Nasz Ogród
Fotografie te zostały zrobione z drona latem 2015 .


Zacznę może od słów wielkiego mistrza Karla Forstera. ” Jeżeli jesteś zadowolony ze swojego ogrodu – to znaczy, że na niego nie zasługujesz”.
Nasz ogród. Nasz, mojej rodziny. Wszyscy tu mniej lub więcej pracowaliśmy i pracujemy. Ta 23 arowa działka piszczy pod moim szpadlem od 1981 roku. Najpierw były tu truskawki. Rekordowy plon ponad 3t z ha truskawek zachęcił mnie do rozpoczęcia przygody z ogrodnictwem. Potem była papryka, ogórki pomidory i róże pod osłonami. Rewolucja demokratyczna w Polsce zmusiła mnie do podjęcia decyzji. Albo rozszerzam produkcję , abo to rzucam. I rzuciłem. Ponieważ w roku 1997 postawiliśmy tu dom, z oporami i bez wyraźnej koncepcji zacząłem tworzyć ogród ozdobny.Pierwsza z tych fotografii pochodzi z maja, druga z lipca 2009. Nie było pieniędzy. Dlatego wszystko jest tu minimalistyczne i eklektyczne.


Nie miałem wystarczającej wiedzy by stworzyć ogród całościowy, dlatego mój ogród składa się z szeregu małych mniej lub bardziej udanych wnętrz. Teraz dojrzewa koncepcja by to wszystko stało się szkieletem dla jednego ogrodu. Ogrodu różanego, co się powoli staje. Kusi mnie by jakoś upowszechnić nazwę RÓŻANKA. To przepiękna stara polska nazwa. Jeżeli jeszcze będą tam rosły róże historyczne to nie może być inaczej – tylko różanka. Teoretycznie wszystko jest OK, ale do tego trzeba końskiego zdrowia.
Stąd pomysł by przyjrzeć się różom historycznym, starym różom. Wszak przeżyły – niejednokroć bez specjalnej opieki , setki lat. Nie wymagają okrywania, oprysków i innych dość jałowych zabiegów do jakich zmuszają nas mieszańce herbatnie. Mieszańce herbatnie mogą też być ale jako jedne z wielu. Dziś , gdy przyglądam się tej ogromnej i bardzo zróżnicowanej rodzinie, nie mogę pojąć dlaczego zdobyły dominującą pozycję na rynku. I tak dojrzewa we mniej przekonanie, że jedynym powodem jest komercja. Mieszańców herbatnich pierwszy lepszy amator nie rozmnoży. Musi kupić. Są małe, a więc trzeba ich sadzić więcej. Są mało żywotne, stąd częsta wymiana. To wszystko nakręca rynek. Dlatego ogród różany, ale taki bardziej samowystarczalny – nie bójmy się tego słowa klucza – ekologiczny. Słów na razie wystarczy. Teraz obrazy.Brzoskwinia.
Rekord! w tym roku już 3 maja zakwitła piwonia tenuifolia
Kusi mnie jeszcze ta różanka. Niedaleko Włodawy jakieś 8 km jest wieś Różanka ruinami wspaniałej rezydencji Zamoyskich i resztką onegdaj imponującego parku. Więcej o tym w odrębnym artykule.
Foto jedna z 22 maja2008 a druga z 2009. Drugi różanecznik to katawbijski.
Ta glicynia została posadzona przy trejażu , ale nie kwitła. Pomogła jej dopiero południowa ściana. Jednakże nie do końca, kolejne dwa lata to daremne czekanie na jakieś sensowniejsze kwitnienie.Zapewne trzeba się jej pozbyć. W końcu nie pozbyłem się jej , ale bardzo przyciąłem. Zaczęła mi niszczyć elewację domu! Nie jest rozsądnym zmuszać rośliny by rosły u nas tylko dlatego, że to się nam podoba. Po czterech latach czekania czaruje i różanecznik Katherine van Tool, bardzo kapryśny i wymagający ale już grzecznie kwitnie.
Rosa rugosa plena w pełni kwitnienia 30 maja 2008. Ciągła walka o jakość z moim aparatem fotograficznym.
Piwonie kwitną nieprzytomnie.
. A tu rabata niebieska. Dodam jeszcze fotografie z 2009 roku t ej samej rabaty po nieznacznej przebudowie.
Rabata ta, podobnie jak i cały ogród podlega nieustającej przemianie. W roku 2015 dodałem rabatę zlożona z białych kanadyjek. JP.Connel i Morden Snowbeauty. Wspaniale uzupełniają rabatę niebieską dodając jej głębi.

Łąka kwietna foto .Władysław Lewandowski. Jeszcze nie wspomniałem o liliowcach, a mam ich dziesiątki odmian, fotografie dodam później.
Zaniedbałem ten wpis, zająłem się wirtualnymi różami a więc jeszcze trochę o ogrodzie. Jest rok 2011. Ogród zaczyna mnie przerastać. W tym roku zacznę więc przebudowę. Wiele roślin posadziłem zbyt gęsto gdyż chciałem mieć szybciej efekt docelowy. Trzeba będzie więc część roślin wykopać lub wręcz wyciąć. Właśnie taki los spotkał grupę uroczych czerwono pędowych dereni. Ich miejsce zajęły mniej ekspansywne, mniej żarłoczne na miejsce, hibiscusy. Zaczynam też wycinkę czegoś co miało być kosodrzewiną karłową a okazało się być sosną górską, której apetyt na przestrzeń jest ogromny. Nie mogłem jej tego zapewnić. Nie rosła jednakże przez 10 lat na daremno. Mam w ten sposób naturalnie przygotowane wrzosowisko.Rosło kilka lat,ale niestety mimo naturalnie kwaśnego odczynu gleby i dodatkowego zakwaszania, praktycznie wszystkie wymyślne odmiany kupowane Bóg wie gdzie – pozamierały. Zdrowo rośnie tylko jedna odmiana kupiona w kwiaciarni. Wg. mnie miały problem z mrozoodpornością.

W 2011 roku zlikwidowałem też oczko, choć stanowiło miły naturalistyczny akcent w ogrodzie. Miejsce jego zajęła fontanna. Stało się to za przyczyną rozpanoszenia się w ogrodzie wnucząt. Fontanna jest po prostu bezpieczniejszym rozwiązaniem. A oto i ona w towarzystwie róż – jakże by inaczej
Na fotografii obok to exochorta, rzadki ale niezwykle miły i małych rozmiarów krzew.
Na działce rosła również 30 letnia leszczyna wielkoowocowa. Od kilku lat pożytek z niej mają jeno robale, które wcinają orzechy zanim my uznamy je za przydatne do spożycia. Jest to 4 metrowej wysokości krzaczor o pędach grubości uda. Dziś już jest tylko wspaniałym materiałem do kominka. Podobnie pożegnałem się ze śliwami, których to największe plony to chyba tony mszyc. Rekomenduję drewno śliw jako wspaniały opał do wędzarki. Nadaje mięsom piękny złoty kolor no i wspaniały , delikatny aromat – bez cienia goryczki dębu. Nieco wcześniej pożegnałem bujny krzew winorośli, który miał za zadanie ocieniać taras. Rolę jego przejęła rosa helenae semiplena. Z tego co napisałem może wynikać , że jestem szaleńcem z siekierą. To nie tak . Każda ekstrakcja jest wcześniej szczegółowo omawiana w rodzinie i podlewana z zięciem flaszką a jak trzeba to i drugą. Jestem pochodzenia chłopskiego i mam wielki szacunek dla przyrody, jednakże traktuję ją utylitarnie. Nie jako dobro samo w sobie. Nie potrafię pojąć eko ekstremistów dla których człowiek jest dodatkiem dla przyrody, intruzem. Ja uważam , że jestem jej częścią i że mam w związku z tym takie same prawa jak i inne jej części składowe. Nigdy nie uszkodzę drzewa bez powodu tak jak np. bandy pijanych durniów wracających z dyskoteki nad ranem i łamiących nowo posadzone drzewa. Ale też nie zawaham się ani chwili gdy będzie mi potrzebny kij. Po prostu wytnę go.
Jako potwierdzenie tego co napisałem, niech będzie storczyk/ niestety nie znam jego nazwy/, który „wziął się” w ogrodzie. Znakiem tego stworzył się w ogrodzie ekosystem, przyjazna roślinom równowaga. Uważam to za swój wielki sukces. Jest to pierwsza rzecz z której jest w swoim ogrodzie dumny.



A teraz trochę tajemniczości i romantycznego mroku, którego również nie brakuje. Tu jałowiec Horstman, oświetlony zachodzącym słońcem świetnie taką aurę tajemniczości tworzy.

Wpis ten powstał w roku 2008 i wiele z tego co pokazuję na fotografiach już jest nieaktualne. Niektórych roślin już nie ma a inne rozrosły się. Dziś, ogród nasz przypomina raczej rosarium. Powoli, sukcesywnie będę pokazywał jego nowe oblicze. Jeżeli będzie ciekawie, zastanowię się nad nowym wpisem.
piątek, 12 Luty 2010 o godz. 13:31
Piękne rabaty .Ciekawi mnie, kto tak sympatycznie opowiada o swoim ogrodzie. Czy jest szansa nawiązania kontaktu z włascicielem?
czwartek, 18 Luty 2010 o godz. 10:00
Marian pokazałeś piękny ogród w którym widać, jest dużo pracy i serca.
Aż chce się te kwiaty dotknąć i powąchać.
Bardzo podoba mi się rabata niebieska
wtorek, 9 Marzec 2010 o godz. 20:58
Wspaniałe. Piękna Pasja pisana z dużej litery. Powodzenia.
sobota, 7 Sierpień 2010 o godz. 14:28
Zgadzm się – piękne rabaty. Powiem nawet, że Piękne wręcz. Poproszę o więcej… :) Pozdrawiam
czwartek, 17 Luty 2011 o godz. 14:16
Dziękuję-widzę ,że podjęłam dobrą decyzję kupując róże historyczne nic nie ujmując pozostałym.Ale te kaprysy szlachetnych:)
Mój dopiero urządzam i nie ukrywam,ze jestem wierną czytelniczką.
Pozdrawiam
czwartek, 17 Luty 2011 o godz. 21:26
Panie Marianie, życzę siły i zdrowia w realizacji planów.Pokazał Pan piękne zdjęcia, a że nie do końca jest Pan zadowolony z efektu… Kto jest? Na tym to w końcu polega, powiedzmy sobie szczerze, na próbie osiągnięcia ideału, którego mglisty obraz nosimy w sercu.
Niech pan zatem zmienia, to Pana ogród i musicie za sobą nawzajem nadążyć:)
Pozdrawiam serdecznie
piątek, 18 Luty 2011 o godz. 09:22
Dzękuję bardzo za Pana stronę. Dzięki niej ja też przekształcam swój ogród na „różankę” róz historycznych. Ogród mam stary po pradziadku ogrodniku (pracował w Dublanach) z jego nasadzeń została Maxima oraz Rugosa – forma o delikatnych płatkach specjalna na konfitury – mają ok 80 lat
piątek, 12 Październik 2012 o godz. 20:11
Wymaga pan od roślin ale są efekty.Czasami można je postraszyć [ja tak robię]np.że pójdą na kompostownik -Pomaga.
Gratulację i jeszcze -Pięknie Pan opowiada czuje się miłość i zachwyt to jest PIĘKNE.
Pozdrawiam Dusia
wtorek, 23 Październik 2012 o godz. 08:46
„Jeszcze nie wspomniałem o liliowcach, a mam ich dziesiątki odmian, fotografie dodam później.”
A ja czekam na spełnienie tej obietnicy. Jako zapalona liliowcomaniaczka :))
Piwonii też bym chętnie zobaczyła trochę więcej, tym bardziej, że jak ogród jest stary to musi być widok imponujący
środa, 24 Październik 2012 o godz. 06:46
Będzie kłopot ze spełnieniem tej obietnicy…
niedziela, 17 Styczeń 2016 o godz. 21:51
Z wielką przyjemnością obejrzeliśmy dziś całą rodziną „Maję w ogrodzie” z Pana różanki. Ogród przepiękny. Pozostał wielki niedosyt jeśli chodzi o prezentację róż i Pana opowieści.
czwartek, 10 Marzec 2016 o godz. 21:22
Jest Pan szczęśliwym człowiekiem, jak każdy, kto ma ogród. Mój ogródek jest niewielki, bo cała działka ma tylko 6 arów, a to i tak luksus, bo mieszkam w dużym mieście. Dla mnie ogród jest miejscem wytchnienia i odpoczynku, miejscem w którym najlepiej mi się w cichości myśli, opracowuje strategie życiowe, rozważa i podejmuje decyzje, rozmawia z Bogiem i sobą samą. W ogrodzie odżywam i odreagowuję stresy. Kontakt z ziemią ma na mnie niezwykle pobudzający i dodatni wpływ, dlatego zwykle pracuję bez rękawiczek, a potem mam ręce zniszczone, czego wstydzę się przed moimi studentami. Dotykając ziemi odzyskuję siły jak mityczny Gerion. Jest mi ona potrzebna jak powietrze.
piątek, 11 Marzec 2016 o godz. 09:09
Spracowane rece to nie powod do wstydu,wrecz przeciwnie. Niech patrza i niech się ucza. Przyda się to im na przyszlosc.
niedziela, 8 Styczeń 2017 o godz. 00:04
Jest Pan odpowiedzialny za zarażenie mnie „chorobą różaną” (jak to gdzieś tu u Pana ktoś ładnie określił). Co prawda róże lubiłam zawsze, ale mając działkę z dala od domu i z ubogą, piaszczystą glebą byłam przekonana, że róże to luksus nie dla mnie. Najpierw więc tylko czytałam Pana opisy, potem było wirtualne buszowanie po ofertach szkółek i stało się. Postanowiłam spróbować. Zaczęłam od róż historycznych z racji ich odporności, bujności kwitnienia no i zapachu. W zeszłym roku posadziłam 8 róż (na więcej chwilowo nie mam miejsca). Dostały w posagu sporą porcję dobrej ziemi, gliny (przywożonej!), kompostu i szczepionkę mikoryzową na dodatek. Parę sadzonych z donic w lipcu i sierpniu zdążyło jeszcze zakwitnąć. Teraz wszystkie róże już opatulone (w końcu to ich pierwsza zima, więc się nad nimi trzęsę) – zobaczymy co latem pokażą. A ja już zastanawiam się, co usunąć i wykarczować – lista kolejnych róż które bym chciała mieć jest długa…
poniedziałek, 9 Styczeń 2017 o godz. 10:44
Biorę tę odpowiedzialność „na klatę”.
Świetny pomysł z gliną . Róże ją uwielbiają, nadto zwiększa ona pojemność sorpcyjną gleby. Powinienem to zrobić u siebie gdyz różanka rośnie u mnie na piasku ale jakoś tak rok po roku schodzi…
Powodzenia!