrowała swoją główną maksymę   pokazywania róż, które są u niej pięknie wykorzystywane w naturalnym otoczeniu, ale jednocześnie uważała za konieczne rozwijanie sztuki wystawienniczej  gdzie zostałoby wyeksponowane piękno pojedynczego kwiatu  królowej kwiatów.

    Nie jestem pewien czy wybrzmiało to dostatecznie mocno, ale chciałbym  podkreślić, że w czasach edwardiańskich poza docenieniem piękna róży jako kwiatu, pojawiła się tendencja używania róży jako rośliny krajobrazowej. Od portretu ukazującego piękno pojedynczego kwiatu do portretu  krajobrazu w którym róża jest decydującym nośnikiem koloru. Tak to spożytkowano nowe hodowle, które pojawiły się w wielkiej obfitości w owym czasie, masowo kwitnące multiflory i i róże wichury. Dziś , za sprawą róż Austina i im pokrewnych, następuje jak gdyby powrót do kontemplacji pojedynczego kwiatu i docenienia jego indywidualnych walorów. Chociaż gdy spacerowałem po pokazowych ogrodach austinowskich w Albrighton, widziałem  niezwykle udane połączenie tych dwu nurtów. Piękne same w sobie kwiaty austinek  pojawiające się masowo na krzewach, dają nam sposobność   użycia róży  w obu przenikających się formach. Roślin krajobrazowych i i ekspozycji kameralnych.

    Pozostało by jeszcze zwrócenie uwagi na  kwestię kolorystyki róż. Róże epoki wiktoriańskiej  charakteryzowały się dominacją koloru który Anglicy nazywają magenta. Fioletowo czerwony?Purpurowo fioletowy? Fioletowy? Dość powiedzieć , że w epoce wiktoriańskiej by to kolor niesłychanie modny i popularny. Nie tylko w ogrodzie. Również w modzie.Magenta była bardzo  podziwiana. Jej prawdziwy głęboki odcień nie był łatwy do wytworzenia w barwnikach, a próby wyprodukowania wystarczającej ilości karmazynowych tkanin, aby zaspokoić popyt publiczny, doprowadziły do produkcji brzydkich, szybko blaknących wyrobów. Doprowadziło to do tego , że klientom kolor ten szybko obrzydł.   W ślad za tym wszelkie róże  w kolorystyce magenta , a więc fiolety, purpury i karmazyny straciły branie i zostały wyparte z ogrodów przez  odcienie pastelowe.

  • Czy róże chińskie są delikatne?

    Jest to obszerne omówienie artykułu profesora  Maurice  H. Merril zamieszczonego w w American Rose Annual z roku 1946.

    old-blush2

    old-blush-china Na fotografiach obok – Old Blush

    Za różą chińską lub bengalską od dawna idzie fama jakoby słynęła z wyjątkowej delikatności i nieprzystosowania do życia w klimacie północnym. Literatura na temat róż jest pełna tego typu opowieści. Już w 1826 roku wielki Vibert zasugerował, że róża chińska winna być klasyfikowana jako delikatna. W Anglii W. Paul i w Ameryce Parsons, kontynuują tą opowieść. F. Parkman, historyk, który również był miłośnikiem róż i posiadał, jak przypuszczam, przy swoim domu w Massachuttets, rosarium, napisał: „Róże chińskie nie przetrwają naszej zimy bez należytej ochrony. E. Ellwanger, niezależny autor i obserwator, również wypowiedział się stanowczo:„ Nie są odporne. ..”

    W ostatnich latach m.innymi meksykański autorytet Carlos Gajon Sanchez i Bunyard, angielski autor, powtórzyli historię o wrażliwości róż chińskich na zimno.
    Jednakże w moim ogrodzie Old Blush China od siedmiu lub ośmiu lat rośnie sobie bez jakiekolwiek ochrony, narażając się na temperatury do -10 C poniżej zera. Późny, wiosenny mróz przyszedł gdy miała już pąki wielkości groszku i nie zaszkodziło jej to. Kwiaty rozwinęły się bez problemu. Podobnie jak i u innej  chińskiej znajdy. Obie ten dopust Boży potraktowały z równą nonszalancją.  Są też Birdie Blye i Hermosa, również klasyfikowane jako odmiany chińskie, które bezkarnie łamią nasze zimy

    hermosa-bengale363 Na fotografii obok – Hermosa

    Tutaj w Norman znajdujemy się na północ od trzydziestego piątego równoleżnika i ponad tysiąc stóp nad poziomem morza. Nasze zimy są otwarte, ale zmienne. Róże nie śpią, drzemią. W każdej chwili można ich wezwać do wytrzymania temperatur zbliżonych do-20 C w kilka godzin po wygrzaniu się w warunkach  +10C  stopni. Jest to niezawodny dowód odporności, gdy róża zwykle przechodzi przez nasze zimy bez szkód materialnych.

    Wyższa odporność moich róż chińskich na zimno doprowadziła mnie do zastanowienia się, czy tą samą jakość wykazują róże tego rodzaju w bardziej północnym klimacie. W rozproszonych publikacjach ARS, znalazłem szereg świadectw, które obalają pogląd, że ta klasa nie jest w stanie wytrzymać większych spadków temperatur.
    Na pierwszego świadka wezwijmy panią Frederic Keays, której miłości do starych róż w połączeniu z jej łatwym, intrygującym stylem pisania, zawdzięczamy tak wiele. Zaledwie dwa lata temu pisała o różach, które według niej były niezawodne w temperaturach sięgających -25 stopni poniżej zera w jej domu na Long Island. Na tej liście znajdowały się chińskie odmiany Old Blush i Hermosa , ale też Zephirine Drouhine, która jest wprawdzie różą burbońską, ale jest obciążona dużym  chińskim dziedzictwem. Old Blush Noisette to kolejny potomek róż chińskich, oraz Grus an Tepliz z silnym wpływem róż chińskich. Obie doskonale znajdują się w najtrudniejszych miejscach,

    gruss-an-tepliz Obok – Gruss an Tepliz

    Następnie znajdujemy artykuł  Griffitha Buck’a z Iowa wychwalający stare róże chińskie i bengalskie za wydajność i odporność w trudnym klimacie Ohio z wyraźnym zadowoleniem ze strony róż i z całkowitą satysfakcją dla niego.  Wszystkie te dowody gromadzone przez lata powinny całkiem skutecznie obalić mit o delikatności róż chińskich.

    W pierwszej połowie dziewiętnastego wieku, znany angielski autor T. Rivers raczył był napisać o różach chińskich, że większość z nich jest dość odporna. Jednak jego obserwacja nie była podzielana przez innych, jak widzieliśmy. W ostatnich latach tę samą prawdę przedstawił    dr J.H. Nicolas. W swojej tabeli , jak to nazwał, „arktyczności”, ocenił rosa chinensis   na 35%, odporności mrozowej przy spadkach temperatur do -20 C. Znacznie niżej, w tym samym zestawieniu ocenił możliwości np. pernetian. A jest wysoce prawdopodobne, że Nicolas popełnił błąd ostrożności, ponieważ zarówno  mieszańce herbatnie, jak i róże chińskie wydają się wytrzymywać większe spadki temperatur, niż sugeruje jego tabela. Wspomnijmy tu jeszcze o r. moschata i r. chinensis które  wydają się prawie tak wytrzymałe, jak sama r. chinensis. Jednak naprawdę ważną rzeczą jest to, że spostrzegawczy Nicolas odkrył prawdę, wbrew powszechnej opinii, że chińskie róże są o wiele bardziej odporne na niskie temperatury niż  mieszańce herbatnie. W prawie pół wieku po napisaniu omawianego tu artykułu, w  roku 1988, Hazel le Rougetel, wydaje książkę A Heritage of roses. Znajdzie się tam rozdział poświęcony  dziedzictwu róż chińskich i na stronie 44 czytamy:” Dzisiaj stwierdzam, że dobrze ugruntowane róże chińskie nie potrzebują ochrony, ale nawet na południu Anglii opryskuję małe nowe rośliny środkiem grzybobójczym, aby chronić nie tylko nowe łodygi, ale także korzenie przed długimi okresami niesprzyjającej pogody.” Jak więc widzimy, zwolennicy szczególnej delikatności róż chińskich, nawet w samej Anglii znajdują się w wyraźnym odwrocie. Tamże znajdziemy również rekomendacje autora co do samego doboru odmian. Poza sakramentalną już Old Blush polecana jest też Arethusa i  Irene Watts, których to uprawa, może nam dać dużą satysfakcję.

    Jak róże chińskie zyskały swoją niezasłużoną reputację delikatności? Trudno to powiedzieć. Sądzę, że przysłużyli się tu  miłośnicy róż z Anglii, kraju o  wilgotnym, raczej pochmurnym i umiarkowanym klimacie, którzy napotkali na niejakie problemy z ich uprawą i to oni dorobili im gębę.  Bez względu na przyczynę, myślę, że zdecydowało tu pewne uprzedzenie. No bo skoro róża bengalska, z Indii – to powinna być delikatna.  To uprzedzenie poszło za nimi do Francji i do Ameryki

    To może spytajmy inaczej. Skąd bierze się odporność róż chińskich? Odpowiedź na to pytanie wydaje się ukryta w mgłach, które wciąż zaciemniają ich pochodzenie. Jako ciekawostkę powiem jeszcze, że  poza ich odpornością na chłody i nagle zmiany temperatur tak charakterystyczne dla klimatu przejściowego, wydaje się   że posiada jeszcze inną formę wigoru – to jest odporność na suszę i upał. We wspomnianym już wcześniej , artykule G.Buck pisze, że w jego ogrodzie w Iowa tylko te odmiany, w których chińskie pochodzenie jest silne, z powodzeniem przetrwały suszę, która dotknęła  jego kolekcję w drugiej części lata.

    Ja również , chciałbym się pochwalić, że mam w swej kolekcji dwie róże chińskie : Francis Dubreuil i Old Blush.

    francis-dubreuil

    francoi-dubreuil – Na fotografii – Francis Dubreuil.

    Zwłaszcza ta druga/tak mi się wydaje/ ma szansę wpisać się na stałe w krajobraz naszych ogrodów. Ale z ostatecznymi wnioskami poczekajmy aż przyjdą ze dwie zimy z gatunku tych na jakie stać nasz klimat.

    Wszystko to sprawia, że  chińskie róże rzeczywiście zasługują na uwagę tych, którzy robią wszystko, aby królowa kwiatów była szerzej  obecna w naszych ogrodach.

  • Grandiflora

    Bezpośrednio do powstania tej nowej klasy róż o nazwie grandiflora  przyczyniła się    prawdziwie elegancka, kwitnąca piękność  będąca  krzyżówką wykonaną przez Waltera Lammertsa przed rokiem 1950. Użyto w niej wspaniałego mieszańca herbatniego Charlotte Armstrong i floribundy Floradora autorstwa  Matthiasa Tantau.  W efekcie, powstała skomplementowana już powyżej Queen Elizabeth. Ta odmiana róży  ześrodkowała w sobie wszystkie najlepsze cechy  obojga rodziców. Otrzymaliśmy piękne kwiaty  zgrupowane po kilka na pędzie jak u floribundy,  na długich łodygach, wspaniałe do tworzenia kompozycji bukietowych jak i do wielu innych zastosowań. Narodził się też nierozwiązany po dziś dzień problem klasyfikacyjny. Nie była czystą floribundą, ale też nie dało się jej nazwać mieszańcem herbatnim. Była wszystkim po trosze. W czasie gdy się narodziła,  rosarianie jeszcze prawdziwie martwili się na tak abstrakcyjnymi, z dzisiejszego punktu widzenia, problemami jak na ten przykład czystość klasyfikacyjna. Jak widzimy Queen Elizabeth niewątpliwie  w tej klasie została umieszczona jako pierwsza.  ale róże w typie grandiflory i spełniające formalne przesłanki pojawiły się już wcześniej. I tak za pierwszą grandiflorę oficjalnie, przez gremium oceniające AARS uznana została róża Herberta Swima – Buccaneer z roku 1952.

    Kiedy wysoka komisja AARS ogłosiła w roku 1954, że ​​nowa róża, która zdobyła nagrodę specjalną, zostanie  włączona do nowej specjalnie dla niej stworzonej klasy, zwanej Grandiflora, wzbudziło to duże zaniepokojenie  wśród wielu hodowców róż. Był to termin, z którego utworzenie i zaproponowanie do użycia, stanowiło trudny do przyjęcia dla wielu wyjątek.

    Rosa Grandiflora to przecież ostateczna nazwa odrębnego gatunku róży, a przymiotnik ten został kilkakrotnie użyty w nazwie innych gatunków róży. Stosowanie takiej łacińskiej nazwy do uprawnych form róż ogrodowych jest sprzeczne z Międzynarodowym Kodeksem Nomenklatury Roślin Uprawnych.  Nic więc dziwnego, że  kręgach zbliżonych do akademickich powstało duże wzburzenie, czego wyrazem niech będzie artykuł  Bertrama Parka z Anglii opublikowany  w American Rose Annual z roku 1960. Sprzeciwia się on  w nim wprowadzaniu zamieszania nomenklaturowego, przy czym jak zrozumiałem autor nie miał nic przeciwko wyodrębnieniu  nowej klasy róż   ale o niezbyt szczęśliwie dobraną nazwę Grandiflora, która była już używana w nomenklaturze  róż. Na przykład: R.grandiflora jest synonimem używanym dla R.spinossisima altaica i R. Gallica, a następnie konkluduje:” Uważam, że istnieje tak wiele zastrzeżeń do tego terminu, że za rok lub dwa nie będzie już stosowany i zostanie zapomniany.” Jakże trudno być prorokiem. Termin grandiflora, nie upowszechnił się jakoś specjalnie ale też nie da się o nim powiedzieć by uległ zupełnemu zapomnieniu. Jeżeli bowiem  dokonamy / pobieżnego/ przeglądu wyhodowanych po tym czasie róż, doliczymy się grubo ponad 500 odmian klasyfikowanych jako grandiflora.

    Czy róże te jakoś specjalnie różnią się od klas wyjściowych? No, niespecjalnie. Grandiflora to dosłownie duże kwiaty. Tymczasem nawet tego o klasie grandiflora nie da  się odpowiedzialnie powiedzieć. Jedno jest pewne. Już siedemdziesiąt lat temu praktycy dostrzegli konieczność rozwoju i dostosowania do rzeczywistości, nomenklatur różanych , jednakże skostniałe środowisko akademickie śpi sobie w najlepsze i tak na dobrą sprawę zatrzymało się na fazie floribund. Tymczasem hodowcy wzięli sprawy w swoje ręce i radzą sobie po swojemu po swojemu. Po grandiflorze pojawiły się  English Roses,  a w ślad za nimi Marchen, Nostalgie, Romantica   Rigo itp.

    Wbrew tu i ówdzie wygłaszanym lamentom, uważam kategorię Grandiflora za ostatnią , w miarę sensownie utworzoną klasę róż i za całkiem użyteczną w przeciwieństwie  na przykład do  zupełnie amorficznego a powszechnie stosowanego terminu jakim jest  róża krzewiasta. Wszak do diaska, każda róża jest krzewiasta!

    Przez pierwsze kilka lat istnienia klasę Grandiflora reprezentowały nowe, wybitne odmiany, początkowo głównie jako potomkowie Floradory.  Kiedy mieszańce herbatnie coraz częściej były krzyżowane z innymi wielkokwiatowymi floribundami   były również klasyfikowane jako Grandifloras. Spowodowało to, że klasa straciła część swojej odrębności i mogło ostatecznie mogło to przyczynić się do utraty jej odrębności.

    Pozwolę sobie  i ja na pewien kasandryczny ton. Utajnianie linii rodowodowych przez hodowców zabija i zabije tą intrygującą część literatury rodologicznej i ostatecznie odda tą część ogrodnictwa w ręce  speców od marketingu.

    xxxxxxxxxxxxxxx

    W roku 1988 ukazała się  ciekawa książka  Herberta Swima : „Roses from Dreams to Reality’ w której bardzo ciekawie zarysowuje tło powstania  klasy grandiflora. Warto zobaczyć ja temat ten widzi  rosarianin, który  bezpośrednio przyczynił się do powstania tej klasy:

    „Wcześniej, gdzieś z rok przed opisywanymi wydarzeniami rozmawialiśmy z Lammertsem o potrzebie zwiększenia trwałości kwiatów. Uznaliśmy, że do tego celu świetnie winna nadawać się Floradora.

    Ale to Lindquist wprowadził Lilibet/będącą krzyżówką Floradora x Pinochio/ do AARS, zanim Lammerts lub ja byliśmy w stanie zdobyć  jakiekolwiek potomstwo Floradory. Jednak w następnym roku Lammerts zgłosił róże w klasie Floribunda, będące krzyżówką  Charlotte Armstrong x Floradora.
    Zainspirowałem się do zrobienia podobnego krzyża w tym samym roku i w tym samym czasie miałem nową odmianę, aby móc wziąć udział w konkursie AARS.
    Moja róża była czerwona i  obie róże miały kwiaty o znacznie lepszej trwałości. Gdyby Lammerts wystawił swoją siewkę w klasie HT, podejrzewam, że nie byłoby kolejnej gorącej dyskusji na temat klasyfikacji.
    Jednak argumentowano, że QUEEN ELIZABETH  Lammertsa została umieszczona w niewłaściwej klasie. Dyskusje były długie i zakończono je dopiero wtedy, gdy stało się jasne, że istnieje zgoda co do tego, że po pierwsze odmiana ta wychodzi poza pewne ramy i po drugie, powinna otrzymać nagrodę AARS i że powinna zostać umieszczona w specjalnej klasie.
    Komisja ds. Harmonogramu i punktacji została  obarczona podwójną odpowiedzialnością:
    1. zarekomendować nazwę nowej klasy
    2. zdefiniować specyfikacje dla klasy.
    Przewodniczącym,  tej komisji był Eugene Borner, nie chciał tej pracy i poprosił mnie o to. Awdry Armstrong pracował natym problemem ze mną w południe i do godziny 13:30. nie jedliśmy lunchu, ale mieliśmy pewne specyfikacje dotyczące nowej klasy „Grandiflora”
    Nazwa klasy została przyjęta bez większych dyskusji, ale specyfikacje zostały omówione i poprawione. Naturalnie specyfikacje zajęć były w zasadzie opisem cech fizycznych  Queen Elizabeth, ponieważ była to jedyna  róża w tej klasie w klasie i w tamtym czasie.” Tamże, strona 46.

    I jeszcze wspomnę o kilku prominentnych przedstawicielkach tej klasy;

    Angel Face = Tom Carruth 2003

    Autumn Dusk = G.Buck 1976

    Bucaneer = H. Swim 1952

    Candy Love = Meilland 2006

    Caroussel = Duehrsen 1950

    Ch-Ching = Bedard 2008

    Crimson Bouquet = Kordes 1996

    Earth Song = G. Buck 1976

    Focus = Noack 1997

    Hocus -Pocus = Armstrong 1975

    Jubilee du Prince de Monaco = Meilland 2000

    Marcel Pagnol = Meilland 1994

    Montezuma = Swim 1955

    Queen of Bermuda = Bowie 1956

    Samourai = Meilland 1966

    Silver Star = Weeks 1961

    xxxx

    W pierwszym Roczniku Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż z 1965 roku (wydany w 1966 roku) jest szkic pióra Pana Jana Nowaka zatytułowany:

    O bukietowych mieszańcach (Rosa floribunda i R. floribunda grandiflora)

    O różach z tych ras u nas jeszcze zbyt mało się mówi, gdy tymczasem w krajach przodujących pod względem produkcji róż, które są jednocześnie krajami o nieporównanie większym popycie na te kwiaty niż Polska, róże te zaczynają coraz potężniej zdobywać rynek i są coraz bardziej doceniane zarówno przez hodowców i producentów, jak również przez masy odbiorców.

    Najdobitniejszym wyrazem powszechnego zainteresowania tymi mieszańcami jest fakt ukazywania się z roku na rok coraz wspanialszych nowości tej rasy.

    Rosa floribunda jest wynikiem skrzyżowania R. polyantha hybrida z mieszańcami herbatnimi. Natomiast rasa Floribunda grandiflora jest wynikiem skrzyżowania R. floribunda z mieszańcami herbatnimi (T. H.).

    Dając ogólną charakterystykę tych ras trzeba stwierdzić, że omawiane mieszańce wzięły od swych rodziców z rasy R. polyantha dużą zdrowotność, żywotność, tj. silny wzrost, skłonność do wydawania wielu kwiatów na jednej łodydze oraz dużą trwałość kwiatów. Natomiast od mieszańców herbatnich wzięły wielkość i piękną budowę kwiatów oraz olbrzymią gamę barw. Zaznaczyć trzeba przy tym, że wielkość kwiatu dorównuje mieszańcom herbatnim lub jest tylko nieco mniejsza. Ścisłych norm oczywiście tu nie ma i u wielu odmian tych ras występują często znaczne odchylenia, tak jak u wszystkich mieszańców.

    Na specjalną jednak uwagę zasługuje tu jedna z podstawowych cech wszystkich nowości ostatnich lat, mianowicie trwałość kwiatów; w gruncie rozkwitają one powoli, zaś po ścięciu, w wazonie, długo pozostają świeże.

    Jak widać z tej krótkiej charakterystyki, mieszańce bukietowe ze względu na silny wzrost, piękno i trwałość kwiatów nadają się doskonale na kwiat cięty, a jednocześnie ze względu na typowe dla R. polyantha osadzenie kwiatów i bardzo obfite kwitnienie są doskonałe do nasadzeń grupowych i rabatowych.

    Rosnące zainteresowanie różami z tych ras ma uzasadnienie zarówno ekonomiczne jak i estetyczne.

    Kilka ich gałązek zastępuje z powodzeniem całą wiązankę róż wielkokwiatowych, co oczywiście zachęca nabywcę. Wśród zmieniających się kryteriów estetycznych zmienia się również moda na kwiaty, ich rodzaje i sposoby wykorzystania ich dekoracyjności. Zmiany mody dotyczą również róż, zajmujących powszechnie pierwsze miejsce wśród kwiatów. Daje się również zauważyć jakby mniejsze zainteresowanie różami o olbrzymich kwiatach typu peonii. Duże kwiaty oczywiście w dalszym ciągu najbardziej oddziałują na wyobraźnię i wywierają silne wrażenie swym pięknem, ale zyskują przewagę kwiaty o budowie nieco lżejszej.

    Na zachodzie Europy od kilku lat ogromnie modne są kwiaty typu ‚Baccara’. A więc kwiaty średniej wielkości, bardzo pełne, nieco skrócone w budowie, a wykazujące całą swą krasę dopiero po rozwinięciu, zbliżone kształtem do cynii.

    Takie właśnie kwiaty lekkie w budowie wchodzą i u nas w modę, a są to przede wszystkim kwiaty tych nowych ras. Na marginesie można dodać, że z kształtowaniem się tych poglądów wiąże się również nowe zainteresowanie rasą róż bukietowych pod kątem ich wykorzystania na kwiat cięty.

    Jak wspomniałem już, wśród nowych odmian tej rasy występują duże odchylania jeśli chodzi o wielkość kwiatu, siłę wzrostu i inne cechy. Dlatego istnieje jeszcze niezgodność wśród hodowców i producentów w zaliczaniu poszczególnych odmian do określonych ras czy grup. Dlatego również informacja reklamująca poszczególne odmiany w wydawanych katalogach jest niejednolita, co często dezorientuje odbiorców. Różnice te jednak nie tylko nie umniejszają wartości tych odmian, a przeciwnie – dowodzą ich licznych zalet.

    Katalogi niektórych firm podają wszystkie odmiany z rasy R. floribunda i R. polyantha w dziale : „Róże rabatowe”. Powtórnie jednak umieszczają w dziale róż wielkokwiatowych, czyli mieszańców herbatnich te odmiany spośród R. floribunda, które mają wszystkie zalety mieszańców herbatnich i nadają się wybitnie na kwiat cięty lub nawet do uprawy pod szkłem.

    Inne firmy wyodrębniły w swych katalogach oddzielny dział dla R. floribunda grandiflora, jako tych róż bukietowych, które z zasady mają przewagę cech mieszańców herbatnich. Odmiany Rosa floribunda natomiast umieścili razem z R. polyantha w dziale róż rabatowych. Sprawa jest dyskusyjna – a chodziłoby o jak najbardziej obiektywne i jednolite informowanie ogółu odbiorców.

    Niektóre odmiany R. floribunda posiadają w wysokim stopniu cechy mieszańców herbatnich i słuszne jest umieszczanie ich w tym dziale. Na przykład jedna z najwartościowszych odmian ostatnich lat, sławna ‚Montezuma’, jest umieszczona w dziale mieszańców herbatnich, ale z informacją, że należy do R. floribunda. Ostatnio niektóre katalogi podają informację, że jest mieszańcem herbatnim, co niepotrzebnie może ukrywa jej pochodzenie. Ostatnia nowość, czerwona ‚Duftwolke’ o zdrowym wzroście, dużych kwiatach i wspaniałym zapachu określana jest w niektórych katalogach jako R. floribunda grandiflora i jednocześnie T. H., co ma uwypuklić jej cechy charakterystyczne dla mieszańców herbatnich.

    Na tych dwóch przykładach widać wyraźnie tendencje dawania dokładnej informacji dotyczącej odmian z ras R. floribunda przy nie uzgodnionej jeszcze klasyfikacji. Natomiast nasi niektórzy producenci, wydając własne katalogi, zbyt mocno upraszczają sprawę podając wszystkie odmiany R. floribunda w dziale róż rabatowych bez dodatkowych informacji, że niektóre odmiany wyróżniają się zaletami nawet wśród mieszańców herbatnich (T. H.). Umieszczenie na przykład odmiany ‚Montezuma’ czy jej sportu ‚Queen Fabiola’ w dziale róż rabatowych jest błędne i sprzeczne z ostatnimi osiągnięciami w hodowli róż. Omawiana sprawa wymaga rozważenia i rozstrzygnięcia. Jedną z możliwości mogłoby być klasyfikowanie odmian z rasy R. floribunda, które mają przewagę cech mieszańcó herbatnich jako R. floribunda grandiflora i wtedy wyłączyć tę rasę w oddzielny dział.

    Inną możliwością byłoby podawanie w katalogach odmian Rosa floribunda i R. floribunda grandiflora razem, w oddzielnym dziale, z dodatkową informacją, które odmiany mają przewagę cech mieszańców herbatnich, a które bardziej będą nadawały się jako róże rabatowe. Na przykład wspaniała odmiana ‚Diamant’ (R. floribunda grandiflora) o ogromnej żywotności, wysokim wzroście, dużej zdrowotności, po przycięciu bocznych pędów  daje duże kwiaty o pięknym miniowo czerwonym kolorze. Jest bardzo trwała również w wazonie, nadaje się więc jak najbardziej na kwiat cięty, przewyższając pod tym względem wiele odmian mieszańców herbatnich. Ta sama róża nie pensowana w większej masie na rabacie daje plamę kolorystyczną o niespotykanej intensywności. Podobnie przewagą cech mieszańców herbatnich odznacza się odmiana ‚Garden Party’, wybitnie zdrowa, silnie rosnąca, w pastelowym kolorze siarkowo-kremowym, o ładnym kształcie kwiatów. Również bardzo dobre na kwiat cięty i posiadające zalety omawianych ras są ‚Miss Ireland’ (Flor. Grand.) – łososioworóżowa i ‚ Elysium’ (Flor.) – jasnoróżwa, która jest „ulepszonym wydaniem” znanej odmiany ‚Queen Elisabeth’ (Flor. grand).

    Przechodząc do odmian z przewagą cech róż rabatowych, chciałbym przypomnieć, że podstawową ich cechą jest bukietowe osadzenie kwiatów. Wśród nowości tej grupy trzeba by wymienić niezwykle piękne ‚Orange Sensation’ oraz ‚Irish Wonder’ w kolorze pomarańczowoczerwonym, następnie ‚Lilli Marleen’ i ‚Manrlena’ – obie koloru czerwonego w typie starej, ale cenionej odmiany ‚Joseph Guy’, wreszcie szkarłatnoczerwoną ‚Meteor’ o niskim wzroście.Wszystkie one odznaczają się wielką ilością kwiatów, trwałością i zdrowotnością oraz pięknymi kolorami.

    Gdy mowa jest o niezwykłych barwach tych nowych odmian z rasy R. floribunda, nie sposób pominąć odmiany ‚Coup de Foudre’. Tłumacząc jej nazwę na polski, można określić ją jako „Miłość od pierwszego wejrzenia” lub „Uderzenie pioruna”. Ma ona płatki aksamitne, ognistoczerwone, o tak subtelnych odcieniach, że jest pod tym względem prawdziwym klejnotem.

    Na koniec warto by jeszcze wspomnieć o rabatowych odmianach, które wyróżniają się kwiatami o pięknej budowie, podobnymi do kwiatów mieszańców herbatnich, ale znacznie mniejszymi. Tu należy wymienić jasnoróżową ‚Papillon Rose’ (w dodatku pięknie pachnącą, co jest rzadkością u róż bukietowych), żółtą ‚Honigmond’, pomarańczową ‚Mysterium’.

    Wszystkie wymienione odmiany tej rasy i inne, na których choćby najkrótszy opis nie wystarczy tu miejsca, wyróżniają się nie tylko trwałością kwiatów, lecz wieloma innymi zaletami świadczącymi o dużej wartości róż pochodzących z omawianych ras.

    Artykuł ten przesłał Pan Tadeusz Kurek, za co mu serdecznie dziękuję.

  • Polyanty

    Istnieją pewne wątpliwości co do pochodzenia tej klasy, ponieważ dostępne dane są nie tylko niejasne i skąpe, ale również nieco sprzeczne. Ogólnie przyjęte i najbardziej prawdopodobne jest to, że Paquerette, pierwszy  przedstawiciel grupy, jest siewką drugiej lub trzeciej generacji przypadkowego skrzyżowania między r, multiflora i r, chinensis. Ponieważ powtarzanie kwitnienia tego ostatniego rzadko, jeśli w ogóle, występują w hybrydzie pierwszego pokolenia między nim a gatunkami raz kwitnącymi, a ponieważ gwałtowny wzrost jest zwykle dominujący nad wzrostem karłów, możemy założyć, że sadzonki pierwszej generacji były umiarkowanie energiczne i kwitły tyko raz.
    W drugim pokoleniu prawdopodobnie pojawiło się kilka karłowatych lub homozygotycznych recesywnych form, które stały się podstawą klasy.
    Rodzice charakteryzujący się  dobrym wigorem,  okazjonalnie wytwarzają egzemplarze niskiego wzrostu, a tendencja do tego wzrasta, gdy jedno z rodziców hybrydy ma umiarkowany wzrost.

    Nie jest pewne, czy siewki pierwszej generacji zostały wyprodukowane w Europie, czy w Azji, ponieważ Robert Fortune wysłał z Japonii do Anglii rośliny niskiej raz kwitnącej formy r.multiflora, która miała małe, półpełne, jasnoróżowe kwiaty w wiechach. Było to w 1865 roku. Jedna z tych roślin została przesłana merowi Lyonu we Francji i została zasadzona w miejscowym parku, ale wkrótce zamarła, ale Jean Sisley, również  z Lyonu zdobył inną roślinę i posadził ją w swoim ogrodzie, o którym mówi się, że  miał w nim wiele bardzo interesujących siewek. Jest całkiem możliwe, że jedną z nich była Paquerette, ponieważ Guillot, który ją introdukował, był  hodowcą z kręgu  lyońskiego i przyjacielem Sisleya.

    Jeśli to założenie jest słuszne, możemy przypuszczać, że francuska metoda produkcji nowych odmian róży poprzez wysiewanie nasion   w dużych ilościach spowodowała stopniową ewolucję w kierunku bardziej ulepszonego rodzaju polianty. Pojedyncze kwiaty, pierwotna obfitość kwitnienia przez  całe lato, zwarty pokrój rośliny i odporność na niesprzyjające warunki,sprawiają, że są one niezwykle cenne dla trwałego efektu kolorystycznego i pod tym względem nie mają sobie równych w żadnej innej róży ani w rzeczywistości żadnej innej roślinie.

    Charakterystyka pierwszych odmian polyant sugeruje, że wszystkie pochodzą z tego samego źródła i dopiero po wprowadzeniu Cecile Brunner w 1881 r. i Perle d’Or w 1883 r.,wpływ róży herbacianej na polyanty, stał się ewidentnie widoczny. Sukcesy osiągnięte przez te odmiany zachęciły hodowców do wzmożenia wysiłków na rzecz produkcji nowych odmian. Wiele powstałych hybryd zachowało pokrój karłowy i krzaczasty, skupiony kwiatostan charakterystyczny dla wcześniejszych odmian, a zakres kolorów został poszerzony. Członkowie klasy zaczęli znacznie różnić się od pierwotnego /prawdziwego?/ rodzaju polianty, który łączył czynniki genetyczne tylko z dwoma gatunkami, r. chinensis i r. multiflora.
    Oryginalne odmiany charakteryzował rój małych kwiatów, brak zapachu i odporność na niekorzystne warunki uprawowe po r.multiflora, a  karłowaty wzrost i charakter ciągłego kwitnienia od r.chinensis.
    Ponieważ w zasadzie wszystkie klasy zostały połączone z prawdziwymi poliantami, zauważono ich wpływ nie tylko na zwiększenie zakresu kolorów, ale także na roślinę, intensywność stopnia odporności, kwiatostan, liści, formę kwiatu i zapach. Wiele z tych mieszańców było zbyt energicznych, aby można je było zaklasyfikować jako polianty i zostały umieszczone w innych klasach.

    Chociaż istnieje kilka dobrze określonych typów, poprzez krzyżowanie z różami innej klasy, nazewnictwo klasy stało się raczej mylące i niezadowalające. Typ skupienia, obfite kwitnienie i karłowy wzrost , które charakteryzują prawdziwą poliantę, zostały tak zmodyfikowane pod wpływem innych grup, że coraz trudniej jest właściwie sklasyfikować wiele odmian. W rzeczywistości wiele z nich, takich jak Baby Chateau, Belvedere, Fashion, Golden Jubilee, Grus An Aachen, New World, Pink Satin, Pinocchio i Vogue, nie są genetycznie spokrewnione z klasą, ale były bądź nadal są akceptowane jako jej członkowie z powodu  bardzo podobnie  zbudowanych kwiatostanów.

    Joanna Tantau, Martha Lambert, Orange Triumf ,Peach Bloosom The Fairy i kilka innych odmian, wykazuje wpływ pochodzenia od r.wichuraiana. Odmiany r.chinensis minima skrzyżowane z mieszańcami herbatnimi, wydały kilka odmian, które są uznawane za członków klasy, a Eblouisant jest bezpośrednim wynikiem krzyżowania dwóch odmian r, chinensis.

    Inne gatunki również wniosły znaczący wkład w rozwój klasy. Kilka przykładowych odmian, w których się pojawiają to Floradora – multibracteata, Florence ,Mary Morse – Eglanteria, Improved Cecile Brunner – gigantea, Cinnabar – roxbughii, Eugenie Lamesch, Fahion, Pinokio – moschata Erna Grootendorst – rugosa.
    Jak można się było spodziewać, róże, które składają się obecnie na tę wysoce niejednorodną klasę, wykazują dużą rozbieżność w swej charakterystyce, a  podział na trzy lub więcej odrębnych grup staje się widoczny. Jednak linia rozgraniczająca między grupami byłaby raczej niewyraźna i nadal trudno byłoby zdecydowanie sklasyfikować wiele odmian. Sugeruje się, że segregacja opiera się przede wszystkim na wielkości kwitnienia, ale ta metoda podziału jest nieco niepraktyczna, ponieważ inne cechy, takie jak wzrost rośliny, forma kwiatu i kwiatostan mają czasami jeszcze większe znaczenie.
    Ogólnie rzecz biorąc, prawdziwe polianty charakteryzują się karłowatym, krzaczastym, zwartym pokrojem wzrostu, który rzadko przekracza pół metra. Liście przypominają wielokwiatowe rozmiary i kształty liści, których liczba waha się od 3 do 7. kwiaty są małe, od półpełnego do pełnego, prawie bezwonne, długotrwałe i są wytwarzane w zwartych, pionowych skupiskach przez całe lato. Tę grupę można uznać za podstawowy typ lub prawdziwe polianty, w których charakterystyka inna niż kolor kwiatu wydaje się być równo podzielona między r, chinensis i multiflora. Typowymi przedstawicielami są Cameo, Margo Koster, Mme Norbert Levevasseur, Maman Turbat i Orange Triumph i inne.

    Kolejny wyraźny typ, który powinien być oznaczony jako hybrydowe polianty, obejmuje odmiany, które wyraźnie pokazują wpływ róż innych grup, ale w których charakter polyntha został zachowany w znacznym stopniu. Charakter hybrydowy jest widoczny w liściach, kwiatostanie i nieco wyższym, mniej zwartym wzroście. Kwiaty są w lepszej formie, nieco większe i są wytwarzane  w małych rozproszonych rozgałęzieniach na dłuższych łodygach. Genetycznie, hybrydowa polianta jest różą pochodzącą z krzyżowania polianty z odmianą innej grupy, ale ponieważ czynniki polianty są zawarte w różnych gatunkach, wiele róż, choć nie potomków oryginalnej polianty, zostało umieszczonych w tej klasie. Cecile Brunner i Perle d’Or są tego typu przykładami.

    Trzeci typ, do którego to J.H. Nicolas, zastosował nazwę floribunda, wywodził się w większości przypadków od krzyżowania hybrydowych polyant z mieszańcami herbatnimi. Zasadniczo ten typ ma cechy pośrednie między obojgiem rodziców, ale nieco sprzyja temu drugiemu. Niewiele cech charakterystycznych dla prawdziwej polianty jest oczywistych i wątpliwe jest, czy te róże powinny być umieszczone w grupie hybryd  polianta lub HT, czy też należy je uznać za odrębną klasę. Witalność roślin i wielkość kwiatów zostały zwiększone, ale wielkość krzewu i odporność  zostały zmniejszone przez wpływ mieszańców herbatnich. Zachowano ciągłość  kwitnienia, ponieważ jest on nieodłączną cechą obu tych grup.

    Oznaczenie Floribunda ma znaczną wartość handlową i chociaż jego zastosowanie do tej  grupy zostało skrytykowane, tytuł moim zdaniem, jest odpowiedni. Róż tego typu zdecydowanie nie można umieścić ani w klasie poliant, ani w klasie mieszańców herbatnich i różnią się one znacznie od przyjętych typów hybrid polyanta. Główna podstawa krytyki użycia tej nazwy wynika z faktu, że jest to przestarzała nazwa botaniczna dla r.macrantha i r. helenae, i została użyta w 1815 roku przez Noisette i 1855 przez Dubreuli dla oznaczenia odmian ogrodniczych o małej wartości które zostały  odrzucone.
    Nazwa polyanta została zastosowana  przez francuskiego ogrodnika Carriere w 1876 roku.
    Wprawdzie w 1843 r. Siebold i Zuccarini nadali tę nazwę gatunkowi azjatyckiemu, który był im nieznany, ale wcześniej został opisany w 1784 r. Przez Thunberga jako r. Multiflora.   Mimo to nazwa nadana przez Carriere utrzymywała się we francuskim piśmiennictwie przez wiele lat i najwyraźniej była w  powszechnym użyciu jeszcze w 1884 roku. Oba terminy, polyanta i multiflora, miały charakter opisowy dla tego gatunku, ponieważ po grecku powiemy polyantha a multiflora to łacińskie słowo oznaczające wiele kwiatów. Gloire des Polyantha, siewka Mignonette i typowy reprezentatywny i tymczasowy standard dla róż tej klasy, miał wiele wspólnego z ustaleniem nazwy.

    Klasa ta zasilona została przez wiele popularnych odmian, takich jak Baby Rambler, Baby Roses Daisy Roses i Fairy Roses. Nazwa Baby Rambler została po raz pierwszy zastosowana do Mme Norbert Levavasseur przez przedsiębiorczego amerykańskiego szkółkarza, aby stymulować sprzedaż i sugerować, że była to zminiaturyzowana replika Crimson Rambler,  tego bardzo popularnego rodzica, który był bardzo podobny co do rodzaju kwiatu, koloru jak i rodzaju kwiatostanu. Niezależnie od swoich perypetii z nazwą   Mme Norbert Levavasseur odniosła sukces w utrwaleniu tej nowej klasy róż.

    Gdy wprowadzono jeszcze inne odmiany o podobnym pokroju, Mme Norbert Levavasseur sprzedawana była jako Red Baby Rambler, a jej różowy sport Maman Levavasseur jako Pink Baby Rambler lub Baby Dorothy. Z kolei Katharina Zeimet była popularnie określana jako White Baby Rambler, a George Elger / Turbat 1912 / jako Yellow Baby Rambler. Odniesienie nazwy  Baby Dorothy do Maman Levavsseur  sugerowało raczej jej podobieństwo w wyglądzie  niż jakikolwiek związek genetyczny, do  pnącej róży z  r.wichuraiana, jakim jest Dorothy Perkins.

    Pierwsza powszechnie uznana odmiana polyanty, Paquerette / czasami używany jest prefiks Ma lub La / została wprowadzona przez Guillot w 1875 roku. Ma stosunkowo pełne kwiaty, bez zapachu, prawie czysto białe. Kwiaty mają średnicę około  2-3 cm i rozwijają się w gęstych skupiskach od dwudziestu do trzydziestu sztuk kwiatów. Kwitnie na karłowatej roślinie o smukłym wzroście. Liście Paquerette mają 5 lub 7 listków i bardzo przypominają r, multiflora pod względem formy i faktury.

    W ciągu następnych 25 lat wprowadzono stosunkowo niewiele odmian o trwałych zasługach. Z wyjątkiem Cecile Brunner, Clothilde Soupert Eugene i Leonie Lamesch Marie Pavie i Perle d’Or zostali zachowani tylko ze względu na swoją historyczną wartość nieodłącznej zdolności przetrwania, która została zaniedbana.Krótkie podsumowanie kilku uznanych odmian, które zostały wprowadzone w ciągu 25 lat, które  powstały w czasie między wprowadzeniem Paquerette i 1900 rokiem, pokazuje początkowy brak szerszego zainteresowania tą klasą. Inne odmiany wymienione wcześniej to: Anna Marie Montravel , Mignonette,  Gloire des Polyanta Perle des Rouges.

    Większość z nich wykazywała wpływ róż herbacianych w kolorze i formie kwiatu, ale zachowała kwiatostan typu baldach. Zakres kolorów zawierał się od czysto białej Anny Marii Montavel do wiśniowo karmazynowej Red Pet i obejmuje różne odcienie jasnożółtego i różowego.

    W ciągu tych 25 lat, aż jedenastu hodowców róż zgłosiło tylko 19 odmian do tej klasy, które uznano za warte wprowadzenia oczywistym więc  jest, że nie podjęto poważnych starań, aby  powiększyć asortyment odmian. Te zostały  wprowadzone prawdopodobnie z  nasion otwartego zapylenia i były nisko rosnącymi, ubocznymi produktami   innych przedsięwzięć hodowlanych. To założenie jest weryfikowane przez fakt, że pochodzenie wielu starszych odmian jest nieznane lub wątpliwe, nie takie jak odnotowano. Przykładowo mówi się, że Clotilde Soupert pochodzi od krzyżówki rumianej białej polianty, Mignonette i kremowo-białej cieniowanej łososiem, róży herbacianej Mme Damaizin. Tendencja Clothilde Soupert do częstego wytwarzania czerwonych kwiatów sprawia, że ​​takie pochodzenie jest nieprawdopodobne, ponieważ ani Mignonette, ani Mme Damaizin nie mieli przodka tego koloru. Pod innymi względami ogólnie przyjęte pochodzenie jest możliwe, ale jeśli geny dla pierwotnego koloru nie istnieją u rodziców, prawdopodobnie nie wystąpią u potomstwa i dlatego musimy założyć, że pochodzenie Clothilde Soupert jest nieprawidłowo zarejestrowane. Charakterystyka poliant wprowadzonych wcześniej tj. Eugenie i Leonie Lamesch oznacza, że zostały one uzyskane przez przypadkowe lub celowe skrzyżowanie r.multiflora z odmianami róż chińskich i herbacianych. Kiedy Lambert wprowadził te dwie odmiany w 1899 r., Było oczywiste, że róża innej klasy została wykorzystana jako rodzic, ponieważ różnią się one znacznie od typów, które je poprzedzały. Rośliny były bardziej energiczne, ale nie tak wytrzymałe, a mniej pełne kwiaty w kształcie jaskrów miały nieznane dotąd odcienie żółci i miedzi.

    Lambert wyhodował liczne odmiany poliant poprzez dość ogólne krzyżowanie r.multiflora z różami innych klas. Z tych krzyżówek wynikają trzy różne typy odmian – jeden był energiczny, ale kwitł tylko raz w sezonie; inny był na wpół energiczny, od czasu do czasu powtarzał kwitnienie i stał się znany jako Lambertiany, a trzeci miał pokrój karłowaty i kwitł gromadami kwiatów przez całe lato.
    Odmiany tego ostatniego typu, w tym Eugenie i Leonie Lamesch, zostały umieszczone w klasie polyanta. Aglaia = rosa multiflora x noisette hybrid była rodzicem nasiennym obu tych róż. Rodzicem pyłku pierwszego z nich był noisette Reve d’Or, a drugiego, Kleiner Alfred, pomarańczowo-czerwona polianta o charakterystyce noisette. Wpływ r.moschata uzyskany przez noisettes jest również widoczny w wielu poliantach.

    W latach 1900–1910 róże bardzo różnych innych grup były hodowane z zastosowaniem poliant i wyhodowano w ten sposób kilka ciekawych odmian. Najlepsze z nich to: Katharina Zeimet, Mme Norbert Levavasseur, Anchen Muller, Gruss an Aachen, Orleans rose Tip Top i Yvonne Rabier Turbata w roku 1910. Mme Norbert Levavasseur powstała z krzyżówki  karłowej Gloire des Polyantas i energicznej róży pokrewnej Crimson Rambler. Ta odmiana i liczne jej potomstwo faktycznie potwierdziły popularność klasy i przyczyniają się do jej dalszego rozwoju. Anchen Muller również pochodzi z krzyżówek Crimson Rambler x polyanta, ale w tym przypadku rodzic pyłku, Georges Pernet, był niewątpliwie krzyżówką Polyanta x mieszaniec herbatni. Duże,  6-7 cm średnicy, pachnące kwiaty róży Anchen Muller odzwierciedlają to pochodzenie.

    Przyjmuje się, że rodzicami Grus aan Aachen są Frau Karl Druschki i Franz Deegen, jasnożółty mieszaniec herbatni. Lekko pachnące, różowe i żółto-łososiowe kwiaty o średnicy do 10 cm, złożone nawet z 85 płatków potwierdzają to pochodzenie, ale karłowy  pokrój i sposób kwitnienia  sprawia, że jest to nieco wątpliwe. Była to jednak pierwsza róża z nowego i wyraźnego typu o dużych kwiatach, która posiadała pewne cechy mieszańca herbatniego, zdolna do przeniesienia ich na liczne potomstwo.

    O tym, że Tip Top / Baby Doll / ma raczej złożone pochodzenie, świadczy jej charakterystyczny wygląd. Zwyczajem wzrostu jest karłowa, pąki są o długich szpicach i produkowane w małych skupiskach, pełne kwiaty 6 cm średnicy,   to połączenie różu, żółci i bieli  i szarobiałej smugi z żółtą na odwrocie. Pochodzenie to r, multiflora x noisette x HP x Austrian Copper.

    Yvone Rabier jest potomkiem r.wichuraiana i nieznanej polianty i jest pierwszym zarejestrowanym przypadkiem tego, że r.wichury weszła do klasy polianty. Widoczny wpływ był niewielki, jednak w przypadku kwiatów, liści i pokroju Yvonne Rabier jest typową poliantą i nadal jedną z najlepszych białych odmian. Podobnie jak inne hybrydy Wichuraiana x polyanta, jest prawie sterylny i ma niewielu potomków.W latach 1910–1925 wprowadzono wiele odmian, a wpływ mieszańców herbatnich stał się bardziej widoczny w klasie. Rothatte, Ellen Poulsen, Echo Lamberta, Ebluissant Turbata i Laffayette Nonina były wybitnymi przykładami tego okresu. Nie były one wyraźnie odróżniające się, ale okazały się również znaczną wartością jako rodzice późniejszych odmian.

    Od 1925 roku klasa szybko się rozwija i zostaje wzbogacona o wiele znakomitych odmian. Niektóre z nich, poprzez wielokrotne krzyżowanie z różami innych grup, są trudne do właściwego sklasyfikowania, a zadowalająca segregacja różnych typów staje się prawie niemożliwa. W ciągu ostatnich lat wprowadzono niewiele dodatków do prawdziwej grupy polianta, ale grupa mieszańców Polyanta została znacznie powiększona, a i grupa floribunda została utworzona, aby pomieścić w niej odmiany, których cechami charakterystycznymi są głównie HT. Łącząc polianty i hybrydy HT, stworzyli bardzo wszechstronny typ znacznie większej zdolności adaptacyjnej niż którykolwiek z rodziców.

    Szeroka gama kolorów, wielkość kwiatów i witalność TH zostały zmieszane z odpornością na odporność na choroby i zgrupowanym kwiatostanem polianty, aby stworzyć swobodny, złożony rodzaj, który jest łatwy w hodowli i odpowiedni zarówno do ogrodu formalnego, jak i nieformalnego. Przyszłe krzyżowanie floribund z mieszańcami herbatnimi niewątpliwie spowoduje stopniową poprawę kwiatów pod względem formy i koloru, ale inne pożądane cechy mogą zostać utracone. Aby je zachować, muszą w końcu zostać przywrócone do karłowatych poliant .

    Można przypuszczać, że typ da się ustabilizować i zapobiec zwyrodnieniu poprzez krzyżowanie jego członków, ale jest to nieco trudne, ponieważ wiele z nich jest całkowicie lub częściowo sterylnych.
    Bardzo często z powodu różnic chromosomalnych, gamety męskie i żeńskie z róż różnych klas nie mogą się połączyć. Ta niekompatybilność powoduje, że rodzic nasienia nie jest w stanie zapłodnić drugiego rodzica. Czasami jednak gamety od tych samych rodziców łączą się i mówi się, że istnieje częściowa płodność. Ponieważ karłowate poliantas są diploidalnymi odmianami posiadającymi 14 chromosomów, a TH są tetraploidami z 28 chromosomami, floribundy są zazwyczaj pośrednimi typami triploidów z 21 chromosomami.

    Można przypuszczać, że da się je krzyżować między sobą, ale brak płodności wielu odmian i chęć poprawy kwiatów przez krzyżowanie z mieszańcami herbatnimi zniechęciły do jakichkolwiek intensywnych wysiłków w tym kierunku. Ponieważ roślina mająca najmniej chromosomów jest zazwyczaj najskuteczniejszym rodzicielem nasion, stwierdzamy, że większość floribund uzyskano przy użyciu HT jako rodzica pyłku. Z krzyżowania wcześniejszych odmian flloribund z mieszańcami herbatnimi wiele nowszych wprowadzonych zostało tetraploidami i bardziej przypominają klasę mieszańców herbatnich niż polianty. W okresie ponad 75 lat, ta niegdyś odrębna klasa połączyła wysiłki licznych hybrydystów z mieszańcami herbatnimi. D.T.Poulsen z Kopenhagi powinien prawdopodobnie odegrać znaczącą rolę w pochodzeniu floribundy, ponieważ dzięki jego wysiłkom powstały pierwsze charakterystyczne odmiany a jego pragnienie stworzenia takiego rodzaju róży, która rozwijałaby się przy minimalnej staranności w trudnych warunkach klimatycznych lub w północnej Europie zostało częściowo spełnione dzięki wprowadzeniu Rodhatte =/ Mme Norbert Levavasseur x Richmond / w 1911 r. Sukces tej odmiany zachęcił go do dalszych starań z zastosowaniem podobnej myśli hodowlanej i dzięki jego wysiłkom i wysiłkom jego synów Dinesa i Svenda wprowadzono wiele tego rodzaju róż. Najlepsze z nich to: Ellen Poulsen 1912, Elsa Poulsen 1924, Kirsten Poulsen 1924, Greta Poulsen 1928, Karen Poulsen 1932, i zamyka tę listę Irene of Denmark z roku 1951.

    Chociaż już wcześniej utworzono kilka krzyżówek polyanta x HT, wprowadzenie Else Poulsen i Kirsten Poulsen rzeczywiście wzbudziło żywsze zainteresowanie tym typem i od tego czasu przyczyniło się do powstania wielu amerykańskich i europejskich hybryd. Boerner, Ruiter, Kordes, Lammerts,  Leenders, Le Grice, Meilland, Swim i  Tantau to tylko kilka nazwisk hodowców, które kojarzymy z floribundami.

    Niektóre z floribund, zwłaszcza wczesne hybrydy Poulsena, mają budzący wątpliwości nawyk koncentrowania się na wytwarzaniu jednego niezwykle energicznego pędu, który niesie dużą grupę kwiatów. Ta cecha, która  wyniku prac hodowlanych jest stopniowo eliminowana, wynika z faktu, że rodzic-polianta był w wielu przypadkach potomkiem Crimson Rambler przez Mme Norbert Levevasseur i Orleans Rose lub. r, wichuraiana przez Dance of Joy czy Worlds Fair. Tendencja ta okazjonalnie jest wyraźna, jako że ​​powstały formy pnące. Czasami są one klasyfikowane jako Climbing Polyantas lub Climbing Floribunda, ale aby uniknąć dodatkowych komplikacji w klasyfikacji, powinny być wymienione jako Everblooming Climbing lub Pillar Roses. Wskazane byłoby ich oddzielenie od już zbyt  amorficznej  grupy Polyanta, ponieważ przypominają one omawiane typy tylko w kwiatostanie.

    Przyjrzyjmy się jeszcze 12 odmianom ułożonym chronologicznie, które miały większe znaczenie  dla rozwoju klasy w ostatnim okresie:

    Mignonette Guillot 1881 – Ta odmiana była rodzicem kilku wczesnych polyant i przez jednego z nich Gloire des Polyanta została dziadkiem Mme Norbert Levavasseur. Jest to prawdopodobnie najobficiej kwitnąca odmiana ze wszystkich karłowatych polyant, wytwarzająca ogromne ilości bardzo małych, jasnoróżowych podwójnych kwiatów w kiściach 30-40 sztuk nieprzerwanie przez całe lato. Jest wyjątkowo wytrzymała i przetrwa w temperaturze 20c stopni poniżej zera bez ochrony, to typowy reprezentant prawdziwej klasy polianta.

    Cecile Brunner = Pernet-Ducher 1881 – Popularnie znana jako Sweetheart lub Mignon Rose. Ma idealnie uformowane, miniaturowe różowe kwiaty na żółtym podłożu i rozwijają się w dość dużych otwartych wiechach. Uważa się, że rodzice to nie wprowadzona do obiegu siostra Paquerette i róża herbaciana, Madame de Tartas.  Bo-Beep, Gabriele Privat, Kentfield, Lany mary Kidwell, Pasadena Tournament i Red Seetheart to tylko niektóre z potomków. Perle D’Or Dubreuil 1883, czasami określany jako Yellow Cecile Brunner, jest podobny, z tym wyjątkiem, że kolor różowy jest zastąpiony pomarańczowym. Herbatnia Mme Falcot, była rodzicem pyłku. Drobne gałązki dźwigają od 20 do 30 kwiatów zgrupowanych w wiechy.

    Orleans Rose = Levavasseur 1909 – Pochodzenie tej słynnej róży jest nieznane, ale zakłada się, że pochodzi ona z nasion Mmme Norbert Levavasseur.
    Poprzez sporty i hybrydyzację jest rodzicem wielu ciekawych odmian. Wśród potomków tej żywo szkarłatnej, róży są Cameo, Chatillon Rose, Coral Cluster, Gloire du Midi, Helen Leenders, Juliana Rose, Magnifique, Marechal Foch, Miss Edith Cavell, Superba, D.T.Poulsen, Else i Kirsten Poulsen .
    Sporty jej wykazują znaczne zróżnicowanie kolorów, ale wiele z nich ma odcienie pomarańczowe. Ta tendencja i charakterystyczne błyszczące liście sugerują, że prawdopodobnie to wczesna hybryda z r.foetida była jej rodzicem.

    Echo = Lambert 1914.  Jest to karłowy sport od rosłego klimbera  Tausendschon i obdarza nas dużymi kiściami  półpełnych kwiatów  w szerokiej gamie kolorystycznej od białych do ciemno różowych. Przynosi nam ona, Alice, Brillant Echo, Eva Tschtschendofr, Greta Kluis Rochester i kilku innych wartych odnotowania potomków.

    Ebluissant = Turbat 1918. Ta róża, jest rezultatem krzyżówki jakiejś odmiany róży chińskiej  i innej róży chińskiej Cramoisi Superieur i nie jest genetycznie polyantą. Charakteryzuje się jednak głównie cechami tej klasy i jest uznawana za jej członka. Świecące ciemnoczerwone kwiaty średniej wielkości są osobliwie ukształtowane i obficie pokazują się nam  w dużych zwartych skupiskach na karłowatych, ale wytrzymałych roślinach. Baby Betty, Belvedere, Dreham Fride i Red Elf są jej potomkami.

    Lafayette = Nonin 1924 . -W Europie, róża ta,  pojawiła się pod nazwą Joseph Guy /więcej o perypetiach związanych z tą nazwą przeczytamy we wpisie poświęconym opisowi odmianowemu w Encyklopedii – przyp. mój/. Jest to energiczna hybryda polyanty  zakładająca o wielkiej obfitości spore kiście, półpełnych kwiatów w jasno wiśniowym kolorze. Sama roślina jest wysokości 60-70 cm.. Rodzice to Richmond x Rodhatte. Bardziej znaczący jej potomkowie to  Frau Astrid Spath, Fuschine Guy,  Kluis Scarlet,  Nilsson Guy i Pink Lafayette.

    Else Poulsen = Poulsen 1924. - Rodzic wielu późniejszych hybrydowych poliant i floribund, wśród których są Holstein, Ingar Olesen,  Joyus,  Little Miss Muffet, Cherie,  Koralle,  czy Rosella. Duże, półpełne,  różowe kwiaty  pojawiają się w baldachach na roślinach wysokości 60-70 cm. Rodzicami jej są  Orleans Rose  i mieszaniec herbatni Red Star.

    Superba = de Ruiter 1927.- To ciemnoczerwona róża, która dała początek grupie charakteryzującej się pomarańczowo-szkarłatnymi kolorami. Są wśród nich Gloria Mundi, Golden Salmon i Paul Crampel. Rodzice nie są znani, ale ponieważ Superba jest podobnego do Orlean Rose i przekazuje podobne kolory, możemy założyć, że jest to sport lub siewka tej odmiany.

    Gloria Mundi =de Ruiter 1929. -  Potomkowie tego sportu od Superba nie są zbyt liczni ale mają bardzo charakterystyczny wygląd,  wyróżniają się. Będą to:  Baby Gloria, California Gold,  Coral Cup,  Erna Grootendorst,  Scarlet O’Hara, czy Snowbank. Krzew jest zwarty i ładnie ukształtowany, kwiaty w kiściach , pełne pomarańczowo szkarłatne.

    Baby Chateau = Kordes 1936.- Półpełna odmiana kwitnąca baldachami, przypominająca hybrydy poliant, ale pochodząca całkowicie od rodziców, którzy nie wywodzili się z klasy polianta.   Rodzic nasion, jest  mieszańcem herbatnim, a rodzicem pyłku była hybryda Eva z Ami Qiunard, a zatem nie miała związku z grupą polianta.

    Jej duże, podwójne, ciemnoczerwone kwiaty są wytwarzane w małych skupiskach. Jej wpływ odnotowano w Cinnabar, Floradora, Florence, Mary Morse, Independence, New World i Red Camelia.

    Pinocchio = Kordes, 1940.-Ta słynna róża stanowi kolejny przykład   polianty niezwiązanej genetycznie z tą klasą, bowiem rodzice, Eva i Geheimrat Duisberg wywodzili się z mieszańców herbatnich. Małe kwiaty złożone z 30 płatków są atrakcyjnym połączeniem różu i łososia, gdy są nowe, ale źle się starzeją. Rośliny są energiczne i osiągają  do 80 cm. Bardzo dobry rodzic, którego wpływ odnotowano w Chacita, Denny Boy, Fashion, Holiday, Lavender Pinocchio, Mademoiselle, Marionette, Massquerade, Red Pinocchio, Tapis , Vogue i White Pinochio.

    Jest to tłumaczenie jednego z rozdziałów książki Roy Shepperda History of Roses, a wydanej w roku 1954.

« Wcześniejsze wpisy
  • Szukaj

  • Strony

    • Alfabetyczny spis artykułów
    • Galerie Fotograficzne
    • Rojewski Łukasz
    • Sugestie, Suggestions- Strona główna
  • Kategorie

    • Moje róże
      • A (30)
      • B (31)
      • C (22)
      • D (14)
      • E (9)
      • F (17)
      • G (18)
      • H (11)
      • I (3)
      • J (9)
      • K (9)
      • L (10)
      • M (41)
      • Moje siewki (10)
      • N (9)
      • O (4)
      • P (27)
      • Q (2)
      • R (34)
      • S (17)
      • T (12)
      • U (2)
      • V (10)
      • W (13)
      • Z (5)
    • Encyklopedia róż
      • A (410)
      • B (377)
      • C (506)
      • D (259)
      • E (221)
      • F (291)
      • G (309)
      • H (193)
      • I (97)
      • J (189)
      • K (134)
      • L (312)
      • M (721)
      • N (119)
      • O (104)
      • P (504)
      • Q (21)
      • R (442)
      • S (566)
      • T (191)
      • U (21)
      • V (128)
      • W (158)
      • Y (36)
      • Z (37)
    • Artykuły
    • Ogrody
    • Producenci, hodowcy
  • Najnowsze wpisy

    • Rzecz o różach miniaturowych
    • Pierwsze Floribundy
    • Królowa Warszawy
    • Winterfell
    • Ami Quinard
  • Najnowsze komentarze

    • Jarmulak: Dziękuję bardzo za ten artykuł. Historia Horvatha w Ameryce wydaje się być w pewnym stopniu odbiciem losów...
    • Ewa Miszczak: Ja nie porównałam jej do Madame Isaac Pereire, tylko napisałam, że moim zdaniem przebija ją pod...
    • Kurek Tadeusz: A gdzie ją Pani kupiła?
    • Michalik: Kupiłam tę różyczkę zauroczona jej kolorem .Przez jeden sezon pięknie się rozrosła i osiągnęła ponad metr...
    • Agnieszka Wierzbicka: Dziękuję za odpowiedź. Wiedza i szacunek do czytelników czyni to miejsce szczególnym....

    Tematy

    artykuł austin bez zapachu biały ciemno czerwone ciemno różowe czerwono pomaranczowa czerwony czeskie delbard dwukolorowa english roses evers floribunda galijska harkness herbatnia jasno różowe klimber kompaktowa kordes kremowy krzewiasta lekki zapach meilland mieszaniec herbatni mieszaniec piżmowy mieszaniec rugosa mieszaniec róży wichury miniaturowa mocno pachnące mrozoodporna okrywowa pachnące parkowa polyantha pomarańczowo różowy rambler remontantka różowe różowo łososiowy striped utracona zapach umiarkowany żółty

 

Powered by WordPress.