5.Pojawienie sie róż trwających do białego mazura

Widzimy więc, że Mickiewicz mało cenił róże dlatego że były nietrwałe, natomiast Słowacki cenił je bardzo pomimo, że  …były nietrwałe. A były one wówczas istotnie bardzo nietrwałe,  kwitły krótko i każdy kwiat
prędko rozwijał się i opadał.  Dopiero od połowy XIX wieku nastąpiła zmiana pod tym względem. Jak gdyby chcąc rehabilitować różę w opinii  poetów miłośnicy i hodowcy ogromnym nakładem pracy, pomysłowości i wytrwałości doszli do otrzymania róż, które i kwitły znacznie dłużej we właściwym dla róż sezonie i nieźle powtarzały kwitnienie na jesieni, a oprócz tego jako kwiat rozwijały się wolniej i znacznie dłużej trwały w wazonie. Były to tak zwane róże powtarzające czyli remontantki  których w ciągu pół wieku wyhodowano więcej niż tysiąc odmian, i które w krótkim czasie niepodzielnie zapanowały w ogrodach usuwając w cień wszystkie dawne, raz do roku kwitnące róże.

W tym samym czasie powstała jeszcze inna grupa róż,  która zaletę długiego kwitnienia posiadła w stopniu znacznie
jeszcze większym, niż remontantki. Były to róże herbatnie, pełne, wysmukłe, bardzo piękne, o zapachu słabszym
i zupełnie innym, niż dawne róże i niż remontantki. Pochodziły one od sprowadzonej przez Anglików z Indii Wschodnich w r. 1809 brzydkiej, zielonawo żółtej,ale pięknie pachnącej róży herbatniej (Rosa indica odorata Lindl.) i od sprowadzonej w r.1824 z Chin znacznie piękniejszej jej odmiany złoto-żółtej, (R. ind. odor.var. ochroleuca). Bardzo trudno było z tych róż coś nowego wyhodować, ponieważ — przynajmniej w Europie — nie dawały pyłku i z cudzego pyłku też nie zawiązywały nasion.

lady-hillington

devoniensis-foster2 róża Devoniensis , Lady Hillingdon (żółta,herbatnia – na rycinie obok – ,

Dopiero w r. 1838 Forster  jakimś cudownym przypadkiem otrzymał różę herbatnią, która okazała się płodna. Róża ta, nazwana Devoniensis, stała się matką wszystkich późniejszych, tak licznych i tak pięknych, odmian róży herbatniej. Krzaki tych róż rosły różnie: jedne tak silne, jak róże pnące, inne słabiej od najsłabszych remontantek. Ale wszystkie miały liście ciemnozielone, błyszczące, młode pędy i listki czerwone, kolce również czerwone, rzadko rozstawione i hakowato zagięte. Kwiaty miały na ogół mniejsze, niż remontantki, najczęściej na cienkich łodygach nieco zwisające, o płatkach większych za to i grubszych, co nadawało im kształt bardziej wytworny, wysmukły. Przy tym kwitły o wiele dłużej niż remontantki, kwitły prawie nieustannie od wiosny do zimy. Koroną ich doskonałości był zapach, wprawdzie słabszy,niż u wielu remontantek, ale oryginalny i bardzo piękny.Ukazały się te róże herbatnie w tym samym czasie, co remontantki: w 1843 ukazała się biała Niphetos, – ryciny poniżej.

niphetos1a.jpg papa-gontier-niphetos

w 1846,różowa Souvenir d’un Ami,   w 1853 pojawiła się łososiowo – miedziano – żółta Gloire de Dijon, w 1858 nankinowo żółta Madame Falcot,w 1864 złoto-żółta Marechal Niel  a w 1872 jasno żółta o różowych brzegach płatków Marie van Houtte. Wszystkie te róże dotychczas są bardzo cenione. Dwie ostatnie hodowane są wciąż w olbrzymich ilościach. Nic dziwnego. Mamy obecnie wielkie mnóstwo nowych róż. Mamy zupełnie inne, może równie piękne, ale nie mamy piękniejszych,niż Marechal Niel i Marie van Houtte. – na fotografiach poniżej.

marechal-niel-mal-karpinski-1942jpg-2.jpg marie-van-houtte

Rzecz szczególna: remontantki doskonaliły się szybko, ale stopniowo; dobra czerwona General Jacqueminot ustąpiła miejsce lepszej Charles Lefebvre, która z kolei usunęła się w cień przed jeszcze lepszą Ulrich Brunner fils. Natomiast róże herbatnie pojawiły się od razu, jak Venus z piany morskiej, w całej swej doskonałej piękności. Odmiany następne są inne, ale nie są lepsze od poprzednich.Wbrew poetom zatem zostały otrzymane w XIX wieku róże, które były tak trwałe, jak tylko kwiaty być mogą. Hodowcy róż odebrali literaturze ulubioną przenośnię. Czy róża zyskała co na tem w opinii poetów? Czy, od czasu, kiedy stała się trwalsza, bardziej ją polubili, lepiej poznali, częściej i serdeczniej opisywali? Obawiam się, że nie. Nie jest łatwo trwałością i wiernością wkupić się w łaski istoty, która nieraz na kroplę rosy z większym patrzy rozczuleniem,niż na prawdziwy brylant. Natomiast w szerokich sferach zwyczajnych zjadaczy chleba, róża, dzięki tym swoim nowym zaletom, zyskała ogromnie na popularności.Każdy pragnął mieć róże na stole, albo w ręku, albo w butonierce.

Piękne kobiety (każda kobieta jest dla kogoś piękna), skoro dowiedziały się, że istnieją róże, które, przypięte do sukni balowej, nie opadają – cóż lepiej ubiera kobietę niż róża –  tylko trwają aż do białego mazura, zażądały natychmiast jak najwięcej takich róż. Róża stała się artykułem codziennego zbytku.

xxxxxxxxxxxxx

Ludwik Ksawery Łubiński, autor Ostatniego Mazura, był adwokatem i uczestnikiem Powstania Styczniowego. Tekst powstał w czasie uwięzienia w warszawskiej cytadeli. Przez lata pieśń błędnie utożsamiana była z czasami Powstania Listopadowego. Tradycja mówi o rzekomym balu powstańczym przed bitwą o Olszynkę Grochowską, na którym tańczono „białego mazura”. Wywodzono tę pieśń niekiedy również od czasów księcia Józefa Poniatowskiego, a melodię napisał Fabian Tymulski. Czasem błędnie przypisywano ją Chopinowi. Tym mazurem zwykle kończono bale w dwudziestoleciu międzywojennym.

W roku 2008 Andrew Tarnowski , potomek wielkiego rodu Tarnowskich, napisał wspaniałą książkę zatytułowaną ” Ostatni mazur”. To opowieść o wojnie, namiętności i stracie. Ostatni mazur, jak Ostatni zajazd na Litwie, przedstawia zmierzch pewnego świata. Tarnowski opowiada o polskiej przedwojennej arystokracji, opisując XX-wieczne dzieje swojego rodu i rodzin z nim skoligaconych. Na historię życia tych niedostępnych ludzi składają się nostalgiczne wspomnienia autora z dzieciństwa, zapamiętane opowieści jeszcze dalej sięgające w przeszłość rodu czy korespondencja rodzinna.

Jeszcze jeden mazur dzisiaj,
Nim poranek świta,
Czy pozwoli panna Krysia,
Młody ułan pyta.

I niedługo pyta, prosi,
Bo to w polskiej ziemi,
W pierwszą parę ją unosi,
A sto par za niemi.

Ułan szepce pannie w uszko
I ostrogą dzwoni:
Pannie tłucze się serduszko
I liczko się płoni.

Cyt serduszko, nie płoń liczka,
Bo ułan niestały!
Już za borem wre potyczka,
Słychać pierwsze strzały.

Słychać strzały, głos pobudki,
Dalej! Na koń! Hura!
Lube dziewczę porzuć smutki,
Dokończmy mazura!

Jeszcze jeden raz dokoła!
Jeden uścisk bratni!
Na koń wsiadać trąbka woła —
Mazur to ostatni.

2 komentarzy do “5.Pojawienie sie róż trwających do białego mazura”

  1. Kurek Tadeusz napisał:

    Przeuroczy jest ten wpis, ale jedno zdanie warto by poprawić. Chodzi o to zdanie:
    ” Cóż lepiej ubiera kobietę, niż róża. przed kolacją- , tylko trwają aż do białego mazura, zażądały natychmiast jak najwięcej takich róż. Róża stała się artykułem codziennego zbytku.
    Jest tam jeszcze kilka literówek, ale one są mniej istotne.

    Pozdrawiam serdecznie
    Tadeusz Kurek

    PS Wpis ten bardzo mnie wzruszył, jako że na moim balu maturalnym wszystkie koleżanki oraz wszystkie Panie Profesorki miały przypięte białe róże (o ile dobrze pamiętam, była to ‚Virgo’). Ponieważ w ogrodzie Ojca nie było kilkudziesięciu – w jednakowym stopniu rozwinięcia – kwiatów to były one przywiezione z IHAR-u w Puławach. Pięknie to wyglądało.

  2. admin napisał:

    Z Pańską dokładnością, byłby Pan świetnym hodowcą nowych odmian. Ja, z natury jestem bałaganiarzem, dlatego takie uwagi jak te Pańskie, bardzo sobie cenię.

Napisz komentarz