Stanwell Perpetual

stanwell-perpetual-z-roses-and-rose-growing-g-kingsley-z-1098r.jpg stanwell-perpetual-the-dow-gardens-bugwoodorg.jpg

Hybrid Spinossima.Rosa pimpinellifolia „Stanwell Perpetual” lub Rosa Spinossisima „Stanwell Perpetual”.

Przypadkowa siewka znaleziona w ogrodzie w Stanwell w Middlesex Wielkiej Brytanii przez rosarianina nazwiskiem Lee of Bedfond.

Kwiaty bladoróżowe do białego o średnicy do 8 cm. Są dobrze wypełnione, ćwierćrozetowe z około 40 płatkami o mocnym, prostym,owocowym zapachu, który idealnie pasuje do koloru i formy jej kwiatu. Jest unikalną odmianą w swojej klasie/ róż szkockich/ ponieważ powtarza kwitnienie. Główne kwitnienie ma w środku lata obdarzając nas nad wyraz hojnie kwieciem , ale i później nie ma dnia by coś na niej nie kwitło, nawet późną jesienią nie ma problemów z rozwijaniem kwiatów.

stanwell-perpetual-jpg2_

stanwell-perpetual fot. obok – Marian Sołtys 2012 – kolekcja własna.

Róża ta nie wiąże żadnych owoców.  W scenerii miejskiej, chroniona przez ściany budynków może kwitnąć do końca roku. Tak jak ciemiernik.  W  surowych w końcu warunkach Włodawy, w podobnie niezwykły sposób zachowuje się u mnie Dorothy Perkins. Rozwija kwiaty do Bożego Narodzenia, nawet po kilkustopniowych mrozach. I tak od wielu już  lat.

stanwell-perpetual stanwell-perpetual2 stanwell-perpetual3

stanwell-perpetual-a.jpg Krzew o bujnym wzroście i kaskadowo opadających pędach, osiąga nawet ponad 2m wysokości. Liście ma szarawe, pierzaste dziewięciolistkowe, zdradzające pokrewieństwo z rosa pimpinellifolia, podobnie jak i małe ciernie. G.Thomas sugeruje, drugim rodzicem mogła być Autumn Damask lub któraś z grupy Gallicas. Doskonale prezentuje się na zboczach wzniesień, widziałem ją uroczo opadającą ze wzniesionego tarasu, klimaty takie były bardzo w stylu G.Jekyll. Zresztą Graham Thomas w The Rose Book na str 113 pisze, że była to ulubiona róża G. Jekyll. W ogóle to była ulubieńcem pisarzy epoki Ewardiańskiej i Wiktoriańskiej. G.Jekyll i William Robinson wychwalali pod niebiosa jej cnoty zwłaszcza jej zapach. G.Jekyll projektując ogrody, sadziła zawsze ją w grupach po trzy by zamaskować jej nieco niechlujny pokrój. Stanwell Perpetual to mój obecny faworyt, jak na nią patrzę to widzę taki prosty, niemal dziki krzew. Natomiast w kwitnieniu  wprost przeciwnie – wyrafinowany, a jej kwiaty jak klejnoty, skomplikowane i eleganckie, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Wydaje się, że właściwym byłoby surowe przycinanie jej, bo starsze egzemplarze  żadną miarą nie są dekoracyjne.

stanwell.jpg Zrobiła też ogromne wrażenie na Davidzie Austinie – “Tuż po wojnie, kupiłem krzew róży Stanwell Perpetual. Jest to przypadkowa krzyżówka z jakąś różą portlandzką, która to sprawiła, że Stanwell Perpetual jest jedyną w swojej grupie różą kwitnącą powtórnie. Jej najznamienitsze cechy to pełne kwiaty w miękko różowym kolorze o wyglądzie starych róż i znakomitym zapachu. Nagle uświadomiłem sobie , że skoro taka krzyżówka mogła zdarzyć się przez przypadek, to nie ma żadnego powodu, dlaczego nie mógłbym zrobić krzyżówki starej róży z powtarzającą kwitnienie i uzyskać podobny efekt.”Pisze w roku 1998 w swoim artykule zamieszczonym w Historic Rose Journal. Jak więc widzimy, wprawdzie nie wprost , ale Stanwell Perpetual przyczyniła się do powstania Róż Angielskich Austina.

stanwell-perpetuall Fotografia obok Dorota Sołtys Barcelona 2012.

Liście – delikatnie wyglądające, złożone z  5 do 13 listków z drobnym ząbkowaniem, są typowe dla szkockiej róży, jasnozielone latem, przybierającej brązowe niuanse jesienią.Jest to osobliwość gatunku, ze względu na warunki atmosferyczne, które nie mają wpływu na zdrowie rośliny.

Jej odporność na choroby grzybowe jest przysłowiowa, doskonale radzi sobie też na glebach ubogich i świetnie będzie rosła przy minimum uwagi z naszej strony, nawet na glebie kredowej czego róże nie lubią.Tolerancyjna jest również dla uprawy w cieniu. Mrozoodporność – 5 strefa usda , wg. HMF, natomiast wg. P.Bardena 4 strefa.Stanowczo przychylam się do opinii Bardena, gdyż zimę 2010 a więc -29c. przetrwała bez żadnych uszkodzeń , w kolejną 2012, też -29c  przemarzł jej jeden pęd którego wegetacja nie zdążyła się zakończyć i dobrze nie zdrewniał.

Retro wygląd naszej bohaterki, wymaga odpowiedniej oprawy. Może to truizm , ale wspomniałbym, by w jej towarzystwie posadzić odpowiednie rośliny- przykładowo czyściec czy dzwonki w różnych formach.

Mamy więc wytrzymała różę, który prezentuje delikatne, cudownie zapachowe kwiaty od maja do początku zimy … Czego więcej można chcieć?

Pochodzenie : Nieznane, są tylko domysły i przypuszczenia o czym wspomniałem wcześniej. Przed rokiem 2018 Jorn Lemhus , wyselekcjonował od Stanwell, który nazwał Christine od imienia swojej żony.

Fotografia z The Dow Gardens Bugwood.org  z książki Roses and rose growing autor G Kingsley z 1908 roku.Dalej Elżbieta Sołtys Sangerhausen 2009 oraz  Walentyna Gubała.Wreszcie kolekcja własna.

30 komentarzy do “Stanwell Perpetual”

  1. Walentyna Gubała napisał:

    Właśnie kilka dni temu posadziłam.
    Mam nadzieję, że już w przyszłym roku będą i kwiaty i zdjęcia.

  2. jagoda klim napisał:

    Trafiłam na zdjęcia tej róży na stronie szkółki litewskiej „sybirkos rozynas” ale w obecnej ofercie już jej brak. Nie zanlazłam jej też u P. A.Choduna. Czy może Pani zdradzić, skąd pochodzi Pani sadzonka?
    Może jakoś ja zdobędę przed zimą…

  3. Walentyna Gubała napisał:

    Kupowałam ją właśnie u p. Choduna.
    Paczkę dostałam na początku października, być może już jej nie ma.
    W każdym bądź razie życzę powodzenia w polowaniu na nią, bo to piękność.

  4. jagoda klim napisał:

    Dziękuję bardzo za informacje. Fakt. W ofercie przysłanej mailem od szkółki p.Choduna różyczka jest. Tyle, że własnie spadł śnieg i waham się, czy zamawiac jeszcze teraz.
    Choć ziemia całkiem jeszcze miękka i nocne przymrozki mają w tygodniu minąć. W minionym sezonie ostatnie krzaczki sadziłam 12 grudnia ale też co to była za zima..?

  5. gubała napisał:

    Chciałam jeszcze dodać, że błyskawicznie rośnie, no i bardzo mocno się krzewi.

  6. Dorota Strulak napisał:

    Polecam strone http://www.roses.dk (niestety tylko po dunsku). Nalezy do bardzo starej plantacji roz historycznych, ktora prowadzi tez sprzedaz wysylkowa.
    W lewym dolnym rogu strony sa formularze zamowien do pobrania w formacie pdf.Zeby zobaczyc sadzonki roz prosze kliknac „butik” a potem „roser”.

  7. sternik napisał:

    Panie Marianie,
    Z ogromnym opoznieniem ogladalm program Maja w ogrodzie. Uslyszalam, ze mial pan klopot z mszycami.A czy probowal Pan mleka odtluszczonego (moze byc i tluste ale podobno pozniej nie pachnie rozami) i wody w proparciji 1:1 do opryskiwania? Ja stosuje to u siebie i mszyce znikaja. Ekologiczne, proste, stuteczne. Polecam, pozdrawiam i gratuluje pieknej kolekcji.
    Teresa Sternik

  8. admin napisał:

    Nie próbowałem, ale spróbuję. Mleko stosowałem , gdy uprawiałem pomidory pod osłonami, do dezynsekcji narzędzi. Chodziło o nieprzenoszenie wirusów. Pomagało na wirusy, to czemu nie na mszyce.Pozdrawiam.

  9. ewa miszczak napisał:

    Kupiłam w marcu tego roku zdrową sadzonkę Stanwell Perpetual z gołym korzeniem w szkółce Państwa Chodunów w Poznaniu. Posadziłam ją w miejscu dość niefortunnym i czerwcu, kiedy wegetacja była już w pełni, musiałam go przesadzić. Na nieszczęście oderwał się jeden z pędów, wyrastający tuż nad miejscem szczepienia i myślałam, że już po moim krzewie. Jednak pielęgnowałam go starannie i myślę, że głównie dzięki swojej żywotności i odporności, krzaczek bardzo szybko przyjął się w nowym miejscu, zupełnie nie tracąc liści i nie łapiąc żadnej z chorób. Mogę powiedzieć nawet, że nie widać po nim było stresu związanego z tak nieprofesjonalnie przeprowadzanymi przenosinami. A wczoraj, po powrocie z wyjazdu wakacyjnego zobaczyłam, że pojawiło się na nim 7 małych pączków. Szykuję się zatem na pierwsze kwitnienie.

  10. Anna Krasiejko napisał:

    Wiosną posadziłam sadzonkę z gołym korzeniem z tego samego źródła. Krzaczek zdrowy, ale wyglądał jak siewka – bardzo długo był bardzo drobny – ok. 15 cm z cieniusieńkimi pędami i miniaturowymi listkami. W lipcu trochę przyspieszył – najdłuższy pęd ma ok. 60 cm i już trochę większe liście, ale kwiatów ani śladu. Miejsce ma nie najgorsze, ze słońcem do godz. 13. Powojnik posadzony w tym samym czasie ok. metr od róży rośnie bardzo bujnie.
    Czy to możliwe że moja sadzonka była młodsza niż p.Ewy? To jedna z nielicznych róż posadzonych wiosną które odmówiły kwitnienia. Przy innych znam powody a tu nie…

  11. ewa miszczak napisał:

    Mój krzaczek jest bardzo mały jak do tej pory. A długość najdłuższego z trzech pędów (jeden, ten najokazalszy i najgrubszy złamał się przy przesadzaniu, jak pisałam wcześniej) ma około 30 cm. Średnica pędów to w przybliżeniu grubość drewnianego patyka do szaszłyków. To mikrusek. Listki są drobniutkie, ponieważ to odmiana pochodząca od pimpinelki czyli róży gęstokolczastej. Te listki to wizytówka i dlatego byłam pewna, że to właśnie ta odmiana. Teraz widząc, że stworzenie szykuje się do kwitnienia, podsypałam troszkę nawozu, bo tu zaraz połowa sierpnia. Dodam, że pączuszki są też malusieńkie. W tym roku kupiłam również Felicite et Perpetue oraz Souvenir du dr Jamain i te właśnie nie zakwitły. Co do pierwszej odmiany – nie spodziewałam się kwitnienia, ponieważ ma ona zwyczaj czarować kwiatami raz w sezonie. Natomiast Doktorek przegapił swój czas.

  12. Jacek napisał:

    Liście drobne a pędy cienkie i dość wiotke. U mnie nie powtarza ale rośnie w fatalnym miejscu. U mnie dodatkowo niemal wszystkie pąki są niszczone przez kwieciaka. Zauważyłem że daje coś w stylu krótkich zakorzeniających się rozłogów.

  13. ewa miszczak napisał:

    Dziś otworzył się pierwszy pąk i kwiat wygląda dokładnie tak, jak na 8 zdjęciu powyżej – pierwszym portrecie – zbliżeniu. Średnica kwiatu 6 cm – i mimo, że taki mały, pachnie bardzo mocno i ładnie, zapachem starych róż olejkowych (badanie zapachu odbyło się na klęczkach, ponieważ kwiat jest tuż nad ziemią).

  14. ewa miszczak napisał:

    Dziś zobaczyłam 2 kolejne pączki na szczycie ciągle krótkich pędów. Bardzo pozytywnie zadziwia mnie ta różyczka. W sąsiedztwie rośnie Eden Rose i jej tempo wzrostu w porównaniu do Stanwell P. jest naprawdę imponujące. No ale każda odmiana rośnie zgodnie ze swoim programem.

  15. Anna Krasiejko napisał:

    Ja też doczekałam się pączków – w połowie listopada! Różyczka się namyślała przez cały sezon i własnie zaprezentowała mi dwa malutkie pączki :). Jak ich najbliższe przymrozki nie zagryzą, to może dadzą radę się rozwinąć.

  16. Ewa Miszczak napisał:

    To świetna wiadomość, doczekała się Pani :) Moja pod koniec października również utworzyła kolejne, ale cały czas siedzą nierozwinięte i myślę, że już się nie otworzą. Dziś nad ranem było u nas -4 st C i w nocy posypał śnieg.

  17. Ewa Miszczak napisał:

    Mój krzaczek, bo trudno powiedzieć krzew, wypuścił 16 pąków i właśnie dziś otworzył się pierwszy. Piękny, prawdziwy, delikatnie perłowy róż. Krzew jest mikroskopijny, wysokości może 20 cm i długości pędów do 30 cm. Ale jaki wigor – przez zimę zachował 4 nierozwinięte pąki – 3 z tego uschły i wykruszyły się, a jeden stracił te zewnętrzne osłonki i rozwija się. To niesamowite – jak to możliwe, że pąk przetrwał w stanie jakby hibernacji w czasie mrozów zimę i rozwijał się. Jutro stwierdzę, jakiej jakości jest kwiat.

  18. Anna Krasiejko napisał:

    Z mojego krzaczka zrobiło się kłębowisko pokręconych i cienkich gałązek z pąkami z którego gdzieniegdzie strzelają pojedyncze, mocne, wysokie i okrutnie kolczaste pędy. Budzi się potwór!

  19. Ewa Miszczak napisał:

    Ten zimujący pąk był niezbyt piękny, zdefasonowany ale rozwinął się. Cóż za siła życiowa. Wczoraj 29 czerwca rozwinęły się kolejne pąki z drugiego kwitnienia. Kształtne i doskonale piękne. Krzewik wytworzył też 4 nowe pionowe pędy, bardzo kolczaste, ale jednak nie poskręcane, jak u Pani Anny, bo po prostu jest ich jeszcze za mało. W pędy rośnie powoli, ale kwitnie obficie i zachwycająco.

  20. Kurek Tadeusz napisał:

    Moja jest niewielka, jakieś 80 cm wysokości i tylko 5 starych, cienkich pędów, ale w maju zakwitła ponad setką kwiatów, a teraz zaczyna się kolejna burza kwiatów. Nie wiem tylko dlaczego stare liście rudzieją i opadają, bo nowe są zdrowe i pełne wigoru.

  21. Jacek napisał:

    W cieniu derenia jadalnego, z potężną konkurencją korzeni dużych drzew, bez podlewania i w kiepskiej mazowieckiej ziemi – rośnie słabo od ładnych kilku lat i nie powtarza kwitnienia. Kwiaty dość drobne (z 5-6 cm) i słabo pachnące. Dodatkowo pączki chętnie konsumowane przez kwieciaka.

    Słaby efekt niewątpliwie związany z fatalnym siedliskiem, a nie wada róży.

    Natomiast daje odrosty korzeniowe – dość ciekawie. Najpierw pęd wyszedł z ziemi, potem łukowato zgiął się w dół i ponownie wbił w ziemię by po kolejnych kilkunastu cm wyjść już przyzwoicie jako pęd ulistniony. Ja odbieram to tak:
    -wyjrzę i zobaczę w którą stronę do słońca i gdzie nie ma piachu
    - Jak się rozejrzał to aż mu się słabo zrobiło
    - W końcu jednak nie miał innego wyjścia i opuścił podziemne rewiry.

  22. Anna Krasiejko napisał:

    Mój mimo równie trudnych warunków (po sąsiedzku tuja, pod „nogami” piaski mazowieckie no i kwieciak) rozumuje inaczej (ja im jeszcze pokażę!) i pnie się w górę. Nowe przyrosty mojego dwulatka są już proste i sięgają 80 cm.
    Na razie burzy kwiatów nie ma, ale po wpisie p. Tadeusza zaświtała mi nadzieja…

  23. Kurek Tadeusz napisał:

    Po wiosennym kwitnieniu, zaczyna od nowa, ale kwiatów trochę mnie (setki nie będzie). Pani Aniu, wyślę Pani zdjęcia na adres mailowy.

  24. Anna Krasiejko napisał:

    Panie Tadeuszu, bardzo dziękuję. Najwyraźniej Pana okaz odwdzięcza się za tak dobrą miejscówkę (słoneczko, dobra podpórka za pleckami…). Najwidoczniej świetnie się Pan dogaduje ze swoimi różami.

  25. Kurek Tadeusz napisał:

    Ja się z nimi nie dogaduję, one dobrze wiedzą, że ja je po prostu … kocham. ‚Stanwell Perpetual’ przeszedł w stan kwitnienia ciągłego i zapowiada się, że będzie już kwitła bez przerwy do jesieni. Ciągle wytwarza nowe pąki, większe, mniejsze, a kolejne jak łepek od szpilki.
    Z kolei sport jaki mi się utworzył na ‚Rosarium Uetersen’, zaokulizowany na początku lipca w ogóle nie śpi tylko zaczął normalnie rosnąć. To samo dzieje się z ‚Parfume de l’Hay’, które zaokulizowałem 12 czerwca na wysokim pędzie dzikiej róży rosnącej przy płocie okalającym miejscowy cmentarzyk i kaplicę. Okulant wypuścił już dwa młode listki.

  26. Ewa Miszczak napisał:

    Dzisiaj spadł u nas pierwszy śnieg, nie lubię tego, ale dla roślin to naturalna ochrona przed mrozem, więc przyjmuję to za potrzebny dopust Boży. Biała, śnieżna barwa w ogrodzie jest dla mnie definitywnym objawem zamknięcia sezonu i martwoty aż do wiosny. Ostatni kwiat róży w ogrodzie chybocze się właśnie na krzewie Stanwell Perpetual. Kilka innych odmian wytworzyło jeszcze pąki np. Chippendale Gold, ale ze względu na przymrozki to koniec kwitnienia róż, przynajmniej u mnie. Żegnamy zatem sezon kwitnienia naszych ukochanych kwiatów, rozpoczyna się oczekiwanie – jaka będzie wiosna i lato, jak przezimują nasze podopieczne, jakich wzruszeń nam dostarczą. Dziś przed opadem śniegu zdążyłam jeszcze ściąć przemrożone w nocy (-9 st. C) chryzantemy i wpakować je do worków na ostatni wywóz tzw. „odpadków zielonych”. A tak pięknie i kolorowo było w ogrodzie dzięki nim. Teraz tylko nostalgia pozostaje. Koniec, moi Państwo, jesień się skończyła. Szykujmy jemioły i gałąki świerków.

  27. Kurek Tadeusz napisał:

    Ten komentarz powinienem chyba zamieścić pod wpisem „Uprawa róż w pojemnikach”, jako że ‚Stanwell Perpetual’ jeszcze kwitnie w dębowej donicy na balkonie u mojej córki w Bawarii. To jest naprawdę wspaniała róża. W takiej samej donicy kwitnie jej na balkonie od kilku lat powojnik ‚Warszawska Nike’.

  28. Kurek Tadeusz napisał:

    Z krzaczka, który nie ma nawet metra wysokości, a rośnie przy studni, oberwałem już ponad 90 kwiatów, ale krzaczek wygląda tak, jak bym w ogóle nic nie oberwał. Nadal ma całe mnóstwo pąków.

  29. Ewa Miszczak napisał:

    Znów wiosna, drodzy Państwo i Stanwell Perpetual już w blokach startowych. W ciągu zeszłego sezonu krzew wytworzył kłębowisko takich wici – łodyg – pędów, które rozplątywałam i przywiązywałam do bambusowych kijków, żeby to jakoś uporządkować. A teraz – piękny, schludny, elegancki krzewik, nabity delikatnymi łodyżkami z szarozielonymi listkami, pełnymi pączków kwiatowych, które tylko czekają na właściwy dzień startu. Obok rosnąca Moje Hammarberg złapała jakiegoś grzyba, chyba rdzę, co się nie zdarza często, i zamiera biedaczka. A Stanwell – piękny kopulasty pokrój, zdrowiusieńkie listki i już mnóstwo pączków. Uwielbiam tę różę.

  30. Ewa Miszczak napisał:

    Stanwell teraz w pełni kwitnienia – jednocześnie różowiutkie, młode, dopiero startujące kwiaty i zupełnie białe otwarte z małym guziczkiem w środku mocno pachnące matrony. Krzew jest cudowny, pędy zwieszają się więc ma pokrój typu „pendula”. Bardzo bogato naszpikowany kwiatami. Cieszy oko i duszę :)

Napisz komentarz