Ryciny z Journal des Roses 1879 – 1889 oraz dzieje rodziny Cochet
Francuzi szarpnęli się z zdigitalizowali Journal des Roses . Całość znajduje się w *Gallica Biblioteque Numerique *. Od roku 1879 do 1914. Z pewnymi kłopotami daje się ryciny stamtąd pobierać – oczywiście w mniejszym rozmiarze. Będę je stopniowo udostępniał. W tej części zawierają się publikacje z lat 1879 1890. Periodyk ten był w zasadzie miesięcznikiem i ukazywał się przez ponad 30 lat. Będziemy więc mogli obejrzeć ponad 300 chromolitografii i oleodruków. Oczywiście nie jest to porównywalne klasą z np. Redoute, ale i tak jest na co popatrzeć. W jednym z numerów znalazłem nekrolog poświęcony osobie Mademoiselle Susanne Poissonnie. Zmarła ona w roku 1887 w wieku zaledwie 26 lat a była niezwykle utalentowaną artystką grafikiem, która przyczyniła się do powstania bardzo wielu chromolitografii zwłaszcza w pierwszych numerach Journal des Roses. Mam tu na myśli zwłaszcza wizerunki róż Clara Cochet, Duchesse de Bragance, Baronne Nathaniel de Rotschild, Luciole, Charles de Legradi, etc, etc, etc.
Ryciny to jedno, ale prawdziwie smakowita jest zawartość pisana. Niestety, nie było mnie w szkole w tym czasie gdy uczyli francuskiego, więc teksty omawiał będę tylko sporadycznie i z reguły przy opisach odmianowych. Dla znających francuski podaję link do biblioteki cyfrowej * Gallica Biblioteque Numeric* skąd to pochodzą wszystkie ryciny
*Ryciny z lat 1901 – 1911* Jest to stary wpis, ale dodałem nowe ryciny, warto więc ponownie ten wpis odwiedzić.
Dzieje rodziny Cochet.
Początkowo miałem napisać tylko kilka słów o Journal des Roses, ale szybko uświadomiłem sobie, że pisząc o tej inicjatywie wydawniczej nie da się nie wspomnieć o dziejach rodu Cochet. Wszak to tylko ich energia utrzymywała to wydawnictwo na powierzchni .Gdy zabrakło Koszetów, zniknęło i pismo.
Pierwszy,o którym wiemy wystarczająco dużo – był Louis Cochet , który wypływa na powierzchnię historii gdy w 1777 zostaje szefem ogrodników Marquis de Vigny at Courquetaine w pobliżu Paryża. Jego syn Christophe /urodzony na zamku Suissnes/ zatrudnia się również jako szef ogrodników u admirała Bougenville. Pracował tam z wielkim oddaniem opiekując się kolekcją roślin jaką admirał zgromadził między innymi podczas swej podróży dookoła świata. Opiekuje się również szklarnią , dbając o to by madame Bougenville zawsze mia świeże róże. Stworzył też w przyzamkowym parku aleję róż i to w czasie gdy Josephine dopiero zaczynała myśleć o swej kolekcji róż. Zostaje to docenione i Christophe z pomocą patrona , Admirał pożycza mu bowiem 2000 franków, przechodzi w roku 1802 na swoje, zakładając szkółkę róż w Grisy-Suisnes około trzydziestu mil od Paryża. Tak się bowiem złożyło, że nieopodal, na terenie dawnego klasztoru Vernelle istniała szkółka, która została wystawiona na sprzedaż. Admirał rekomenduje mu dobrych klientów i między innymi dlatego już w roku 1812 stać go na kupienie sobie odrębnej posiadłości o nazwie Le Plouy. Jako ciekawostkę podam, że duża część kolekcji pochodziła z likwidowanej szkółki Descemeta. Długo się nią nie nacieszył gdyż w roku 1819 umiera zostawiając po sobie trzech synów : Pierre, Francois i i Charles’a.
Oczywiście rządy obejmuje syn najstarszy, urodzony w roku 1796 – Pierre Cochet/1796 – 1853/. Przejmuje po ojcu szkółkę La Plouy i to on podejmuje decyzję o specjalizowaniu się w uprawie i hodowli róż. W roku 1840 , jego szkółki liczą 40 hektarów i zatrudnia około 60 pracowników. Poszerza tęż znacząco bazę klientów. Zaopatrują się u niego takie tuzy epoki jak Salomon de Rothschild, czy prince Napoléon de Wagram.W swej ofercie ma ponad 600 odmian róż. Jednak jego dorobek w hodowli nowych odmian, nie jest imponujący. Wiemy dziś o zaledwie sześciu wyhodowanych przez niego odmianach w a tym Bougeville, Scipion Cochet i Philemon Cochet .
Poza różami zapewnia ciągłość dynastii. Ma dwu synów. Philemona i Scipiona. Obaj synowie zainteresowani są hodowlą róż.
rycina z Journal des Roses 1914/1.
Philemon Cochet/1823 – 1898/ żeni się z córka burmistrza Coober – monsieur Pedierieux, niejaką Genewie. W Coober zakłada też w latach 1852- 1853, własną firmę oczywiście ogrodniczą oczywiście z pomocą ojca. Dobrą radą służy mu też Pan Jacques , były szef ogrodników króla Louis- Philippe. Ma syna Charles Pierre /1866 – 1936/. Philemon umiera w wieku 75 lat, w swoim domu w Coubert
Natomiast Scipion Cochet/1833 -1896/ zostaje na majątku po ojcu w Grisy, pracuje tam rzetelnie i zostaje burmistrzem w tej miejscowości. Francois Joyaux w swojej książce La rose une passion francaise tak pisze” Lata 70 XIX wieku to bujny rozkwit produkcji róż. Plac przy miejscowym kościele/Grisy/ zostaje przekształcony w rodzaj ogrodu angielskiego , gdzie prezentowane są kolekcje róż miejscowych hodowców. Oczywiście największa złożona z 6000 krzewów róż z 700 odmian należy do miejscowego burmistrza Scipiona Cochet.” strona 178. Zbyt wielu róż nie wyhodował, HmF podaje 19 odmian, ale zapamiętamy go jako twórcę remontantki Athur de Sansal, pięknej herbatniej Maman Cochet czy Souvenir de la Reine d’Angleterre.Tak więc hodowcą nie był zbyt płodnym, za to świetnie sprawdzał się jako producent, bowiem pod koniec swojej kariery produkuje ponad milion róż rocznie. Jednakże przede wszystkim pamiętać go będziemy z tego, że w roku 1877 zakłada Journal des Roses. Ma dwoje dzieci.
Chromolitografia z Gallica Biblioteque Numerique – Journal des Roses
Pierre Cochet /1858-1911/ który to poświęcił się głównie redakcji pisma będąc sekretarzem redakcji, potem naczelnym i właścicielem . Umiera bezpotomnie ale zapisał się też wyhodowaniem pięciu odmian róż z których jedynie odmiana Ernest Morel jest jakoś szerzej znana. Jest też autorem poważnych dzieł naukowych ”Nomenclature de tous les nioms de roses” and „Lesplus belles roses au début de XXe siècle” . Natomiast drugie dziecko Scipiona, to córka Clara, która wychodzi za mąż za swego bliskiego kuzyna, jeżeli dobrze rozumiem to za stryjecznego brata, syna Philemona – Charlesa. Wydaje się też , że Scipion Cochet ma na swoim koncie największe sukcesy hodowlane. HMF wymienia 18 odmian jego autorstwa, z czego najsłynniejsze to : Arthur de Sansal, Souvenir de Reine d’Anglaterre oraz Maman Cochet .
Chromolitografia z Journal des Roses, przedstawia różę Clara Cochet.
Charles Pierre Cochet /1866-20 października 1936 /, biorąc za żonę kuzynkę Clarę , przyjmuje nazwisko Cochet Cochet, czyli pleno titulo , nazywa się Charles Pierre Cochet Cochet. Pracuje w firmie po ojcu, dzierżąc bardzo udanie honor rodu. Wyhodował wprawdzie tylko dziewięć odmian róż z czego jego największym sukcesem hodowlanym jest bez wątpienia Blanc Double de Coubert .i jego prace z rugosami i o rugosach. Często też przypisuje się mu wyhodowanie odmiany Roseraie L’Hay. a to z tego powodu, że był doradcą i współpracownikiem J. Gravereaux. To ich autorstwa są prace zmierzające do wykorzystania róży rugosa a konkretnie jej mieszańców do produkcji attaru. Prowadzi też po śmierci Pierre’a - Journal des Roses w latach 1912 -1914. Jest też wspólnie z szefem produkcji firmy Villmorin, niejakim S. Mottet , autorem książki Les Roses, wydanej w roku 1897. Charles-Cochet Cochet był prezesem Sekcji Różanej Societe Nationale d’Horticulture de France i kawalerem Legii d’Honneur.
Związek ze swoją bliską kuzynką Klarą daje mu córkę – również Klarę, która umiera bezpotomnie w roku 1985. Dynastia ogrodnicza Cochet wymiera. Jednakże w Grisy-Suisnes po dzień dzisiejszy mieszkają dalsi potomkowie rodziny i niektórzy z nich nadal uprawiają róże.
foto z Gallica Biblioteque Numerique – Journal des Roses 1884/12 – przedstawia przykładową pierwsza stronę.
Sukcesy rodziny Cochet są ewidentne. Christophe umierając zostawia posiadłość 40 akrową na której uprawia się 75 odmian róż. W niecałe trzydzieści lat później, w roku 1840, gospodarstwo obejmuje 80 akrów, zatrudnia 60 pracowników i produkuje ponad 600 odmian róż. W kolejnych latach bracia zakładają własne odrębne gospodarstwa. Wpływają motywująco i orzeźwiająco na region Brie. Pracownicy widząc sukcesy szefów zaczynają zakładać własne gospodarstwa, likwidując nawet winnice. Doprowadza to nawet do nadprodukcji róż w regionie. Przykładem niech tu będzie rodzina Granger. Louis Xavier Granger, porzuca pracę u ojca, winiarza od pokoleń i zaczyna uprawiać róże. początkowo produkuje tylko podkładki dla szkółkarzy, ale z czasem zajmie sie tez hodowlą nowych odmian a jego znakiem rozpoznawczym jest remontantka George Washington , która przyniosła mu światową sławę.
Rozpowszechnia się sprzedaż róż doniczkowych i na kwiat cięty. W roku 1914 , w przeddzień wakacji wysłano do Paryża prawie trzy miliony kwiatów. Powstała istotna konkurencja dla Lazurowego Wybrzeża.
Rodzina Cochet zajmowała się również działalnością dobroczynną i była bardzo religijna. W kościele parafialnym w Grisy , ufundowali kaplicę Notre Dame de Roses.
Skoro już wiemy wszystko/ no prawie/ o Cochetach, to wróćmy do Journal des Roses. Wiemy, że siłą sprawczą powstania tego wspaniałego źródła o tzw starych różach był Scipion Cochet . On też był sekretarzem redakcji, potem redaktorem naczelnym i głównym właścicielem.
rycina z Journal des Roses 1880/9.Tu prezentuję różę imienia C. Bernardin, wyhodowaną przez Gautreau w roku 1865. Fizis tego jegomościa znajdziemy nieco wyżej.
Jednakże pierwszym redaktorem został Camille Bernardin. Interesująca postać, bardzo ściśle związana z dziejami rodziny Cochet. Z zawodu prawnik ale z zamiłowania nie tylko dobry, sprawnie piszący redaktor , ale i np. polityk lokalny.To zgubne zamiłowanie do polityki doprowadza go do stanowiska burmistrza Brie Comte. Rezygnuje więc z pracy w redakcji i zastępuje go Pierre – syn Scipiona a potem Charles Pierre Cochet Cochet. Więcej o postaci* Camille Bernardin *, znajdziemy przy wpisie o róży jego imienia.Co można napisać o samym piśmie? Nie było zbyt duże, liczyło przeważnie 16 stron i ukazywało się bardzo regularnie przez 37 lat co miesiąc. Stanowiło swoisty informator o nowościach hodowlanych, o wystawach, o nowych metodach uprawy. Było to też wspaniałe miejsce gdzie ogłaszali się hodowcy i producenci z branży i pokrewnych z całego kraju. Pismo w każdym numerze zawierało barwną ilustrację . Wówczas były to chromolitografie drukowane w Belgii która słynęła z jakości tego typu druków. Ilustracje opracowywali niezwykle starannie najlepsi ilustratorzy, którzy prace te poprzedzali studiami nad naturą i charakterem poszczególnych kwiatów. W sumie, ukazało się blisko 600! tych wspaniałych ilustracji, które dziś są po prostu niezastąpionym dokumentem.Trudno mi coś jednoznacznie powiedzieć ale nie wydaje mi się by wydawnictwo to miało cel komercyjny.Jego misją było zapoznanie czytelników ze wszystkim co dotyczyło świata róż.Na tych pożółkłych dziś stronach mieści się cała najlepsza epoka w dziejach róż francuskich. Gdy przeglądałem pobieżnie te strony, poszukując ilustracji , co jakiś czas natykałem się na kolejne nekrologi gigantów francuskiego różarstwa. Widać było jak na przyśpieszonym filmie jak przemijała pewna epoka. Umierają kolejno wielcy zasłużeni dla hodowli róż we Francji. Wraz z wybuchem wojny światowej, kończy się wydawanie Journal des Roses. Co symptomatyczne, po drugiej stronie Renu, nabiera rozmachu działalność hodowców niemieckich. Peter Lambert zaczyna wydawać własne pismo poświęcone różom.Prężnie działa Niemieckie Towarzystwo Przyjaciół Róż. Działalność Petera Lamberta,który w 1903 roku doprowadza do założenia dziś największego na świecie rosarium, a po skończeniu wojny działalność Kordesów powoduje , że ciężar gatunkowy hodowli róż, przenosi się na drugą stronę Renu. Jeszcze A. Meilland ze swoją Peace szarpnie cugle i na pewien czas Francuscy hodowcy odzyskają inicjatywę w hodowli róż. Jednakże nigdy już nie będzie tak jak dawniej. Pojawią się ważni gracze anglosascy jak Mc Gredy , Dickson czy inni . Obudzi się Ameryka z Boernerem i innymi. Wreszcie mamy fenomen Davida Austina. Wraz z Journal des Roses odeszła – chyba bezpowrotnie – epoka absolutnej dominacji hodowców francuskich, gdy to wszystko co najważniejsze w XIX wieku a zwłaszcza w jego drugiej połowie, powstawało we Francji.
I jeszcze jedna refleksja, wykraczająca już poza ramy tego artykułu. Na początku XX wieku powstają dwa najważniejsze do dzisiejszego dnia rosaria. Myślę o Europa Rosarium w Sangerhausen i L’Hay. Sangerhausen kipi życiem, przelewają się tysiące jeżeli nie miliony turystów, jest największe. L’Hay natomiast zastygło w przedstuletniej formie i stało się rodzajem nudnego muzeum do którego nikt nie chodzi. Niech będzie to za metaforę miejsca w jakim znalazło się różarstwo francuskie – a zwłaszcza w porównaniu do niemieckiego.