Reynolds Hole
Burbońska/ Remontantka/.
Hodowca – Victor Trouillard, rok 1861.
Hodowca George Paul, rok 1872.
Kwiaty – różowe do różowo łososiowych.
Jak możemy przeczytać we Floral Magazine,” róża wyhodowana przez V.Trouillarda z Angers, nosi nazwę Reynoldsa Hole dzięki inicjatywie pana Standisha , który nazwał ją na cześć tego dżentelmena, który zapoczątkowując National Rose Show, być może zrobił więcej dla popularności Królowej Kwiatów w Anglii niż ktokolwiek żyjący.”
Imieniem wielebnego Reynoldsa Hole/ nie mylić z Deanem Hole/ zostały zresztą nazwane dwie róże. Ta, przywołana powyżej i zilustrowana we Floral Magazine w roku 1872 – oraz remontantka George Paula dziesięć lat późniejsza, o pięknym ciemno różowym kolorze i doskonałym zapachu. Losy obu z nich nie są stuprocentowo pewne. Tą od Trouillarda, najprawdopodobniej spotkamy w Europa Rosarium w Sangerhausen i jest zilustrowana w HMF, fotografią z 2012 roku. Gorzej jest z remontantką od Paula. W HMF znajdziemy jej fotografię wykonaną w roku 2018 w …Urugwaju. Tak więc z pewnym wahaniem jako, że informacja pochodzi tylko z jednego źródła, możemy stwierdzić, że obie te róże jeszcze nie przepadły.
Jak już mówimy o tych różach, nie sposób nie przywołać postaci samego pastora. Samuel Reynolds Hole urodził się w 1819 roku i większość życia spędził w Caunton Manor wraz z żoną Caroline, gdzie hodował róże, wychowywał dzieci oraz dbał o zbawienie dusz miejscowej ludności jako, że był miejscowym wikariuszem. Zapisał się w pamięci wiernych jako utalentowany kaznodzieja (głosił swe kazania w ponad 500 kościołach), znanym ze swojego prostego sposobu bycia oraz używania elementów humoru i przywoływania różnych przypowieści w swoich kazaniach. Przyjaźnił się z wielką ogrodniczką Gertrude Jekyll i pisarzem Charlesem Dickensem. Również Rudyard Kipling, Conan Doyle, czy Thackery należeli do pisarzy z którymi utrzymywał korespondencję. Kiedy w 1876 roku powstało National Rose Society, został jego prezesem i był nim aż do swojej śmierci w 1904 roku. Kiedy William Paul nazwał różę jego imieniem, skomentował to w swoisty dla siebie sposób ze słynnym angielskim humorem. „Nie sądziłem, że doczekam, by być opisanym jako szkarłatny, duży i kulisty, generalnie wspaniały.” W wieku 68 lat został mianowany dziekanem Rochester, co spowodowało konieczność przeprowadzki z jego ukochanego Caunton Manor. Był pełen energii i we wszystko co robił wkładał maksimum entuzjazmu. w podróż do Stanów Zjednoczonych i Kanady, wybrał się gdy miał już 75 lat, a pojechał tam aby zebrać pieniądze na budowę katedry w Rochester. W jednej ze swoich ostatnich książek, „Our Gardens”, napisał, że każdy facet z pieniędzmi może zatrudnić Głównego Ogrodnika do wykonania pracy za niego, ale „Ogrodnik z sercem tworzy ogród tam, gdzie rosną rośliny i zawsze znajduje coś pięknego, idzie tam, gdzie chce”.
Jednakże w świadomości współczesnych miłośników róż Reynolds Hole pozostał jako autor wspaniałej książki o różach A Book About Roses , która to doczekała się dwudziestu edycji. Również i dziś możemy obcować z tym dziełem dzięki dostępnym dość powszechnie reprintom.
Patsy Cunningham na stronie Rhode Island Rose Society tak pisze o tej książce: „Najstarsza książka o uprawie róż, którą osobiście posiadam, pochodzi z XIX-wiecznej Anglii. Nazywana jest „Książką o różach”a została napisana przez wielebnego S. Reynoldsa Hole. Styl literacki był wtedy zupełnie inny. Książka pełna jest aluzji literackich, metafor, cytatów greckich i łacińskich. Mimo to, a może właśnie dlatego, jest to ciekawa lektura, pełna humoru i pasji do róż. Był rosarianinem , który z lekkością piórka prowadził swoją narrację i potrafił swoją wiedzę przekazać z solidną praktycznością i delikatnym dowcipem. To jego lord Tennyson nazwał „Królem róż”… pokochała go też brytyjska publiczność o czym świadczy wspomniane 20 wydań. Książka zaczyna się tak: „Ten, kto chciałby mieć piękne róże w swoim ogrodzie, musi mieć w swoim sercu piękne róże”.
Róże wymagają pielęgnacji przez cały sezon i lata, nie można ich po prostu posadzić i zignorować. Zaleca, aby „Rosarium było zarówno odsłonięte, jak i osłonięte; miejsce zarówno słoneczne, jak i zacienione ”, by była ochrona przed silnymi wiatrami, ale bez utraty cyrkulacji powietrza i pełne poranne słońce, ale wskazany byłby popołudniowy cień. Gleba powinna być dobrze sprawiona: „dokładnie osuszona i oborana”. Niezbędne są dodatki do gleby, aby uczynić ją bardziej luźną i kruchą, takie jak piasek, kompost, wapno i obornik. Przykryjmy ogród jesienią obornikiem i przekopmy go wiosną. Wskazane są też są takie dodatki jak popioły czy glina.
W rozdziałach poświęconych doborowi odmian do ogrodu i na wystawę znajduje się wiele róż zachowanych po dziś dzień. Znane jest jego powiedzenie, że gdyby miał wybrać tylko jedną różę, byłaby to „Gloire de Dijon” . „Ma symetrię, wielkość, wytrzymałość, kolor (pięć odcieni…) i zapach… dobra w każdym miejscu na ścianę, arkadę, filar, standard, masowo lub pojedynczo”. Uwielbiał jednak wiele odmian, np. Charles LeFebvre, La France i Safrano były jego ulubionymi ,a swoją własną kolekcję zaczynał od zaledwie kilkunastu krzewów, dochodząc do 5000. „Mój dobry ojciec, który upodobał sobie rolnictwo, ze spokojem obserwował nie tylko przemianę swojego ogrodu, ale i rabunek jego gospodarstwa… wyraził nadzieję, że zostawię trochę miejsca dla pszenicy ”.
Uważał, że miłośnicy róż to bardzo demokratyczna społeczność. Na początku swej przygody z różami, został zaproszony na pokaz róż w kwietniu, na długo przed typowym czerwcowym kwitnieniem. Odkrył, że lokalni robotnicy i rzemieślnicy, wystawiali róże, które wyrosły w małych, zbudowanych domowym sposobem szklarniach, często o wiele mil od ich domów i miejsc pracy. Wystawa odbyła się w gospodzie, z różami w butelkach po piwie. „Nigdy nie widziałem lepszych okazów ciętych róż uprawianych pod szkłem niż te, które wystawiali ci robotnicy”. Niektórzy spali w swojej szklarni w nocy przed pokazem, aby zapobiec kradzieży i często kupowali też je od siebie by uzupełnić swoją kolekcję.
Był zdziwiony, dlaczego odbywały się duże pokazy poświęcone dalii, goździkom, a nawet agrestowi, ale pokazy róż tylko lokalnie. Napisał do rosomanes i kwiaciarzy w całej Anglii o wsparcie, a następnie został głównym organizatorem pierwszego National Rose Show. Odbyło się ono w St. James Hall w Londynie, 1 lipca 1858 r. Wystawcy przybyli z całego świata, a R. Hole pokonał 120 mil od swego domu, aby przybyć na wystawę o 5:30. Był to wielki sukces organizacyjny, ponieważ przybyło ponad 2000 odwiedzających płacili oni po szylingu, aby zobaczyć prawie 10 000 kwiatów. W trzecim roku, kiedy wystawiano róże w „Kryształowym Pałacu”, Narodowy Pokaz Róż przyciągnął 16 000 zwiedzających.