Dot Pedro
Fotografia przedstawiająca Pedro Dota pochodzi ze strony internetowej jemu poświęconej.
Zacznijmy od opowieści J.H.Nicolasa:
Pierwszy raz z wizytą w Hiszpanii byłem w 1925 roku, a namówił mnie na nią niezapomniany J. C. N. Forestier, Komisarz parków Paryża. To on powiedział mi , że w Bagatelle poznał młodego człowieka, właśnie z Hiszpanii, mieszkającego w pobliżu Barcelony, który robi doskonałą robotę w zakresie hybrydyzacji róż. Jedna z jego nowych siewek róż zdobyła certyfikat jakości w tym roku.
fotografia pochodzi s książki JH Nicolas – The Rose Odyssey.
Pedro Dot(1885-1976) był podówczas , gdy Forestier go poznał, młodym mężczyzną, który praktykował w parku Bagatelle. J. C. N. Forestier usilnie namawiał mnie abym go zobaczył. Dot czekał na stacji Barcelona i wziął mnie do swojej posiadłości w podmiejskiej miejscowości San Feliu de Llobregat. Llobregat to niewielka rzeka płynąca od Pirenejów, nawadniająca wąską dolinę obfitującą we wszelką roślinność, rosnącą bujnie jak w strefie tropikalnej. Dot miał w tym czasie około 33- 35 lat, był żonaty i miał dwu synów. Początkowo pracował u ojca, ale od niedawna zaczął działalność na własny rachunek a to dlatego – jak twierdził – że ojciec ciągle marudził mu, że marnotrawi czas na zabawy z różami.
Nie trzeba było specjalnych zdolności profetycznych by trafnie prognozować świetlaną przyszłość dla P. Dota. W dwanaście lat od czasu mojej podróży,wielką karierę w Ameryce zrobiła jedna ze wspanialszych róż pnących, którą właśnie przywiozłem od Dota.
na fotografii – Mme Gregoire Staechelin .
Mam tu na myśli,* Mme. Gregoire Staechelin *podobnie jak i Spanish Beauty. Podobały się zwłaszcza skrzące się jasnym słońcem Hiszpanii ich kwiaty. Faktem jest, że Dot jest mistrzem w dobieraniu sobie odpowiednich przodków dla uzyskania zachwycających efektów kolorystycznych swoich róż. Jego róże Li Bures Federico Casas, * Condesa de Sastago * Luis Brinas, Silvia Leyva i Angels Mateu są arcydziełami ekstrawaganckich kolorów.
na fotografii Condesa de Sastago
Praktycznie wszystkie jego wczesne prace powstawały z użyciem słynnej remontantki Frau Karl Druschki, a tym samym i jego obecne hodowle są bliskimi potomkami Druschki. Jednakowoż Dot nie wszedł bezkrytycznie w koleiny Pernetian; wiele jego prac ma charakter eksperymentalny i pochodzi od niezauważanych dotąd species. Uważa on na przykład, że R. moyesi / potomkinią jej jest np słynna Nevada / oferuje wielkie nie wyczerpane jeszcze możliwości. W czasie mojej ostatniej podróży, w 1936 roku, mogłem zobaczyć, że robił w tym zakresie ogromne postępy, a dobre róże ogrodowe z genami Moyesi są w zasięgu ręki. Wśród innych gatunków róż w jego programie znajdujemy R. longicuspis, R. bracteata, R. glomerata itp.
Dot jest wielkim patriotą katalońskim i zwolennikiem autonomii w ramach federacji hiszpańskiej republiki. Każe się teraz nazywać/ z katalońskiego/ Pere Dot. Jego rodzinne miasto San Feliu uznało go za swego sławnego syna a i nowy bulwar nazwano Aveninga Pere Dot. Sukces Dota zainspirował też innych rodzimych hodowców róż, jak Pahissa, M. Munne, czy C.Camprubi-Nadal, którzy równiej podjęli próby trudnej sztuki hybrydyzacji.
Zaprezentowana tu opowieść jest pióra J.H.Nicolasa, który pod koniec lat dwudziestych ub, wieku odwiedził był słynnego Hiszpana i opisał krótko swoje wrażenia w swojej wspaniałej, pełnej anegdot książce ” Rose Odyssey”, pochodzi właśnie z tej cennej gawędy o różach.
II .
Druga część opowieści o Pedro /Pere/ Docie oparta jest o dane zawarte na stronie internetowej jemu poświęconej a założonej w roku 2010 , na 125 rocznicę jego urodzin, autorstwa Enrica Ferreras, oraz o jego biografię Z The Makers Heavenly Roses Jack Harknessa.
Według Jacka Harknessa w roku 1899 porzuca pracę u markiza i w 1906 r. znajdujemy rodzinę już zagospodarowaną w Sant Feliu de Llobregat . Dowiadujemy się o tym ze spisu ludności właśnie z 1906 roku. Założył tam własne gospodarstwo ogrodnicze. Wiemy, że wszyscy w rodzinie umieli czytać i pisać, tak jego żona jak i dzieci. Szymon Dot prowadzi gospodarstwo ogrodnicze wprowadzając różnego rodzaju nowinki jak np. japońskie śliwy oraz szereg innowacji technicznych w zakresie hybrydyzacji, szczepień i nawożenia. Pracą swoją zdobył wspaniałą reputację, która doprowadziła go do Rady Prowincji Barcelona , gdzie mianowany zostaje oficjalnym delegatem na Wystawę w Paryżu w roku 1900. Można powiedzieć, że Simon Dot stał się jednym z najważniejszych hiszpańskich i europejskich ogrodników tamtych czasów.
Nic więc dziwnego, że jego syn, Pedro Dot, obserwując z bliska świat ogrodnictwa, również zainteresował się tą branżą. Simó nigdy nie mógł się pogodzić z tym , że syn tak bardzo interesował się światem róż. Ta decyzja Pedro, doprowadziła do nieporozumień między ojcem a synem. Miał szesnaście lat, kiedy ojciec wysyła go w szeroki świat. W 1910 r. Przeniósł się do Paryża i Belgii, aby poszerzyć swoją wiedzę. Spacerując wzdłuż brzegów Sekwany, u bukinistów, odkrył książkę, która przykuła jego uwagę: Les Rosiers , autorstwa Cochet-Cochet . Ta książka wprowadziła go w świat nowych technik hybrydyzacji i dostarczyła mu nowych danych na temat róż, jednocześnie zachęcając go do hodowania nowych odmian róż. Jego pasja do róż doprowadziła go do tego, że stał się jednym z głównych założycieli i promotorów stowarzyszenia hiszpańskich przyjaciół róż, założonego w 1931 roku w Barcelonie, razem z nim współzałożycielami byli m.in. Rubio Tudurí, Cambo, Ros Sabaté i Cyprian Camprubí.
Jego pierwsze próby hybrydyzerskie pochodzą z roku 1915 , ale nic bilższego o nich nie wiemy. Oficjalnie, pierwszą różą jaką wyhodował była uzyskana w roku 1923 łososiowo różowa Francisco Corbera. Powstała ona / sądząc po jej wyglądzie/z udziałem Frau Karl Drushchki. Ale jego prawdziwe sukcesy jako hodowcy zaczęło się od krzyżówek Mme Ravary i Mme Édouard Herriot , Tak to wyhodował łososiowo różową Margarita Riera . Odmiana ta została zaprezentowana na Międzynarodowym Konkursie Bagatelle w Paryżu w 1924 roku, gdzie uzyskała certyfikat jakości. W 1924 roku znajdziemy też inne nowe odmiany, takie jak Maria Fontcuberta czy Oleguer Junyent , szczególnie ta ostatnia będzie często używana przez niego w dalszej hybrydyzacji. Jak gdyby szczyt jego możliwości hodowlanych z użyciem pernetian, wyznacza wyhodowanie w roku 1932 dwu piękności : różowo pomarańczowej Louis Brinas i różowo łososiowej Angells Mateu. Szczególnie wdzięcznie wspominamy tą drugą/ Jack Harkness twierdzi, że być może to najlepsza z jego pernetian/ za jedwabisty dotyk płatków i nieziemski wygląd rozkosznie kolorowych kwiatów. Pedro Dot otrzymał mieszańce herbatnie o które prosił.
Wyścig o międzynarodowy prestiż, bez wątpienia był stymulowany przez tę francuską nagrodę . W 1925 roku zdobył kolejny ważny tytuł wraz z medalem na Saverne International Exposition, także we Francji, tym razem za odmianę Marí Dot . A więc cała seria wyrazów uznania i tak aż do 1933 roku, w Rzymie, gdzie zdobył złoty medal za jedną z jego najwybitniejszych odmian, która z czasem stała się klasykiem, Condesa de Sastago . Poprzez nazewnictwo róż P.Dot podkreślał swoją katalońskość. Przykładowo: Àngel Guimerà, Francesc Cambó, Apel·les Mestres, Ignasi Iglesias … Czynił to również w swoich kontaktach międzynarodowych. Że przypomnijmy tu jego korespondencję z Griffithem Buck’iem, który to w efekcie jedną ze swych róż nazwał El Catala/ Katalończyk/.
W latach 1924-1957 zdobył 26 złotych medali i 17 certyfikatów jakości, a także inne nagrody i liczne wyróżnienia. Jego ranga stała się tak ważna u katalońskich i hiszpańskich rosarian, że jak powiedział Stelvio Coggiati, znany koneser świata róż: „Pere Dot jest patriarchą róż w Hiszpanii”. W tym samym czasie Dot kontynuował swoje badania nad kolorem, zapachami i kształtami róż , a wiele osób odwiedzało jego szkółki by podziwiać jego pracę, traktując je jak gdyby naturalne laboratorium. W tym czasie biuro podróży Marsans zaoferowało na swoich trasach turystycznych , pionierskie usługi, możliwość odwiedzenia róż rodziny Dot w Sant Feliu de Llobregat.
Minęło prawie sto lat od czasu gdy świat po raz pierwszy ujrzał róże Dota. Ale jeszcze dziś serce zaczyna bić szybciej i oczy się śmieją gdy oglądamy jego najlepsze kreacje wyposażone w jaskrawą i bogatą „cygańską” kolorystykę Federico Casa, Duquessa de Penarada czy Condesa de Sastago, ale chyba najbardziej intensywne, najbardziej wyraziste wybarwienie prezentuje czerwono pomarańczowa Catalonia . Jednakże tą różą która najbardziej rozsławiła jego imię na świecie była wywodząca się z roku 1927 – * Nevada *.
Jack Harkness w The Makers Heavenly Roses tak to opisuje: „W 1926 r. Pedro Dot wprowadził różową, już dziś zapomnianą różę, co do której miał nadzieję, że będzie miała duży pomarańczowy kwiat – jeśli by sądzić po rodzicach - białej „Frau Karl Druschki i Mme Edouard Herriot„. Tę różę nazwał „La Giralda„. Zapłodnił ją pyłkiem dzikich lub prawie dzikich róż pochodzenia wschodniego. Wśród potomstwa pojawił się krzew różany z dużymi białymi kwiatami, półpełnymi, ale pięknymi. Nie przypominała mu wcześniejszych mieszańców herbatnich i była rośliną o silnych pędach całkowicie pokrytych białymi kwiatami tak gęsto i obficie, że liście zostały przez nie całkowicie zasłonięte. Przywodziła mu na myśl śnieżne wzgórza. Stąd nazwa Nevada. Wprowadził ją do obiegu handlowego 1927 roku i dziś wiemy, że przykryła sławą wszystkie jego ekstrawaganckie hiszpańskie mieszańce herbatnie.” Tamże strona 111.
W roku 1936 Pere Dot zaangażował w hodowlę róż miniaturowych, które w tym czasie cieszyły się sporym zainteresowaniem rosomenes, ale tak na prawdę znano tylko jedna odmianę miniaturowych róż - Rouletti . Nie miała ona jednak dobrej prasy u hodowców. Pokutowało przekonanie, że nie da się z nią nic sensownego wyhodować. Dot postawił pytanie inaczej. A gdyby tak krzyżować mieszańca herbatniego i Rouletti , czy udało by się w ten sposób uzyskać miniaturowe kwiaty? To było dobrze postawione zagadnienie. Do tego zadania użył wyhodowanego przez siebie mieszańca herbatniego Eduardo Toda. Jednakże wojna domowa opóźniła jednak o kilka lat jego prace tak, że dopiero w połowie lat czterdziestych pojawiają się na rynku jego pierwsze niezwykle interesujące miniaturki. W rzeczywistości, już same tylko osiągnięcia w hodowli róż miniaturowych zapewniłyby mu powszechne uznanie i prestiż, którym cieszył się w tamtych latach.
Wojna domowa nie była sprzyjającym momentem dla róż i ogrodów, a rodzina Dot poniosła ciężkie jej konsekwencje: produkcja została spowolniona z powodu braku zbytu. W tych momentach trudności wszelkiego rodzaju, także ekonomicznych, otrzymał oficjalne uznanie i wsparcie instytucjonalne dla swojej pracy. W czasie wojny Ministerstwo Pracy Generalitat de Catalunya z 11 czerwca 1938 r.,postanawia objąć ochroną „Róże Llobregat, należące do pana Pere Dot,wraz z plantacją i upoważnia Departament Kultury do nabycia u Peter Dota 3000 róż, przeznaczonych do sadzenia w szkołach Generalitat „.Pojawia się również apel do generała Franco by w działaniach wojennych oszczędzać szkółki Dota, które dały światu tak wiele piękna jak i dzieła Velázqueza, Murillo i Goyi.
Po zakończeniu wojny, Dot wznawia swoje prace hybrydyzerskie. Już w 1940 roku otrzyma wyróżnienie od American Rose Society w konkursie Roses World. Otrzymał tam niebieską wstążkę, nagrodę, która została mu przyznana, jako jedynemu uczestnikowi, który umieścił dwie odmiany wśród dziesięciu najlepszych róż w konkursie. Róże Dota świetnie przyjęły się w USA. W Europie, zwłaszcza w jej północnej części nie osiągały tak wspaniałych barw jak Hiszpanii, jednakże na znacznej części USA panują bardzo podobne do Hiszpanii warunki klimatyczne i róże Dota miały tam równie świetne wybarwienie jak w ojczyźnie narodzin. Ten sukces za oceanem był o tyle ważny, że miał również wymiar finansowy. Otóż jak pamiętamy, od roku 1930 istniała w Stanach ochrona praw autorskich i sprzedając swoje róże na tym terenie korzystał z tych praw w czym bardzo mu pomógł Robert Pyle.
Między latami 1940 a 1960 Pere Dot wyróżnia się także kolekcjami miniaturowych róż/ ogółem wyhodował ich 21 odmian/, wraz z holenderskim hodowcą Janem De Vink i Ralphem Moore. Pamiętajmy, że to żółta róża mchowa Dota Golden Moss, stała się podstawą programu hodowlanego Moore, hodowli miniaturowych róż mchowych.
Róże przedstawione przez Pere Dot były znacznie mniejsze niż te znane do tej pory: ich rozety kwiatowe stały się znacznie mniejsze, a liście i łodygi również znacznie pomniejszone proporcjonalnie do kwiatu. Krzyżował on starannie wyselekcjonowane odmiany wybierając jak najmniejsze rozmiary. Najważniejsze jego miniatury to: Estrellita de oro , Perla de Alcanada, Perla de Monserrat i Para ti , które otrzymały złote medale w Lyonie (Francja) w latach 1943 – 1946 .
Perla de Alcanada – na fotografii obok
Róża miniaturowa,
W 1957 roku wyhodował, można by powiedzieć, miniaturową miniaturkę, która zatriumfowała i wywołała ogólnoświatową sensację dzięki ekstremalnie zredukowanym rozmiarom. Jest to/ była/ najmniejsza róża na świecie. To Sí rose, która została nagrodzona na Międzynarodowym Konkursie w Madrycie w 1957 roku i która zawdzięcza swoją nazwę zabawnemu nieporozumieniu. Okazuje się, że róża jeszcze nie miała imienia, a La Vanguardia przeprowadziła wywiad z Pere Dot, a kiedy on, zadowolony ze swojego odkrycia, pokazał nową różę dziennikarzowi, ten zapytał, jak się ona nazywa – Pere Dot zrozumiał, że pyta, czy jest różą, i odpowiedział „tak”. W związku z tym, po opublikowaniu wywiadu, dziennikarz wyjaśnił, że nowa odmiana Pere Dot, która była najmniejszą różą na świecie, została nazwana Si Rose/ Tak róża/.
Doskonałość odmian Pere Dot jest również widoczna w tym, że wielu hodowców na całym świecie korzystało z jego róż w hodowli nowych odmian. W zasadzie nie istnieją ogrody różane, które nie miałyby w swojej kolekcji jego odmian. Friera Joaquin Martinez, jego uczeń i przyjaciel róż Dota, swoim ogrodzie w Madrycie, zasadził prawie wszystkie odmiany swego mistrza.
Ale dlaczego tak mało wiemy o Pere Dot? No cóż, ten hybryzer światowej sławy był prostym i skromnym człowiekiem, unikał wielkich wydarzeń, zwłaszcza jeśli tylko miały bardziej oficjalny charakter. Dochodziło do tego, że czasami odmawiał zaproszeń na uroczystości wręczenia przyznanych mu nagród. Pomimo swojej nieśmiałości, był bardzo hojny w dzieleniu się swoją wiedzą, był otwarty dla tych, którzy chcieli się uczyć.
Warto jeszcze wspomnieć, że miasto Sant Feliu de Llobregat jeszcze przed wojną poświęciło mu nazwę ulicy - dziś to Avenida de la Marquesa de Castellbell. A rada republikańska pod przewodnictwem Josepa Gaspà zgodziła się mianować go zasłużonym synem miasta. W roku 1971, jego imieniem nazwano jeden z placów miejskich jako zasłużonemu , lokalnemu patriocie.
Jego syn, Simon i jego wnuki, Jordi i Albert, wciąż ruprawiają i hodują róże, w Villafranca del Panades, kilka mil od domu, który Pedro tak bardzo kochał. Oni faworyzują mieszańce herbatnie podobnie jak ich ojciec.