Powtórne kwitnienie
Rok 2014 , praktycznie nie miał zimy a potem w zasadzie do końca lipca nie wystąpił brak wody w glebie. Przyniosło to ze sobą, poza niezwyczajną bujnością, bardzo ciekawe skutki praktyczne/chyba/.Mam tu na myśli powtórne kwitnienie.
fotografie obok Pani Joanna Smolińska , Powsin 2012.
Powtórnie zakwitły róże, które wg. książek nie powinny powtarzać kwitnienia – jak na ten przykład *Fruhlingsduft* , Francois Juranville, czy Tuscany. Fruhlingsduft, to nie jest dla mnie niespodzianka tak wielka, niespodzianką jest raczej skala i rozmiar powtórnego kwitnienia. Z tej samej grupy/rodziny/ wywodząca się *Aicha* , również już drugi rok z rzędu powtarza, co należałoby ująć zdawkowym - i okazjonalnie powtarza w drugiej części sezonu- lub jeszcze słabszym – a w drugiej części sezonu pojawiają się rozproszone kwiaty.
Zupełną niespodzianką jest natomiast *Tuscany*. Niespodzianką mimo, że powtarza nie po raz pierwszy i że już Maja Zamroch w swym komentarzu że tak powiem ostrzegała, że kwitnie powtórnie. Jednakże zawsze kwitnienie to było chimeryczne i jak gdyby przypadkowe. W roku 2014 jednakże było to obfite i pełnokrwiste powtórzenie kwitnienia. I kwiaty dobrze wybarwione i nienagannie ukształtowane. Pełnokrwisty zapach. Nie da się nic zarzucić. Skoro jednak literatura nazwę tą wymienia już w szesnastym wieku, to z kim mogła się skrzyżować ukryta w pomroce dziejów jej mamuśka galijka z domu, że oto Tuscany powtarza ? Jest jeszcze inna możliwość. Może to co nazywamy dziś Tuscany, wcale nią nie jest. A może w obrocie handlowym , znajdują się różne formy zwyczajowo nazywane Tuscany i potrzebna by była jakaś forma weryfikacji, tak jak to brutalnie przeprowadził weryfikację Erich Unmuth w odniesieniu do rzekomych róż Geschwinda.
Swego czasu uparłem się by mieć w swej kolekcji* Rose du Roi*. Pierwszą z nich kupiłem u Choduna. Gołym okiem widać, że to nie mogła być Rose du Roi. Jeszcze w dwa lata potem, sądząc że mogła to być wina pracowników którzy przy ekspedycji coś namieszali , zamówiłem drugi raz . Niestety, dalej w sprzedaży było nie to co trzeba. Nawiasem mówiąc to jedna z ładniejszych róż w kolekcji, ale niestety nie wiem jak się w rzeczywistości nazywa. Drugi egzemplarz kupiłem u Lensa. Raz zakwitł kwiatami które mogły być Rose Du Roi i zdechł na cherlawość. Trzeci przywędrował z Litwy.
Po dwu latach zastanawiania się nad trudami życia, wydał w tym roku kilka cudownych kwiatów , których uroda uzasadnia nadanie tej nazwy – jednakże nie zachował się tak jak w książkach piszą i nie powtórzył kwitnienia, no ale ma jeszcze szansę. Wreszcie czwarty pochodzi od Petrovica. Znając problemy z tą odmianą zamówiłem od razu po dwie sztuki i to Rose du Roi i jej mutanta Rose du Roi a fleur Pourpre. Faktycznie, różnią się od siebie odcieniem koloru kwiatu, ale z kolei budowa ich w żaden sposób nie przypominała wcześniej zakupionych egzemplarzy. Najbardziej przypominały mi Jacques Cartier, co uzasadniało by ich przynależność do róż portlandzkich. Te egzemplarze z kolei , nie powtórzyły kwitnienia, ale daję im jeszcze szansę bo ich cherlawość jest przysłowiowa.
*Blaze Superieur*, rośnie u mnie już z dziesięć lat i dopiero w tym roku zdecydował się na powtórzenie kwitnienia. Nie miałbym nic przeciw temu by Błażej powtarzał częściej i obficiej, gdyż trwałość jego kwiatów jest wprost nieprawdopodobna. W czasie pierwszego kwitnienia potrafią na pędach zagościć się i do 10 dni! Teraz w upały , w pełni słońca , nie jest już tak dobrze, ale w porównaniu z mieszańcami herbatnimi jest wzorem trwałości.
Tak zwana literatura, też potrafi wprowadzać niezłe zamieszanie. Nie będę się odnosił do konkretnych autorów gdyż lubią bezwiednie powtarzać lub cytować za sobą opinie, zwłaszcza wówczas gdy trzeba coś napisać, a nie zna się, że tak powiem osobiście danej odmiany. Jestem tu wyrozumiały,gdyż sam ten grzech popełniam.
Czytam więc, że *New Dawn* powtarza kwitnienie. Miałem w swej kolekcji dwa różne egzemplarze tej odmiany . Jeden o walorach prawie że historycznych bo wywodzący się jeszcze z lat osiemdziesiątych i i drugi od A. Choduna. Ani jeden , ani drugi nie zaszczyciły mnie powtórnym kwitnieniem. Ot, jakieś tam pojedyncze kwiaty. Ta sama odmiana na sąsiedniej ulicy rośnie pozostawiona sobie samopas, bez jakiejkolwiek opieki ze strony właściciela i bez rewelacji, ale powtarza.
Z kolei *Dorothy Perkins* - literatura tu uparcie twierdzi, że odmiana ta nie powtarza. Nie przeszkadza to jednakże mojej Dorotce kwitnąć obficie do Bożego Narodzenia. Nie ma dobrych warunków. Rośnie na ścianie południowej, atakują ją przędziorki, ale świetnie radzi sobie z tymi problemami. I systematycznie powtarza.
To tylko kilka przykładów z powtarzaniem kwitnienia, które naprędce mi się nasunęły. Nie ukrywam, że liczę na doświadczenia czytelników i ich własne przygody, że tak powiem z prezydencka ” w tym temacie”.