Jak długo żyją róże?
Na pytanie: jak długo żyją róże, odpowiem nie odbiegając znacznie od prawdy, że róże są wieczne. Wprawdzie Ian Fleming jedną ze swych książek o przygodach agenta 007 zatytułował „Diamenty są wieczne”, ale ja bym uzupełnił ten tytuł o frazę, że róże też. Chińczycy uprawiali je od tysięcy lat i to oni poprzez wielosetletnie prace hodowlane – selekcję czy też celową hybrydyzację obdarowali nas różami wiecznie kwitnącymi. Tak, z pewną emfazą możemy powiedzieć, że są róże wiecznie kwitnące, ale czy są róże wieczne? Jako gatunek znamy je od tysięcy lat. Natomiast jako krzew, ich horyzont życia jest ograniczony jak każdej istoty żywej. Ograniczenie to jest jednakże innego rodzaju niż nasze życie które ma swój wyraźny początek i kres. Przechadzając się po swej różance widzę, podziwiam i pozdrawiam wielopokoleniowe rodziny które rozgościły się i rozsiadły na moich grządkach.
Jak obserwuję starą, chińską odmianę Old Blush, to zdaję sobie sprawę z tego, że jej udziałem jest coś co dla mnie będzie nieosiągalne. Ona jest obecna z nami w Europie od ponad 200 lat, od kiedy to przyjechała do nas z Chin. A ile lat jest tam obecna? Kiedy się tam narodziła?
Róże dzięki temu, że otrzymały od nas swoją historię w postaci linii rodowodowych mają tę unikalną cechę, że obok siebie rośnie i ona , ta współczesna diva , ale i jej matka, babcia , prababcia i tak dokąd sięga historia, choć nie każda róża ma swoją historię. Nasze rodziny to grupy społeczne dwu a maksymalnie trzypokoleniowe żyjące razem. Potem zaczyna nas ograniczać długość naszego życia. Róż nie dotyczą te ograniczenia. Tak więc ogród nasz zasiedlają rodziny których historie sięgają kilkunastu pokoleń, zda się nie mieć to końca. Zwykle nie zastanawiamy się nad tym. Bardzo niewielu miłośników róż sadzi je rodzinami. Zwykle dominuje utylitaryzm. Sadzimy kolorami, wzrostem, pokrojem. Nie zastanawiamy się nad tym , że są to rodziny.
Tak więc w wymiarze metafizycznym róże z punktu widzenia ułomności naszego życia są wieczne choć jak skuszeni pięknym kolorowym katalogiem kupimy sobie coś do okraszenia naszego ogrodu i posadzimy jeden czy kolejny krzew - to rośliny te mają ograniczony horyzont czasowy swego życia , podobnie jak i my . Choć spotkamy się z opowieściami jak to przy ścianie jednego z kościołów w Niemczech rośnie krzew róży, który liczy sobie około tysiąca lat. To są tylko unikaty, jak biblijne matuzalemy.
Bardzo wiele gatunków róż, tak azjatyckich jak rugosa, amerykańskich jak setigera, czy europejskich jak spinosissima, świetnie sobie radzi w naszym brutalnym świecie i bez pomocy człowieka . Mianowicie opracowały bardzo sprytną strategię przetrwania polegająca na tworzeniu i wypuszczaniu odrostów korzeniowych za pomocą których krzewy odmładząją się praktycznie rzecz biorąc w nieskończoność a każdy nowy pęd który pojawia się ponad powierzchnią ziemi jest klonem rośliny wyjściowej. Czy coś je ogranicza? Że wspomnę tu jeszcze o jednej ich umiejętności. Spacerują po ogrodzie! Rosa setigera, jak podają źródła, są krótkowieczne bo żyją zaledwie 20 lat, ale od czego są odrosty korzeniowe! Ta jedyna dwupienna roślina wśród róż zapewnia sobie długowieczność za pomocą odrostów i – uwaga! – samoistnego ukorzeniania się pędów. Jej pędy, malowniczo się przewieszając, gdy tylko dotkną podłoża, błyskawicznie się ukorzeniają. W ogrodzie zaobserwujemy to np. u jerzyny bezkolcowej. I jeszcze pytanie na które być może kiedyś poznamy jednoznaczną odpowiedź. Czy szpadel ogrodnika przecinający odrost korzeniowy jest czynnością podobną do przecięcia pępowiny? Ten nowy krzew się narodził czy zmultiplikował?
Przypadki róż kilkusetletnich są opisywane znacznie częściej jak na ten przykład dwustuletni gigant rosa banksiae w Tombstone.
Kilka lat temu otrzymałem od jednej z czytelniczek fotografię , niestety barbarzyńsko zniszczonych, wspaniale rozrośniętych róż, mieszańców herbatnich , które rosły w otoczeniu hali stulecia we Wrocławiu. Miały więc zapewne po około sto lat! Mieszańce herbatnie, które zwykliśmy uważać za krótkowieczne. Ponad sto lat liczy też zapewne krzew róży porastający ściany jednej z kamienic, również we Wrocławiu. Na pewno przetrwał wojnę.
W ogrodzie mojej babci rosła sobie od ponad 50 lat rosa Alba Maxima, dopóki nieumiejętnie przesadzona, nie zamarła.
W moim ogrodzie, najstarszą różą jest Uncle Walter, podobnież krótkowieczny, którego posadziłem 41 lat temu!. Nie miał biedak szczęścia i ciągle go przenosiłem a on trzymał się uporczywie życia i do dziś jakoś tam rośnie i kwitnie. Niewiele młodsze są blisko trzydziestoletnie Super Star/ również przesadzana / i Kronenburg.
Obecną różankę, buduję od około 20 lat i w takim horyzoncie czasowym mogę swoje róże oceniać. W tym czasie posadziłem swoje „matuzalemy” jak wspomniana Super Star czy Peace, które dzielnie mi po dziś dzień towarzyszą, ale też wiele takich które żyły bardzo krótko, po kilka lat jak Walztime, Wiener Charme, , Mount Schasta, Queen Elizabeth. Sonia.
Przez kilka lat uprawiałem/ a raczej precyzyjniej powiedziawszy eksploatowałem/ róże na kwiat cięty pod namiotem foliowym. Intensywna eksploatacja, absurdalnie wysokie nawożenie , wymuszały obfite kwitnienie moich podopiecznych, ale i drastycznie skracały im życie. Ocalało mi z tamtych czasów kilka krzewów Flamingo które wprawdzie jeszcze rosną ale zastępuję je nowymi egzemplarzami. Albowiem róża ma tę przewagę nad nami, że może żyć prawie wiecznie. Pobrana i ukorzeniona sadzonka, oczko umieszczone pewną ręką ogrodnika na zdrowej podkładce, zapewnia jej kolejne i kolejne życie . Jak w tych głupawych grach strzelankach gdzie to jesteśmy wyposażani przez programistę w kilka żyć. I tak oto rośnie sobie zdrowo np. Madame Hardy która jako odmiana, ma 170 lat – oczywiście od czasu jej wyhodowania, no bo np. mój krzew ma gdzieś z lat 15. Róże uprawiane pod osłonami, z przeznaczeniem na kwiat cięty żyją bardzo krótko. Ile? Powiem ogólnie: parę lat. Życie jest brutalne. Produktywność ich spada i zastępowane są przez nowe nasadzenia. W ogrodach ozdobnych intensywne nawożenie również powadzi do wyeksploatowania krzewów i róże takie rosną 10 a maksymalnie 15 lat. Gdy jednak pozostawimy ją w spokoju , ograniczając się tylko do niezbędnej pielęgnacji potrafią przeżyć właściciela.
A więc jak długo żyją róże?
niedziela, 12 Grudzień 2021 o godz. 13:29
Szanowny Panie Marianie!
Mam nadzieję, że nie jest to już wpis „pod choinkę”, chociaż trudno sobie wymarzyć piękniejszy prezent choinkowy. Przepiękny artykuł, do którego idealnie pasowałby tytuł przepięknej audycji radiowej Jana Zagozdy, w duecie z Danutą Żelechowską, „Mijają lata – zostają piosenki”, a tu „Mijają lata – zostają róże”.
W 1997 r. dostałem od Pana Aleksandra Michlewicza (twórca odmiany ‚Jubilat’) trzy sztuki róż piennych odmiany ‚Rosarium Uetersen’, które od początku rosną u mnie w 10-cio litrowych pojemnikach. Pan Michlewicz nie żyje już od 2005 roku, a Jego róże mają się świetnie. Jedna z nich wydała sporta, o którym pisałem już w zakładce ‚Rosarium Uetersen’, a oprócz tego sporta – na przybyszowych pniach – zaokulizowałem jeszcze ‚Schneewitchen’ i ‚Munstead
Wood’. Dwie pozostałe „dały” po jednym przybyszowym odroście więc dostały do towarzystwa ‚Friesię’, a druga też ‚Schneewitchen’.
Oprócz tych trzech piennych róż, dzięki Panu Michlewiczowi, mam w swojej różance ulubione odmiany mojego dzieciństwa i późniejsze jak np. ‚Super Star’, ‚Mme Meilland’, ‚Sonia’, ‚Paradise’, a najważniejsza jest Jego róża ‚Jubilat’.
Dziękuję Panie Marianie za tak piękny artykuł!
niedziela, 12 Grudzień 2021 o godz. 16:30
Mam w ogrodzie krzewy róż czterech różnych odmian, które są na pewno ponad 40-letnie. Jedna to wg mojej oceny Sympathie, druga Queen Elisabeth, chociaż oczywiście mogę się mylić.
Krzewy przesadziłam jako „dorosłe” z działki gdzie mój teść wyhodował je z sadzonek pędowych. Nie są to okazy zdrowia ale ciągle sobie z moją pomocą radzą.