Carruth Tom – Król róż
Reputacja Carrutha wykracza daleko poza krąg miłośników róż. „Jest swego rodzaju bogiem” – powiedział Howard Feltham, prezes South Rose Rose Society Palos Verdes i jeździ za nim po całej Południowej Kalifornii, aby obejrzeć jedną z wielu prezentacji, które Carruth wygłasza co miesiąc w klubach ogrodniczych i innych spotkaniach.
Rodowity teksańczyk, urodzony w roku 1952. Już jako 10 latek oznajmił swoim rodzicom, że zamierza w przyszłości zajmować się kwiatami. Jak sam mówi: Byłem trochę dziwnym dzieciakiem, który naprawdę kochał rośliny. Gdy miał 16 lat przeniósł się z rodzicami do Irving w Teksasie. Tam, w miejscowym liceum specjalizował się w biologii a genetyka była dla niego po prostu fascynująca. Chciał uczęszczać do liceum biologicznego , ale takie o dobrym poziomie nauczania, było dla niego za drogie. Koniec końców zamieszkał u kuzyna w Oklahomie, podjął tam pracę i kontynuował naukę. Miał to szczęście, że spotkał na swej drodze słynnego profesora ogrodnictwa J.C.Raulstona, który go ukierunkował, choć sam nie był fascynatem róż. Z pomocą Raulstona, w Carruth dostał stypendium jako asystent, i w półtora roku ukończył studia z tytułem magistra w hodowli roślin. Nieraz doświadczyliśmy, że życiem naszym rządzi przypadek. Otóż pewnego dnia kolega ze studiów Carrutha otworzył kopertę z listem od W.Warrinera w którym ten odpowiedział mu na niektóre pytania. Był tam adres Warrinera. Carruth skorzystał z tego i tuż przed ukończeniem studiów, wysłał CV i list do Wilhelma Warrinera, w tym czasie najbardziej znanego na świecie hybridizera róż. Tak się szczęśliwie złożyło, że wkrótce potem otrzymał ofertę pracy w Kalifornii – od potężnej firmy Jackson & Perkins, która wówczas była jedną z sześciu firm w USA, które zajmowały się hodowlą nowych odmian róż .
Pomimo, że jako asystent, nie został dopuszczony do hybrydyzacji, to jednak był wspierany przez Warrinera. Na pokazie różanym w San Diego, gdzie Warriner poprosił Carrutha o zastępstwo , na tejże wystawie, Carruth spotkał Herberta Swima i ten emerytowany już wówczas hybrydyzer stał się mentorem Carrutha. „Był to bardzo miły i otwarty człowiek” - jak potem wspomina.
W 1986 roku Carruth otrzymał propozycję pracy w Weeks Roses (San Bernardino County) z możliwością – co było jego marzeniem -pracy na czele zespołu badawczego dla nowych róż ogrodowych. Ale najpierw firma chciała, żeby popracował jako przedstawiciel handlowy przez dwa lata. Podczas tej pracy Carruth sobie sprawę, że był to właściwy krok gdyż dostał możliwość poznania z pierwszej ręki tego, czym interesują się klienci. Mówi, że jest wdzięczny kierownictwu firmy za to doświadczenie. Na przykład później starannie dobierał nazwy róż jako ważne elementy ich promocji. W 1989 roku awansował na stanowisko pełnoetatowego hodowcy róż ogrodowych.
Pierwszą różą jaką wyhodował była Ebb Tide, ale pierwszym poważnym sukcesem Carruth’a było zdobycie pierwszej nagrody All-America R S. W 1997 roku za „Scentimental, piękną floribundę w nieco szalone paski - zresztą róże w paski stały jego znakiem rozpoznawczym. W 1999 roku,znowu wygrał, tym razem z dwiema różami - ‚Betty Boop,‚ i inną floribundą, Fourth July . Po czteroletniej przerwie, znowu przychodzi zwycięstwo. Tym razem za Hot Cacao. Tym razem zadziwił wszystkich mglistymi odcieniami, brązu , rdzy i własnie czekoladowych podtekstów. W kolejnym roku pojawia się Memory Day a w 2005 roku zdobywa szósta nagrodę za About Face, odmianę która powstała z użyciem Hot Cocoa jako rodzica. I tak odmiana za odmianą, sukces za sukcesem, że wspomnimy jeszcze Julia Child, czy Wild Blue Yonder.
W ciągu ostatnich 15 lat, zdobył 11 głównych nagród AARS. I to wszystko w wieku 54 lat. Na tym stanowisku pozostawał przez 23 lata. W roku 2012, po prawie 25 latach, zakończył współpracę z Weeks Roses/ jego rolę przejął tam Christian Bedard/ i od tego czasu jest kuratorem kolekcji róż w the Huntington Library, gdzie poza kolekcją książek i dzieł sztuki jest słynny park krajobrazowy i ogród botaniczny a w nim licząca ponad 1200 odmian, kolekcja róż. Jak sam stwierdził bardzo mu ta praca w niepełnym wymiarze godzin odpowiada bo może się wreszcie zająć swoim własnym ogrodem i domem, który dzieli ze swoim partnerem John Furman, w miejscowości Altadena. W ogrodzie tym , co ciekawe , róże wcale nie są dominującym akcentem. Jest to ogród kolekcjonerski gdzie spotkamy wiele rzadkich roślin.
Na swoim koncie, może sobie zapisać ponad 100 introdukcji. Jednakże jego największe jego sukcesy to:
1997 – ‘Scentimental’
1999 – ‘Fourth of July’
1999 – ‘Betty Boop’
2003 – ‘Hot Cocoa’
2004 – ‘Memorial Day’
2005 – ‘About Face’
2006 – ‘Wild Blue Yonder’
2006 – ‘Julia Child’
2007 – ‘Strike It Rich’
2009 – ‘Cinco de Mayo’
2011 – ‘Dick Clark’
I zapewne wiele, wiele innych nie mniej dobrych , ale mniej utytułowanych odmian. Ja, ze wszystkich kreacji Carrutha, najwyżej oceniam ze względu na jej zdrowotność – Home Run . Jednakże tytuł Króla Róż otrzymał od kolegów za bezprecedensowe wygrane w konkursach AARS.
O jeszcze jednej cesze Toma Carrutha warto powiedzieć. Należy on już do tego pokolenia hodowców róż, którzy komunikują się ze swymi potencjalnym klientami poprzez media społecznościowe jak Twitter czy Facebook.
czwartek, 17 Listopad 2016 o godz. 11:45
Ja z kolei bardzo sobie cenię jego Hot Cocoa.Jedna z tych róż które przyciągają spojrzenia. Kwiaty zakłada naookrągło a odpowiednio prowadzona,wydaje je w kształcie kwiatów typowych dla HT.Kolor jest wspaniały a i zapach niezgorszy. Świetnie komponują się z jasnozielonymi liśćmi. Ważne – róża nie choruje na plamistość.Jestem z niej bardzo zadowolony. Myślę tylko,że ta jej nazwa jest trochę niepoważna w obliczu tylu zalet.O wiele bardziej elegancko brzmi jej synonim Nubya,i takiej też nazwy prywatnie używam. Meilland z kolei sprzedaje kolorystycznie podobną Terracota,Simpsona. Odcień jest jeszcze bardziej rudy niż Nubya ale jeśli chodzi o odporność na czarną plamistość to z różą Carrutha niestety nie ma szans.