-
Iasth
Fotografia z wystawy róż Rovinka rok
2012.
Miniaturowe.
Hodowca – Szilveszter Gyory rok 2005.
Kwiaty – drobne, czerwone.
Zapach – be4z zapachu
Krzew – kompaktowy wysokości 30-40 cm.
Pochodzenie – Hybe x Yehuda Assad.
-
Ciocarlia
Fotografia z wystawy róż Rovinka rok 2012.
Róża miniaturowa.
Hodowca – Szilveszter Gyory, rok 2008.
Kwiaty, drobne, ciemno różowe z białym centrum kwiatu.
Zapach – bez zapachu.
Krzew – kompaktowy o wysokości około 60-80 cm.
Ciocarlia, to z rumuńskiego skowronek.
-
Jeannie Williams
Miniaturowa.
Hodowca – Ralph Moore, rok 1965.
Kwiaty – czerwone z żółtymi rewersami płatków.
Zapach – pachnące.
Krzew – wysokości około 50 cm.
Pochodzenie - Little Darling x Magic Wand.
Nie mam jej fotografii, gdyż jest to róża, której w obrocie handlowym nie ma, a w ogóle to nie mam pewności czy w ogóle jeszcze istnieje. Wspominam ją jednakowoż , bo jej pochodzenie świetnie ilustruje drogę hodowlaną R. Moore. Rycina pochodzi z jego książki All about miniature roses. To pozycja, którą każdy miłośnik miniaturowych róż winien przeczytać.
-
Miniatury w Polsce
Artykuł ten , jest rozwinięciem komentarza Pana Tadeusza Kurka przy artykule poświęconym różom miniaturowym. Znajdą się tu materiały z artykułu poświęconego księdzu Lewandowskiemu i wreszcie sam artykuł księdza Hieronima Lewandowskiego poświęcony różom miniaturowym a zamieszczony w biuletynie Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż z roku 1965 a niezbędnymi skrótami.
Różpasterz. Tak był nazywany Ksiądz Hieronim Lewandowski – wielki miłośnik róż.W internetowym wydaniu* „Głosu Wielkopolski” * znajdziemy obszerny artykuł o nim. Tu zamieszczam jeno krótką zajawkę.
Hieronim Lewandowski (1909-1998) pochodził z Błotnicy (powiat Wolsztyn). Święcenia kapłańskie uzyskał w 1935 roku. Po trzech latach został wikariuszem w parafii św. Wojciecha w Poznaniu.
Wielka pasją, a nawet więcej – miłością ks. Lewandowskiego były róże. Często można było go spotkać w parafialnym ogrodzie, gdy pielęgnował różane krzewy.
Ksiądz znał wszystkich znaczących posiadaczy rozariów w Polsce i wielu zagranicznych. Utrzymywał kontakty m.in. z rodziną Kordes – europejskimi potentatami w tworzeniu nowych odmian i produkcji róż. Korespondował z pasjonatami i spotykał się z nimi na zawodach hodowców. Piękne róże z kościelnego ogrodu niejednokrotnie zdobywały główne wyróżnienia i nagrody w konkursach amatorów.
Kwiaty nie były dla proboszcza ze wzgórza św. Wojciecha tylko hobby. Zajmował się nimi również w celach… biznesowych – jak dzisiaj by to określono. W rejonie Wolsztyna i Kościana okresowo dzierżawił pola od rolników i hodował na nich na masową skalę róże przeznaczone na sprzedaż. Ksiądz korzystał z pomocy członków rodziny i parafian – przede wszystkim w najżmudniejszej części hodowli, czyli oczkowaniu (okulizacji). Szlachetne odmiany róż są mało odporne na panujące w naszym kraju warunki klimatyczne, więc zaszczepia się je na krzakach dzikiej róży. Jest to jednak zajęcie bardzo pracochłonne.
Róże ks. Lewandowskiego świetnie się sprzedawały. Głównie dzięki temu, że były to odmiany bardzo dekoracyjne – z nasion uzyskanych z wymiany między pasjonatami. Jeśli warunki pogodowe sprzyjały, różany interes był dochodowy. Ale zarobionych pieniędzy proboszcz nie przeznaczał na prywatne wydatki.
- Stryj w ten sposób zdobywał pieniądze na utrzymanie swojej parafii, remonty czy pielgrzymki. Jego róże znacząco pomogły także w odbudowie franciszkańskiego klasztoru w Woźnikach – wspomina Hieronim Cichy, krewny proboszcza.”Poza tym ks. Hieronim był członkiem Sądu Koleżeńskiego Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż. Na wystawach tego Towarzystwa zdobywał kolejno następujące nagrody:
II Ogólnopolska Wystawa Róż w Poznaniu – Grupa Amatorów – ks. H. Lewandowski – Srebrna Róża,
IV Ogólnopolska Wystawa Róż w Warszawie – Grupa
Amatorów – ks. H. Lewandowski – Brązowa Róża,
V Ogólnopolska Wystawa Róż w Poznaniu – Grupa Amatorów – ks. H. Lewandowski – Złota Róża,
VI ogólnopolska Wystawa Róż w Krakowie – Grupa Amatorów – ks H. Lewandowski – Poza konkursem,
VII Ogólnopolska Wystawa Róż w Warszawie – Klasa Amatorów – ks. H. Lewandowski – Brązowa Róża,
VIII Ogólnopolska Wystawa Róż w Gdańsku – Klasa Amatorów – ks H. Lewandowski – Złota Róża.W pierwszym Roczniku Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż z 1965 roku ksiądz Hieronim Lewandowski tak pisze o różach miniaturowych:
Ks. Hieronim Lewandowski
Róże – miniatury
Rozpocznę ten mój pierwszy artykuł o miniaturowych różach od wspomnienia z wystawy ciętych róż w rozległych piwnicach Dworu Artusa w Gdańsku w ubiegłym roku (1965 r.)
Zwiedzających było bardzo dużo. Powoli przesuwali się oni od stoiska do stoiska w nieprzerwanym „ogonku”. W pewnym momencie usłyszałem pełne zachwytu wołanie chłopczyka: „Mamusiu, zobacz jakie śliczne małe różyczki!” Okrzyk ten zwrócił uwagę zwiedzających na miniaturowe róże, których kilkanaście bukiecików stało w filigranowych wazonikach.
Zwiedzający podziwiali na tle wielu wspaniałych róż wielkokwiatowych urocze miniaturki. Były tam ‚Perle d’Alcanada’ i ‚Scarlet Gem’ – czerwone, o lekko karbowanych płatkach, ‚Zwergkonig’, ‚Zwergkonigin’, ‚Perle de Montserrat’ i Red Imp’ – najmniejsza z maluchów. Urzekała swą pomarańczową barwą złota medalistka na międzynarodowym konkursie róż w Hadze (1962) – ‚Colibri’. Zachwycała oko swą oryginalną budową kwiatu ‚Cindarella’ – biała z lekkim czerwonym obrzeżeniem. Kopciuszek ten – bo tak w tłumaczeniu brzmi imię tej różyczki – w Stanach Zjednoczonych zdobył wielką popularność. Setki tysięcy doniczek spod szkła rozchodzi się do domów i skalnych ogródków. Były też miniatury w kolorze żółtym – ‚Josephina Wheatcroft’ i ‚Baby Gold Star’ oraz jaśniejsza od nich ‚Para Ti’. Barwą różową popisywała się bardzo cenna ‚Bo-Peep’ – o kwiatuszkach lekko wklęsłych i ‚Sweet Fairy’. Znajdowała się tam też jedna odmiana dwubarwna o dowcipnym imieniu ‚Little Flirt’.
Za wymienionymi różyczkami, w nieco większych wazonikach stały miniatury pnące: ‚Pink Cameo’ – różowa o kształtnych długich pąkach, ‚Climbing Jackie’ – jasnożółta i ‚Magic Wand’ – ostrolistna o amarantowoczerwonych kwiatuszkach. Mam je w moim ogrodzie – dorastają tam do wysokości 1 metra dając setki kwiatów nadzwyczaj uroczych.
W ubiegłym roku pod koniec lata, dzięki życzliwości W. Kordesa, otrzymałem 6 zrazów innych róż miniaturowych. Zaokulizowałem je na zwykłej pikówce Rosa Canina. Oby tylko się przyjęły, a zobaczę po raz pierwszy „na żywo” takie odmiany, jak ‚Baby Masquerade’ o kwiatach złocistożółtych do czerwonych, ‚Coralin’ – o kwiatuszkach koralowoczerwonych, ‚Little Scotch’ – o barwie żółtobiałej, ‚Mr. Bluebird’ – mającą kwiaty półpełne, o nadzwyczajnym kolorze lawendowo fioletowym i ‚Rosmarin’ – srebrzystoróżową o jasnoczerwonym środku. – Fragment , poświęcony historii róż miniaturowych pomijam ze względu na to, że został on szeroko przedstawiony w artykule Miniaturowe.-- Uprawa miniatur – tych delikatnych roślin – w zasadzie nie jest trudniejsza niż uprawa róż wielkokwiatowych, choć między poszczególnymi odmianami występują pod tym względem różnice. Odmiany ‚Bo-Peep’,’Red Imp’, ‚Cindarella’, ‚Sweet Fairy’ mają tak delikatne cienkie pędy, że prawie niemożliwa jest okulizacja na Rosa canina. Natomiast odmiany silniej rosnące, jak ‚Perle d’Alcanada’, ‚Perle de Montserrat’, ‚Colibri’, ‚Zwergkonig’, ‚Scarlet Gem’ można z łatwością zaokulizować. W USA całe olbrzymie szklarnie zapełnia się setkami tysięcy doniczek właśnie z tymi najmniejszymi różyczkami, rozmnażając je przez sadzonkowanie. Ukorzeniają się one łatwo. Gdy otrzymałem (w pudełku od cygar)pierwszą przesyłkę zawierającą 22 krzaczki, mogłem po rozpakowaniu umieścić je wszystkie razem z korzeniami i pędami w jednej szklance! Szyjka korzeniowa tych miniatur miała grubość zapałki.
Róże te posadziłem w ogrodzie przed trzema laty i po dziś dzień żyją znosząc nieźle nasz klimat. Oczywiście na zimę je zabezpieczyłem. W moich skromnych warunkach dochowałem się w ogrodzie krzaczków, które miały po 50 i więcej kwiatów w jednym rzucie. Zaś odmiany pnące jak ‚Pink Cameo’, ‚Magic Wand’ czy ‚Clg Jackie’ pyszniły się setkami kwiatów.
Dla mnie dość trudnym do rozwiązania zagadnieniem jest dobranie podkładek do okulizacji tych delikatnych różyczek. Myślę, że powinny to być podkładki o systemie korzeniowym bardzo drobnym i niezbyt silnie rosnące. Dotąd posługiwałem się dostępnymi dla mnie siewkami Rosa canina, dokonując okulizacji na pikówce. Wyniki miałem dobre.Wielka szkoda, że ksiądz H. Lewandowski nie zainteresował się hybrydyzacją miniaturek. Ponieważ polscy rosarianie również nie zajmowali się po wojnie hodowlą nowych odmian – wyjątkiem chlubnym jest Pan Stanisław Żyła – to i w historii miniatur nie zostawiliśmy znaczącego śladu.
W roku 1965 , Bolesław Wituszyński wyselekcjonował miniaturowy sport od Margo Koster a nazwał go Kutno. W roku 1967, jeszcze raz b.Wituszyński zapisze się historii miniaturowych róż gdy z róży miniaturowej Dorotte wyselekcjonuje czerwny sport i nazwie go imieniem swej córki – Marylka. Rośnie nawet w ogrodach papieskich w Watykanie. nie wiem jak sie na tę sprawe zapatruje Pan Stanisław Żyła, ale bez większego naciągania takie jego odmiany jak Rusefernn czy Św. Tereska, również zaliczyłbym do róż miniaturowych. Podobnie zresztą jak i śliczną różę Łukasza Rojewskiego – Czesław Miłosz.
To na razie wszystko co mógłbym Państwu zaprezentować z rozdziału o różach miniaturowych w Polsce.
Dziękuję Panu Tadeuszowi Kurkowi, który ze swych przepastnych /jak mniemam/ domowych archiwów wydobywa co jakiś czas smaczne ciekawostki. Tym razem był to biuletyn PTMR z roku 1965 a w nim o różach miniaturowych w Polsce.
O różach miniaturowych przeczytamy:
* Miniaturowe *
* Ralph Moore – król miniaturowych róż *
*Miniaturowe róże mchowe Ralpha Moore *
* Jan de Vink i jego miniaturowe róże*
Oraz w wielu innych miejscach.
-
Miniaturowe
Moja kolekcja miniaturowych, rok 2020.
Właściwy czas na sadzenie i hodowanie miniaturowych róż to prawie każda chwila, o której myślisz. Te urocze małe klejnoty szybko zdobywają należne im miejsce w ogrodach świata. Ralph Moore „Wszystko o Różach Miniaturowych. „
„Tożsamość osoby, która sprowadziła pierwszego członka tej bardzo interesującej rodziny róż do Anglii i gdzie ją pozyskał, nie jest znana” – tak zaczyna rozdział poświęcony rosa chinensis minima, Roy Shepperd w swojej History of Roses – str. 62. Jednak bezwzględni badacze i klasyfikatorzy za wszelką cenę starają się je umieścić w swoim uładzonym u porządkowanym świecie , jednakże z miniaturą, tak się nie da. To róże, mityczno-mistyczne, wręcz metafizyczne i bez filozofii ich nie pojmiesz. Tak jak ruscy bez wódki niczewo nie panimajut. Bowiem już pierwsze pytanie : Skąd one się wzięły, wydaje się , że proste i precyzyjne ale odpowiedź na nie napotyka na nie dające się pokonać trudności. Ci którzy chcą widzieć świat uładzonym znaleźli już odpowiedź: od rosa chinensis minima. No i dobrze , ale ręka do góry, niech ją podniosą ci którzy widzieli ową rosa chinensis minima. Cisza? Na drugim biegunie znajdziemy tych którzy to jednoznacznie zanegują twierdząc, że żadnej rosa chinensis minima nie ma i nie było. I ci , jak Ralph More, maja za sobą wielkie, bogate życie, prawie stuletnią praktykę w obcowaniu z różami a zwłaszcza różami miniaturowymi. Jak więc w rzeczywistości było? Tego właśnie nie wiemy.
Zacznijmy więc może od owych mitów. Dobrze osadzona jest w realiach narracja Henri Correvana, który opowiada jak to jego przyjaciel pułkownik Roulet , przebywając w Szwajcarii, zoczył na parapecie jednego z domków wiejskich w Mauborjet małą kwitnącą na ciemno różowo , różyczkę jak gdyby o pomniejszonych pędach, liściach i kwiatach. Zauroczony nią wybłagał właściciela o sadzonki, które przekazał Correvanowi. Przy okazji dowiedział się, że różyczka ta była uprawiana przez właścicieli od pokoleń. Sto lat? Być może, a może i więcej. Jest to rok 1917. Namnożone sadzonki , trafiają na rynek, ale w sumie jest to tylko ciekawostka. Głowy nie urywa,
Przy okazji dowiadujemy się, że ona nie była wcale pierwsza. Już gdzieś tam w połowie XVIII wieku / 1762/na terenie Anglii spotkamy się z różami miniaturowymi. Później nagle okazuje się jak pisze Sean McCann , że ten kto tę rewelację wygrzebał pomylił rok z numerem ryciny. Może nie znał łaciny? Tak więc historia z powrotem cofa się mniej więcej do połowy wieku XIX gdy miniaturowe pojawiają się w kwiaciarniach. Wyraźniejszy ślad w historii róż zostawiły lawrenciany, miniaturowe róże nazwane tak od nazwiska malarki Mary Lawrace , która na przełomie XVIII i XIX wieku, pasjami je uwieczniała na obrazach. Pojawiły się i zniknęły. Tu czujemy się pewniej. No i okazuje się, że mamy kolejny trop,/ może po lawrentianach?/ bo gdzieś w ogrodzie prywatnym w Oakington koło Cambridge Alan Bloom, znajduje około roku 1930 w prywatnym ogrodzie kolejnego karzełka, który w rękach czy też na grządkach tej samej rodziny gościł od wielu pokoleń. Nazwie go Oakington Ruby. Ponieważ Bloomowie prowadzą firmę ogrodniczą, bez problemu namnażają znajdę i wchodzi ona do obrotu handlowego.
I o jeszcze jednej różyczce trzeba by wspomnieć. Pompon de Paris, róży którą sprzedawano w XIX wieku w Paryżu jako doniczkową roślinę. Znana była mniej więcej od roku 1840. Wielu autorów traktuje ją jako identyczną z Rouletti.
Skoro tak się rzeczy mają, że miniaturowe róże znaleziono w różnym czasie i w różnych miejscach a na dokładkę były / czy też są / do siebie bardzo podobne więc musiały mieć swego przodka ową rosa chinensis minima, która podkreślmy to jeszcze raz była czy też musiała być. Narracja ta bardzo się upowszechniła bo była prosta, logiczna i wiele porządkowała, a porządkować trzeba było bo oto dochodzi do przełomu. Pewne rzeczy jak wiemy czasem sobie leżą i leża, czas je kurzem przysypie i nagle ktoś sięga po nie , odkurza i okazuje się , że to perła, nieomal jak zapomniane jajko Faberge po babci.Tak też było z Rouletti. Sięgnął po nią mało znany holenderski szkółkarz Jan de Vink. Gdy zapylił ją w 1935 roku pyłkiem innej, o drobnej posturze różyczki, polyanty Gloria Mundi wyhodowanej przez Ruitera w roku 1929 – uzyskał miniaturkę którą nazwał Peon , a która to wzbudziła wprawdzie drwiny i wesołość kolegów po fachu, ale zaintrygowała Roberta Pyle z USA, który w tym czasie peregrynował po Europie w poszukiwaniu ciekawostek i nowości dla swego giganta ogrodniczego a z hodowlą nowych odmian róż w Stanach Zjednoczonych, jak wiemy, było wówczas nietęgo. Odwiedził i Jana de Vink. Zaintrygowała go ta miniaturka. Bierze owego Peona i przemierzają Atlantyk by tam zmienić jego imię na Tom Thumb - jest to niezbędne w królestwie wpływów marketingu. A ponieważ pojawia się zainteresowanie klienteli, Robert Pyle opatentowuje ten wynalazek hodowlany. Gdy umieszcza ją swym katalogu, chętnych do nabycia owego dziwu jest tyle, że podaż się nie wyrobiła i Tomcio znika na rok z katalogu by firma mogła zgromadzić odpowiednie zapasy towaru. Przyszedł bowiem czas na miniatury. Coraz więcej ludzi, w tym i majętnych mieszka w tłocznych zbiorowiskach gdzie miniaturka w mini ogrodzie czy wręcz na parapecie okna jest w sam raz. Jan de Vink zasypany deszczem dolarów rozwija swą firmę i proponuje kolejne kreacje. Kariera de Vink’a po niecałych 20 latach, kończy się równie spektakularnie jak i się zaczęła. Traci wzrok i wycofuje się z biznesu. Po sobie zostawia jeszcze kilka innych wspaniałości jak Pixie, Midget czy przede wszystkim wspaniałą, otrzymaną w roku 1953 z mariażu Toma Thumb i Cecile Brunner - Cinderellę.
Jeżeli już została wydeptana ścieżka , to tylko kwestia czasu by mogli podążyć nią inni. Kto był następny? Pedro Dot czy Ralph Moore? Gdybyśmy posłużyli się tu figurą retoryczną z A.Czechowa, to moglibyśmy odpowiedzieć, że zapewne pierwszy był jeden albo drugi. Ja, dałbym pierwszeństwo Pedro Dotowi. W roku 1940 dowiadujemy się, że wykorzystuje on pomysł Holendra i zapylając własną odmianę, floribundę Eduadro Toda, pyłkiem Rouletti, otrzymuje swoją własną,pierwszą miniaturkę Baby Gold Star. Powoli i konsekwentnie rozwija intrygujący własny świat miniaturek. Główne skrzypce grają w nim i Rouletti i Pompon de Paris. Są to czasy wojny domowej w Hiszpanii i drugiej wojny światowej i utrudnionego przepływu informacji. Jednakże Hiszpanie są świadomi wyjątkowości tego co robi Pedro Dot. Rząd rewolucyjny nawet chroni jego posiadłość dekretem jako dobro narodowe. Są to lata czterdzieste.
Za oceanem natomiast dojrzewa przyszły gigant w świecie róż a w świecie róż miniaturowych. to postać zupełnie wyjątkowa. Jest to Ralph Moore. W jego twórczości pojawią się w zasadzie wszystkie trzy wspomniane wcześniej nurty. Jest Rosa Rouletti jest i tajemnicza Dama z Oksfordu czyli Oakington Ruby, znaleziona w roku 1933 przez C.R. Blooma w ogrodzie prywatnym koło Oksfordu. Jest też i Tomcio Paluch i dorobek Pedro Dota. Jak powiada sam R.Moore, Rouletti, po raz pierwszy zobaczył w roku 1935 i bardzo go ona zaintrygowała więc szybko dołączyła do niej tak Pompon de Paris jak i Tom Thumb. Rynek na miniatury dopiero się rodził, nic więc dziwnego, że dopiero w roku 1940 ujrzała światło dzienne jego pierworodna – Zee – będąca owocem związku przeciętnej pnącej polyanty Carolyn Dean z Tom Thumb .
To właśnie Ralph Moore oceniając swój pięćdziesięcioletni z okładem dorobek, we wspaniałym wydanym w roku manifeście , który zatytułował: „Wszystko o miniaturowych różach” , zaneguje sens istnienia rosa chinensis minima. Pokaże, że miniaturki pojawiały się na przestrzeni dziejów i znikały w zależności od mody czy zapotrzebowania społecznego. Pojawiały się również w mainstreamie hodowlanym bez faktycznego udziału owego mitycznego źródła. Pokazuje też jak pojawiały się miniaturki z udziałem np. Old Blush a przykładem niech będzie siewka Old Blush z wolnego zapylenia – Blue Bird/- czy wręcz bez udziału róży chińskiej. Przykładem niech będzie Baby Peace, miniaturowy sport od Peace.
I jeszcze o jednym aspekcie pracy Ralpha Moore chciałem powiedzieć. Posłużę się tu cytatem z jego All About Miniature Roses :”Prace i pisma dr Waltera Lammertsa znacznie przyczyniły się do mojego sukcesu w hodowli miniatur, mimo że jest on znany w kręgach miłośników róż dzięki rozwojowi odmian wielkokwiatowych, takich jak „Charlotte Armstrong”, „Chrysler Imperial”, „American Heritage” i Queen Elizabeth”. Jego odkrycie i sformułowanie podstawowych praw dotyczących dziedziczenia koloru czerwonego / żółtego dwukolorowego koloru, długości pąków i innych cech pomogło udostępnić te cechy w moich miniaturach.” – npisał Ralph Moore we : Wszystko o Miniaturowych różach.
Walter Lammerts był aktywnym kreacjonistą, i jestem przekonany, że R. Moore świadomie czy nie, ten sposób myślenia o świecie przyjął. Jego rozważania o naturze hybrydyzacji o poszukiwaniach i celach jakie przed sobą stawiał chwytają za serce. To hymn o wielkości i wszechmocy Boga. Czytając zwłaszcza rozdziały 20 i 21 byłem jak zahipnotyzowany. Jakże ważne jest poprawne odczytanie swego miejsca w świecie i swej roli jaką przyszło nam odegrać. Nie, to nie jest tani determinizm, bo ciężko jest polemizować np, ze stwierdzeniem: że w hybrydyzacji nie możemy wyjąć więcej niż włożyliśmy.
To zapewne dlatego powiedział: ” Celem całej mojej hodowli było wyhodowanie lepszych miniaturowych róż, a nie tylko czegoś innego.” Jakże proroczo brzmią te słowa dzisiaj w dobie bezwzględnego dyktatu rynku, gdy miłośnicy róż na całym świecie skazani są na samotną walkę z zalewającym ich chłamem hodowlanym. Ralph Moore świetnie wykorzystał niezwykły dar Boży jakim było długie ponad stuletnie życie. Świat róż miniaturowych zostanie przez niego bardzo poszerzony. Już w początkach swojej pracy z miniaturkami wyhoduje miniaturowe róże pnące. Było to jeszcze w czasie gdy nikogo nie interesowały podobne ekstrawagancje i trop ten z braku zainteresowania nim zaniechał. Podjął go ponownie angielski hybrydyzer amator Chris Warner który jeszcze przed rokiem 1990 pokazał swój dorobek w tym zakresie i otrzymał od RNRS główną nagrodę za piękną pnącą miniaturkę Laura Ford. .
Moore natomiast zainteresował się nowymi wyzwaniami. Wyhodował mianowicie miniaturową różę mchową, czy zaimplementował do miniaturek intrygujące ozdobne sepale Chapeau de Napoleon, wyhodował pierwsze miniaturki striped i będąc już w wieku około setki cieszy się: rozwiązałem problem striped – czekam na nowe wyzwania.
Za tymi gigantami przyszło wielu innych, przywołani przez zew rynku i wielkie pieniądze jakie tam leżą . Jak hieny podążające za zapachem rozkładającego sie mięsa.Wspomnijmy o niektórych Bożych Szaleńcach jak np Quinto Mansuino, który podjął się niejako swoistej mission impossible. Mianowicie postawił sobie za cel wyhodowanie róży miniaturowej z udziałem r. banksiae. Tylko ten kto widział r. banksiae w akcji wie jak szalone wyzwanie rzucił sobie Q.Mansuino. Nie miejsce tu na opisywanie jego perypetii – dość powiedzieć, że wygrał. Wyhodował całą grupę/ klasę/ róż o proporcjonalnie pomniejszonych wszystkich elementach rośliny. Tak pędach jak i kwiatach czy liściach. Tę grupę róż zwiastowała Generosa. Wówczas Mansuino poczuł, że osiągnął swój cel. Według irlandzkiego eksperta od róż, Seana McCanna: ”To nie była miniaturka w tym sensie jaki dziś przypisujemy temu określeniu, ale piękna miniaturowa róża oznaczona jako miniaturowy mieszaniec herbatni, progenitor linii uprawnej do produkcji kwiatów ciętych uprawianych głównie we Włoszech od końca lat sześćdziesiątych”.
Niewdzięcznikiem byłbym , gdybym nie powiedział kilku słów o Keith Laverze.To zmarły 17 lutego 2010 roku w wieku 93 lat, niezwykle płodny a u nas prawie nieznany hodowca kanadyjski. Szczególnym powodem do chwały Lavera może być imponująca kolekcja róż miniaturowych, według CRS, zarejestrował 105 odmian miniaturek. Posiada w tym zakresie bogate doświadczenie bowiem od roku 1982 wypuścił dwie serie hodowlane róż miniaturowych Potluck i Sprigwood . Jego odmiana Potluck Yellow została sprzedana na całym świecie w ilości ponad 5 mln egzemplarzy.Natomiast Gold Mine została w 1985 roku, oficjalną różą World Federation of Rose Societies. Przez pewien czas był prezesem CRS. Poza działalnością hybrydyzerską oczywiście prowadził również szkółki róż. W swojej firmie był prekursorem zastosowania technik komputerowych w hodowli róż miniaturowych.
No to może jeszcze coś o Harmonie Saville. Był jednym z największych na świecie hodowców i producentów miniaturowych róż. W roku 1971 założył specjalistyczną firmę Nor’Est Miniature Roses, która zajmowała się nie tylko produkcją róż, ale i ich hodowlą. To kolekcjoner nagród i wyróżnień takich jak Award of Excellence ( AOE) jak i AARS. Pierwszą róż z którą wygrał nagrodę AOE była Child’Play. Potem to już seryjnie. Na pierwszym miejscu postawiłbym tu Party Girl z którą wygrał pierwszą Award of Exellence w roku 1981.”Party Girl” była pierwszą z wielu nagród ARS Award of Excellence zwycięzcy (1981) i z odmianą tą wiąże się około 65 potomków wyhodowanych również przez innych hodowców.Jego ostatnie osiągnięcia hodowlane to wprowadzenie zapachu do róż miniaturowych. Tym samym jego pachnące Scentsational i Seattle Scentsational - stały się trwałym wkładem w dziedzictwo świata róż.
Niech cytat Davida Austina, wybitnego angielskiego hodowcy róż, podsumuje zarysowaną tu miniaturową ewolucję róż: „Dziwnym faktem jest, że miniaturowe róże zyskały więcej uwagi w krainie„ większych i lepszych,„ w Stanach Zjednoczonych, niż gdziekolwiek indziej jeszcze.” Może czas pomyśleć o miniaturach nie tylko o roślinach rosnących na parapetach lub w glinianych doniczkach w kuchni babci, ale o wszechstronnych roślinach ogrodowych.
O różach miniaturowych przeczytamy jeszcze :
http://www.roses.webhost.pl/2017/12/miniaturowe-roze-mchowe-ralpha-moore/
http://www.roses.webhost.pl/2018/02/miniaturki-pedro-dota/
http://www.roses.webhost.pl/2020/01/jan-de-vink-i-jego-miniaturowe-roze/
http://www.roses.webhost.pl/2020/03/miniatury-w-polsce/
-
Zee
Róża miniaturowa.
Hodowca – Ralph Moore , USA, rok 1940.
Kwiaty – Różowe, średnicy 2-3 cm, złożone z około 30 płatków. Moore zachował tę odmianę do wyłącznego własnego użytku.Powód – ilustruje obszerny cytat który zamieszczam na końcu opisu.
Zapach – nieznaczny, lub żaden.
Krzew – Jest to miniaturowy klimber o praktycznie bezcierniowych , zabarwionych na jasno zielono, pędach dorastających do 8-90 cm.
Liście drobne, bardzo wąskie.
Pochodzenie – Carolyn Dean x Tom Thumb.
„Odkryłem, że „Zee” (mimo że sama jest dość słabą rośliną o kwiatach w jasnoróżowym kolorze) była nie tylko kompatybilna jako rodzic pyłku z wieloma różami, ale jej zakres przydatności był niezwykły. Ilustruje to fakt, że jest „ojcem” takich odmian, jak„Pink Cameo”, „Magic Wand”, „Bit 0” Sunshine, „Yellow Doll”, „Climbing Jackie”, „Mona Ruth” i „Purple Elf”. To „dziadek” .June. Czas, „Silver Tips”, „Yellow Bantam”, „Jeanie Williams”, „jet Trail”, „Baby Darling”, „New Penny”, „Eleanor” i wiele innych. – Ralph Moore – „Wszystko o miniaturowych różach”.
-
Tom Thumb
fotografia pochodzi ze strony mountain valley growers gdzie też możemy tę różę nabyć.
Miniaturowa.
Synonim – Peon
Hodowca – Jan de Vink, z Holandii , przed rokiem 1935.
Kwiaty – szkarłatne z białym centrum kwiatu , półpełne, złożone z około 15 płatków, średnica kwiatu – 2-3 cm.
Zapach – nie pachnie
Krzew – wysokości do 25 cm.
Pochodzenie – Rouletti x Gloria Mundi.
Tom Thumb to malutka miniaturowa róża ,idealna do pojemnika, ponieważ cały czas uprawy pozostaje niewielka. Wyhodowany w Holandii w 1935 roku i wprowadzona do Stanów Zjednoczonych w 1936 roku, wiele miniaturowych róż ma w swojej linii Tom Thumb.
Podobnie jak wszystkie róże, miniaturowe róże są kochające słońce i dość odporne na suszę. Sadzić w dobrze osuszonej glebie i nawozić nawozem organicznym na wiosnę. Za każdym razem, gdy zauważymy, przycinamy martwe pędy i kształtujemy roślinę na taką wysokość i szerokość, jaką chcemy .
Janowi de Vink przypisuje się sprowadzenie miniaturowej róży na świat w wyniku hybrydyzacji jego podwórka. .. Mógł pozostać nieznany, gdyby nie przewidywanie Roberta Pyle’a z Conard-Pyle Company … Podczas wizyty w Holandii Pyle zobaczył małą roślinę de Vink, która miała czerwoną różę z białym środkiem. De Vink nazwał różę „Peon”. W chwili, gdy go zobaczył, Pyle zdał sobie sprawę z jego potencjału … Pyle wziął patent na różę, przemianował ją na „Tom Thumb” i przedstawił publicznie w 1936 r.
Bezpośredni potomkowie Tomcia Palucha
Jeżeli przejrzymy dane zawarte w HMF, to okaże się, że bezpośrednich potomków w pierwszej generacji, doliczymy się około czterdziestu. Oczywiście nie będę tu ich wszystkich wymieniał, poprzestanę na kilku najważniejszych przykładów.
Mansuino , włoski rosarianin znany z utworzenia całej rodziny róż zwanych od jego nazwiska mansuinianami użyje Toma do zredukowania rozmiarów cierpiącej na nieograniczonej na przestrzeń r.banksa. zapylając Toma Thumb pyłkiem rosa banksiae uzyskuje wspaniałe pnącze Purezza. Nadal jest ono bujne ale już rozmiarach dających się objąć naszą wyobraźnią.
W roku 1956 , Wilhelm Kordes zapylając pyłkiem Toma World’s Fair uzyska w pięknej czerwieni karłową Zwergonig, która będzie królowała przez kilkadziesiąt lat w ofercie miniaturek Kordesów.
Nie przeoczył też Ralph Moore pojawienia się Toma. Już w 1940 użył go do zapylenia swojej floribundy Carolyn Dean. Otrzymał w ten sposób siewkę którą nazwał Zee. Jak podaje HMF , Zee staje się rodzicem bądź dziadkiem wszystkich miniaturek Ralpha Moore.
W bardzo prosty sposób wykorzystał Toma Thumb Mathias Tantau. Zapylił go w 1956 roku mianowicie pyłkiem zabawnej floribundy Mascarade przenosząc jej oryginalny i zabawny kolor na powstałą w ten sposób miniaturkę której ten strój niewątpliwie bardziej przystoi tworząc w ten sposób bardziej integralną całość.
No i przede wszystkim korzystał z możliwości Toma sam J.de Vink, że poprzestanę na chyba jego najlepszym dziele gdy to zapyla w roku 1953 Cecile Brunner jego pyłkiem, uzyskując w ten sposób prześlicznego Kopciuszka – Cinderellę.
-
Cinderella
Róża miniaturowa
Hodowca – Jan de Vink , rok 1953.
Synonim True Pearl.
Kwiaty – jasno różowe – mini do 2 cm średnicy
Zapach – lekki piżmowy
Krzew – schludny, wysokości do 30 cm.
Liście -
Pochodzenie – Cecile Brunner x Tom Thumb .
Kiedy po raz pierwszy wprowadzono tę różyczkę, okazało się, że jest tak mała, że na pewien czas została przydzielona do nowej klasy róży – mikromini.
Kwiaty pojawiają się swobodnie i prawie nieprzerwanie na bardzo zdrowej, atrakcyjnej roślinie. Ich kolor różni się w zależności od klimatu – od czystej bieli w czasie upałów, do masy perłowej z cielistymi różowymi odcieniami w chłodnych okresach. Kwiaty mają również jedwabistą , nieco lśniącą teksturę, która znacznie podkreśla ich piękno.
Występują w długich skupiskach po 5-20 kwiatów i są równomiernie rozmieszczone na całej powierzchni rośliny.
Kopciuszek ma małe ciemne, zdrowe liście, gładkie łodygi – bez kolców- i schludny, prosty pokrój rośliny. To klasycznie piękna i znacząca róża. -
Szini Sebo Alajos
fotografie na wystawie róż Rovinka k Bratysławy, rok 2012.
Róża miniaturowa.
Hodowca – Szilveszter Gyory, rok 2009.
Kwiaty – białe, drobne, średnicy 2-3 cm, pełne.
zapach – umiarkowany
Krzew – wysokości do 40 cm.
Szini Sebo Alajos – to oficer, uczestnik węgierskiego zrywu niepodległościowego 1848 roku.
-
Baba Kay
Fotografia z wystawy róż Rovinka rok 2012.
Róża miniaturowa/ polyanta?/.
Hodowca – Szilveszter Gyory, rok 2007.
Kwiaty – jasno różowe , po rozwinięciu się jaśniejące. Kwiaty średnicy 3 4 cm.
Krzew – wysokości 50-60 cm.