Podobno są podobne

Podobno są podobne. Zwrot ten upowszechnił się w latach siedemdziesiątych za sprawą rywalizacji podobno podobnych dwu piosenkarek: Maryli Rodowicz i Urszuli Sipińskiej. Ja, jednakowoż nie o nich a oczywiście o różach. Są takie momenty gdy to hodowcy  celowo poszukują odmian o podobnych cechach i o podobnym wyglądzie do kreacji konkurenta, by nie wnosić opłat licencyjnych za udany produkt konkurenta. Jednakże na ogół są to tylko czyste zbiegi okoliczności. Czasem to rosomanes to pomaga, a czasem przeszkadza. Przeanalizujmy więc niektóre przypadki.

erinnerung-an-brod-2.jpg erinnerung_an_brod-3.jpg erinnerung-an-brod-1.jpg erinnerung-an-brod-4_0.jpg

Swego czasu, posadziłem obok siebie Erinnerung an Brod i   Himmelsauge/Russeliana/. Aż więc prosi się  o porównanie. Z moich obserwacji , zdecydowanie więcej przymiotów przydałbym Erinnerung an Brod. Jest ona bardziej odporna na choroby grzybowe i podczas gdy Russeliana jeszcze w czasie kwitnienia podlega defoliacji, to liście tej drugiej zachowują się nienagannie. Kwitnienie  ich i sam kwiat – są niezwykle do siebie podobne. Takoż i wzrost krzewu jak i ich mrozoodporność. W naszych ogrodach, ograniczonych przestrzennie nie ma potrzeby sadzić bliźniaczo podobnych roślin Stawiam więc na Erinnerung an Brod. W innym sensie podobne do siebie są Himmelsauge i Russeliana.   Do tego stopnia, że z czasem miłośnicy róż zaczęli je utożsamiać i różnice między nimi były na tyle nie znaczące, że z czasem zatracono zdolność ich rozróżniania. Lepszą okazała się być Russeliana i dziś mamy jako ostateczny argument badania genetyczne Anne Bruneau z Universite de Montreal , która wykazała poprzez analizę porównawczą DNA, że róża sprzedawana jako Himmelsauge jest w istocie genetycznie identyczna z Russeliana.   Tak też twierdzi wielki znawca dorobku R. Geschwinda – Eric Unmuth, który zakładając kolekcję róż przypisywanych Geschwindowi dokonał wnikliwej analizy porównawczej jego dorobku. Może jeszcze gdzieś jeszcze w zapomnianych kolekcjach wegetuje Himmelsauge, ale o tym na razie nie wiemy a i z każdym rokiem szanse jej odnalezienia są coraz mniejsze.

Znacznie prostsza jest sprawa z inną bliźniaczo podobną do siebie parą tj Lykkefund – Rosa Helenae Semiplena.

lykkefund-3-gubala.jpg lykkefund-1-gubala.jpg

Odmiana Lykkefund, została wyhodowana przez Aksela Olsena w roku 1930. Kwiaty o kolorze trudnym do jednoznacznego zdefiniowania. Gdy rozpoczynają kwitnienie są żółto kremowe do łososiowego, przekwitając  bieleją od żółtego do białego, pojawiają się w wiechach kwiatostanowych liczących od 10-30 sztuk. Kwiaty średniej wielkości, pojedyncze do półpełnych, kwitnące raz w sezonie,pachnące. Zakłada drobne pomarańczowe owoce  . Jej pochodzenie określamy jako  Rosa Helenae x *Zephirine Drouhin*tak przynajmniej podaje HMF, ale opinie na ten temat są rozbieżne. Na przykład Peter Beales twierdzi, że to mieszaniec multiflory. Gdybyśmy dążyli koniecznie do tego by dzielić w tej kwestii włos na czworo, to zwróciłbym uwagę na znaczenie nazwy. Otóż jest to – „znaleźć szczęście” -  może więc jest to po prostu róża znaleziona przez A. Olesena a dzieje jej skrywają się przed naszym wścibstwem jak ptactwo w jej splątanych pędach.

Z kolei Rosa helenae semiplena, jako siewkę r.helenae, uzyskał  inny Duńczyk Valdemar Petersen. Kwiaty ma niewielkie, półpełne – 10-15 płatków,a forma ich jest zdecydowanie bardziej urodziwa od wyjściowej ale na tyle podobna do Lykkefund, że nie ma najmniejszego powodu by mieć je obie w kolekcji, tym bardziej, że obie zalicza się do gigantów. Mnie bardziej się podoba  r. helenae semiplena niż Lykkefund. Kolor kwiatów mieszany od białego przez kremowy do jasno żółtego w zależności od fazy rozwojowej kwiatu. Zakwitając wiechami i cieszy nas mocnym miodowym zapachem. Jednakże wielu rosomanes postawi na Lykkefun ze względu na jej prawie całkowitą bezkolcowość.

rosa-helenae-semiplena-2

rosa-helenae-semiplena fotografie obok Joanna Smolińska w rosarium Powsin 2012.

To niesłychanie bujna roślina, jej pędy mogą osiągać nawet 7m długości. Pewnym ograniczeniem dla jej wzrostu mogą być u nas warunki atmosferyczne bowiem mrozoodporność nie przekracza -30c, niemniej jednak zimę 2011,2012 o spadkach temperatury do – 20c jak i tą z 2016 o temperaturze -25C zniosła doskonale i kwitła bardzo obficie.

Kolejna para jaka mi przychodzi na myśl to Virgo – Pascali . Róże czysto białe wprawdzie są rzadkością, ale bardzo trudno je jakoś zdecydowanie rozróżnić. Omawiana tu para będzie tego najlepszym przykładem.

virgo.jpg

Obie są mieszańcami herbatnimi co jeszcze bardziej upodabnia je do siebie. Virgo to hodowla Charles Mallerina z roku 1947. Kwiaty ma duże, białe o lekko zielonkawym odcieniu, które rozwijają się z przepięknych pąków o wysokości nawet 5 cm. osadzonych na ogół pojedynczo na pędzie. Jeszcze 20- 30 lat temu, była to podstawowa biała odmiana na kwiat cięty. Dziś w szklarni zastąpiły ją inne a i w obrocie znacznie częściej spotkamy Mont Shasta , która choć ma o wiele silniejszy wzrost to jednak gdzie jej urodą do Virgo…Pochodzenie jej to :Blanche Mallerin x Neige Parfum. Obowiązkowo należy wspomnieć tu, że jest jednym z rodziców słynnej *Iceberg* oraz* Royal Highness*

OLYMPUS DIGITAL CAMERA pascali-ogr-bot-wawa.jpg

Jeżeli chodzi o Pascali, to spotyka się ją również nazwę Blanche Pasca .Jest to róża wyhodowana przez  Louisa Lensa w roku 1963 i z całą pewnością  to jego największa i najsłynniejsza kreacja. Kwiaty ma czysto białe o przepięknej szlachetnej budowie, perfekcyjnie ułożone i złożone z 23 25 płatków. Zdecydowanie najładniejszy, biały mieszaniec herbatni. Pierwsza liga.  Aż chciało by się powiedzieć:”Jaka szkoda , że nie pachnie!” Odporna na uszkodzenia od deszczu. Super róża na kwiat cięty, kwiat zachowuje żywotność ponad tydzień. Jest już około pół wieku na rynku a ciągle ma duże powodzenie, no bo trudno byłoby zarekomendować kupującemu lepszą białą różę ogrodową. Podobna do niej Virgo nie ma jednakże  tego wigoru.

Nazwa tej róży nawiązuje do świąt  Wielkanocy, kiedy to biały kolor jest  kolorem liturgicznym . Róża ta została uhonorowana tytułem World Rose Hall of Fame Winners czyli World’s Favorite przez World Federation of Rose Societes  za rok 1991 oraz w roku 1969 ptrzymała  laur AARS. Pochodzenie:*Queen Elizabeth* x White Butterfly. Ww roku 1982, z jej udziałem Vittorio Barni , uzyskał równie piękną odmianę *Casta Diva* a Walther Lammerts, który wyhodował  Queen Elizabeth tak pisze  w American Rose Annual z roku 1969:” Wielokrotnie dokonywałem krzyżówek Queen Elizabeth z White Butterfly próbując uzyskać białą różę , ale wszystkie moje próby spotkały się z niepowodzeniem. Udało się to dopiero L. Lensowi.”

osiria-314 osiria-a314

Drugą parę bliźniaczo podobnych mieszańców herbatnich stanowią Osiria i Bicolette. Obie szczycą się dwukolorowymi kwiatami. Osiria ma Kwiaty karminowo czerwone ze srebrzysto białymi rewersami płatków i w odróżnieniu od Bicolette nie pachnie. Kwiaty średnicy 11 cm, złożone są z około 40 i więcej płatków. W ogrodzie zakwitła bukiecikami , w sposób charakterystyczny raczej dla floribund.  Klasyczna róża wystawowa, gdzie się  pokaże musi zdobyć jakąś nagrodę. Została wyhodowana przez Reimera Kordesa w roku 1978.

bicolette3.jpg

Bicolette to również mieszaniec herbatni z roku 1980 wyhodowany przez szwajcarskiego rosarianina Ernesta Tschanza. Kwiaty jaskrawoczerwone z kremowymi rewersami, ładnie zbudowane o średnicy 11 cm. Róża raczej do produkcji na kwiat cięty. Krzew o lekko rozłożystym pokroju dorastający do 150 cm wysokości, przy 80 cm szerokości. Liście duże, ciemno zielone, błyszczące, gęsto rozmieszczone na pędzie. Może być uprawiana w półcieniu, rzekłbym, że nawet lubi półcień.

alleluia2  Pan Jacek Kondratowicz, mający świetne rozeznanie w mieszańcach herbatnich i długoletnią praktykę w ich uprawie twierdzi, że Osiria jest bliźniaczo podobna do Alleluja Delbarda. Na fotografii obok.

Inną grupą róż bardzo podobnych do siebie, są róże Griffitha Buck’a. Jednakże z nich  dwie są szczególnie do siebie podobne. Mam tu na myśli Carefree Beauty i Earth Song. Ich kwiaty są praktycznie identyczne a same odmiany różni nieco pokrój krzewu. Otóż Earth Song jest bardziej rozłożysta, ale doprawdy słaby to argument by mieć je obie w swoim ogrodzie.

Idźmy dalej: Comte de Chambord i Madame Boll, to wielce arystokratyczna para.

Madame Boll,  to przepiękna remontantka/ portlandzka/ pochodząca z połowy XIX w./1858 rok/ a wyhodowana została przez Daniel Boll, w USA. Niektóre źródła zaliczają ją do portlandzkich. Spotkałem się też z opinią, że jest to odmiana tożsama z Comte de Chambord.  I rzeczywiście, mam obie te odmiany i rozróżnienie ich po kwiatach jest prawie niemożliwe. Wyróżniają ją piękne duże ciemno różowe kwiaty z jaśniejszymi zewnętrznymi płatkami o średnicy 10 cm. a zbudowane są z około 40 płatków. Intensywnie i przyjemnie pachnie. Powszechnie uważa się, że jest to krzew o królewskim ukwieceniu i trudno się tą opinią nie zgodzić. Jednak poważną jej wadą jest brak zdolności do samooczyszczania się kwiatów po przekwitnięciu.

madame-boll Chromolitografia pochodzi z książki Le Livre d’Or des Roses Paula Heriot .

W przeciwieństwie do wielu innych odmian nie potrzebuje uzupełnienia innymi roślinami ozdobnymi ponieważ jest wystarczającą ozdobą samą w sobie.Krzew posiada okazałe kwiaty w różnych odcieniach różu, zawsze umieszczone po kilka na jednym pędzie.

 

comte-de-chambord-103 comte-de-chambord-104

Comte de Chambord , to czysta róża róża Portlandzka, /Damasceńska/. Wyhodował ją francuski tandem Moreau-Robert w 1860 roku. Była jedną z najbardziej popularnych i najczęściej uprawianych róż w XIX wieku. Kwiaty o silnym, obfitym zapachu. Powtarza kwitnienie i nie przeszkadzają jej w tym gorsze warunki atmosferyczne. Nie musi mieć komfortowej pogody jak Frau Karl Druschki czy Souvenir de la Malmaison by prezentować się pięknie, powiem więcej, wydaję się że preferuje chłodniejszą pogodę. Kwiaty o średnicy przekraczającej 10 cm, różowe z fioletowymi tonami w momencie przekwitania. Kwiaty w kształcie kielicha o budowie ćwierćrozetowej, nienaganne w kształcie, rozwijają się do formy płaskiej z pięknych w kształcie pąków, powtarza kwitnienie. Jej zapach zapiera dech w piersiach.Wielka róża, nie może jej zabraknąć w żadnym ogrodzie. P. Harkness tak ją komplementuje:” Najprawdopodobniej jest to jedna z najlepiej zachowanych odmian wśród róż portlandzkich, ukazując ku naszemu zadowoleniu wspaniałą kombinację: wigoru, kwiatów o dużych rozmiarach i powtórnego kwitnienia.” Fotograficzna Encyklopedia Róż. str. 96. Ogólnie wysoką oceną tej odmiany potwierdza też P. Barden, który stwierdza iż jego zdaniem jest to lepsza róża niż jej potomek Gertrude Yekyll. Oj, ta opinia nie ucieszyła by maestro Austina. Również P. Beales ocenia ją bardzo wysoko wiążąc z nią swoje określone plany hodowlane.

Pozwolę sobie jeszcze zacytować opinię Petera Bealesa z jego książki Passion for Roses str. 81. ” Gdybym miał pisać o różach portlandzkich , omawiać je w przybliżonej chociażby kolejności, to zacząłbym omawianie ich od Comte de Chambord - która według mnie jest nie tylko najlepszą różą portlandzką, ale i jedną z najlepszych róż ogrodowych w ogóle. Wyhodowana została w roku 1863, i to, że jest z nami w ogrodach po dzień dzisiejszy jest najlepszym świadectwem nie tylko jej urody , ale i wytrzymałości i odporności. Roślina tworzy zdrowy silny krzew , dobrze ulistniony, bezproblemowy w uprawie. Kwitnie bez problemów przez całe lato a kwiaty ma bardzo pełne i bardzo pachnące. Gdy zaczyna kwitnienie zapowiada się kwiat o pokroju klasycznym, jednakże później otwiera się do formy płaskiej. Jej kolor , to gorący róż, czasem przypominający róż cukierków z cukru pudru. W warunkach klimatycznych Anglii jej krzewy osiągają około 60 cm. „/sic!/

Jest jeszcze jedna interesująca kwestia do omówienia. Otóż w Stanach Zjednoczonych, odmiany Comte de Chambord i Mme Knorr traktowane są jako nazwy synonimiczne.

mme-knorr-2 knorr-a

W istocie: te róże są bardzo do siebie podobne, zwłaszcza same kwiaty. By wyrobić sobie w tej materii własne zdanie, pozwoliłem sobie posadzić te dwie odmiany obok siebie. Dwuletnia obserwacja tych dwu roślin, może nie pozwala na kategoryczne sądy , ale gołym okiem widać, że jednakże są to dwie różne róże. Jeszcze raz posłużmy się  cytatem z Petera Bealesa który stwierdza:  ” są to niewątpliwie dwie odrębne róże i nie powinny być traktowane  jako nazwy synonimiczne” str 81 tamże. Beales zwraca zwłaszcza uwagę na różnice w ich ulistnieniu. Mme Knorr ma liście mniejsze, rzadziej rozmieszczone i podatne na choroby grzybowe. Od siebie jeszcze dodam, Mme Knorr jest nieco mniejszą rośliną.

Dla nas z kolei wynika stąd nauka praktyczna. Jeżeli nie musimy mieć w swej różance wszystkich odmian róż portlandzkich to spokojnie możemy sobie jednej z nich odmówić.

Innym wybitnym tercetem, wspaniałych, podobnych do siebie róż jest Papa Meilland – Oklahoma  - Mister Lincoln.

Papa Meilland , to mieszaniec herbatni zdolny zawrócić głowę każdemu – jak nie wyglądem to zapachem.

Hodowca –   to Alain Meilland. Rok 1963.

papa-meilland-15sierpien10-006 papa-meilland-15sierpien10-007

Nazwany przez niego na cześć swego dziadka Antoine Meilland (1884 – 1971). Gdy w związku z Klaudią Dubreuil w roku 1912, rodzi się im syn Francis, wszyscy sąsiedzi i przyjaciele zaczęli nazywać Antoniego „Papa Meilland”. Stąd właśnie od przydomka Antoniego wzięła się nazwa tej niezwykle sympatycznej róży. Pochodzenie:Chrysler Imperial *x Charles Mallerin. Odmianą siostrzaną, otrzymaną z krzyżówki tych samych odmian jest *Abraham Lincoln* oraz Oklahoma.

Kwiat ma o nieodpartym pięknie, ciemnoczerwony, aksamitny o niezmieniającej się z wiekiem barwie kwiatów. Cieszy nas mocnym i pięknym zapachem  róż damasceńskich, należy do róż o najsilniejszym zapachu kwiatów, każdy płatek jej kwiatu dosłownie ocieka tym zapachem. Świat ukochał ją za ten zapach. Nic więc dziwnego, że została laureatką bardzo prestiżowej nagrody James Alexander Gamble Rose Fragrance Award (ARS) za rok 1974.To nie jest róża, którą bym polecił początkującym! Jest bardzo podatna na choroby grzybowe zwłaszcza mączniaka i nie zawsze dobrze rośnie. Będzie preferowała najlepsze stanowiska w ogrodzie, a ponieważ nie jest bardzo wytrzymała i musi być  starannie zabezpieczana na zimę w chłodniejszych strefach klimatycznych. Nie uważam jej za dobrą roślinę w moim ogrodzie.

mister lincoln mister lincoln

Mister Licoln- jest to jedno z najświetniejszych dokonań spółki hybrydyzerskiej Herbert Swim i L. Weeks która powstała około roku 1950 i od razu wystartowała bardzo udanie różą White Charm w roku 1958.  Panowie dorobili się w sumie około 30 bardzo udanych odmian róż. Mister Lincoln został wyhodowany w roku 1964. Kwiaty ma aksamitno-czerwone o trwałym kolorze i ładnym zapachu, duże o średnicy do 12 cm. Zbudowane są z 35 płatków. Czarują w równej mierze tak swym damasceńskim zapachem jak i niezwykle przystojnym wyglądem. Jest to jedna z najcenniejszych odmian w mojej kolekcji. Kwitnie regularnie i obficie. Zapach jej jest równie intensywny nawet w chłodne, pochmurne dni, kiedy większość intensywnie pachnących róż jest powściągliwa w dzieleniu się z nami swym aromatem.

mister lincoln mister lincoln

Cechę tę odziedziczyła po swej roślinie matecznej Chrysler Imperial. Nadto jej płatki kwiatowe świetnie trzymają zapach po wyschnięciu, przez co doskonale nadają się do tworzenia potpourri zapachowych. Za ten wyborny zapach jej hodowca otrzymał bardzo prestiżową nagrodę James Alexander Gamble Rose Fragrance Award (ARS), w roku 2004.

Pochodzenie – jak pamiętamy –  *Chrysler Imperial* x Charles Mallerin.  Z tej samej krzyżówki, panowie Swim i Weeks otrzymali jeszcze jedną wspaniałą  odmianę  - a mianowicie Oklahoma. Jako ciekawostkę podam, że również Alain Meilland, mniej więcej w tym samym czasie wpadł na ten sam pomysł krzyżówki i w ten oto sposób otrzymaliśmy jak gdyby siostrę przyrodnią,  jednego z najwspanialszych mieszańców herbatnich a mianowicie różę *Papa Meilland* o której pisałem wcześniej.

Oklahoma – to również mieszaniec herbatni. W róży tej zachwyca przede wszystkim głęboka czerwień 50 płatkowych, silnie i słodko pachnących kwiatów. Same kwiaty są o średnicy ponad 12 cm. Hodowla H. Swim i O. Weeks z roku 1964  . Jak na mieszańca herbatniego rośnie bardzo silnie: 1,2-2,5 m wysokości ale oczywiście nie u nas, bo odporna na mróz to ona nie jest – zaledwie strefa 7b USDA. Z tej trójki Oklahoma jest najmniej upowszechniona. Róża ta, w roku 2004 uchwałą Senatu Stanowego, została pasowana na Official state flower stanu Oklahoma.

Trumpetter i  Satchmo.

Te dwie floribundy  łączy nie tylko osoba hodowcy , którym jest Samuel McGredyIV, jak i bliskie więzy krwi jako, że Satchmo jest rośliną mateczną Trumpetera.

Już po napisaniu tego szkicu postanowiłem zaproponować jeszcze jedną , ciekawą parę, mianowicie  Mozart i Ballerina. Znany włoski rosarianin, piszący o różach nazwał nawet tę parę  bliźniakami mimo, że jedna z nich została wyhodowana przez Bentalla w Romford Essex a druga przez Lamberta w Trewirze. Uznał jednak, że podobieństwo kwiatów  /są podobne pod względem wzrostu i wyglądu, jak w kolorze ich gęsto zebranych kwiatów / praktycznie ten sam rok ich wyhodowania, upoważnia go by nazywać je bliźniakami, tym bardziej, że obie łączą dość bliskie więzy krwi poprzez Robin Hooda jako potomka r. moschata.

Na tym , póki co, kończę swój subiektywny przegląd , wg. mnie podobnych do siebie odmian róż. Bezsprzecznie jest ich znacznie więcej. Będę wdzięczny za sugestie i podpowiedzi.

little-white-pet

Już po napisaniu tego tekstu, otrzymałem od Pana Tadeusza Kurka  takiego oto meila: „Przesyłam Panu fotografię dwu róż – jedna to Aimee Vibert, natomiast druga to Little White Pet. Ciekaw jestem czy rozpozna Pan która jest która?” Powiem, że nawet się przyłożyłem, gdyż Pan Kurek jest surowym recenzentem. Niestety nie znalazłem wystarczająco wyraźnych dystynkcji by można było jakoś zdefiniować te odmiany. Jednakże w teorii nie ma najmniejszego problemu bowiem Aimee Vibert  jest noisetką  o pełnych, śnieżnobiałych kwiatach i pnączem  o pędach dorastających powyżej 3 metrów długości.

Natomiast Little White Pet, to rodzaj polyanty o nieco mniejszych kwiatach  ale ponieważ  jest to niewielki krzew , dorastający do 1 m wysokości – to nie sposób pomylić je ze sobą. Inaczej ma się rzecz  gdy podziwiamy  je na fotografii, zwłaszcza fotografii samego kwiatu. Są więc podobne do siebie? W pewnym sensie, na pewno tak.

 

Marian Sołtys

23 marca 2017 -  listopad 2021.

2 komentarzy do “Podobno są podobne”

  1. Jacek Kondratowicz napisał:

    Bicolette (przynajmniej u mnie) ma bardziej żółte niż kremowe rewersy. Różni się też zapachem – Osiria nie pachnie w ogóle i jest łudząco podobna do róży Delbarda – Alelluja,z tym,że ta ostatnia ma zdecydowanie badziej okazałe kwiaty.
    Jeżeli wśród róż historycznych jest sporo sobowtórów,to w grupie mieszańców herbatnich a szczególnie tych nowszej daty,jest już po prostu nieprzyjemnie tłoczno – efekt pogoni hodowców za zyskiem. Za wszelką cenę. Chyba można by cały artykuł o tym napisać.

  2. Kurek Tadeusz napisał:

    O róży ‚Aimee Vibert’ napisałem tu: http://www.roses.webhost.pl/2011/11/aimee-vibert/,
    natomiast w sierpniu br. oglądając w tv angielski program pt. „Gardeners’ World” zobaczyłem w jakimś ogrodzie szpaler, złożony chyba z dziesięć sztuk róż piennych ‚Little White Pet’. Widok zachwycający!

    W związku z tym natychmiast zadzwoniłem do niezawodnej Pani Ewy Jarmulak, że nie interesuje mnie adnotacja na stronie https://rozarium.eu/ „brak towaru”, bo ja tę różę „muszę mieć”. Po niecałym tygodniu róża, w trzylitrowym pojemniku i to z dwiema kiściami kwiatów, była już w Kudrynkach. Kwiaty tej również pachnącej piękności były „toczka w toczkę” podobne do mojej, kwitnącej bez przerwy, ‚Aimee Vibert’.
    Napisałem „kwiaty”, bo – jak pisze Pan Marian – pozostałe cechy tych róż są nie do pomylenia.

    Oczywiście, zarówno ‚Aimee Vibert’ jak i ‚Little White Pet’ zostały zaokulizowane zarówno krzewiasto, jak i na pniu.
    Będę informował o ich dalszym podobieństwie.

    Pozdrawiam!

Napisz komentarz