Joyce Fleming – Urodzona hybrydyzerka


joyce-fleming-i-jej-roze Na fotografii obok Joyce Flemig ze swoimi hybrydami.Nie wiem czy słyszeliście o Joyce Fleming? Czy widzieliście jakąś z jej róż? Zapewne tak, ale czy to wystarczy? Chciałbym więc opowiedzieć trochę więcej o osobie która kryje się za różami. Proszę mi uwierzyć. Ma wiele do opowiedzenia. Podstawą tego artykułu będą informacje znalezione w Internecie, bardzo często nie dające się zidentyfikować.

Jest to historia kobiety jak gdyby przeznaczonej do życia wśród roślin. Jej przodkowie byli rolnikami, urodziła się i dorastała wśród roślin. W domu stacji Doświadczalnej Vineland. położonej nad jeziorem Ontario na półwyspie Niagara zwanym sadem Kanady. Jest to kraina znana z łagodnego klimatu i wspaniałych pejzaży.

Mała Joyce Upshall spędziła swoje dzieciństwo na świecie ogrodu,już jako uczennica podstawówki ze swoimi siostrami Marilyn i Glee; zbierała truskawki aby zarobić na kieszonkowe. Plewiła również rabaty różane przed własnym domem, a każdy kto to robił wie jak bolesna jest to praca mimo , że wśród róż.

Przez jedno lato była nawet asystentem dr. FrankaPalmera przy pracach na krzyżowaniem mieczyków i lilii. Innego roku pracowała w wydziale entomologii ,który ulokował się przy Vineland Stadion,licząc drapieżne ćmy na brzoskwiniach, co było pomocne dla sadowników przy zastosowaniu optymalnych oprysków.

W wakacje 1951 roku pracowała jako asystent młodego pracownika katedry Drzew ozdobnych Boba Fleminga. Pewnie tej pracy patronowała Wenus bo w 1952 roku wzięli ślub.

Ze związku tego urodziło się czworo dzieci. Piszę o tym bo będzie to miało znaczenie przy rozpatrywaniu etymologii nazewnictwa jej róż.

Mary , pastor w kościele anglikańskim

Margaret szef ogrodników w ogrodzie Toronto Zoo

Sheila architekt krajobrazu w Pensylwania Unitetd States oraz

David technik kontroli jakości.

Joyce nie dała się zepchnąć do roli jeno matki i gospodyni domowej. Na pewno miała mało wolnego czasu, ale znalazła czas by uzyskać akredytację jako ogrodniczy sędzia Royal Botanical Garden w Burlington kończąc 3 letni kurs sędziowski. Dało jej to szerokie kontakty ze światem ogrodniczym.

Mąż Bob Fleming w tym czasie współpracował z radiem i pisywał do kolumn ogrodniczych gazet lokalnych. . Żartem, Mrs. Fleming mówi: „on jest moim niedostatecznie wynagradzanym, o zbyt wysokich kwalifikacjach asystentem.” W rzeczywistości Bob był naukowcem z zakresu ogrodnictwa, specjalistą od rododendronów i ostrokrzewów przy ogrodniczym instytucie badawczym w Ontario.

Ukończyła Uniwersytet Toronto a na hodowlę róż naprowadziło ją spotkanie z Allenem Patersonem kierownikiem Królewskiego Ogrodu Botanicznego w Hamilton , które miało miejsce w Grimsby Garden Klub, gdzie to zarysował kierunki hodowli nowych odmian róż. Również jej ojciec dr,H. Upshal podejmował próby hodowli nowych odmian ale zbytnio był zajęty grą w tenisa, Joyce podjęła to wyzwanie. W tym samym czasie zapoznała się z nowatorska książką Rachela Garsona „Cisza wiosną” , która była jednym z pierwszych ostrzeżeń o toksycznych skutkach pestycydów.

Wiedziała, że musi wyselekcjonować róże pod kątem odporności na choroby, hodować róże, które byłyby zdrowe i łatwo się dawały uprawiać bez zatruwania środowiska. „od początku chciałam uzyskać ich odporność na choroby i już w swoim wczesnym w programie postanowiłam, że dla kanadyjskich warunków pożądany jest odpowiedni, co najmniej 5 stopień odporności na mróz. Zdaniem Joyce Fleming : „Róże nie powinny być postrzegane jako trudne do uprawy i utrzymania. Odmiany, które są odporne na czarną plamistość i są odporne na choroby powinny być tak łatwe w uprawie jak Philadelphus albo Weigela” Myślenie to doskonale współgra z filozofia Griffitha Bucka, gdy to podjął się niewdzięcznej jak widzieliśmy pracy, wyhodowania mrozoodpornych i odpornych na choroby róż.

Gdy zabierała się do tej roboty nie była nowicjuszką. Pracowała przecież w ogrodzie rodziców. Miała też własny ogród a nim sporo róż. Działali też oboje z mężem w kanadyjskim i amerykańskim towarzystwie różanym, Pierwsze kroki przy hodowli róż to rok 1985. Nie ma przepisów na doskonałą różę, wszystkiego trzeba samemu spraktykować. Pracę rozpoczęła na tym materiale, który miała zgromadzony w swoim ogrodzie. Pozyskiwała też pyłek kwiatowych z zaprzyjaźnionych ogrodów. W ten sposób dokonała 261 krzyżowań. Następnego roku uzyskała zgodę Royal Botanical Garden na korzystanie z ich kolekcji miedzy innymi róż z serii eksplorer. Wykorzystała też R. foetida persiana (Lem.) Rehder aka ‚Persian Yellow’ którą znalazła na lokalnym cmentarzu. Jedno z krzyżowań z wykorzystaniem tej róży doprowadziło do powstania odmiany dr, Harry Upshall. Każdej zimy niecierpliwie oczekuje na rozpoczęcie wegetacji, każdej wiosny czeka Az pojawi się pierwszy kwiat na nowej siewce. A nóż będzie to nowa Rose du Roi ,nowy Peace albo Queen Elizabeth?

„Od początku używałam species, chodzi o to by w skuteczny sposób wbudować ich odporność mrozową i odporność na choroby grzybowe w nowe odmiany. Otrzymane w ten sposób siewki kwitną tylko raz w sezonie, więc wymagają krzyżowania powtórnego. Dopiero one mają cechę kwitnienia powtórnego. Czasami jednakowoż bywają miłe niespodzianki. Taką niespodzianką jest odmiana Jim Lounsbery, która jest krzyżówką triploidalnej remontantki i raz kwitnącego diploidu.”

Wybierając jakąś odmianę na rodzica, Joyce stawia jej bardzo wysokie wymagania. Musi więc być bardzo odporna na choroby, dobrze powtarzać kwitnienie, mieć dobrą substancję kwiatu, która nie pozwalała by na tworzenie się mumii kwiatowych podczas niekorzystnej pogody, no i mrozoodporność musi być co najmniej w5 strefie usda. Mniejszą wagę przykłada do zapachu. Twierdzi, że jeżeli róża miałaby wcześniejsze przymioty, to zaakceptuje brak zapachu. Aktualnie przeprowadza eksperymenty z Agriculture Canada Kordesii hybrid ‚Breeding Line 83′, którą polecił jej Dr. Felicitas Svejda. Jest to bardzo złożona hybryda w której dużą role odgrywa rosa rugosa oraz Max Graf i rosa Kordesi. Jest to zdrowa i odporna odmiana ale nie powtarzająca kwitnienia. Dlatego będzie wymagała powtórnego krzyżowania.

Jeżeli ktoś myśli, że gospodarstwo Joyce to bezkresne pola różane, to się głęboko myli. Jej królestwo zamyka się na działce 20 x 50 m. Jest to ziemia dzierżawiona jej przez szkółkarza sąsiada Jima Lounsbery. Testując nowe odmiany do sprzedaży, korzysta też z pomocy rodziny, oraz firmy Hortico, która od lat ma te odmiany w swojej ofercie handlowej.

Musiała mieć ogromną intuicję wynikającą z doświadczenia, by przy tak małej, mikroskopijnej można rzec skali prac, dohodować się grupy ślicznych odpornych na choroby i odpornych na warunki atmosferyczne róż.

Proszę wybaczyć ,że może zbyt wiele miejsca poświęciłem w tej opowieści rodzinie, ale jak Państwo zauważą nazwy jej odmian poświęcone są w dużej części właśnie rodzinie.

Zmarła 24 lipca 2014 roku.

Pisząc ten szkic korzystałem z artykułu zamieszczonego na stronie genusrosa.org. Nie potrafiłem jednakowoż zidentyfikować autora Prawdopodobnie jest to Gene Waering.

Marian Sołtys

Napisz komentarz