Lyon Rose – róże z kręgu hodowców lyońskich

Prawie 40 odmian róż odwołujących się w nazwach bezpośrednio do Lyonu. To rekord w onomastyce róż. Czymże tak ujęło i urzekło to miasto hodowców róż? To zastanawiające, bo Lyon jako miasto, nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia. Ot, poprzemysłowy moloch. I nie wydaje mi się by tu o jakieś nadzwyczajne uroki tego miasta szło.  Nazywali swe róże od Lyonu bo tam mieszkali, tam się wychowali, tam też mieli swoje firmy a i warunki glebowe, mikroklimat tego miejsca był taki, że trzymał hodowców przy nim. Nawet jeżeli niezbyt przyjaźnie zachowujące się wobec nich miasto wypychało ich przez swą niepohamowaną urbanizację i industralizację , to przenosili się obok , na obrzeża, jak  na ten przykład Pernet Ducher do Venissieux .  Atmosfera industrialna Lyonu, ta sensu stricte, potrafiła płatać im zresztą niezłe figle i to takie z których sami nie do końca sobie zdawali sprawę. Przywołam tu świadectwo J.H. Nicolasa, człowieka niejako z zewnątrz, który ze zdumieniem konstatuje iż stary mistrz Pernet Ducher, na pytanie o to jak sobie radzi z czarną plamistością, najwyraźniej nie rozumie o czym Nicolas mówi. A i ten z trudem znajduje na plantacji Pernet Duchera jeden listek porażony tą wstrętną różaną chorobą i zaczyna zastanawiać się  nad przyczynami tego stanu rzeczy. Początkowo tłumaczy to specyficznym składem gleby i specjalnymi metodami/ na wpół ekologicznymi/ nawożenia. Dopiero po latach tajemnica się wyjaśnia. Atmosfera industrialnego Lyonu tak była przesycona związkami siarki, że te  permanentnie znajdujące się w powietrzu fungicydy stanowiły prewencję ekstremalną dla pewnych rodzajów chorób grzybowych. Sam też zauważyłem, jeszcze uprawiając róże na kwiat cięty, pod osłonami, że najlepsze efekty przynosiły prewencyjne zabiegi preparatami siarkowymi. Można tu pozwolić sobie na dość swobodne i luźne wnioski, że gdyby nie ta specyficzna atmosfera Lyonu Pernet Ducher zapewne nie podbiłby  serca rosomanes swoimi podatnymi na czarną plamistość pernetianami gdyż nie przeszłyby ostrego  sita oceny  mistrza Pernet Duchera. Tak więc widzimy, że Lyon miał swe magiczne siły przyciągające rosarian i trzymające ich w pobliżu.  Ta supremacja kręgu hodowców  lyońskich utrzymywała się praktycznie do czasu wybuchu I Wojny Światowej. Potem świat się diametralnie zmienił. Jednakże Lyon dalej był i jest ważnym ośrodkiem hodowli róż, choć swej supremacji już nie odzyskał.

Ta miłość rosarian , tak lyońskich jak i innych , jest jak prześledzimy listę róż noszących w nazwie Lyon, jest dość dziwna i niewdzięczna. Praktycznie po pierwszej wojnie, nazwy związane z Lyonem pojawiają się bowiem sporadycznie a ostatnią różą że tak powiem z Lyonem w herbie, jest mieszaniec herbatni Rose de Lyon autorstwa Jean Marie Gaujarda z roku 1945. Pewnymi wyjątkami, niejako potwierdzającymi regułę będzie mieszaniec herbatni Prestige de Lyon Alaina Meillanda  z roku 1990, i Soyeuse de Lyon, Fabien Duchera z roku 2009.

Ardoise de Lyon – Frederic Damaizin – remontantka, rok 1858
Baby Lyon Rose – Eugene Turbat – polyantha – rok 1916
Beaute de Lyon – Pernet Ducher – pernetiana- rok 1910
Beaute de Lyon – Marie Ducher, – noisette – rok 1887
Beaute Lyonnaise – remontantka – Laurent Carle – 1851
Beaute Lyonnaise – Joseph Pernet Ducher – mieszaniec herbatni – 1895
Belle Lyonnaise – Levet – noisette -1870
Belle Lyonnaise – Lacharme – remontantka – 1854
Bijou de Lyon – Joseph Schwartz – mieszaniec mutiflory- rok 1882
Candeur Lyonnaise – Jean Croibier – remontantka – 1913
Coquette de Lyon – Jean Claud Ducher – herbatnia – rok 1870
Coquette de Lyon – remontantka – Lacharme – 1859
Enfants de Lyon – Crozy – noisette – 1845
Etendard de Lyon – Gonod – remontantka – 1885
Etoile de Lyon – Guillot- herbatnia – 1876
Gloire de Lyon – Ducher – remontantka – 1857
Gloire Lyonnaise – remontantka – Guillot syn – 1884
Lyon – Ducher – pernetiana – rok 1905
Lyon – Eskelund -złotożółta róża patio – 2009
Lyon rambler – Dubreuil – multiflora 1909
Lyon rose – Pernet Ducher – 1907 oraz wyselekcjonowana z niej przez braci Ketten forma pnąca w roku 1924
Lyonfabrigue – remontantka – NN – 1928
Lyonnaise – remontantka – Lacharme – 1871
Merveille de Lyon – Jean Pernet – remontanatka – 1882
Orgueil de Lyon – Antoine Besson – remontantka – 1886
Panachee de Lyon – Francis Dubreuil – portlandzka -1895
Perfection de Lyon – Jean Calude Ducher – remontantka – 1868
Perle de Lyon – Jean claude Ducher – herbatnia – 1872
Petite Lyonnaise – polyantha – Mille-Toussaint – 1903
Pompon de Lyon – Francis Dubreuil – polyantha – 1912
Prestige de Lyon – Alain Meilland – mieszaniec herbatni – 1990
Rose de Lyon – mieszaniec herbatni – Jean Marie Gaujard – 1945
Rotary Lyon – mieszaniec herbatni – c. Chambard – 1935
Soyeuse de Lyon- Fabien Ducher – mieszaniec herbatni – 2007
Triomphe de Lyon – Cordier – remontantka – 1859
Ville de Lyon – Jean Claude Ducher – remontantka – 1866

Jeżeli mówimy o Lyonie, to rysują się jak gdyby dwa aspekty zagadnienia . Najsławniejsi hodowcy i najsławniejsze róże.  Trudno tu będzie zachować właściwy balans, bowiem tak to już jest, że wielu hodowców unieśmiertelniło swe nazwiska , bowiem mieli szczęście wyhodować tą jedną wielką różę i potem już niczym szczególnym nie błysnęli. Jeżeli natomiast spojrzelibyśmy na to zagadnienie od strony róż, to zadanie jest jeszcze bardziej niewykonalne. Wystarczy bowiem uświadomić sobie jeden podstawowy fakt. W kręgu hodowców lyońskich powstało 3000 odmian róż z czego 2000 w XIX stuleciu. To tu zawiązało się Société Française des Rosiéristes w 1896 roku z siedzibą, jakże by inaczej, w Lyonie. Pozwolę sobie więc nieco uprościć zadanie i napiszę o najsławniejszych różach hodowców lyońskich poczynając od 1820 roku.

Na pierwszym miejscu postawiłbym  Gloire des Rosomanes Jacques Plantiere z roku 1825 i jeszcze Madame Plantiere tegoż hodowcy, późniejszą o lat dziesięć.  Dalej będzie niewątpliwie  Souvenir de la Malmaison Basile Belouze z roku 1843, ale  nie sposób nie wspomnieć o współczesnym mu Antoine Nerard, który na trwale w historię róży wpisał się w roku 1845, słynną remontantką Geants de Bataille .

To byłby wiek młodzieńczy hodowców lyońskich. Wiek największej chwały; wiek dojrzały, przychodzi w drugiej połowie XIX wieku. By uniknąć pokusy wartościowania, trzymał się będę  kryterium chronologicznego. Mamy więc Frederic Lacharme z jego niezapomnianą mchową Salet. Alfred Colomb i Boule de Neige – to lata pięćdziesiąte i początek sześćdziesiątych. Tu już wkracza na areną wielki Jean Baptiste Guillot ze swymi Madame Falcot 1858, Catherine Guillot 1861, i trochę późniejszą , historyczną La France z roku 1867.  Tenże sam gigant hodowli róż w niecałe dziesięć lat później w roku 1875, obdarowuje nas słynnym duetem Paquerette i Mignonette, zaczyna się czas polyanth. Przynajmniej wspomnę tu o  Jean Baptiste ojcu, i jego pochodzącą z roku 1869 Comtesse d’Oxford.  Odnotujmy też Jeana Liabaud z Baron Bonstetten z roku 1871 i Antoine Leveta z Reine Marie Henriette. Oto już nadchodzi czas Josepha Schwartz z jego Reine Victoria i Madame Alfred Carierre i jego żony , która już jako wdowa ogłasza narodziny Madame Ernest Calvat. To jak gdyby symboliczny czas wdów , bo jeszcze mamy wdowę Ducher z piękną różą William Allen Richardson czy wdowę Rambaud ze zjawiskową Anne Marie de Montravel. Skoro już padło nazwisko Ducher, to cofnijmy się jeszcze do samego mistrza Ducher, Aleksandre Bernaix czy Bonnaire.

Tu czas na głęboki oddech, bo na horyzoncie sławy pojawia się sam Joseph Pernet Ducher. I tu jak u Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi a potem napięcie rośnie. Czarodziej z Lyonu rozpoczyna od przesławnej Madame Caroline Testout w roku 1890 a w parę lat później,dokłada jeszcze  Souvenir du President Carnot. Przychodzi w końcu ten przełom, pojawiają się pernetiany, około 1900 roku, /różni badacze różnie to określają/ , jest Soleil d’Or. A potem jak z rogu obfitości: Lyon Rose, Mrs. Aron Ward, Mmme Eduard Herriot i Souvenir de Claudius Pernet – ale to już jest rok 1920. W tak zwanym międzyczasie inni też nie śpią. Jest Comtesse du Cayla Pierre Guillot, Crepuscule Francois Dubreuile, czy Capitaine Soupa autorstwa Joseph Laperiere.

Okres międzywojenny  przynosi nowe zmiany, życie nie stoi w miejscu. Starego mistrza Pernet Duchera zastepuje Gaujard, który w wielu przypadkach kontynuuje dzieło mistrza.

Pojawiają się też inni geniusze,że wymienię tu tylko Mallerina i rodzinę Meillandów. Ten pierwszy  przynosi w roku 1947 Virgo – jak widać w czasie wojny nie próżnował. Ten drugi, Francis Meilland, zalewa wprost rynek nowościami. Zaczyna od dużego sukcesu komercyjnego w 1937 roku – Golden State –  by swoją dominację pokazać poprzez Mme A. Meilland. Peace/.Potem to już jak z rogu obfitości. W tym czasie działali również Laperiere Louis i Joseph.

No i wreszcie ten ostatni okres, do końca XX wieku. O dominacji rodziny Meilland nie muszę mówić, ale dla porządku wymienię ich takie dokonania jak: Chrystian Dior, Papa Meilland 1963, Bonica 1981, Pierre de Ronsard 1985, . W tym czasie Jean Gaujard da w roku 1957 wspaniałą Rose Gaujard, Paul Croix zaznaczy swa obecność poprzez Diane de Poitiers czy Sourire de Orchidee, Francois Dorieux wkroczy z Violette Parfumee w roku 1995 czy Mille et Une Nuits w pięć lat później. Jest jeszcze Robert Laperier, Joseph Orard, czy Dominique Massad.

Na tym mój subiektywny przegląd róż i ich twórców z kręgu lyońskiego bym na XX wieku zakończył. Oczywiście historia dalej się toczy. Reaktywowane są tradycje rodu Guillot, nad nowymi dokonaniami pracuje rodzina Reuter, kolejne pokolenie rodziny Ducher uosabia utalentowany Fabien Ducher, działa Jacques Ranchon i nawiązująca do dokonań ojca Aveline Gaujard. Nowy rozdział się pisze.

 

Napisz komentarz

You must be logged in to post a comment.