Mroozodporność – Hardness and Hardiness

Pisałem już o mrozoodporności omawiając *strefy mrozoodporności*. Dziś pozwalam sobie zaproponować Państwu tłumaczenie bardzo interesującego  – moim zdaniem- artykuły Shepherda, w którym autor w ciekawy sposób pokazuje nam cały zespół uwarunkowań wpływających na tzw. zespół mrozoodporności roślin.

Pędy, które są zdrewniałe lub starsze/dojrzałe/ zawierają minimalną ilość soku lub wody w tkankach i są znacznie lepiej przygotowane, aby wytrzymać następujące po sobie okresy zamrażania i rozmrażania jak też temperatury średnie zimą niż przyrosty niezdrewniałe. Truizmem jest, powiedzenie  że odporność jest nieodłączną cechą jakości róż,  ale ona jest w równym stopniu kontrolowana przez nas   poprzez pielęgnację roślin latem.
Obserwując dzikie róże, jak rosną w polu lub przy drogach  można zauważyć, że   mają niewielki przyrost masy zielonej pod koniec sezonu jak też, że są zawsze żywe i gotowe do rozpoczęcia wegetacji gdy tylko wiosna  przychodzi. One  zawsze wchodzą w okres zimowy z dojrzałymi, zdrewniałymi pedami.  W uprawie kontrolowanej natura, tylko pozornie daje nam przedłużony okres wegetacyjny. Aby udowodnić tą tezę, można by wybrać krzew dzikiej róży o której wiadomo, że jest niezawodne mrozoodporna gdy rośnie w naturze  i uprawiać ją w takich warunkach jakie przydajemy naszym  ulubieńcom. Zauważymy wówczas, że znaczna część ubiegłorocznych  przyrostów ku wiośnie będzie martwa.

Czynniki destrukcyjne
Zdecydowanie należą do nich późne przycinanie letnie, nawadnianie i nawożenie. Są to zdecydowanie najbardziej destrukcyjne  czynniki zimotrwałości. Mogą one doprowadzić do większych przyrostów roślin na koniec sezonu, ale to nie są  dobre  korzyści, nie jest dobrze gdy pączki w wyniku tego zabiegu niecałkowicie dojrzewają przed nadejściem zabójczych mrozów i drewno zawiera katastrofalne ilości wilgoci. Zachowanie podobne   zachowaniom dzikich róż jest spójne w całej różanej rodzinie.
Stare róże herbatnie  nigdy nie zdobyły większej popularności na północy, ponieważ straty zimowe były zazwyczaj zbyt duże. Szkoda, ponieważ róże tej grupy określane  są zazwyczaj jako arystokraci różanego królestwa i one na pewno są godne tego tytułu.  Wiąże się to z  faktem, że one stale rosną, a pędy ich nie drewnieją, gdy zbliża się zima. Jest to zrozumiałe, jako że ich przodkowie byli przystosowani do klimatu, gdzie przygotowania do zimy nie były konieczne
Natomiast remontantki reprezentowane przez takie stare przeboje, jak na ten przykład General Jacqueminot, Paul Neyron itp., zawierające geny róż pochodzących z chłodniejszych regionów, cierpią mniej  zimą niż herbatnie czy mieszańce herbatnie. W drugiej połowie lata ich wzrost jest wstrzemięźliwy   (chyba, że je do tego zmusimy np. przez intensywne nawożenie) i pędy, które wyrosły wcześniej, mają szansę dojrzeć i  dostatecznie zdrewnieć
Remontantki , historycznie rzecz ujmując zostały zastąpione bardziej konsekwentnymi w kwitnieniu mieszańcami herbatnimi  choć było wiele zastrzeżeń co do ich odporności mrozowej. Niektórzy hodowcy utrzymywali, że przetrwały zimy niezabezpieczone, inni, że nie były zimą dostatecznie mrozoodporne. Ci ostatni prawdopodobnie rozpieszczali ponad miarę swoje rośliny pod koniec lata, i nie pozwolili dojść do głosu naturze.
O różach pnących możemy opowiedzieć podobną historię. Te uważane, za zimą odporne, praktycznie nie rosną późnym latem. I nie powinniśmy ich do tego zmuszać zdając sobie sprawę z tego, że tylko dostatecznie dobrze zdrewniałe pędy mają szansę przetrwać niekorzystne warunki zimą.
Morał jest oczywisty, tam gdzie zimy są ciężkie, w drugiej połowie sierpnia z zabiegów pielęgnacyjnych powinniśmy wykonywać  tylko sporadyczne  opryski zapobiegające rozwojowi chorób

Czarna plamistość versus mrozoodporność.
Bardzo interesująca jest relacja pomiędzy profilaktyką w zakresie chorób grzybowych a mrozoodpornością. Dotychczas jako pewnik uważało się, że rośliny nie porażone przez choroby grzybowe, przechodzą w stan spoczynku w dobrej kondycji i lepiej znoszą zimowe spadki temperatur. Okazuje się ,że zależność ta nie jest taka prosta.W czasie mroźnej zimy 1958/9 lepiej zniosły mrozy te krzewy, które wskutek porażenia przez czarną plamistość zostały zdefoliowane i wcześniej weszły w okres spoczynku. Ich pędy przed nastaniem mrozów zdążyły w dostatecznym stopniu zdrewnieć. Te, chronione i dobrze nawożone kontynuowały swój wzrost do samych mrozów, pędy nie zdążyły dostatecznie zdrewnieć i przemarzły. Jak wiemy, pędy zdrewniałe zawierają w sobie znacznie mniej wody niż niezdrewniałe a skala uszkodzeń mrozowych jest wprost proporcjonalna do zawartości wilgoci w komórkach roślin w chwili gdy pojawiają się pierwsze większe spadki temperatur. Nie oznacza to bynajmniej by zaprzestać zwalczania chorób grzybowych. Chodzi raczej o to by rośliny dobrze przygotować do zbliżającej się zimy i nie podejmować takich czynności pielęgnacyjnych, które niepotrzebnie i w sposób sztuczny przedłużałyby okres wegetacyjny

Pochodzenie róż a strefy klimatyczne
Nasze nowoczesne róże wszystkich typów pochodzą w dużej części od róż wywodzących się  z klimatów o stosunkowo łagodnych  zimach. Dlatego   one nie są  genetycznie przygotowane na szybkość i skalę zmian temperatury doświadczanych przez rośliny w znacznej części naszego kraju. Musimy jakoś zrekompensować im te braki, jeśli   nasze róże mają przetrwać bez większych strat. Oczywiście, nie mamy kontroli nad jednym z głównych czynników wywołujących fazy wzrostu, tj na opady deszczu, ale to co możemy zrobić z naszej strony to wstrzymać się ze stosowaniem  nawozów azotowych po połowie sierpnia,   nie przycinać roślin i dać im ochronny kopczyk z  ziemi, który zapobiega zbyt gwałtownym wahaniom temperatury
Mrozoodporność  w rzeczywistości nie jest to tylko kwestia samego tylko dotkliwego  zimna  , ale jest moderowana głównie przez dwa inne czynniki, z których każdy jest odnoszony do zawartości  wilgoci w pędach, w chwili gdy występują pierwsze poważne spadki temperatur. Tkanka roślinna  powinna zawierać pewną ilość wilgoci, ale jeśli ziemia  jest mocno zamarznięta do tego mamy silne wysuszające wiatry i intensywną operację słońca, będziemy mieli do czynienia ze zbyt gwałtownym  odwodnieniem spowodowanym łącznie przez te czynniki, plus niedostateczne  ukorzenienie  by uzupełnić utratę wilgoci, to spowoduje nieodwracalne uszkodzenia komórek roślin.

Niebezpieczeństwa związane z fluktuacjami temperatur.
Wahania temperatury wynikające z bardzo zimnych nocy, a następnie słonecznych dni powodują nieco odmienne, ale związane z nimi skutki. W tym przypadku, jeżeli mamy dużo wody w komórkach,  przy mrozach dochodzi do pęknięcia, ścian komórkowych.  Skutki zbyt szybkiego rozszerzania się i kurczenia tkanek roślinnych widzi każdy, kto obserwuje   pęknięcia, często występujące po tej stronie pędu, który jest wystawiony na działanie słońca zimą.
Mieszańce herbatnie i grandiflory  w zasadzie nie wykazują uszkodzeń mrozowych przy -5-10C.Floribundy są nieco bardziej odporne. Przy braku fluktuacji  temperatur mogą wytrzymać bez większej szkody kilkudniowe spadki temperatur nawet do – 20-25C.
Jest to tłumaczenie artykułu Hardness and Hardiness Roy E. Shepherd Medina, Ohio z American Rose Annual numer45, strony 91-94  z roku 1960. Może mi za to nikt głowy nie urwie.Marian Sołtys.

4 komentarzy do “Mroozodporność – Hardness and Hardiness”

  1. Ewa Jarmulak napisał:

    Panie Marianie serdecznie dziękuje za przybliżenie tematu mrozoodporności róż. Okazuje się kolejny raz, że „mniej” znaczy „więcej”! Pozdrawiam.

  2. Zwoliński napisał:

    To jest ciekawe przedstawienie tematu, ale nie wyczerpuje wszystkich szczegółów. Są bowiem istotne wyjątki, które nie są zgodne z ideą artykułu. Najlepszym chyba przykładem jest róża pomarszczona i jej liczne mieszańce, która dobrze powtarza kwitnienie, a jednocześnie cechuje się znakomotą odpornością na mróz. Artykuł jest dość stary i nie bierze pod uwagę takich osiągnięć ostatniego półwiecza jak wyhodowanie tzw róż kanadyjskich – które łączą powtarzanie kwitnienia ze znaczną mrozoodpornością.

    Ja raczej upatrywałbym problemów gdzie indziej – po prostu w krajach o zimnym klimacie nie prowadzono masowej hodowli róż. I pewno głównie dlatego jest tak mało dobrej jakości powtarzających kwitnienie odmian mrozoodpornych. Kraje zimne – to po prostu mały rynek – mniej mieszkańców, często biedniejsze. Kraje zimne na prawdę były biedne jeszcze niedawno – bogactwo Szwecji czy Finlandii to najnowsza historia, znacznie nowsza niż wielowiekowa historia róż…

  3. Łakomski Kazimierz napisał:

    Dzięki za wszystkie artykuły o różach zimotrwałych.
    Poszukuję kontaktu z kimś od róż dra G.Buck’a i róż kanadyjskich w Polsce.
    Co do mrozoodporności to chyba ilość białek w komórkach przed zimą też ma tu znaczenie?

  4. Szuberska napisał:

    Uważam tak jak Ewa „mniej znaczy więcej”.Quuen Elizabeth przez lata zaniedbywana okrywana w środku zimy jak widziałam ,że idą silne mrozy rosła sobie zdrowo.W ubiegłym roku porobiłam kopczyki przed mrozami nie zdążyła się zahartować i jedna z nich przemarzła a drugą musiałam ciąć przy ziemi.Zaczęłam szukać przyczyn przemarznięcia innych róż i znalazłam odpowiedż w książce -Klausa-Jurgen Strobela.
    Przepisałam sobie tekst -http://aszka9-zielonyzaktek.blogspot.com/2011/04/mrozododpornosc-u-roz.html

Napisz komentarz