Louise Odier

louise-odier-18-czer.jpg

louise-odier  Fotografie – Marian Sołtys w kolekcji rodziny Barni , Pistoia 2014.

aurelia-lifa-i-louise-odier2

aurelia-lifa-i-louise-odier fotografie – kolekcja własna. Zrobiłem taki tandetny , ale w sumie miły motyw łącząc rosnące po sąsiedzku róże – Louise Odier i Aurelia Lifa. I tak oto, niechcący powstało intrygujące przejście do „nowego świata”. Roboty przy tym mało a uciechy co niemiara. Jako podpór użyłem nieokorowanych nawet pni niepotrzebnych już jałowców.  Ten nieco przaśny naturalizm sprawdza się nie gorzej niż w Pistoia..

Synonim – Inaczej Mme de Stella.

Hodowca – Wyhodowana przez Jules Margotin w 1851 r.we Francji . Jest to róża burbońska. U nas przybiera formę krzaczastą o wysokości około 2,5m. Odporna na mróz i choroby w tym i na czarną plamistość. Kwiaty delikatnie różowe, bardzo ściśle wypełnione płatkami, ładnie pachnące i niezbyt duże – około 6cm średnicy.

Gdy mijam ją przechadzając się po ogrodzie, lekko obniża doskonale uformowaną główkę swego kwiatu, przyglądam się jej z aprobującym milczeniem i myślę:”Ona jest pięknością” i jestem przekonany, że ona o tym wie.

  louise-odier   louise-odier1

louise-odier-1883-6

louise-odier-souvenir-de-malmaison Chromolitografia pochodzi z książki Le Livre d’Or des Roses Paula Heriot/ tu razem z Souvenir de Malmaison/  oraz z Gallica Biblioteque Numerique – Journal des Roses

Krzew o silnym wzroście, przekraczającym 2m wysokości. Ulistnienie delikatne, szarozielone/oliwkowo zielone/, liście raczej małe, pięciolistkowe. Może rosnąć w półcieniu.

louise-odier-tarasiewicz.jpg

U mnie rośnie od 2004 roku bez większych problemów. Była moją pierwszą różą historyczną i ewidentnie zachęciła mnie do zainteresowania się różami starszymi. Nie choruje i nie przemarza. Udana róża. Z tego co zaobserwowałem, chyba lepiej czuje się w niższych temperaturach, wykształca wówczas większe kwiaty  a i są one bardziej trwałe. Najintensywniej pachnie w pierwszej połowie dnia. Dobrze rozmnaża się przez sadzonki. Jest jednakowoż pewien problem. Rośnie trochę zbyt silnie. Mrozoodporność – z całą pewnością przekracza -25c.

louise-odier-pazdziernik.jpg louise-odier-1pazdziernik.jpg loise-odier.jpg

Brent Dickerson w The Old rose Adwenturer na stronie 499  snuje takie oto rozważania:”  „Najprawdopodobniej nazwana imieniem  żony lub córki ogrodnika Jamesa Odier, który mieszkał i hodował róże w Bellewue nieopodal Paryża. Mniej więcej w tym samym czasie wyhodował on mieszańca herbatniego Gigantique . Możliwym jest więc, że to on był prawdziwym hodowcą Louise Odier a prawa do rozmnażania jej kupił słynny Jules Margotin.”

No, ale było to w roku 1999. Tymczasem w periodyku Rose Letter, wydawanym przez Heritage Rose Group w numerze ze stycznia 2018  bardzo ciekawy artykuł opublikował Daniel Schramm, który po przeprowadzeniu  bardzo dociekliwego „śledztwa ” żartobliwie skonkludował:  „Być może powinniśmy powiedzieć po prostu, że Louise Odier,  wyhodował  Jacques, ponieważ wszyscy trzej mężczyźni  zamieszani w historię  powstania tej odmiany -  Odier, Margottin i Duval – noszą imię Jacques.” Ta frywolna konkluzja bierze się stąd że dziś po prawie dwustu latach nie sposób jednoznacznie stwierdzić jak było. Czy wyhodował ją  Jacques Odier, bogaty szwajcarski bankier, który w swej podparyskiej  posiadłości oczywiście z bogatym ogrodem oddawał się swej skrytej pasji – ogrodnictwu gdzie to zasłynął zwłaszcza  wyhodowaniem nowych odmian pelargonii. Czy może jego ogrodnik Jacques Duvall, którego zatrudniał w rzeczonym ogrodzie. A może właśnie Margottin, który co wynika ze wspomnianego śledztwa najprawdopodobniej kupił prawa do tej odmiany od Pana Odier? Natomiast nie ma wątpliwości, że Louise Odier była córką Jacques Odiera, bankiera, i żoną generała Cavaignaca, znanego z sukcesów wojskowych w kampanii w Algierze, a później, krótko premiera Francji  w roku 1848.

louise-odier

Pochodzenie: siewka od innej róży burbońskiej Emilie Courtier.

Po pojawieniu się na rynku , jej uroda  zrobiła duże wrażenie nie tylko na miłośnikach róż, ale również na hodowcach. I tak: pierwsza fala  zainteresowania pojawia się  jak wspomniałem zaraz po jej introdukcji. Wtedy to sięga po nią  P.Guillot i w roku 1860  mamy Catherine Guillot i w roku 1867 Marie Larpin. W tym samym czasie  szwagry Soupert & Notting wypuszczają Petite Amande. A. nieco później bo w już w latach osiemdziesiątych odnotowujemy Abbe Giradin Bernaix, Emotion i Alice Fontaine F.Fontaine, oraz Eurydice Geschwinda. Jeszcze w roku 1920 przypomni sobie o niej Peter Lambert  i wyhoduje chyba najpopularniejszego potomka Louise Odier, a mianowicie współczesną burbonkę  Adam Messerich. I na prawie sto lat świat o niej zapomniał aż w roku 2006 przypomni sobie o niej Amanda Beales i  jej udziałem jako rośliny matecznej da nam lekko różową, prawie białą Our Beth oraz  w kooperacji z Aloha Boernera Paul Smith – całkiem udanego karminowo różowego klimbera. W tym samym czasie sięgnie po nią N.R.Rippetoe  z USA a siewkę tak uzyskaną w roku 2006 nazwie Pink Confection.

Parę lat później , bo w roku 2012, do swojego programu hodowlanego włączy ją nasz rodzimy hodowca, Łukasz Rojewski. Z udziałem McKenzie, Champlain i Constace Spry  wyhoduje trzy obiecujące odmiany, które pozostają jeszcze w fazie obserwacji i nie mają jeszcze nadanych imion.

louise-odier9

louise-odier-2

Odmiana ta, podobała się nie tylko Austinowi czy Ł. Rojewskiemu. Gdy przeglądałem statystyki odwiedzin na tej stronie, okazało się, że wpis o Louise Odier jest jednym z najczęściej odwiedzanym przez czytelników . Częściej odwiedzano jedynie wpis o New Dawn i / o dziwo/A Shropshire Lad.

Fotografie Helena Tarasiewicz.  Małgorzata Kralka.

I jeszcze spojrzenie na tę tę różę , znanej  nowozelandzkiej miłośniczki róż – Pani Nancy Steen:

Wiele siewek Louise Odier -  było notowanych we Francji w ciągu pierwszych dziesięciu lat jej istnienia, co pokazuje, jaki wpływ musiał mieć ten burbon na hodowców i szkółkarzy tamtych czasów. Nic więc dziwnego, że nadal jest sprzedawany i ceniony jak zawsze. Catharine Guillot, w kolorze różowym; Comtesse de Brabate, rumieniec cieniowany różem, łososiowo-różowy Modele de Perfection; i Baron Gonella, jasnoróżowo-srebrzysty cieniowany fioletem, wszystkie były sadzonkami Louisa Odier. Dwie poprzednie róże zostały wymienione we wczesnych katalogach róż z Auckland – Comtese de Brabante ma jako drugi rodzic historyczny burbon, Reine de ille Burbon. Rodzicielska róża, Louise Odier, jest znana wielu mieszkańcom Nowej Zelandii, zarówno jako roślina ogrodowa, jak i na zdjęciach. Jej pełne, okrągłe, złożone kwiaty w jasnym różu mają bogaty zapach i są najbardziej atrakcyjne wśród świeżych zielonych liści. W naszym wilgotnym klimacie większość burbonów wymaga regularnego opryskiwania, aby uniknąć chorób grzybowych, ale wszystkie są warte zachodu. Stare książki różane zalecały częste podlewanie gnojowicą w okresie wegetacji, a dobrze zagospodarowana i wzbogacona gleba w okresie jesiennego kwitnienia ma być dobra; Louise Odier dobrze reaguje na takie karmienie. W rzeczywistości ta róża, Souvenir de la Malmaison i niżej rosnąca Champion of the World, są doskonałymi jesiennymi różami, które są z tego powodu cennymi roślinami ogrodowymi. U mnie, Louise Odier rośnie wzdłuż pergoli,   na niskiej kratownicy, która łączy słupy blisko poziomu gruntu.  czytamy w ” The Charme of the Roses strona 106.

16 komentarzy do “Louise Odier”

  1. Iza Pietras napisał:

    Przede wszystkim dziękuję, za tyle waznych informacji o moich ukochanych różach zebranych w jednym miejscu w tak piękny i sympatyczny sposób. Znalazłam tę stronę dopiero wczoraj, ale już się zadomowiłam i na pewno będę tu stale zaglądać. Louise Odier jest moją ulubioną różą, rzeczywiście rośnie bez większych problemów chociaż w tym roku niestety zaatakowała ją czarna plamistość :( mimo że poprzednie trzy lata przetrwała zdrowo. Zaszczepiłam mikoryzą może ją to wzmocni. Pozdrawiam wszystkich.

  2. Barbara Targan napisał:

    Witam serdecznie! Mam swój ogród od 10 lat, są w nim również róże, ale kupowane „bez ładu i składu”. Dopiero tej jesieni, gdy natrafiłam w internecie na szkółkę Państwa Hodunów, zaczęłam kupować róże po pewnym zastanowieniu i takie, które chcę naprawdę mieć. Przede wszystkim róże historyczne, angielskie ale też te „dzikie”, ponieważ mieszkam na wsi i chcę, żeby jakoś połączyć np. kawałeczek lasu, który posadziłam -z ogrodem kwiatowym. Coraz bardziej skłaniam się ku pragnieniu, by był to ogród różany. Między innymi odmianami, zakupionymi przeze mnie tej jesieni jest też Luise Odier. Cieszę się, że znalazłam tę stronę w internecie. Nie ma nic cenniejszego niż uwagi i spostrzeżenia miłośników róż na temat konkretnych odmian, ich mocnych i słabszych stron. Notuję sobie niektóre nazwy, żeby w przyszłości je ewentualnie nabyć. Martwię się tylko, że ten mój ogród nie ma solidnego ogrodzenia, każdy może tam wejść pod moją nieobecność. To przykre, ale wiele osób uważa, że kradzież roślin to nie jest prawdziwa kradzież.
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników róż. Jakoś przetrwamy tę zimę, prawda?
    Barbara

  3. Maja Zamroch napisał:

    Bez żadnego okrycia zimowego(nawet kopczyka nie było) jej długie pędy przetrwały tegoroczną(min.-22) zimę,od północnej strony.Czyż to nie rewelacja?!Zobaczymy jak z kwitnieniem.

  4. Maja Zamroch napisał:

    Róża rośnie tak silnie,że dosłownie „wysadziła” z ziemi swoją podporę(piramida metalowa 170cm wbita w ziemię ),wokół której owijałam jej długie pędy.Planuję przesadzić ją pod drewnianą pergolę w miejsce mizernej i słabo kwitnącej Sympatii.

  5. Zwoliński napisał:

    Nie marznie, to prawda. Ale nie w każdych warunkach daje sobie radę.

    U mnie rośnie w złym miejscu – w warunkach silnej konkurencji korzeni brzóz przy niepełnym oświetleniu. Jednak mam tam kilka róż i ta radzi sobie najgorzej. Wypuszcza przyrosty tylko na wiosnę, wyłącznie krótkie, tylko nieliczne zakończone kwiatami. Latem liście stopniowo zamierają poczynając od przestrzeni między nerwami – myślałem, że to uszkodzenie przez przędziorki, ale chyba nie. Może przez środki ochrony roślin, ale też chyba nie. Na początku jesieni liści jest już niewiele. Sumarycznie – rośnie bardzo źle, a właściwie w ogóle.

  6. Kalata Anna napisał:

    Jedna z moich ulubionych róż! Na słabej glebie rośnie pięknie, potrafi osiągnąć 2,5 metra, niesamowicie żywotna i silna, choć bywa, że atakuje ją czarna plamistość. Zimuje pod kopcem i stroiszem, rośnie w ogrodzie, który powstał na ziemii po uprawie zbóż, pozbawionym żywopłotu i wietrznym, zwłaszcza zimą, a i tak jeszcze nigdy nie była drastycznie cięta. pierwsze kwitnienie oszałamiające, drugie nieco mniej spektakularne, zwłaszcza na nowych pędach. Potężny krzew, pięknie pachnie, wymaga podpór jeśli nie jest prowadzona jako róża pnacą, mnogośc kwiatów przygina pędy do ziemii. Polecam.

  7. Maja Zamroch napisał:

    U mnie przy drewnianej pergoli od dwóch lat,rewelacja.Musiałabym może jeszcze przetestować przy ścianie(gdzie zwykle eksperymenty różane kończą się niepowodzeniem…).Posadzę jesienią. Kalata Anna,ale chyba nie ta ??

  8. Kalata Anna napisał:

    Jak najbardziej ta. Nie wiem tylko co Pani ma na mysli, wzrost, czy czarną plamistość? Ja po pierwszym kwitnieniu dość mocno ją przycinam,bo inaczej rośnie jak oszalała- tak samo jest u mnie z Maximą/ tą przycinam kosmetycznie/ i zawsze wypuszcza dużo nowych pędów.

  9. Maja Zamroch napisał:

    Maximę niestety w tym roku zmuszona byłam wyciąć.Kwiaty piękne,ale bardzo krótkotrwałe,a krzew rósł bardzo wielki(mimo cięcia),megawyżerka dla mszyc i gąsienic,w zasadzie trzeba by pryskać kilka razy w sezonie :( .W dodatku rosła w pobliżu magnolii i zaczęła osiągać jej rozmiary,przez co psuła proporcje tego miejsca . Co do cięcia Louis Odier zgadzam się,też przycinam dość mocno po pierwszym kwitnieniu,dla zdrowia i pokroju .To świetna róża.Szczególnie na nasze polskie warunki,gdzie większość róż marznie do gleby po zimie.
    A co do nazwiska,proszę się nie dziwić,Anna Kalata była w swoim czasie gwiazdą internetu :)

  10. Kalata Anna napisał:

    Zaskoczyła mnie pani! Całkiem zapomniałam…No własnie tak to jest, Maximę mam ponad 10 lat, bywa, że ma rdzę róży i po latach ogołaca sie od dołu, raz już ją cięłam drastycznie,żeby ten defekt zniwelować. Rok temu wyglądała jak królowa śniegu- mam jakiś sentyment do niej. Dwa lata temu kupiłam kolejną sadzonkę.

  11. Arendt napisał:

    Mam tą różę trzeci rok i jeszcze ani razu nie zakwitła.Rośnie na 2,5m ,zdrowa ,liście piękne ,zielone lecz brak zawiązków kwiatowych.Może ktoś mi odpowie dlaczego tak się dzieje.Pozdrawiam.

  12. Stępień Andrzej napisał:

    czwartek 22 Czerwiec 2017r.
    Mam tą różę trzeci rok pięknie rośnie ma 2.5m
    obficie zakwitła chciałbym aby powtarzała kwitnienie proszę o podpowiedź jak ją przyciąć.
    Pozdrawiam

  13. admin napisał:

    Ta róża powtarza kwitnienie z natury. Stosuję jedynie cięcie formujące.Mimo tego, że to odporna odmiana, to jednakże w naszym klimacie nie osiągnie Pan efektu jak na fotografii z kolekcji Barni.

  14. Kurek Tadeusz napisał:

    Mam tę różę od blisko 20 lat, ale rok rocznie, po zimie, wszystko powyżej kopczyka jest czarne. Rośnie w miejscu osłoniętym od zimowych wiatrów i zimowego słońca. W tym roku jeszcze nie kwitnie i zakwitnie nie wcześniej jak za tydzień.

  15. Cecylia Buczko napisał:

    Louise Odier to jedna z pierwszych róż, jakie zakupiłam. Rośnie u mnie sześć lat, co roku kwitnie i pięknie pachnie. Ani razu do tej pory nie przemarzła, choć inne róże nie poradziły sobie z mrozami. Nie choruje, pędy zawsze zielone. Jedynie mszyce ją lubią. Polecam wszystkim – dla mnie to jedna z najpiękniejszych róż. :)

  16. Katarzyna Wolska napisał:

    Początkowo posadziłam tę różę w miejscu z 5 godzinami słońca – miała metr wysokości i kilkanaście kwiatów. Po przesadzeniu na zaciszne słoneczne stanowisko wybujała na 3 metry wysokości i z 5 szerokości. Rozsadziła silną metalową podporę. Pierwsze kwitnienie jest zjawiskowe, nie sposób policzyć róż! A jaki cudowny, intensywny zapach! Można się Louisą cieszyć aż do mrozów.

Napisz komentarz

You must be logged in to post a comment.