Fantin Latour
Róża stulistna (centifolia), chociaż jej ulistnienie wskazuje na pokrewieństwo z różą damasceńską. Wpływ ten ujawnia się również w miękko różowych, ćwierćrozetowych kwiatach.
Hodowca – To piękna tajemnicza róża, sierota, która przybyła z mgieł przeszłości.Powszechnie uważa się, że została wyhodowana około roku 1900 a znaleziona została w latach trzydziestych ub. wieku przez Edwarda E. Bunyarda. Nie jestem pewien, ale chyba chodzi o tego Bunyarda, którego opisy starych odmian jabłoni służą do dziś jako nieocenione źródło wiedzy tym, którzy zajmują się ustalaniem pochodzenia i genealogii tych roślin.
Kwiaty – o delikatnym różu, w centrum kwiatu nieco ciemniejsze, pełne i płaskiej budowy, . Stirling Macoboy w swojej Ultimate Rose Book obwieszcza ją jako jedną z największych róż wszech czasów!
Zapach - słodko i intensywnie pachnące
Krzew wyrasta do około 1,5 m. wysokości, ale jeżeli będziemy prowadzić go przy ścianie lub trejażu, wówczas może osiągnąć nawet i 3 m wysokości. Jest mrozoodporna, toleruje gorsze warunki uprawy, jest też odporna na choroby grzybowe. Wyprostowany wzrost, czyni z niej doskonałą podporę np: dla powojników. Widziałem ją świetnie współpracującą z żylistkiem, wielka szkoda że sam żylistek tak krótko kwitnie. Bardzo późno zaczyna wegetację. Jeszcze parę zdań o jej wyglądzie. To zdumiewające jak bardzo kontrastują ze sobą – rozlazły i niechlujny pokrój krzewów, któremu żadne zabiegi formujące nie pomagają i niezwykle wytworny i subtelny wygląd jej kwiatów. Początkowo próbowałem nadać mu jakiś cywilizowany wygląd, ale to daremny trud. Rozpiera się bezczelnie na niskim żywopłocie z bukszpanu który litościwie okrywa jej niezbyt urodziwe nogi.
Liście – szerokie, gładkie, ciemno zielone o szarawym odcieniu.
Nazwana tak ku czci Henri Fantin-Latour (1836-1904) malarza francuskiego, ucznia G.Couberta, cenionego zwłaszcza jako malarza kwiatów.
Fotografia obok – przedstawia obraz pędzla Fantin Latour a na nim róża Marechal Niel.
Pochodzenie: Nieznane.
Odmiana ta została nazwana imieniem tego wielkiego francuskiego artysty z pasją malującego róże – przez Grahama Thomasa, który spotkał ją w jakimś anonimowym ogrodzie, którego właściciel nazywał ją po prostu swoją najlepszą różą ogrodową. Historię tą opisuje G. Thomas w swojej Rose Book na stronie 56 . Nieco inaczej to zdarzenie opisuje w Historic Rose J0urnal z roku 2009. Otóż odmianę tą miał spotkać w ogrodzie Pani Ruby Fleishman w Nymans. Właścicielka ogrodu tę różę zawsze nazywała Fantin Latour ze względu na podobieństwo kwiatów tej róży do róż malowanych przez Fantin Latour’a. Jak widzimy mity mają silną tendencję do pewnych obiektywizacji tzn. do odrywania się od swego praźródła powstania. Myślę, że w tym kontekście mamy okazję z czasem usłyszeć jeszcze nie jedną rewelację.
W portalu Help me find roses przywoływany jest fragment recenzji z roku 1999 książki „Impresionist Roses” napisanej przez Derek Fell’a w którym to zwróciły moją uwagę dwie sprawy. Pierwsza dotyczy okoliczności śmierci artysty. Twierdzi się, że zmarł on w swoim mieszkaniu w Paryżu. Fell znalazł źródło które opisuje, że zmarł w swoim ogrodzie różanym na wsi Croix Fantin a w Bure odwiedził jego grób.
Drugi fragment jest wg. mnie bardziej interesujący. Otóż D. Fell sugeruje, że Fantin–Latour w chwili swej śmierci nie był zbyt popularny we Francji i musiał co roku swoje dzieła sprzedawać w Anglii gdzie był o wiele bardziej szanowany. Do tego stopnia, że jeden ze szkółkarzy angielskich nazwał różę jego imieniem. Pośrednio można było by wnioskować, że róża ta została wyhodowana w Anglii. Ale to tylko moje przypuszczenia.
Jak tam nie było, był najbardziej cenionym dziewiętnastowiecznym malarzem róż. Jego studia postaci kwiatów wg. Prousta, starały się by uchwycić kwiaty na chwilę przed opadnięciem pierwszych płatków. Co roku w czerwcu, po zakończeniu Salonu Paryskiego, artysta: Wycofywał się do swojego domku, jak to nazywał – maisonette – w Dolnej Normandii i małego ogródka przy domku, do którego każdego ranka wędrował po śniadaniu w kapciach i starym słomkowym kapeluszu, aby zbierać najróżniejsze kwiaty, które otworzyły się w nocy. Najbardziej kochał kwiaty, które można było znaleźć w starych ogrodach wiejskich księży, pyszniące się w rabatach wysadzanych bukszpanem.
Dziś, gdy patrzę na tę odmianę z pewnego dystansu bo nacieszyłem się nią dostatecznie/?/ , mogę powiedzieć, że to jedna z tych odmian, które należałoby nazwać kompletnymi. Jej największa wada, tzn nieuporządkowany wzrost, da się łatwo usunąć przez bardziej doświadczonego rosomanes. Sprawę załatwi podsadzenie jej inną rośliną, prowadzenie przy kolumnie czy rozpięcie na trejażu. Nie zraża mnie do niej to, że nie raczy powtarzać kwitnienia. Pamięć o jej wspaniałym pokazie kwitnienia w zupełności wystarcza na resztę sezonu a w zimie już czekam jak też się zaprezentuje tej wiosny. A że się zaprezentuje, to nie mam wątpliwości,gdyż mrozów się nie boi a i choroby grzybowe też jej nie straszne. Do zobaczenia na wiosnę!
Fotografie: Marian Sołtys w rosarium Abbaye de Valsaintes i w zbiorach własnych a jedna z nich została wykonana przez Tomka Ciesielskiego w Hyde Hall.