W ogrodach różanych

Tak jak instytucjonalną formą miłości do siebie , bliskości dwojga ludzi, jest małżeństwo, tak instytucjonalną formą  naszej miłości do róż stały się rozaria. Formę świadomej i zinstytucjonalizowanej działalności  przybrały one  na przełomie XVIII i XIX wieku. Ale  oczywiście istniały  już wcześniej, niemniej jednak ich oddziaływanie  zewnętrzne na otoczenie,  było bardzo ograniczone, a róże były raczej elementem ogrodów ziołowych tworzonych  z powodów stricte utylitarnych. Róża była po prostu, poza wszystkim,  rośliną leczniczą . W Chinach, róża jest uprawiana w ogrodach cesarskich  od 5 tysięcy lat, jednak nie wiemy czy była jedynie elementem  składowym ogrodów, czy też była wyodrębniana w rosaria.

Dlatego przekonanie, zwłaszcza Francuzów,  że pierwszym  ogrodem różanym w historii jest rosarium Józefiny  Beauhernais w Malmaison, jest jednym z najbardziej zakorzenionych niesłusznych stereotypów.  Znaczenie rosarium Józefiny jest poza dyskusją, ale  nie polega ono na tym, że było rzekomo pierwsze. Bez wątpienia, a wynika to z dokumentów historycznych, wcześniejszy był ogród   Landgrafa Friedricha II z Kassel, który nawet zachęcał swojego ogrodnika Daniela Augusta Schwarzkopfa do  hodowli nowych odmian róż by wzbogacić  jego imponującą kolekcję w Kassel o rzeczy oryginalne ponad wszelką wątpliwość. Do niewątpliwych sukcesów Schwarzkopfa należało wyhodowanie w roku 1773,  galijskiej Perle von Weissenstein zwana też La Negresse, w około 1773 roku,   Róże zostały tam posadzone w niezwykłym, nieformalnym założeniu , pod skałą Weissenstein, gdzie rosły  głównie odmiany francuskie i niemieckie oraz , co ciekawe, trochę   nowych róż z angielskich kolonii Ameryki Północnej. Jego następca, Wilhelm IX, również  zainteresował się różami projektując  ogród w stylu angielskim na miejscu zburzonego, starego zamku. Zaproponował tam coś w rodzaju ogrodu różanego.

Wiemy też, bo liczne źródła wskazują na istnienie w wieku XVI i XVII przyklasztornych, małych ogrodów różanych, wirydarzowych , ale róże traktowane  były tam nie jako roślina ozdobna sama w sobie , lecz jako rodzaj zioła, rośliny leczniczej. Znaczenie ogrodu Józefiny, polegało więc na czym innym. Pałac w Malmaison z towarzyszącym mu parkiem-ogrodem, był miejscem w którym przecinały się i stykały najważniejsze kontakty towarzyskie. To tam rozwinęło się największe w ówczesnej Europie, targowisko próżności. To tu bywanie było największym zaszczytem  czy wręcz obowiązkiem towarzyskim. To tu powstawały najważniejsze wzorniki  mody dotyczące  nie tylko strojów ale też i architektury, w tym tej ogrodowej. Pasja kolekcjonerska Józefiny  umożliwiła styczność  prawie wszystkich dostępnych wówczas odmian róż – przynajmniej tak się gospodyni wydawało. Ułatwiło to powstawanie  nowych odmian róż będących owocem mariażu starych róż europejskich z pochodzącymi z Chin nowościami. Genialna intuicja Józefiny podpowiedziała jej by udokumentować, utrwalić to wszystko co tu się działo. Zadania tego podjęło się dwu geniuszy Redoute i Thory. Zwłaszcza  genialne ryciny Redoute były kolejnym czynnikiem popularyzującym, który  przyczynił się do powstania  mody na róże. Nic lepszego od dzieła Redoute tak pod względem autorskim jak i edytorskim, nie powstało po dzień dzisiejszy. Był to zaczyn do powstania mody na róże mody dla bogatych snobów.

Ogrody różane stały się szczególnie popularne we Francji na początku XX wieku, gdy już po ogrodach Józefiny niewiele zostało, a zanim pierwsza wojna światowa położyła kres frywolności belle epoque. Wśród dziesiątków wówczas stworzonych ogrodów, dwa zdobyły swoje miejsce wśród najlepszych ogrodów różanych na świecie:

Jak napisała Jennifer Potter w swojej obszernej księdze  The Rose, ;”Ogród różany, w kształcie jaki znamy, swoją inspirację zawdzięczał dwóm siłom, które spotkały się w pierwszej połowie XIX wieku: z jednej strony- był to wzrost liczby dostępnych odmian róż ze wszystkimi efektownymi cechami odziedziczonymi po nowych hybrydach z różami chińskimi i z drugiej, upodobania do eklektycznych ogrodów, które się rozwinęły zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, jako antidotum na wygolone trawniki i kunsztownie zbudowaną przyrodę parku krajobrazowego, znanego w całej Europie jako Ogród Angielski. Jednym z pionierów XIX-wiecznego ogrodu różanego w Wielkiej Brytanii był  Humprey Repton.” tamże strona 395. Nie miejsce tu na omawianie dokonań tego genialnego architekta krajobrazu. Powiedzmy więc , że jest on autorem około 400 prac. Nie wszystkie zostały zrealizowane jako, że  Repton   nie zajmował się realizacją swoich projektów zostawiając to zadanie zamawiającemu. Repton , swój najsłynniejszy ogród różany  dla siódmego hrabiego Bridgewater w Ashridge w jego gotyckiej rezydencji Hertfordshire, zaprojektował pod   koniec swego  życia . Ogród tej rezydencji składał się  z szeregu różnego rodzaju ogrodów, w tym również ogrodu różanego, pomyślanego na planie koła ze studnią/fontanną/ pośrodku. Od niej promieniście rozchodziło się kilkanaście rabat tworząc coś w rodzaju płatków gigantycznego kwiatu . Projekt ten  zmodyfikował w swej ostatniej wydanej książce. Był to projekt dalece wybiegający w przyszłość i zakładający sadzenie takich typów róż, których  w owym czasie / rok 1815/  jeszcze nie było. Co ciekawe, ogród różany wg. tego projektu, w nieco uproszczonej wersji, do 8 płatków kwiatu, istnieje nadal choć był po wielekroć odnawiany np. z użyciem róż D. Austina, których to nasadzenia przeplatane są z różami starszymi. Prorocze rozwiązanie. Nic więc dziwnego, że ten nowy styl eklektycznego ogrodnictwa można było również znakomicie dostosować do mniejszych ogrodów, które powstały wówczas wokół ośrodków przemysłowych. dołączonych do rezydencji willowych dla dobrze prosperującej klasy średniej. Aby zaspokoić  potrzebę wiedzy  w zakresie  ogrodnictwa tych nowych posesjonatów,  pojawiają się tacy autorzy jak to podaje cytowana już Jennifer Potter – John Claudius Loudon, który podobno opublikował około sześćdziesięciu milionów słów w swoim życiu.  Z Loudonem , owi nuworysze ogrodowi dokładnie wiedzieli, co mogli i co powinni zrobić.

Około połowy XIX wieku za sprawą  między innymi Shirley Hibberd,   dziennikarza i ogrodnika, zwanego „father amateur gardening”   dokonuje się pewnego rodzaju rewolucja mentalna. Publicystyką swoją, przeniósł on mianowicie ogrodnictwo w sferę kultury popularnej. Z uroczej,   rozrywki i zabawy w ogrodnictwo dla zblazowanych, najwyższych sfer, ogrodnictwo staje się powoli  obiektem zainteresowania klasy średniej. Potrzeby ich też są inne . To już nie potężne założenia krajobrazowe ale ogrody przydomowe. Wprawdzie nadal skala tych założeń jest znaczna, ale są to ogrody przydomowe. Pojawia się również zapotrzebowanie na wiedzę praktyczną. Tomas Rivers mówi wprost:” nie ma usprawiedliwienia dla zaniedbanego ogrodu”

Zmienia się też podejście do ogrodów różanych i wykorzystania róż w ogrodach. Na przykład William Robinson, który uważał większość ogrodów różanych za „brzydkiego szkodnika”.  Dlaczego? Bo przez większą część dziewiętnastego wieku w ogrodach panował porządek i róże umieszczano w oddzielnych, wyizolowanych zakątkach ogrodu. Najlepiej jak najdalej od domu, bo ogrody różane poza sezonem , nie prezentowały się najlepiej. Pamiętajmy bowiem, że róże powtarzające kwitnienie były podówczas trudno dostępne.

W drugiej połowie XIX wieku, a właściwie  na przełomie wieku XIX i XX, działa  Gertrude Jekyll a jej praca Roses for English Garden daje właścicielom ogrodów bezcenne wskazówki co do doboru odmian i  sposobu zastosowania róż. Choć Gertrude była wielkim miłośnikiem róż, to jednak jej propozycje  dotyczące ich zastosowania  nie są specjalnie odkrywcze. Najbardziej  oryginalny jej projekt  umieszczenia róż w lesie Clivden, nie był do końca udany i musiał ostatecznie zostać przeprojektowany.

Przenosząc się do Ameryki zwróciłbym uwagę na dwa ogrody różane. Pierwszy to ogród dla miliardera Huntingtona w San Marino w południowej Kalifornii, gdzie siedemdziesięciu ogrodników opiekowało się terenem. Ten ogród różany , przez lata, przeszedł kilka przemian w drodze do swojego obecnego wcielenia jako ogólnie dostępnego „ogrodu kolekcji” zawierającego ponad 1200 odmian, pogrupowanych chronologicznie, a obecnie opiekuje się nim znany hybrydyzer amerykański – Tom Carruth.

Wciąż utrzymany w stanie zbliżonym do pierwotnego jest ogród różany w Dumbarton Oaks w wytwornym Georgetown. Krajobraz stworzony w 1920 roku przez amerykańskiego architekta krajobrazu Beatrix Farrand dla dyplomaty Roberta Woodsa Blissa i jego żony  zawiera  Ogród różany  jest rodzajem tarasu  schodzącego  w dół do wody. Była to ulubiona część ogrodu Blissów a kamień upamiętnia miejsce, gdzie złożono ich prochy. Widać tu wpływ Gertrude Jekyll w  zastosowaniu mieszanki róż krzewiastych i róż pnących w grządkach przy murze oporowym, gdzie Cecile Brunner”. „Gruss an Aachen” i „Katharina Zeimet” należą do odmian pozostających z oryginalnej listy roślin. Dziś rośnie tam około 900 odmian róż, gdzie widok przez żelazną bramę zapożycza otaczający krajobraz zalesionych wzgórz, sprawiając, że zwiedzający widzą to samo co musieli widzieć Robert i Mildred Bliss. Ogrody te przekazali Uniwersytetowi Harvarda. Motyw zapożyczenia krajobrazu dla ogrodu różanego, pojawi się jeszcze  przy omawianiu  australijskiego ogrodu Glenara.

Trzecim ogrodem różanym o którym chciałbym wspomnieć jest  Ogród Różany Helen S. Cannon położony na terenie Elizabeth Park w Queens. Jest to pierwszy miejski ogród różany w USA i trzeci co do wielkości.

Motyw ogrodów różanych w Stanach Zjednoczonych, jest trudny do omówienia ze względu na jego obszerność. No bo i jak mam się odnieść do nieistniejącego już ogrodu różanego  Paula de Longpre w Hollywood. Róże tam rosnące zostały wszak utrwalone na niezliczonych akwarelach i funkcjonują w szerokiej świadomości społecznej po dzień dzisiejszy.

Amerykanie maja wysoce niestandardowe podejście  do rozwiązywania problemów. Przykładem niech będzie International World Peace Rose Gardens (IWPRG) jest   Organizacja non-profit została założona w 1988 roku w celu stworzenia pięknych ogrodów różanych dla pokoju w publicznych, dostępnych miejscach. Ogrody stają się magnetycznymi centrami, w których ludzie gromadzą się, cieszą się pięknem i są inspirowani do bycia lepszymi ludźmi i obywatelami świata. Projekty, w tym programy młodzieżowe IWPRG, wpłynęły na miliony ludzi na całym świecie.

Amerykanie przywieźli do Europy nie tylko swoje pieniądze ale i gusty ogrodowe do tworzonej społeczności emigrantów wokół miast takich jak Paryż , Florencja czy też  na Riwierze Francuskiej, Jak zauważyła Gertrude Jekyll w ogrodach amerykanów  więcej było róż niż u rodowitych Anglików, których  na Rivierze było niemało. Na ten przykład Edith Wharton, powieściopisarka, która nabyła opuszczony klasztor w Hyeres zamieniając  go w niezwykłą posiadłość.

Podczas gdy Anglicy coraz bardziej skłaniali się ku naturalizmowi w swoich ogrodach różanych, a bogaci Amerykanie sadzili róże podobnie , ale z większym rozmachem – Francuzi za punkt wyjścia przyjęli formalizm wielkich francuskich projektantów z XVII wieku, którzy – jak pisze Jennifer Potter – narzucili ujarzmionemu krajobrazowi wolę swoich panów w postaci sztywnych alejek maszerujących ku horyzontowi.

Po wizycie w Paryżu w latach osiemdziesiątych, amerykański szkółkarz Samuel Parsons stwierdził, że wprawdzie francuskie ogrody poprawiły się od czasu zrezygnowania ze „stylu ogrodniczego Le Notre”, ale Alexandre Hardy nadal sadził swoje róże w ogrodzie Luksemburskim w prostych liniach, najlepiej widocznych (jak powiedział słynny angielski hodowca róż William Paul) z publicznych deptaków wzniesionych powyżej poziomu róż.

Ogrody różane stały się szczególnie popularne we Francji na początku XX wieku, zanim pierwsza wojna światowa położyła kres frywolności belle epoque. Wśród dziesiątków stworzonych wówczas ogrodów, dwa zdobyły swoje miejsce wśród najlepszych ogrodów różanych na świecie:
Roseraie de L’Hay (obecnie Roseraie du Val de-Marne), założone przez Julesa Gravereaux w latach 90 XIX wieku; oraz miejski ogród w Parc Bagatelle, założony  w 1905 r. przez komisarza ogrodów paryskich Jeana Claude’a Nicolasa Forestiera.

Jules Gravereaux stworzył swój ogród różany po przejściu na emeryturę Tak jak   cesarzowa Josephine sądziła , że zebrała wszystkie znane wówczas odmiany, tak i on marzył o ponownym zebraniu w swoim ogrodzie wszystkich światowych gatunków i odmian.  W tym celu zaangażował ogrodnika i architekta krajobrazu Edouarda Andre, który miał już na swym koncie szereg realizacji w całej Europie -   Pracował w na ogół w Paryżu – między innymi jako szef ogrodu w Tiulleries. Na przełomie wieków, przyjął zlecenie na realizację kilku ogrodów od arystokracji polskiej. I tak przyczynił się do realizacji parku w Samostrzelu i ogrodów w Potulicach. Tworzy też cztery ogrody na Litwie, na przykład w Landwarowie i Połądze.

Ogród Juliusa Gravereaux, został wkrótce obsadzony ponad 6 tysiącami różnych odmian róż, wszystkie metodycznie identyfikowane, klasyfikowane i sadzone według typu. Niebawem rozrośnie się do do 8000 odmian.  Do rozwoju ogrodu przyczynił się też jego syn  Henri, który podzielił kolekcję na działy, które są nadal aktualne, przedstawiając historię róży jak rozdziały księgi. Henri nadal opiekował się ogrodem po śmierci ojca w 1916 roku, ale i on powoli uginał się pod ciężarem  spadku, a więc ogród został sprzedany Departamentowi Sekwany w 1937 roku. E. Andre zaproponował przełamanie sztywnej geometrii Le Notre  dekoracyjnymi akcentami, takimi jak altany, wazony, posągi i kamienne meble. Tak to narodził się pierwszy na świecie ogród różany , gdzie jedyną rośliną ozdobną jest róża. Róże pokazywane są tu nie tylko jako krzewy. Pokazywany jest też różny sposób ich prowadzenia. Była to rewolucja w sztuce ogrodniczej. Był to także pierwszy na świecie tak obszerny zbiór  róż. Dziś rośnie ich tam około 3200 odmian. W szczytowym okresie rozwoju rosarium, w roku 1910 rosło tu 8000 odmian. Najprawdopodobniej wszystkie dostępne wówczas odmiany. Rosarium w kształcie jaki obecnie znamy pochodzi właśnie z 1910 roku gdy to razem z synem Henrym przeprojektowują i powiększają rosarium nie naruszając struktury zaproponowanej przez Eduarda Andre.

Kiedy E. A. Bunyard odwiedził odwiedził ten ogród tuż przed wybuchem II wojny, był mile zaskoczony. Władze  miejskie zadbały  bowiem o to miejsce. Również od Bunyarda wiemy, że  niestety , ale Malmaison było już tylko nędznym cieniem dawnej świetności sprzed 100 lat  a róże nie mają tam fachowej opieki.

Drugi wielki paryski ogród różany znajduje się w Parc de Bagatelle. na północno-zachodnim skraju Lasku Bulońskiego, stworzony jako atrakcja miejska dla bywających w parku, w czasie gdy miasto Paryż przejęło park, który został zaprojektowany w czasach wielkiej rewolucji przez szkockiego ogrodnika Thomasa Blaikie. Gdy miasto przejęło schedę również po J.Gravereaux postanowiono  aby skupić się na historycznych różach w L’Hay i nowoczesnych różach w Bagatelle. W 1907 roku, twórca Bagatelle, Jean Claude Forestier, wpadł na pomysł zorganizowania pierwszego Concours Internationalde Roses Nouvelles, który odbywa się do dziś.

O ile ogrody różane angielskie czy amerykańskie to przedsięwzięcia stricte prywatne i stoi za nimi czysty hedonizm, to przedsięwzięcie wielkiego Juliusa Gravereaux niesie ze sobą niezwykle szlachetną myśl kolekcji całościowej. Z kolei Rosarium Bagatelle to inicjatywa samorządowa, miejska, przyświeca  jej wzniosły cel  dobra ogólnego.

Jeszcze inaczej ma się rzecz  z kolejnym ogrodem. To już wspaniała, czysta oddolna inicjatywa obywatelska a patronem przedsięwzięcia  staje się niemieckie towarzystwo różane.

W 1897 roku Peter Lambert wyszedł z  pomysłem zorganizowania ogrodu różanego dla Verein Deutscher Rosenfreunde gromadzić nowo wprowadzane odmian róż.   W 1899 roku architekt krajobrazu Friedrich Erich Doerr z Erfurtu zaprojektował formalny ogród różany, który został powiększony o obszar rolniczy w 1902 roku. Ogród , który został otwarty dla publiczności miał w 1903 roku, powierzchnię zaledwie 1,5 hektara, więc  Frau Auguste Vogel przekazała 7000 marek na rozbudowę ogrodu do 12 hektarów. W 1939 roku ogród został ponownie rozbudowany osiągając stan obecny,  W 1993 roku , rosarium otrzymało obecną nazwę.  Ten imponujący obszar 12ha, położony jest w środku średniowiecznego miasteczka Sangerhausen , jest wypełniony przez ponad 7000 odmian róż. A zaczęło się tak skromnie. Na przełomie XIX i XX wieku trzech obywateli niemieckich doszło do wniosku, że róże są pewnym rodzajem dziedzictwa kulturowego, które należy chronić tak samo jak na przykład słynne zabytki architektury. Podstawą rosarium, stała się kolekcja róż biznesmena z Sangerhausen Alberta Hoffmana, który podarował swoją prywatną kolekcję 4000 krzewów róż. W rosarium znalazła się również unikalna kolekcja około 400 odmian wielkiego, niemieckiego ogrodnika dr. Diecka. Kolekcja jego,  została pokazana w 1900 roku na wystawie światowej w Paryżu a stamtąd została przeniesiona do rosarium J. Gravereaux, L’Hay. Później już, Gravereaux  wspaniałomyślnie przekazał duplikaty tych odmian dla Sangerhausen. Inny wielki obywatel tego miasta  profesor Ewald Gnau nadzorował przez  35 lat zbiór pod względem organizacyjnym i naukowym. Wolontariusz! To od niego wyszedł pomysł by przestrzeń ogrodu ubogacić rzeźbami. Tak pojawiło się popiersie cesarzowej Augusty Wiktorii. Jak więc widzimy jest to stricte obywatelska inicjatywa. Tropem tym w czasach późniejszych poszło wiele towarzystw różanych czy  innych stowarzyszeń lokalnych.

Do tego rodzaju inicjatyw obywatelskich zaliczyłbym też ogrody „memoriałowe”

W Hackney, we wschodnim Londynie, miejscowy szkółkarz George Loddiges zaprojektował rosarium złożone z ponad 100  odmian róż dla pierwszego w Europie bezwyznaniowego cmentarza ogrodowego w Abney-Park. Inspiracją dla niego był cmentarz  w Mount Auburn niedaleko Bostonu. Zresztą w Stanach Zjednoczonych  na bardzo wielu cmentarzach róża jest powszechnie spotykana. Co ciekawe, rustlersi, zajmujący się wynajdywaniem zaginionych odmian róż, uważają  stare cmentarze za  nieprzebraną skarbnicę tego rodzaju okazów.
Abney Park powstał w 184o jako  , bezpłatny publiczny park i arboretum, położone pośród krajobrazowych terenów i domów Fleetvood i Abney.  Pośrodku owego cmentarzyska /parku/ stoi neogotycka kaplica przyozdobiona w niezwykłe dziesięcioczęściowe witraże różane , które przypominały rosarium cmentarza, zasadzone przez słynnego ogrodnika Loddigesa, które zawierało ponad 1000 odmian róży. Niestety witraże te zostały zniszczone na przestrzeni lat przez wandali. Czy coś ostało się z rosarium – nie wiem. Takie myśli cmentarza – rosarium nawiedzały również słynnego Reptona, ale nie zdążyły się zmaterializować.

Innym przykładem założenia memoriałowego jest  Peace Palace  Park w Hadze i ogród krajobrazowy wraz z rosarium/ dwa ogrody/ zaprojektowany przez  Thomasa H. Mawsona. Ogród różany ma tu symbolizować miłość.

Jeszcze innym przykładem jest  ogród memoriałowy w Lidicach. To czeska wieś barbarzyńsko wymordowana przez Niemców. w roku 1942. Po wojnie, w Anglii społeczny komitet „Lidice ShalI Live” którego przewodniczącym był Sir Barnett Stross, poseł brytyjskiego parlamentu, zaproponował ogród pamięci wypełniony różami. Pierwotny plan zakładał w sumie około 1oo róż, wokół centralnego elementu składającego się z 3oo odmiany Peace, ale program szybko nabrał tempa i ostatecznie ponad trzydzieści krajów podarowało około 29.000 róż. Sama szkółka  Harrego Wheatcrofta dostarczyła 5,5 tysiąca róż, w tym 3oo ‚Peace’ . Dodajmy, że Wheacroft wyselekcjonował różę, którą nazwał Lidice.    W rzeczywistości  pokomunistycznej, ogród  został zaniedbany  i ostatecznie całkowicie upadł, ale w latach 2001-2002 został odbudowany i ponownie zasadzony i teraz w Lidicach ponownie kwitnie około 24 000 krzewów róż na obszarze ponad 3 ha. Światowa Federacja Towarzystw Różanych przyznała nagrodę Award of Garden Excellence, co uczyniło go jednym z najważniejszych ogrodów różanych na świecie.

Pani Jennifer Potter w cytowanym przeze mnie  już wielokrotnie dziele The Roses, zwróciła uwagę na pewien niezwykle ciekawy aspekt funkcjonowania ogrodów różanych. Otóż stanowiły one element  „oswajania”  obcego krajobrazu i otoczenia  przez kolonizatorów angielskich. Podaje przykłady  z Indii, gdy to angielska memsahib w oczekiwaniu na pełniącego służbę małżonka  musiała się czymś zająć poza piciem herbaty. Nadto tworzone tam nakładem wielkich starań i pieniędzy ogrody różane były elementem oswajania  obcego krajobrazu. Przenoszenia skrawka ojczyzny, zagospodarowywania go po swojemu. Podobne zjawisko widzimy czytając  Charme of old roses autorstwa Nancy Steen. To w istocie opowieść o różach ściągniętych  przez osadników z ojczyzny i  kolejach ich losów w Nowym Świecie – Nowej Zelandii. Widzimy ową mniej lub bardziej ukrytą dążność by  przywołać  przed swoje oczy kawałek znanego krajobrazu. Podobnie rzecz się ma w przypadku Australii gdzie  działalność Alistera Clarka  doprowadziła do udomowienia róży w warunkach Australii nie tylko poprzez sprowadzanie jej z heimatu ale i poprzez pracę hodowlaną, stworzenie nowych odmian lepiej dostosowanych do tamtejszego specyficznego klimatu niż róże europejskie. Te przykłady osadników Nowej Zelandii i Australii są o tyle wyraziste, że na półkuli południowej róże w stanie naturalnym w ogóle nie występowały. Pojawiły się tam dopiero z woli człowieka. Bardzo podobne zjawisko naturalizowania róży wystąpiło w Afryce Południowej, ale  nie dysponuję w tym zakresie materiałami źródłowymi. wiem jedynie o istnieniu potężnej firmy zajmującej się różami Ludwig’s Roses założonej w roku 1971 przez Ludwiga Taschnera. Sam L.Taschner, ma na swym koncie wyhodowanie około stu  nowych odmian róż, ale mają one jedynie lokalny zasięg.

I jeszcze jeden aspekt poruszanego tu tematu. Dla pisarzy  ze strefy angielsko frankońsko niemieckiej, pozostała część świata w zasadzie nie istnieje, a trzeba by napisać coś  o dorobku wielkiego rosarianina włoskiego Gianfraco  Fineschi i jego wspaniałego rosarium w Cawriglia i innych rosariach włoskich jak na ten przykład wspaniały ogród konkursowy w Monza . Są trzy piękne przykłady  z terenu Czech i Słowacji. Mam tu oczywiście na myśli rozarium  Pruhonice i  rosarium Borova Hora prowadzone przez uniwersytet przyrodniczy w Zwoleniu a będące  w pewnym sensie spadkobiercą  trzeciego co do wielkości w Europie rosarium hrabiny Henrietty Chotek w Dolnej Krupie. Niestety rosarium to zniszczyli Rosjanie a komunistyczne władze Czechosłowacji dokończyły dzieła zniszczenia.   Nie da się zamilczeć tego co możemy zaobserwować w Rosji a zwłaszcza  ogrodów Krymskich. Na tym tle , dorobek polskiej społeczności różanej przedstawia się nader skromnie co nie znaczy, że jesteśmy  pustynią różaną. Pojawiają się liczące kolekcje prywatne jak np. podwarszawski ogród z tytułem narodowej kolekcji, Pani Małgorzaty Kralki. Jednak niewątpliwie  największym ogrodem obecnie i perspektywicznie jest ogród w Powsinie. Perspektywicznie poprzez  urządzanie międzynarodowych konkursów różanych rola tego rosarium będzie rosła. Jest ongi wspaniały i liczący się w świecie ogród Parku Chorzowskiego. Obecnie jego rola i znaczenie jest marginalne. Jest duży ogród w Szczecinie czy interesująca, ale zaniedbana różanka ogrodu botanicznego w Lublinie oraz  piękna kompaktowa  różanka Uniwersytetu Warszawskiego. Jednak potrzeba nam czegoś bardziej spektakularnego , na miarę naszych ambicji .

Wymieńmy jeszcze parę z topu ogrodów różanych na świecie.

Absolutny top topów – wg . mnie – to Bagatelle, Europa Rosarium w Sangerhausen, Mainau, Roseto Botanico Cavriglia.

I jeszcze bardzo ważne ale…

1.Ogród różany  księżnej Grace w Monako

2.Zakir  Hussain w Chandigarh – Indie rozciągający sie na powierzchni 12 ha.

3.Różanka ogrodu Botanicznego w Montrealu

4.Ogród różany  Sakura

5.Roseto Municipale Rzym

6.Valby Park Kopenhaga

7.Różanka Elizabeth Park Queens

8.Mary’s Garden w Londynie

9.Rosedal de Palermo Bueos Aires

10.Japońska kopia Parc de Bagatelle.

To temat który dałoby się z powodzeniem rozciągnąć do rozmiarów przyzwoitej książki, ale  niestety muszę się ograniczyć do rozmiarów przydługiego artykułu. Zapewne będę go jeszcze nieraz poprawiał i uzupełniał.

Inspiracje do tego artykułu czerpałem z książki Jennifer Potter -  The Rose.

Marian Sołtys 6 01 2022.

Napisz komentarz

You must be logged in to post a comment.