Remontantki – częśc IV – przegląd odmian
Przyjęło się uważać, że ostatnią remontantką jest „Goldene Druschki” z 1936 roku. Uzyskał ją Peter Lambert krzyżując Frau Karl Drushki z mieszańcem herbatnim Franz Degeen. Goldene Drushki, możemy oglądać np. w rosarium l’Hay. Historia owych umownie mówiąc mieszańców wiecznie kwitnących / remontantek/ zawiera się w latach 1842-1936. Uzyskano ich w tym czasie tysiące, przez blisko wiek. Co pozostaje z nich dziś? W handlu niewiele, jeżeli miałbym się podeprzeć opinią Petera Bealesa, to w Europie około 70 odmian. Liderem światowym wydaje się być Vintage Garden koło San Francisco ze 144 odmianami. Niektóre specjalistyczne szkółki , oferują niektóre z nich, np. najlepsza europejska szkółka Schulteis w Niemczech proponuje właśnie 70 odmian. Z publicznych kolekcji, na przykład w Roseraie l’Hay w Val –de –Marne koło Paryża zgromadzono i jest do zobaczenia 477 odmian, a w największym rosarium na świecie w Sangerhausen 465 odmian.
My postawimy przed sobą znacznie mniej ambitne zadanie. Ja, w swojej encyklopedii wymieniłem ich około 250 odmian. Oczywiście wśród nich są i takie, które z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy powinniśmy uznać za zaginione. Natomiast w tym przeglądzie ograniczę się do odmian, które mam w swojej kolekcji i znam je na co dzień oraz takich które mogłem bliżej poznać z innej okazji.
Osobiście mnie, najbardziej zachwyciła Baronne Adolphe de Rotshild, znana też pod nieco krótszą nazwą Baroness Rotshild. Wyhodowana została w roku 1868 a wyszła z pod ręki Jean Pernet – ojca Pernet Duchera. To jedna z najbardziej znamienitych róż, jakie pochodzą od hodowców kręgu lyońskiego. Wspaniałe kwiaty, początkowo wyglądają jak gdyby zapowiadały formę właściwą mieszańcom herbatnim, ale wkrótce rozwijają się w regularną, odmalowaną w świetlistym różu rozetkę. Zewnętrzne płatki, niebawem staną się o ton jaśniejsze, co jeszcze bardziej doda im lekkości. Uroda ich jest tak oszałamiająca, że mimowolnie przydajemy im zapach, choć co do jego istnienia można toczyć spory. Kwiaty są pięknie wypełnione i rozmiarami sięgają do średnicy 10 cm , ale nie wszystkie są równej wielkości, na tym samym krzewie, ba, na tym samym pędzie dostrzeżemy również kwiaty zdecydowanie mniejszych rozmiarów.Sam krzew, podobnie jak i u innych remontantek nie jest wzorem regularności. W roku 2016, po bezmroźnej zimie, nie przyciąłem dostatecznie ostro jej pędów, otrzymałem więc w efekcie pędy długości nawet ponad 2 m. Przyginanie w jej przypadku niewiele wnosi. Poza jej samoistną urodą, jest to ważna odmiana jeszcze z dwu innych powodów. Nadanie tej róży imienia 4 letniej dziewczynki – choć nie możemy tego ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, wpłynęło znacząco na jej psychikę. Po odwiedzeniu willi w której zamieszkała już jako osoba dorosła,mam tu na myśli posiadłość na Cap Ferrat, wszechobecny róż w jej wystroju, nie wydaje się być przypadkowym. Inna warta odnotowania cecha, to uczestniczenie w łańcuchu wielokrotnych mutacji. Jej pochodzenie podawane jest bowiem jako sport Souvenir de la Reine d’Angleterre. Wydała też sport Mabel Morrison zarejestrowany w roku 1878 przez Josepha Broughtona w Anglii. Ale nie ten sport mnie zaintrygował. Ale może zacznijmy od początku. W roku 1838 ,Jean Laffay wyhodował pięknego mieszańca, którego nazwie William Jesse . To on jest rośliną mateczną La Reine. I to jest początkiem bardzo ciekawych zdarzeń bowiem La Reine wydaje sport Souvenir de la Reine d’Anglegaterie, ta z kolei wydaje opisywany tu sport Baroness Rotschild a baronessa obdarza nas kolejnym sportem Merveille de Lyon a ten wieńczy ten ciąg samoistnych mutacji remontantką Spencer . Oczywiście nie jestem pewien czy to koniec owego łańcucha, po prostu nie znam innych zdarzeń. Posumujmy: mamy tu do czynienia z poczwórnym sportem. Wydała też w roku 1893 prześliczny jasno różowy sport Marchiones of Londondery, który wyselekcjonował Dickson. Czy to nie wystarczy by umieścić ją na pierwszym miejscu mojego subiektywnego przeglądu?
Reine des Violettes. To zagadkowa odmiana, Zachwyca nas swoim nietuzinkowym, zbliżonym do fioletu kolorem przez całe lato, jednakże najpiękniej wybarwione kwiaty zobaczymy wczesną wiosną i jesienią gdy to jest chłodniej.Wówczas to dopiero zobaczyć możemy owe głębokie purpury.Bardzo interesująco pisze o niej Pan G. Stypuła na stronie rozaria.pl. – „Jej główną atrakcją jest zabarwienie kwiatów o czym świadczy choćby sama jej nazwa. Kolor jednak jest niejednorodny. Zamienia się zależnie od warunków pogodowych, miejsca sadzenia, gruntów, pielęgnacji itp. Jest to cała gama odcieni fioletowego, purpurowego, lawendowego aż do różowego. Odwrotna strona płatków srebrzysto – różowa, co tworzy bardzo piękny kontrast w kwiecie. W pełnym kwitnięciu krzaki wyglądają wyśmienicie, choć kwiaty trzymają się niezbyt długo. Osadzone są na pędach pojedynczo lub po 3 do 5 sztuk”.Wybarwienie możemy też poprawić poprzez stosowanie schelatowanego żelaza jako mikroelementu.
Pozwolę sobie jeszcze na bardzo smaczny cytat z P.Bardena „Nawożenie zalecam uzupełnić roztworem soli Epsom. To nie jest stara opowieść teściowej!…To ważny składnik odżywczy dla róż, który będzie wspierał ich obfitsze i lepsze jakościowo kwitnienie”. Barden uznał Reine des Violettes za swoją ulubioną hybrid perpetual. Natomiast Peter Beales tak o niej mówi: „Nigdy nie byłem zwolennikiem układania list rankingowych róż ale wśród tzw róż niebieskich, umieściłbym ją na czele listy.” Jej krzew przybiera różne formy. U nas dorasta do 2 m wysokości i będzie wymagała cięcia.
Victor Verdier i Miss John Laing. W zasadzie to nic je nie łączy ponad to, że kupiłem je w tym samym czasie i posadziłem obok siebie. Mimowolnie więc obserwowałem je niejako w kontraście do siebie. Zacznijmy od kwiatów. Verdier jest czerwono różowej barwy o intensywnym przyciągającym wzrok odcieniu. Laing natomiast to lila róż o stonowanym klimacie. Jego kwiaty pojawiają się z reguły pojedynczo na pędzie, są niezwykle wytwornie i nienagannie uformowane i pięknie pachnące, Ich forma jest już wartością samą w sobie. Verdier natomiast ma kwiaty zgrupowane w kiściach i na ogół nieporządne, trochę zmierzwione a ich największą zaleta jest kolorystyka. Również krzewy są bardzo różne. Verdier ma pędy grube i sztywne dorastające do około 150 cm , natomiast Laing ma pędy cieńsze elastyczne, wymagające jakiegoś podparcia, gdyż nie są w stanie unieść słusznej budowy kwiatów które sam produkuje. Trudno wyrokować coś o ich przydatności, mogę tylko powiedzieć, że obie je najbardziej lubię. Jeżeli już jesteśmy przy róży Victor Verdier, to warto zwrócić uwagę na interesującą krzyżówkę Paul Neyron. Jest to potomek Victor Verdier i Anna de Diesbach . U Neyrona zwraca przede wszystkim uwagę ciemny róż jej kwiatów. Odcień ten, bardzo przypadł do gustu wiktoriańskim rosomanes. Do tego stopnia, że ten odcień różu otrzymał odrębną nazwę neyron pink, podobnie jak amerykanie nazwali pewien odcień czerwieni również od nazwy róży „american beauty” a Anglicy inny odcień różu „chatenay” od róży Abel de Chatenay”
Souvenir du dr. Jamain – ta remontantka jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Bowiem gdy wybierałem coś do kolejnych zakupów i studiowałem opisy, to nie zwróciła mojej uwagi niczym szczególnym – poza ciemną barwą kwiatów. I tu się nie zwiodłem. Ich głęboka czerwień, daje mi pełną satysfakcję. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to dałbym jej nieco większe kwiaty bo te które ma , na jej długich pędach wyglądają na nieco nieproporcjonalnie małe. Jednakże i na to jest rada. Przyginanie pędów. Wspaniale i bardzo pozytywnie na ten zabieg reaguje. Jeżeli tylko mamy trochę miejsca, to w zasadzie nie ma potrzeby skracać jej pędów. Wystarczy przygiąć do ziemi. Jest tylko pewien problem ze stabilizowaniem pędów kwiatostanowych by się nie pokładały. Najlepszym rozwiązaniem jest rozciągnięcie drutu na wysokości około pół metra nad przygiętym pędem i przymocowanie do niego pędów kwiatostanowych. W tym momencie nasz Dr, Jamain, zamienia się w fabrykę kwiecia. Oczywiście po takim eksploatowaniu, potrzebne będzie solidne zasilenie krzewów. Bardzo podobna do niej róża to Prince Camile de Rohan. Kwiaty ma barwy jaśniejszej, bardziej wiśniowe, ale wspominam ją, bo z powodzeniem może służyć jako zamiennik Dr. Jamain. Nie musimy mieć ich obu w kolekcji w sytuacji gdy ogranicza nas miejsce w różance. Wówczas będzie miała nad nim jeszcze jedną zasadniczą przewagę. Jej krzew jest wstrzemięźliwy we wzroście i nie powinien przekroczyć 120 cm wysokości.
Prince Camile de Rohan, wydała niezwykle interesujący sport Roger Lambelin. Wyselekcjonowała go w roku 1890 wdowa Schwartz. Jest to róża bardzo podobna do innej o podobnych cechach – tj. Baron Girod l’Ain- ona również jest sportem, ale od Eugene Furst i Reverchron wyselekcjonował ją w siedem lat później. Wszyscy , którzy piszą o tej róży muszą podkreślić jej niecodzienną cechę jaką jest białe obrzeżenie purpurowo czerwonych , wpadających w burgund płatków. Dodajmy od siebie jeszcze, o że fantazyjnie postrzępionych brzegach płatków. Wymaga umiejętnego cięcia. To para, która może być uprawiana substytutywnie, ale w Polsce łatwiej upolujemy odmianę Baron Girod l’Ain.
Madame Knorr – różni źli ludzie zaliczają ją do róż portlandzkich a nawet twierdzą , że jest tożsama z Comte de Chambord. Nie dał bym im wiary. Nie to bym miał coś do Comte de Chambord, wprost przeciwnie uważam ją za wspaniałą odmianę bez której ogród różany się nie liczy, ale na miły Bóg, to są tak różne rośliny , że rzeczywiście tylko ludzie o bardzo złej woli mogą je pomylić. Nade wszystko Madame Knorr może się pochwalić większymi kwiatami i co najważniejsze jednolitymi kolorystycznie. Nie mają owych jaśniejszych zewnętrznych płatków czym charakteryzuje się Comte. Nadto zapach. Comte pachnie wspaniale , ale Madame Knorr to czysta poezja aromatu. Również ich krzewy się różnią . Pędy Madame Knorr mają tendencję do wybiegania jak to u remontantek, natomiast Comte ma pokrój wyprostowany a pędy grube i sztywne. Mam nadzieję że skontrastowanie w opisie obu tych odmian pozwoliło lepiej wydobyć ich mocne strony. Wspomnijmy jeszcze o regularnym kwitnieniu które przechodzi łagodnie w porę jesienną. Powtórzę więc jeszcze raz, wspaniała róża godna najbardziej eksponowanych miejsc w ogrodzie. Bardzo żałuję , że posadziłem ją u siebie dopiero dwa lata temu.
Wymienię jeszcze kilka remontantek, których nie mam w swojej kolekcji więc znajomość z nimi ma charakter okazjonalny, ale uważam że ze wszech miar zasługują na nasza uwagę.
Anna Scharsach – to Geschwindowa robota, potomkini mojej ulubienicy Baroness Rotschild, ale wydaje się mi że nie ma tak regularnych, bezbłędnie ukształtowanych kwiatów jak roślina mateczna a i zapach ma mniej wytworny.
Marie Bauman – wydaje ona wspaniałe, ciemnej karnacji kuliste kwiaty o mocnym zapachu, które zwróciły moją uwagę i zapadły na długo w pamięci. Z całą pewnością wiele ze swej jakości zawdzięcza swej roślinie matecznej General Jacqueminot – róży której zapachu się nie zapomina a nadto mającej ogromne zasługi w rozwoju remontantek a nade wszystko w stabilizowaniu intensywnie czerwonych kolorów w następnych generacjach róż. Warto więc wiedzieć jak się to zaczęło.
Eclair -To kolejna remontantka, która swój wspaniały , soczyście czerwony kolor zawdzięcza niezastąpionemu , General Jacqueminot, którego jest siewką, Jej kuliste kwiaty, po rozwinięciu się ćwierćrozetowe, przy przekwitaniu mają tendencję do przybierania czarnych odcieni. Cały czas kwitnieniu towarzyszy jej dobry zapach. Nieodrodna remontantka o nieco rozlazłym pokroju i praktycznie bezkolcowych pędach które niekontrolowane i nieprzyginane szybko przybierają maniery klimbera. Inną jej cechą zwracającą uwagę są duże liście z rzadka rozmieszczone na pędach.
Baronne Prevost - Kwiat różowy z liliowym odcieniem o bardzo mocnym zapachu róży damasceńskiej, duży o średnicy do 15 ! cm. Forma kwiatu perfekcyjna, bardzo elegancka,płaska budowa, rozetowa z button eye. Kwitnienie letnie obfite a późniejsze kwiaty rozproszone. W czasie deszczu mają tendencję do zasklepiania się w mumie. Jest chyba najwcześniej kwitnącą różą z grupy remontantek. Krzew wyrasta do 1,5m. Pędy uzbrojone są w bardzo ostre czerwone ciernie. Liście matowe, wrażliwe na czarną plamistość, ale za to jest przedstawicielem najbardziej odpornej na mróz rodziny remontantek. Strefa 4 b usda. To nie jest liczna rodzina i nie najbardziej ważna ale z naszego punktu widzenia bardzo istotna. Róże tego typu mają grube, pędy wzmocnione czerwonymi cierniami nierównej długości/raczej krótkimi/. Liście owalne, pomarszczone ogólnie – krzew dobrze ulistniony. Kwiaty duże albo bardzo duże raczej płaskie w kształcie, bardzo dobrze wypełnione i pachnące. G. Thomas w swojej Rose Book poświęca jej wiele uwagi bardzo ją komplementując: silna, znakomita, sławna i wyjątkowa.Trzeba przyznać , że jak na Thomasa to wiele komplementów. A kończy tak: „Podziwialiśmy ją przez ponad sto lat i nie widzę powodu dlaczego nie mielibyśmy się nią cieszyć przez kolejne sto.”
Empereur du Maroc -Kwiaty ćwierćrozetowe, ciemno czerwone do purpurowo czerwonych, z daleka wyglądają jak czarne kule zawieszone na krzewie. Graham Thomas w swojej „Rose Book na stronie 142 dając jej opis podkreśla, że historycznie rzecz biorąc była to pierwsza róża o ciemno czerwonym kolorze bez fioletowych odcieni. Kwiaty przepięknej regularnej, wręcz modelowej budowy o wystawowej urodzie. Średnica około 10 cm, złożone z około 50 i więcej płatków. Mimo całych nad nią zachwytów trzeba jednak powiedzieć, że powtarzalność jej kwitnienia nie jest najlepsza. Ma tendencję do kwitnienia kiściami kwiatowymi złożonymi nawet z 10 kwiatów.Jest solidnym krzewem o kolczastych pędach wyrastających nawet ponad 2 m wysokości, dobrze się krzewiącym, choć na pierwszy rzut oka nie najlepsze wrażenie robią jej nieco bezładne pędy i małe liście. J.H.Nicolas we wstępie do swej A rose Odyssey pisze, że w jego domu rodzinnym był trawnik a na nim dwie owalne rabaty różane. „Na jednej rosła ulubiona róża ojca Souvenir de Malmaison a na drugiej rosła ulubiona róża matki właśnie Empereur du Maroc o ciemno bordowym, aksamitnym kolorze. Stanowi ona już od lat standard w porównywaniu ciemnych kolorów róż. Gdziekolwiek byłem, zawsze miałem te dwie róże w moim ogrodzie.”
Enfant de France – godna uwagi już ze względu na swój kompaktowy pokrój.
Remontantka , hodowla Clemence Lartay, rok 1860. Kwiaty bardzo wypełnione, złożone z ponad 40 jedwabistej tekstury płatków, kształtu przypominającego peonie, srebrno różowe o doskonałym zapachu.
Fotografie – przez uprzejmość Pani Urszula Trętowska Montisfont Abbey. Krzew niewielki, do 100 cm wysokości o wyprostowanym pokroju, liście ciemno zielone, półmatowe. Jeżeli chodzi o amatorów róż z XIXw. jest to niewątpliwie doskonały wybór. Róża niesłusznie mało znana i niedoceniana przez miłośników starych róż. Jej kompaktowy pokrój przypominający bardzo róże portlandzkie , dobra odporność mrozowa i niewrażliwość na gorsze warunki uprawowe, dają jej jak najlepsze rekomendacje.
Z pewnym wahaniem , do elity remontantek, zaliczę też remontantkę wyhodowaną przez R. Tanne - Ferdinand Pichard, może dlatego, że wzbogaca paletę remontantek o kwiaty striped. Ale w takim razie, dodajmy jeszcze CSR , wyhodowaną w roku 1934 przez Jana Bohm a więc już niezbyt czystą remontantkę, moim zdaniem piękniejszą od Ferdinanda i choć wielu uważa, że to ta sama róża, to ja nie potwierdzę takiej opinii. Te paseczki o których wspominamy, na CSR są ewidentnie wyraźniejsze. To róża o bardziej zdecydowanej kolorystyce i wydaje się mieć lepiej uporządkowany , zwarty pokrój, zapewne po galijce Tricolore de Flandre, której jest siewką.
Może zaskoczę miłośników remontantek, ale do najbardziej udanych nie zaliczę obkomplementowanej Frau Karl Drushki ani darzonej cielęcym zachwytem przez Amerykanów American Beauty.Pierwsza tworzy kwiaty – to fakt – w czystej bieli ale są to jętki jednodniówki, czasem nie zdążę nawet ich zobaczyć. Krzew też pokraczny. Myślę, że w tzw literaturze pewne teksty są bezwiednie i bezrefleksyjnie powielane. Większy mam problem z zanegowaniem tej drugiej. Wszak miliony Amerykanów uwiodła. Jednak nie zrobiła ta odmiana kariery we Francji i nie zrobi jej w Polsce. Zapewne decydują o tym warunki klimatyczne.
Tematy przekrojowe są trudne do pisania i bardzo męczące. Jednakowoż ten artykuł o remontantkach pisałem z prawdziwą przyjemnością.
Marian Sołtys – Włodawa 17 października 2016.