Miniatury w Polsce

Artykuł ten , jest rozwinięciem komentarza Pana Tadeusza Kurka przy artykule poświęconym różom miniaturowym. Znajdą się tu  materiały z artykułu  poświęconego księdzu Lewandowskiemu i wreszcie sam artykuł księdza Hieronima Lewandowskiego poświęcony różom miniaturowym a zamieszczony w biuletynie Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż z roku 1965  a niezbędnymi skrótami.

Różpasterz. Tak był nazywany  Ksiądz Hieronim Lewandowski  – wielki miłośnik róż.W internetowym wydaniu* „Głosu Wielkopolski” * znajdziemy obszerny artykuł o nim. Tu zamieszczam jeno krótką zajawkę.

Hieronim Lewandowski (1909-1998) pochodził z Błotnicy (powiat Wolsztyn). Święcenia kapłańskie uzyskał w 1935 roku. Po trzech latach został wikariuszem w parafii św. Wojciecha w Poznaniu.
Wielka pasją, a nawet więcej – miłością ks. Lewandowskiego były róże. Często można było go spotkać w parafialnym ogrodzie, gdy pielęgnował różane krzewy.
Ksiądz znał wszystkich znaczących posiadaczy rozariów w Polsce i wielu zagranicznych. Utrzymywał kontakty m.in. z rodziną Kordes – europejskimi potentatami w tworzeniu nowych odmian i produkcji róż. Korespondował z pasjonatami i spotykał się z nimi na zawodach hodowców. Piękne róże z kościelnego ogrodu niejednokrotnie zdobywały główne wyróżnienia i nagrody w konkursach amatorów.
Kwiaty nie były dla proboszcza ze wzgórza św. Wojciecha tylko hobby. Zajmował się nimi również w celach… biznesowych – jak dzisiaj by to określono. W rejonie Wolsztyna i Kościana okresowo dzierżawił pola od rolników i hodował na nich na masową skalę róże przeznaczone na sprzedaż. Ksiądz korzystał z pomocy członków rodziny i parafian – przede wszystkim w najżmudniejszej części hodowli, czyli oczkowaniu (okulizacji). Szlachetne odmiany róż są mało odporne na panujące w naszym kraju warunki klimatyczne, więc zaszczepia się je na krzakach dzikiej róży. Jest to jednak zajęcie bardzo pracochłonne.
Róże ks. Lewandowskiego świetnie się sprzedawały. Głównie dzięki temu, że były to odmiany bardzo dekoracyjne – z nasion uzyskanych z wymiany między pasjonatami. Jeśli warunki pogodowe sprzyjały, różany interes był dochodowy. Ale zarobionych pieniędzy proboszcz nie przeznaczał na prywatne wydatki.
- Stryj w ten sposób zdobywał pieniądze na utrzymanie swojej parafii, remonty czy pielgrzymki. Jego róże znacząco pomogły także w odbudowie franciszkańskiego klasztoru w Woźnikach – wspomina Hieronim Cichy, krewny proboszcza.”

Poza tym ks. Hieronim był członkiem Sądu Koleżeńskiego Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż. Na wystawach tego Towarzystwa zdobywał kolejno następujące nagrody:
II Ogólnopolska Wystawa Róż w Poznaniu – Grupa Amatorów – ks. H. Lewandowski – Srebrna Róża,
IV Ogólnopolska Wystawa Róż w Warszawie – Grupa
Amatorów – ks. H. Lewandowski – Brązowa Róża,
V Ogólnopolska Wystawa Róż w Poznaniu – Grupa Amatorów – ks. H. Lewandowski – Złota Róża,
VI ogólnopolska Wystawa Róż w Krakowie – Grupa Amatorów – ks H. Lewandowski – Poza konkursem,
VII Ogólnopolska Wystawa Róż w Warszawie – Klasa Amatorów – ks. H. Lewandowski – Brązowa Róża,
VIII Ogólnopolska Wystawa Róż w Gdańsku – Klasa Amatorów – ks H. Lewandowski – Złota Róża.

W pierwszym Roczniku Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż z 1965 roku ksiądz Hieronim Lewandowski tak pisze o różach miniaturowych:

Ks. Hieronim Lewandowski

Róże – miniatury

Rozpocznę ten mój pierwszy artykuł o miniaturowych różach od wspomnienia z wystawy ciętych róż w rozległych piwnicach Dworu Artusa w Gdańsku w ubiegłym roku (1965 r.)
Zwiedzających było bardzo dużo. Powoli przesuwali się oni od stoiska do stoiska w nieprzerwanym „ogonku”. W pewnym momencie usłyszałem pełne zachwytu wołanie chłopczyka: „Mamusiu, zobacz jakie śliczne małe różyczki!” Okrzyk ten zwrócił uwagę zwiedzających na miniaturowe róże, których kilkanaście bukiecików stało w filigranowych wazonikach.
Zwiedzający podziwiali na tle wielu wspaniałych róż wielkokwiatowych urocze miniaturki. Były tam ‚Perle d’Alcanada’ i ‚Scarlet Gem’ – czerwone, o lekko karbowanych płatkach, ‚Zwergkonig’, ‚Zwergkonigin’, ‚Perle de Montserrat’ i Red Imp’ – najmniejsza z maluchów. Urzekała swą pomarańczową barwą złota medalistka na międzynarodowym konkursie róż w Hadze (1962) – ‚Colibri’. Zachwycała oko swą oryginalną budową kwiatu ‚Cindarella’ – biała z lekkim czerwonym obrzeżeniem. Kopciuszek ten – bo tak w tłumaczeniu brzmi imię tej różyczki – w Stanach Zjednoczonych zdobył wielką popularność. Setki tysięcy doniczek spod szkła rozchodzi się do domów i skalnych ogródków. Były też miniatury w kolorze żółtym – ‚Josephina Wheatcroft’ i ‚Baby Gold Star’ oraz jaśniejsza od nich ‚Para Ti’. Barwą różową popisywała się bardzo cenna ‚Bo-Peep’ – o kwiatuszkach lekko wklęsłych i ‚Sweet Fairy’. Znajdowała się tam też jedna odmiana dwubarwna o dowcipnym imieniu ‚Little Flirt’.
Za wymienionymi różyczkami, w nieco większych wazonikach stały miniatury pnące: ‚Pink Cameo’ – różowa o kształtnych długich pąkach, ‚Climbing Jackie’ – jasnożółta i ‚Magic Wand’ – ostrolistna o amarantowoczerwonych kwiatuszkach. Mam je w moim ogrodzie – dorastają tam do wysokości 1 metra dając setki kwiatów nadzwyczaj uroczych.
W ubiegłym roku pod koniec lata, dzięki życzliwości W. Kordesa, otrzymałem 6 zrazów innych róż miniaturowych. Zaokulizowałem je na zwykłej pikówce Rosa Canina. Oby tylko się przyjęły, a zobaczę po raz pierwszy „na żywo” takie odmiany, jak ‚Baby Masquerade’ o kwiatach złocistożółtych do czerwonych, ‚Coralin’ – o kwiatuszkach koralowoczerwonych, ‚Little Scotch’ – o barwie żółtobiałej, ‚Mr. Bluebird’ – mającą kwiaty półpełne, o nadzwyczajnym kolorze lawendowo fioletowym i ‚Rosmarin’ – srebrzystoróżową o jasnoczerwonym środku. – Fragment , poświęcony historii róż miniaturowych pomijam ze względu na to, że  został on szeroko przedstawiony w artykule Miniaturowe.-

- Uprawa miniatur – tych delikatnych roślin – w zasadzie nie jest trudniejsza niż uprawa róż wielkokwiatowych, choć między poszczególnymi odmianami występują pod tym względem różnice. Odmiany ‚Bo-Peep’,’Red Imp’, ‚Cindarella’, ‚Sweet Fairy’ mają tak delikatne cienkie pędy, że prawie niemożliwa jest okulizacja na Rosa canina. Natomiast odmiany silniej rosnące, jak ‚Perle d’Alcanada’, ‚Perle de Montserrat’, ‚Colibri’, ‚Zwergkonig’, ‚Scarlet Gem’ można z łatwością zaokulizować. W USA całe olbrzymie szklarnie zapełnia się setkami tysięcy doniczek właśnie z tymi najmniejszymi różyczkami, rozmnażając je przez sadzonkowanie. Ukorzeniają się one łatwo. Gdy otrzymałem (w pudełku od cygar)pierwszą przesyłkę zawierającą 22 krzaczki, mogłem po rozpakowaniu umieścić je wszystkie razem z korzeniami i pędami w jednej szklance! Szyjka korzeniowa tych miniatur miała grubość zapałki.

Róże te posadziłem w ogrodzie przed trzema laty i po dziś dzień żyją znosząc nieźle nasz klimat. Oczywiście na zimę je zabezpieczyłem. W moich skromnych warunkach dochowałem się w ogrodzie krzaczków, które miały po 50 i więcej kwiatów w jednym rzucie. Zaś odmiany pnące jak ‚Pink Cameo’, ‚Magic Wand’ czy ‚Clg Jackie’ pyszniły się setkami kwiatów.
Dla mnie dość trudnym do rozwiązania zagadnieniem jest dobranie podkładek do okulizacji tych delikatnych różyczek. Myślę, że powinny to być podkładki o systemie korzeniowym bardzo drobnym i niezbyt silnie rosnące. Dotąd posługiwałem się dostępnymi dla mnie siewkami Rosa canina, dokonując okulizacji na pikówce. Wyniki miałem dobre.

Wielka szkoda, że ksiądz H. Lewandowski nie zainteresował się hybrydyzacją miniaturek.  Ponieważ polscy rosarianie również nie zajmowali się po wojnie hodowlą nowych odmian – wyjątkiem chlubnym jest Pan Stanisław Żyła – to i w historii miniatur nie zostawiliśmy znaczącego śladu.

W roku 1965 , Bolesław Wituszyński wyselekcjonował miniaturowy sport od Margo Koster a nazwał go Kutno. W roku 1967, jeszcze raz b.Wituszyński zapisze się  historii miniaturowych róż  gdy z róży miniaturowej Dorotte  wyselekcjonuje czerwny sport i nazwie go imieniem swej córki – Marylka. Rośnie nawet w ogrodach papieskich w Watykanie. nie wiem jak sie na tę sprawe zapatruje Pan Stanisław Żyła, ale  bez większego naciągania  takie jego odmiany jak Rusefernn czy Św. Tereska, również zaliczyłbym do róż miniaturowych. Podobnie zresztą jak i  śliczną różę Łukasza Rojewskiego – Czesław Miłosz.

To na razie wszystko co mógłbym Państwu zaprezentować z rozdziału o różach miniaturowych w Polsce.

Dziękuję Panu Tadeuszowi Kurkowi, który ze swych przepastnych /jak mniemam/ domowych  archiwów wydobywa co jakiś czas smaczne ciekawostki.  Tym razem był to biuletyn PTMR z roku 1965  a w nim o różach miniaturowych w Polsce.

O różach miniaturowych przeczytamy:

* Miniaturowe *

* Ralph Moore – król miniaturowych róż *

* Miniaturki z Cavriglia *

*Miniaturowe róże mchowe Ralpha Moore *

* miniaturki Pedro Dota *

* Jan de Vink  i jego miniaturowe róże*

Oraz w wielu innych miejscach.

Napisz komentarz