Rosa Rugosa – niespełnione nadzieje
Chromolitografie pochodzą z Journal des Roses i Rosen Zeitung .
Rosa rugosa – to bardzo nieporęczna nazwa. Nie przyjęła się jednakże /w zasadzie/ nazwa róża pomarszczona, ani wcześniejsza, moim zdaniem trafniejsza nazwa róża fałdzistolistna. Tę nazwę spotkałem w opracowaniu Bronisława Gałczyńskiego „Róże w ogrodzie” z roku 1927.
Zawsze namawiam moich znajomych do uprawy róż. Gdy twierdzą, że to nie ma sensu bo gleba za uboga, bo za zimna itp. mówię; spróbuj rugosę! Najbardziej żywotna i nieokiełznana grupa róż jakie znam.” Niekończacy się czar rugosas…” tak zatytułował swój artykuł o r. rugosa L. Chapman. Graham Thomas rozdział o r. rugosa w swojej Rose Book , również zaczyna od komplementu: „To szlachetna grupa odpornych, stale kwitnących krzewów…” Cóż tu można jeszcze dodać by przebić owych dostojnych piewców. Postanowiłem więc zacząć inaczej. Niespełnione nadzieje, a precyzyjniej: ciągle niespełnione nadzieje. Można by powiedzieć, że jeżeli chodzi o jej europejski życiorys to nie jest wiele młodsza np. od centifolias. Ale podczas gdy centifolie wydają się być już zamkniętą kartą, gdyż wprawdzie powstają nowe odmiany, ale ciągle nie mogą dorównać tej pierwszej a G. Thomas wprost woła by nie postponować jej nowymi pseudo kreacjami – to w przypadku *r. rugosas *ciągle jest oczekiwanie na to najlepsze. Wprawdzie co pewien czas pojawiają się wspaniałe kreacje w jej bliższej i dalszej rodzinie, to jednak ciągle czekamy na ten ideał, który ona w pewnym sensie uosabia. Mrozoodporna,ciągle kwitnąca, odporna na wszelkie choroby i szkodniki. Powiedzmy trochę więcej o jej zapachu. Dr. James aleksander Gamble opublikował w roku 1954 w American Rose Annual artykuł w którym przedstawił swe dociekania na temat zapachu u róż. Stwierdza w nim , że 64% rugos i jej mieszańców pachnie z czego 29% jest bardzo pachnących. To lepszy wynik niż u mieszańców herbatnich czy remontantek , nie mówiąc już u floribundach czy polyantach.
Rugosy mają też i swoje wady ale nie są one zasadnicze. O jednej z nich podatności na chlorozę pisze Pan Jacek Zwoliński. Ze swojego doświadczenia mogę dodać/wywodzę się z chełmszczyzny/, że rugosa praktycznie tam nie rośnie w stanie naturalnym. Dlaczego? bo na tym terenie królują czarnoziemy na podglebiu wapiennym/margle/.
Chromolitografia pochodzi z Rosen Zeitung .
Dlaczego więc w naszych ogrodacjh królują mieszańce herbatnie , które nie są mrozoodporne, podatne na choroby, przeważnie nie pachnące a ponadto trudne do rozmnażania i to nie tylko dla amatorów. Czy to tylko kwestia mody i marketingu?
Interesujący aspekt uprawy rugosy porusza Pan Zwoliński w innym swoim wpisie - cytuję: „Warto dodać, że róża pomarszczona i wiele jej mieszańców jest bardzo odporna na choroby, za to jest bardzo wrażliwa na… chemiczne środki ochrony roślin, i nie tylko – także na nawozy sztuczne. Opryskanie jej niektórymi środkami, szczególnie z dodatkiem mocznika i w gorącą pogodę może doprowadzić do całkowitego zniszczenia liści. Dlatego odradzam w miarę możliwości stosowanie wszelkich oprysków, szczególnie nawozami. Ponieważ nawet w przypadku róż pomarszczonych nie zawsze można zrezygnować ze wszystkich oprysków (np mszyce lubią tę różę) – trzeba zrobić próby oraz starać się używać niższych stężeń środków. Należy także ostrożnie i w niewielkich dawkach stosować nawozy doglebowe, szczególnie azotowe. Warto także wspomnieć, że róża pomarszczona jest odporna na zasolenie gleby, dlatego dobrze rośnie na wydmach nadmorskich, a także na poboczach intensywnie solonych zimą ulic i dróg.”
Rycina autorstwa S. Hugard, pochodzi z książki J. Gravereaux Les Roses cultivees a L’Hay , rok 1902
Gatunek należy do grupy Cinnamomeae i pochodzi z piaszczystych plaż północno-wschodniej Azji, z północnych Chin, Korei, Japonii. W Korei nosi haedanghwa – czyli „kwiaty w pobliżu morza”. Pośrednio można wnioskować, że w Chinach gatunek ten był znany co najmniej od tysięcy lat. W Europie po raz pierwszy notowana przez Carla PeteraThunberga/ 1743 – 1828/szwedzkiego botanika ucznia Linneusza, jako okaz botaniczny w 1784r. Widział ją w ogrodach Kyota w Japonii.
Dokładna data pojawienia się jej w Wielkiej Brytanii pozostaje niejasna . Jako propozycja uprawy została zaproponowana przez hodowców Lee i Kennedy’ego z Hammersmith około roku 1796. Skąd ją wzięli? Tu nie ma jasności. Według jednych źródeł dysponowali kaukaską odmianą rugosy. Według innych /Philip M. Gardner/sprowadzili ją z Japonii. Niestety prezentacja ich przeszła bez echa. Przez około sto lat/sic!/, funkcjonowała nieledwie jako ciekawostka w ogrodach botanicznych nim zwrócono na nią baczniejszą uwagę.
Na rycinie obok , widzimy rosa rugosa, jak ją widział wówczas rysownik. Jest to ilustracja z dzieła Siebolda - Flora Japonica.
Ponownie została zaprezentowana przez Siebolda we Flora Japonica w roku 1845. Philipp Franz Balthasar von Siebold ( 1796 – 1866) to niemiecki lekarz, botanik i podróżnik.Tym razem zainteresowanie przyszło ze strony Stanów Zjednoczonych. W roku 1872 Thomas Hogg przywiózł jakąś pojedynczą formę i w dwadzieścia lat później profesor J. L. Budd z Iowa State College podejmuje nad nią prace. Nadto sprowadził z Petersburga odmianę pełnokwiatową, która później rozpowszechniana była jako Empress of the North a uważana była za sport od formy pojedynczej. Nie wiem niestety, czy coś z prac profesora przetrwało do dzisiaj.
Rycina pochodzi z książki The Rose Garden w. Paula – rok 1903
Zastanawia natomiast ów brak entuzjazmu z jakim przyjęła Europa tą nowość botaniczną. Susan Verier sugeruje, że być może stało się tak dlatego, że trafiła do Anglii, kraju o łagodnym klimacie gdzie odporność mrozowa nie jest najważniejszą z cech dobrej róży. Zapewne nie nadszedł jeszcze jej czas. Moda na implementowanie roślin z dalekich, nieznanych krain dopiero nadchodziła. Tak więc sto lat z okładem minęło nim się rugosą europejczycy na dobre zainteresowali. W Anglii hasło do prac nad nią dał George Paul a za nim zaraz inni. Na przełomie wieku XIX i XX prace u z udziałem rugosy podjął we Francji J.Gravereaux, i Cochet Cochet. W Niemczech Kaufmann i Muller.
W Ameryce Północnej jak już wspomniałem, pojawia się w roku 1872. Ciekawostką jest tu fakt, że o ile prawie wszystkie nowości różane trafiały na kontynent północno amerykański za pośrednictwem Europy, to w przypadku rugosy – trafiła ona do Stanów Zjednoczonych niezależnie od starego kontynentu . Swoją drogą, róża ta naturalizując się w Ameryce północnej, stała się tak ważnym elementem tamtejszego krajobrazu, że traktowana była jako swoja, tutejsza roślina. Próbują się z nią zmierzyć van Fleet, Saunders , Hansen czy Skinner. Jak zawsze potrzeba jest matką wynalazków. Zróżnicowane warunki klimatyczne w Stanach Zjednoczonych i ekstremalne w Kanadzie stanowią trudną do pokonania granicę dla mieszańców herbatnich. Pojawiły się pierwsze udane krzyżówki r.rugosa z tym co tylko było dostępne wówczas na rynku. Z remontantkami, damasceńskimi, herbatnimi – wszak rugosa krzyżuje się bez problemu- na ogół w USA i Kanadzie , ale niestety na ogół efekty tych krzyżówek były bezpłodne i co gorsze z reguły, nie przekazywały swoich najlepszych cech dalej. Szansa na przełom pojawiła się w połowie ub. wieku.
W 1919 roku amerykanin James H. Bowditch (gwiazda jednego przeboju), wyhodował mieszańca r.rugosa z r. wichuraiana -* Max Graf *- bo niej tu mówimy. Powinien być niepłodny, ale w latach 40 w rękach mistrza Wilhelma Kordesa stał się cud, który pozwolił na wyhodowanie wielu niezwykle interesujących hybryd.Tak powstała w roku 1950 Rosa kordesii , która dalej brała udział w krzyżowaniach aż uzyskano wiele nowych róż powtarzających kwitnienie i mrozoodpornych. Z niej wywodzi się grupa powtarzających kwitnienie róż pnących jak np jasnożółta Lewerkusen, czy czerwona *Sypathie * no i wreszcie piękna * Dortmund*. Wszystkie powstały w latach 50 i 60 ub wieku. Róża kordesii, nigdy nie została oficjalnie wprowadzona do obiegu przez Kordesa, za to wielokrotnie używał jej do hodowli swoich ważnych hybryd. Potomstwo tej róży jest bardzo odporne na choroby, ale już z mrozoodpornością nie jest tak różowo.Wszystkie mieszańce róży kordesii nie mają wystarczającej – z /mojego/ naszego punktu widzenia – mrozoodporności. Warunki atmosferyczne Polski są takie, że tylko róże o mrozoodporności około -30C będą nas w pełni zadowalały.Ten truizm zaczyna się powoli przebijać do świadomości naszych rosomanes zwłaszcza po prawdziwie mroźnej zimie 2010.
W tym kontekście większego znaczenia/ z naszego, polskiego punktu widzenia/ nabierają prace kanadyjskich hodowców ze stacji doświadczalnych w Morden – Parkland roses i serii Explorer, gdzie to poczesne miejsce w programie hodowlanym zajęła rosa rugosa. W Polsce, pierwsze nieśmiałe próby zaintrodukowania tych róż – na początku wieku- – Adelaide Hoodles i Alexander McKenzie – podjął dr Adam Chodun. Potem sprawy potoczyły się szybko. Róże te przebojem zdobyły nasze rynki i praktycznie wszystkie odmiany można już skompletować kupując tylko w polskich szkółkach. Zainteresowaniu temu dodatkowo sprzyja fakt, że hodowcy kanadyjscy zaproponowali nam praktycznie pełną paletę odmian. Róże karłowe/kompaktowe/ krzewiaste, i klimbery w podstawowych kolorach.
Jednak i tu rugosa nie do końca się sprawdza. Dlatego szukano rozwiązania poprzez wspomożenie rugosy. Już wydawało się , że hodowcy kanadyjscy znaleźli ów złoty kluczyk, który otwiera skarbczyk z zaletami rugosy i poprzez skojarzenie bliskiego krewniaka rugosy jakim jest przecież r. kordesii z różą preriową czy r. laxa i wreszcie dali nam wreszcie to, na co czekali rosomanes w zimnych krajach, czyli całą paletę mrozoodpornych odmian. Jednakże wynik pięcioletnich obserwacji jakie zostały przeprowadzone w Ogrodzie Botanicznym w Chicago w latach dziewięćdziesiątych – co najmniej zaskakuje. Obserwowano mianowicie grupę pięćdziesięciu odmian róż /mniej więcej po połowie/ tzw. kanadyjskich i english roses Austina.W tym to czasie nie było prowadzonej ochrony, chemicznej, nawożenia i nie okrywano ich i w żaden sposób nie zabezpieczano przed mrozem. Według raportu sporządzonego na okoliczność zakończenia tego eksperymentu, róże tzw. kanadyjskie/ z kilkoma wyjątkami/ i róże Austina nie różniły się w sposób zasadniczy jeżeli chodzi o odporność na uszkodzenia mrozowe.
Rugosa nadal zazdrośnie strzeże swej tajemnicy mrozoodporności i odporności na choroby. Dlatego też bardzo ważne będą doświadczenia jakie przekażą nam nasi rodzimi rosomanes . Tak się jednak plecie, że akurat teraz mamy serię cieplejszych zim i na ostateczną weryfikację wartości tego co stworzyli kanadyjczycy poczekamy gdy pojawi się u nas bezśnieżna zima z silnymi wysuszającymi wiatrami i temperaturami w granicach -30c.
Pisząc o r. rugosa nie sposób nie dostrzec, że sama rugosa i jej mieszańce to grupa róż, która rozpoczyna kwitnienie około dwa – trzy tygodnie wcześniej niż większość odmian uprawianych w naszych ogrodach, już od drugiej dekady maja. Trwa ono 3-4 tygodnie i kończy się w drugiej poło wie czerwca, gdy to rozpoczyna się kwitnienie u klasycznych odmian. Pozwala to w sposób naturalny na wydłużenie okresu kwitnienia róż w naszych kolekcjach. Wiosną, u krzewów większości odmian, rozwój pąków rozpoczyna się już od ostatniej dekady marca. Przeważająca część krzewów nie przemarza, więc nie wymaga cięcia wiosną, a więc zabieg ten nie opóźnia zatem ich rozwoju. Jednak po 4–5 latach uprawy, co kilka lat, u większości odmian niezbędne jest przeprowadzenie cięcia odmładzającego. Wykonujemy je na przedwiośniu, poprzez usuwanie najstarszych pędów. Jeżeli tego nie zrobimy, najstarsze, słabo kwitnące i nadmiernie rozgałęzione pędy zaschną i będą szpeciły krzew.
Nie jest to jednakże koniec historii rugosas. Wielce obiecującym kierunkiem jest tu tworzenie mieszańców z udziałem róż kanadyjskich zwłaszcza z serii Explorer – choć nie tylko. Wymieńmy więc co ciekawsze dokonania jakie pojawiły się w ostatnim czasie.
Wymieńmy tu co ciekawsze:
Ping Lim – z udziałem ślicznej odmiany Champlain wyhodował Polar Joy.
William Radler – uzyskał wspaniałą Ramblin Red krzyżując Razzle Dazzle z Henry Kelsey .
Mike Love – wyhodował olśniewającą Bon Chance, zwaną już przez rosomanes miniaturową Heritage używając odmianę William Baffin i właśnie Heritage .
Amanda Beales - stworzyła ciemno czerwoną Joan Beales korzystając z Henry Kelsey .
Joyce Fleming wyhodowała Claire Laberge z użyciem odmiany Jens Munk .
Nawet David Austin wykorzystując pyłek Jens Munk wyhodował Mistress Quickly o której pisze tak: Nie jest to jakaś wybitna odmiana ale przyda się w ogrodzie…
Również sama Felicitas Svejda odmianę Lambert Close uzyskała krzyżując swoją odmianę John Davies z Arthur Bell. Myślę że podałem dość przykładów by pokazać, że poprzez róże kanadyjskie – rosa rugosa będzie znajdowała coraz mocniejszą pozycję na rynku róż odpornych na choroby i niskie temperqatury.
Posumujmy:
1.Przełomem jest wyhodowanie przez Wilhelma Kordesa – r.kordesii a potem z jej udziałem całej ogromnej rodziny róż o podwyższonej odporności na mróz i choroby. To był krok znaczący ale nie wystarczający
2. Drugie wydarzenie to użycie r. kordesii w skojarzeniu z endemicznymi amerykańskimi różami. Zwłaszcza mam tu na myśli różę preriową i r.laxa, i w wyniku tego wyhodowanie grupy ekstremalnie odpornych na mróz i choroby mieszańców zwanych popularnie różami kanadyjskimi/kolekcja explorer Felicitas Svejdy/. Są to piękne odmiany , ale do ekstraklasy im trochę brakuje. Sądzę , że właśnie teraz, na naszych oczach powstające mieszańce róż kanadyjskich a mam na myśli prace hodowców z młodszego pokolenia usuwają ten feler.
3. Wreszcie trzecie ważne wydarzenie w świecie róż w jakim bierze udział rugosa , to jej udział w programie hodowlanym Davida Austina Jego English roses dają tą urodę na jaką rosomanes czekają. Jest też podwyższona wytrzymałość mrozowa. W artykule przytaczam wnioski z eksperymentu jaki przeprowadzili amerykanie w ogrodzie botanicznym w Chicago gdzie nadspodziewanie dobrze wypadły właśnie austinki. Może to być wpływ lokalnych warunków klimatycznych. W innym mikroklimacie wnioski mogą być zgoła odmienne.
4.Mieszańce róż kanadyjskich. To niezwykle przyszłościowy kierunek. Hodowcy z całego świata zwrócili uwagę na dorobek kanadyjczyków a biorąc ich odmiany na warsztat pośrednio je dowartościowują. Pojawiają się nowe krzyżówki.
W roku 1993 Susanne Verrier, napisała niewielką, niespełna stu stronicową książkę o rugosas zatytułowana po prostu Rosa Rugosa. Wydawało mi się, że będzie to biblia dla tych rosomanes, którzy zechcą zawrzeć bliższą znajomość tą grupą róż. Niestety, to złudzenie. Zawiera ona wprawdzie omówienie około 100 bliższych i dalszych kuzynów rugosy, ale to wszystko. Wielkie rozczarowanie. Kupiłem to „dzieło” w nadziei na poszerzenie mojego artykułu, ale niestety to Pani Verier na podstawie mojego artykułu może poszerzać swą wiedzę.
Marian Sołtys 7 maja 2008- 15.
Help Me Find wymienia ponad 500 odmian mieszańców rugosy, ja w swojej encyklopedii mamo pisanych około 130 odmian mieszańców rugosy. Dlatego wszystkich zainteresowanych odsyłam niniejszym do zestawienia tych odmian zawartego w odrębnym wpisie. * Zestawienie Rosa Rugosa *
czwartek, 13 Styczeń 2011 o godz. 14:56
Warto chyba dodać, że róża pomarszczona i wiele jej mieszańców jest bardzo odporna na choroby, za to bardzo wrażliwa na… chemiczne środki ochrony roślin, i nie tylko – także na nawozy sztuczne. Oryskanie niektórymi środkami, szczególnie z dodatkiem mocznika i w gorącą pogodę może doprowadzić do całkowitego zniszczenia liści. Dlatego odradza się w miarę możliwości wszelkich oprysków, szczególnie nawozami. Ponieważ nawet w przypadku róż pomarszczonych nie zawsze można zrezygnować ze wszystkich oprysków (np mszyce lubią tę różę) – trzeba zrobić próby oraz starać się uzywać niższych stężeń srodków.
Należy także ostrożnie i w niewielkich dawkach stosować nawozy doglebowe, szczególnie azotowe.
Warto także wspomnieć, że róża pomarszczona jest odporna na zasolenie gleby, dlatego wyrośnie na wydmach nadmorskich, a także na poboczu intensywnie solonych zimą ulic i dróg.
niedziela, 1 Styczeń 2012 o godz. 11:36
Róża pomarszczona ma jeszcze jedną cechę, o której wyżej nie było mowy – jest podatna na chlorozę. Chloroza, czyli żółknięcie liści spowodowane niedoborem żelaza. Niedobór żelaza w liściach spowodowany jest niewłaściwym dla danej rośliny pH podłoża – roślina nie jest w stanie pobrać żelaza z gleby. Bezwzględny niedobór żelaza w glebie jest absolutną rzadkością.
Generalnie – niskie pH (gleba kwaśna) zwiększa dostępność żelaza, wysokie pH – odwrotnie.
Wygląda na to, że rugosa jest gatunkiem róży dostosowanym do gleb kwaśnych, a nie tolerującym gleb alkalicznych. Pisanie więc, że róża ta toleruje złe gleby jest tylko częściowo prawdziwe – toleruje złą glebę pod warunkiem że jest kwaśna.
Nie jest to wcale bajka o „żelaznym” wilku. Problem jest autentyczny. Mimo że Polska jest krajem gleb kwaśnych, rosnąca w wielu miejscach rugosa wykazuje objawy chlorozy. Szczególnie egzemplarze rosnące przy drogach, na różnych rumowiskach itp. Chloroza tej róży wprawdzie nie zabije, ale estetyczny efekt jest fatalny.
Tym, co może zmienić pH gleby na trwale zasadowy jest np zanieczyszczenie gleby gruzem i innymi resztkami po budowie. Odwrócenie tego niekorzystnego zjawiska jest trudne. Niezłe, choć powolne efekty daje nawożenie gleby siarką (bakterie siarkowe powoli utleniają siarkę do kwasu siarkowego). Doraźnie można dostarczyć żelazo dolistnie, co powoduje powolne zazielenienie się żółtych liści. Jeden oprysk wiosną wystarcza najczęściej na cały sezon.
O podatności na chlorozę pisze się często przy okazji róż wywodzących się od rugosa. Natomiast rzadko przy innych różach. Nie wiem, czy z tego można wywieść wniosek, że inne róże są na ten problem odporne. Może po prostu szlachetne róże są sadzone w dobrze dobranej glebie??
U mnie na chlorozę cierpi Gertrude Jekyll posadzona tuż przy domu w żyznej zasadowej (pH około 8) ziemi silnie zanieczyszczonej po dwóch budowach. Pryskanie żelazem daje dobre efekty.
poniedziałek, 2 Styczeń 2012 o godz. 09:13
No to już wiem dlaczego moje „żelazne wilki” żółkną.I mają zapewniony wiosenny oprysk z żelaza
piątek, 9 Styczeń 2015 o godz. 16:59
Zgadzam się z p. Zwolińskim,srodki ochrony roślin nie są przeznaczone dla tych roz. Chcac pozbyć się mszyc na swoich rugosach opryskałem je jednym ze znanych insektycydow. Efekt? Na drugi dzień liście już miały objawy poparzenia a po paru dnich zbrazowialy i uschly. Opryskane ta sama dawka mieszance herbatnie pozostaly zdrowe. A wiec co robić? No cóż, pozostaje dogadać się z biedronkami.
niedziela, 11 Styczeń 2015 o godz. 09:26
Jest chyba jeszcze jedna cecha rugosy, która powoduje, że nie zdobyła wielkiego uznania w krajach o ciepłym sezonie wegetacyjnym – a do takich należy Polska. Do takiej refleksji doprowadziła mnie zeszłoroczna wizyta latem w Szkocji. Rosnące tam rugosy są okazałymi krzewami pokrytymi w lipcu wielką ilością kwiatów. A u nas krzewy nie są tak solidne i kwiatów nigdy nie ma dużo. To róża pochodząca z chłodnego klimatu morskiego – dla optymalnego wzrostu pewno wymaga chłodnego i wilgotnego lata.
No cóż, gdyby była prowadzona hodowla w zimnym klimacie polegająca na systematycznym krzyżowaniu rugosy z różami akceptującymi letnie upały, a jeszcze lepiej – z różami pochodzącymi z klimatu kontynentalnego – można by zapewne z czasem uzyskać odmiany dobrze kwitnące przy gorącym lecie i jednocześnie odporne na mróz.
niedziela, 11 Styczeń 2015 o godz. 14:48
Czego Panu i naszym rosomanes życzę
poniedziałek, 12 Styczeń 2015 o godz. 19:41
Co do mszyc to nie wiem czy tu znajdzie zastosowanie metoda jaką znam od dawna i stosuję do wielu roślin z dobrym skutkiem. Mleko 2% rozcieńczone 1:1 z wodą. Opryskać wieczorem. a rano zmyć samą wodą, aby liście nie wyglądały jak wypolerowane. Zmywanie to wersja na upały. Gdy ma się na deszcz mycie odpada. Zabieg powtarzamy w miarę potrzeb.
piątek, 1 Marzec 2024 o godz. 19:58
Podziwiam za umiejętność zachowania równowagi pomiędzy rzetelnością a lekkością stylu. Artykuł nie tylko dostarcza solidnej dawki informacji, ale też koi zmysły pięknem języka używanego do jej przekazania.