Lykkefund

<Samsung D70 / D75 / S730 / S750>

Hybrid helenae.

Wyhodowana przez Aksela Olsena w roku 1930.

Kwiaty – W zasadzie białe żółtymi przebarwieniami. Kwiaty o średnicy około 5cm, w zasadzie pojedyncze do półpełnych , złożone z  5- 10 płatków, dość nieporządnej budowy. Nie są odporne na niesprzyjającą pogodę. Deszcz powoduje uszkodzenia delikatnej substancji płatków przez co łatwo czernieją i stają sie ogólnie nie porządne. nie przepadam za tego rodzaju kwiatami. Kwitnienie jest bardzo obfite, ale niestety nie powtarza kwitnienia. Zakłada drobne, pomarańczowe owoce.

lykkefund-2 lykkefund-2

Fotografie obok wykonała Pani Joanna Smolińska w rosarium Powsin, jesienią  2012, zwracając naszą uwagę na ogromne walory dekoracyjne jego owoców.

Zapach – pachnąca.

Krzew – Jej bezkolcowe pędy, jak to możemy wyczytać w literaturze, osiągają sześć metrów długości

lykkefund lykkefund lykkefund6

Jak widać na fotografii, należy do różanych olbrzymów. Opisy odmianowe mówią, że osiągnąć dla niego 6m wzrostu nic wielkiego. W Sangerhausen  rośnie sobie wpleciony w drzewo gigantyczny egzemplarz dorastający do 10m wysokości. Niestety, gdy byłem w tymże rosarium nie znalazłem jej a szkoda gdyż fotografie byłyby przepyszne. Pani Walentyna Gubała pisze: „Jeśli chodzi o zdrowotność, to jest  fantastyczna ! Nie chcą jej atakować ani grzyby ani owady – nie przesadzam- nawet mszyce jakoś w niej nie gustują. Rośnie u mnie 7 lat, a nigdy nie chorowała na “różane dolegliwości”.

Pochodzenie: Rosa Helenae x *Zephirine Drouhin*tak podaje HMF, ale opinie na ten temat są rozbieżne. Na przykład Peter Beales twierdzi, że to mieszaniec multiflory. Gdybyśmy dążyli koniecznie do tego by dzielić w tej kwestii włos na czworo, to zwróciłbym uwagę na znaczenie nazwy. Otóż jest to – „znaleźć szczęście” -  może więc jest to po prostu róża znaleziona przez A. Olesena a dzieje jej skrywają się przed naszym wścibstwem jak ptactwo w jej splątanych pędach. Jest to więc odmiana , którą mogę polecić tym amatorom, którzy  znajdą dla niej wystarczaj aco dużo miejsca.  Napisałem, że to odmiana bezkolcowa, lecz jak pisze  Charles Quest-Ritson w swojej fundamentalnej pracy Climbing roses of the World: ” Podobnie jak w przypadku wielu róż bez kolców, spód liści nadal ma małe kolce l  wzdłuż nerwów – nie ma czegoś takiego jak róża bez kolców”. str. 27

 

14 komentarzy do “Lykkefund”

  1. Walentyna Gubała napisał:

    Jeśli chodzi o zdrowotność, to jest też fantastyczna !
    Nie chcą jej atakować ani grzyby ani owady :)
    Nie przesadzam, nawet mszyce jakoś w niej nie gustują.
    Rośnie u mnie 7 lat, nigdy nie chorowała na „różane dolegliwości”.
    Nawet nie przemarzła zimą 2005/2006, a wtedy temperatura spadła w mojej okolicy do prawie -30 i w zasadzie przemarzła większość róż.
    W tej chwili najdłuższe pędy mają może z 4 metry, rośnie na bardzo trudnym gliniastym stanowisku, więc nie wiem, czy dojdzie do tych 6.
    Najśmieszniejsze jest to, że dostałam ją pomyłkowo od pewnego znanego szkółkarza.
    I w sumie dopiero niedawno odkryłam, co to za odmiana.
    Z czystym sumieniem mogę ją polecić wszystkim, bo na razie wychodzi na to, że jest to róża całkowicie bezproblemowa, o ile rzecz jasna znajdziemy dla niej miejsce, gdzie będzie mogła wyrosnąć na te swoje 6 m.

  2. Jacek napisał:

    Ciekawa mieszanka róż. Jeśli z tym pochodzeniem to prawda, to Lykkefund powinna zawierać geny trzech jakże różnych gatunków: r. helenae, r. gallica i r. chinensis. Na dodatek pochodzących z trzech różnych sekcji rodzaju rosa. Jakoś tego po tej róży nie widać – głównie widać r. helenae. Ale jeśli rzeczywiście są tam ukryte różne geny – rośliny z samozapylenia powinny być bardzo zróżnicowane. Mogłąby się też chyba zdarzyć powtarzająca kwitnienie.

    Czy ktoś kiedyś siał nasiona Lykkefund??

  3. Kozak napisał:

    Róże burbońskie prawdopodobnie powstały z R, damascena semperflorens i Old Blush China – ale tylko badania genetyczne mogą stwierdzić czy w odmianie R. helenae ‘Lykefund’ są ich geny
    powtórka kwitnienia to geny recesywne mogą pokazać sie dopiero w 3 pokoleniu, kto sie tego podejmie….

  4. Kozak napisał:

    Oczywiście Rosa chinensis ‚Old Blush China’

  5. Jacek napisał:

    Nie chodziło mi specjalnie o cechę powtarzania kwitnienia ani o szczegóły rodowodu. Raczej o to, że powątpiewam w obecność genów pochodzących z róż burbońskich. Ale jeśli jednak są (dobrze ukryte) to z samozapylenia powinno się uzyskać mocno zróżnicowane siewki.I ciekawi mnie, czy ktoś się w to bawił. Ja mam młody krzew Lykkefund i pierwsze owoce w tym roku, ale przede wszystkim nie mam gdzie prowadzić takich eksperymentów i obserwacji.

  6. Jacek napisał:

    Spośród róż które mam – jedyna która potrafi kwitnąć w całkowitym cieniu – pod starym świerkiem. Na dodatek robi to co roku. Natomiast w takich warunkach kwiatów jest niewiele.

    Patrz komentarz do Bobbie James

  7. Roza RK napisał:

    Czy może Pan napisać jak się sprawuje Lykkefound po paru latach obserwacji?

  8. admin napisał:

    Przejrzałem i poprawiłem wpis, dodałem nowe informacje. Rekomenduję ją każdemu, kto ma dość miejsca by ją posadzić.

  9. Roza RK napisał:

    Dziękuję.
    Mam ja 3 lata. Posadzona jest pod bardzo starą czereśnią, taką ok 8m wysokości. Przy sadzeniu miałam kłopoty bo było tak gęsto od korzeni, że nie mogłam jej wsadzić. Ma w tej chwili ok 3m, kwitnie i zawiązuje owoce. Na razie to nic spektakularnego.
    Z racji bardzo trudnego stanowiska corocznie jest nawożona kompostem i różnego rodzaju gnojówkami. I ją podlewam, w tegoroczne upały było widać że wyraźnie konkuruje o wodę z czereśnią. Niestety pędy muszę jej ręcznie zarzucać na gałęzie. Też polecam ją znajomym.

  10. S.Kicińska napisał:

    Moją posadziłam jesienią 2009 roku i niestety zimą 2011/2012 przemarzła do kopczyka. Może dlatego że była jeszcze bardzo młoda, a może dlatego że była to okropna zima dla róż.
    Niestety uwielbia ją u mnie ogrodnica. To problem wielu jasnych róż ale ją atakują wyjątkowo. Na szczęście kwiatów jest tak ogromna ilość że szkody nie są drastycznie widoczne.
    Zgadzam się ze wszystkimi wcześniejszymi superlatywami. I podkreśliłabym tylko wspaniały zapach. Krzew jest ogromny więc i tego zapachu jest jakby wielka chmura dookoła.

  11. Jacek napisał:

    Mogę tylko potwierdzić, że jest w stanie regularnie kwitnąć w całkowitym zacienieniu, umiarkowanie obficie. Z róż, które mam tylko ta to potrafi (a także R. helenae semiplena). Tolerancja wobec piaszczystej ziemi i suszy całkiem niezła. Szkoda, że kwiaty nie są choć trochę ładniejsze…

  12. Zuzanna napisał:

    U mnie trzy egzemplarze rosną bez problemu, choć musiałam pomyśleć o solidnych podporach. Natomiast w tym roku zaobserwowałam pojedyncze pędy o zupełnie innych kwiatach u dwóch Lykke. Podobne do r.canina. Nie wiem, czy możliwa jest taka rewersja?

  13. Maria Zakrzewska napisał:

    Pomiędzy lotniskiem Skavsta, a Sztokholmem, troche w strone Baltyku leży miasteczko Trosa. Jest ono całe, naprawdę całe obrośnięte różami Lykkefund. Rosną wszędzie, na drzewach (10 m to żaden wyczyn), parkanach, na dziko i przepięknie wypielęgnowane. Te pielęgnowane prowadzone są na reprezentacyjnym deptaku w wąskich, wysokich koszach i wyglądają niczym kwitnące spore jabłonie. Miasteczko samo w sobie urokliwe i warto je zobaczyć, ale w połowie lipca, podczas kwitnienia Lykkefund powinno byc obowiązkowym punktem na mapie miłośników róż. Nie jest to jedyna z miejscowych odmian. Innych kwiatów i ziół jest tam również moc.

  14. admin napisał:

    Zamawiam Fotografie!

Napisz komentarz

You must be logged in to post a comment.